26. Rodzina
- Szybko! - krzyknęła Sakura. - Musimy skryć Tanjiro w cieniu!
- To może być jedyny sposób na pokonanie Muzana... - szepnął Giyuu. - By Tanjiro spłonął z nim w środku, w czasie, gdy Muzan jeszcze nie przejął nad nim kontroli...
- Nie! Zaufajcie mi! Może i nie jestem jego siostrą, jak Nezuko i nie znam go na wylot, ale..! Czuję, że pokona go inaczej!
Wszyscy spojrzeli na zdeterminowaną dziewczynę. Coś w jej oczach, a może w pewnym tonie głosu, mówiło im, że może mieć rację.
W końcu, do Tanjiro podeszli Inosuke i Zenitsu, którzy następnie zaciągnęli chłopaka do cienia, bez sprzeciwu pozostałych. Sakura położyła głowę nastolatka na swoich kolanach, by następnie zacząć powoli głaskać go po głowie.
- Walcz, Tanjiro... Nezuko... Zapewne niedługo tu przybędzie. Nie możesz pokazać się jej w takim stanie. Musisz świecić przykładem dla młodszej siostry.
***
W tym samym czasie, Tanjiro lewitował w swoim własnym umyśle, podobnie jak Sakura podczas swojego zatrucia ręki, gdy spotkała pierwszy raz Kiseichū.
Również i tym razem, Zabójca Demonów spotkał demona - konkretniej Króla. Nie było to ich pierwsze spotkanie, ale musiało być również tym ostatnim.
***
- Tanjiro! - krzyknęła Nezuko z daleka.
Była cała zdyszana, płakała. Widać było, że biegła co sił. Jej nogi drżały, serce wręcz wyskakiwało z jej piersi przy ciężkich oddechach, a głos się załamywał.
Grupa, widząc, że siostra Tanjiro, która wcześniej musiała być noszona w koszu przez palenie się na słońcu (w końcu wcześniej była demonem), aktualnie stoi przed nimi, w swojej pierwotnej, człowieczej formie i mówi do nimi pełnymi zdaniami; bez większego myślenia odsłonili lekko "kółko cienia", by ta mogła zobaczyć swojego brata na kolanach Sakury, który widocznie walczył sam ze sobą, by pozostać człowiekiem.
Nezuko nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jej starszy brat, który walczył o jej powrót do człowieczeństwa, właśnie sam mierzył się z trucizną demona, który zapewnił jej tę mękę.
Czarnowłosa ostrożnie przeczołgała się do brata, by objąć jego głowę w swoje delikatne dłonie.
- Przepraszam, że musisz go oglądać w takim stanie, Nezuko... My naprawdę... Ja... Twój brat poświęcił się dla nas wszystkich, a przede wszystkim odepchnął mnie od ataku Muzana, bym nie została skrzywdzona. Naprawdę, przepraszam, Nezuko. Naprawdę...
Czarnowłosa uśmiechnęła się lekko, zdjęła prawą rękę z głowy brata i otarła łzy Sakurze.
- Nie obwiniaj się, Sakura. Mój brat... Po prostu taki jest. Zawsze będzie bronił tych, którzy są mu bliscy. Jak i tych, którzy przez cierpienie popadli w obłęd. Mnie też obronił, mimo że byłam demonem.
- Nezuko... Ale ty... Jesteś jego siostrą. Znacie się od urodzenia. To oczywiste, że będzie strzegł cię całym sobą.
- Ty też jesteś rodziną, Sakura. Podobnie jak Giyuu-san, Zenitsu, Inosuke i wszystkie Filary. Rodzina chroni siebie nawzajem, bez względu na więzy krwi.
Sakura rozpłakała się. Wszyscy, słysząc słowa Nezuko, uronili łzy. A zwłaszcza Giyuu, który uważał się za totalną porażkę. Mężczyzna ukrył w pewnym momencie łzy w narzucie Sakury, wciąż mocno ją obejmując. Wreszcie usłyszał słowa, jakich potrzebował. Podobnie jak i Sakura. Wszyscy ich potrzebowali. Są rodziną. To jedno słowo złączyło tych wszystkich ludzi - rodzina.
***
Słyszę głosy... Płacz... Nezuko, Sakura, Giyuu... Wszyscy... Płaczą. Ale czy to płacz smutku? Ich zapach wydaje się być... Przyjemny, jakby właśnie zrzucili z siebie jakiś ciężar. Co tam... się dzieje..?
Tanjiro miał problem z otworzeniem oczu. Ale nawet jeśli już mu się to udało, wciąż nie widział nawet własnego czubka nosa.
Gdzie był? Dlaczego znalazł się w takiej sytuacji? Kto jest za to odpowiedzialny?
Muzan.
To była jedyna i słuszna odpowiedź. Mimo to, chłopak był zmieszany. Nie wiedział co się wokół niego dzieje, co się właśnie stało, że jest w takiej pozycji... Niczego nie wiedział. Czuł się taki zagubiony, samotny.
Twoje ciało będzie należeć do mnie, Tanjiro - głos Muzana dochodził zewsząd. - Moje zostało już mocno... Uszkodzone. Ta suka, Tamayo... Ech... W każdym razie, będziesz idealnym kandydatem, Tanjiro. Jesteś silny. Dzięki temu, zabiję wszystkie wszy, jakie weszły mi w drogę.
Nie mów tak o nich! Ty... Nie masz prawa..!
Nie mam prawa? Och doprawdy? A zobacz, w jakiej jesteś sytuacji, Tanjiro. Złapany przeze mnie, we własnym umyśle, powoli zjadany.
Zjadany...? Nie pozwolę...!
Nie wierć się tak... Twoje ciało nic mi tutaj nie zrobi.
Ta przypadkowa wskazówka podrzucona przypadkiem przez Muzana dała Tanjiro do myślenia.
A co z twoją rodziną? - ciągnął dalej Tanjiro. - Masz przecież żonę i córkę. Nie wiedzą o tym kim jesteś.
Owszem... I tak umarłyby dawno przede mną. Jest jeszcze opcja romansu z moją żoną w twoim ciele. Jako młody mężczyzna, zapewne będziesz miał powodzenie. Czy też, ja będę miał.
To obrzydliwe... Jak możesz to robić swojej własnej rodzinie? Nie masz dumy?
Dumy...? Ahahaha! Dawno się tak nie ubawiłem przez jakiegoś robaka. Widzisz... Przeżyłem setki, tysiące żyć, odebrałem ich zapewne jeszcze więcej. Już dawno zdążyłem wyzbyć się takich słów jak "żałoba", czy "smutek", lecz o dumie nie zapomniałem. Dlatego nie zamierzam dać się pokonać jakimś małolatom!
***
Nagle ciało Tanjiro obudziło się i zaczęło się rzucać na wszystkie strony. Nezuko przytuliła brata ze łzami.
- Braciszku, proszę, walcz z nim! Musisz pozostać człowiekiem!
Tanjiro jednak wyrwał się siostrze, odtrącił Giyuu i zaatakował Sakurę, ze łzami w oczach.
- Tanjiro... - szepnęła Sakura, która nagle zaczęła być podduszana.
Inosuke chwycił z całej siły za czerwonowłosego i próbował odciągnąć go od Sakury.
Nagle jednak Kamado puścił Sakurę, która zaczęła kaszleć, gdy tylko odzyskała dech. Nie była jeszcze aż tak rozwiniętym demonem, by podduszanie na nią nie działało.
Chłopak wybiegł z kółka na słońce, które natychmiast zaczęło go parzyć. Potrzebował znaleźć schronienie.
- Szybko, nie możemy mu pozwolić uciec! - krzyknął Sanemi.
- Tanjiro! - nagle na horyzoncie pojawiła się Kanao, którą wcześniej zajmowali się medycy, ze względu na jej zły stan.
Dziewczyna, pełna odwagi, wbiegła na Tanjiro, by następnie wbić mu w szyję antidotum.
***
Tanjiro...
Głos? Czyj to był głos?
Tanjiro, wracaj.
Dasz radę.
Tęsknimy.
Nie daj mu się.
Braciszku, proszę.
Nezuko... Wszyscy... Słyszał głosy wszystkich swoich przyjaciół. Zarówno tych martwych, jak i tych żywych.
Nie mogę pokonać go swoim ciałem, muszę zrobić to duszą.
Nagle chłopak dostrzegł światło w nieprzeniknionej ciemności. Uniósł w jego stronę rękę, lecz nie mógł dosięgnąć.
Pomożemy ci, Tanjiro.
Nie jesteś w tym sam.
Te głosy... Były takie ciepłe, zachęcające. Mówione z czułością i troską. Nastolatek miał ochotę się rozpłakać, lecz nie była na to teraz pora. Musiał się wydostać.
Nagle poczuł, że coś go popycha ku światłu. Ręce. Ludzie. To były wszystkie te osoby, które zabił i wchłonął Muzan.
Przepraszam, że nie mogłem was ochornić... Naprawdę, przepraszam...
Żyj, Tanjiro.
Żyj za nas.
Żyj z osobami, na których ci zależy.
***
Z ciałem Tanjro zaczęło się robić coś niepokojącego. Coś próbowało się z niego wydostać.
Nagle, ciało chłopaka się podpaliło.
-----------
Zbieram te bonusy i zbieram, ale ich w sumie zapominam dodać. Po skończeniu książki, gdy będę poprawiać błędy (bo tak, nie chce mi się czasami sprawdzać tych rozdziałów, czy ich przypadkiem nie ma xD) zrobię też porządek z tymi bonusami. Pododaję je. Także jakby ktoś chciał, to może po skończeniu i poprawieniu książki je sprawdzić ;D
Także bonusik:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro