Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23. Pomoc w małym palcu

Powybijał ich wszystkich. Cała ziemia zalana krwią. Wszyscy... Nie żyją.

Taki widok zastała Sakura. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Spóźniła się. Jej oczy zalały się łzami. Spóźniła się. Już nic ich nie ocali...

Jeszcze oddychają. Masz szansę im pomóc.

- Pomóc? Ale jak?

Nie pamiętasz? Nasze pierwsze spotkanie.

- Pierwsze spotkanie..?

***

Jestem niczym twoje dodatkowe życie. Jestem takim drugim sercem. Jeśli twoje pierwotne przestanie bić, lecz ja będę nadal z tobą połączony, jesteś w stanie dalej otworzyć oczy.

***

- Jestem w stanie im w ten sposób pomóc? Jesteś w stanie to zrobić, Kiseichū?

Demon nie odpowiedział, jednak wtem, gdy Sakura dostrzegła pierwsze ciało, natychmiast do niego podbiegła. Był to Giyuu. Jego prawa ręka, w której trzymał miecz, była odcięta.

- Giyuu-senpai... - szepnęła. - Ty mnie uratowałeś... Chcę odwdzięczyć się tym samym. - Dotknęła jego policzka, na którym znajdowało się granatowe znamię.

Jesteś pewna? Był dla ciebie okrutny.

- Jestem pewna, że chciał dobrze. Bez niego... Nie byłabym w stanie stanąć do walki, jak i dalej żyć. Dzięki niemu... Jestem w stanie teraz pomóc innym. Uratował mnie. Biegł ile miał sił w nogach z antidotum, tylko dla mnie. Giyuu-senpai... Jest kimś wyjątkowym dla mnie. Bez niego... Kiseichū, proszę... Musi być jakichś sposób. Musi...

Jesteś w stanie poświęcić dla niego jakąś część ciała?

- Oczywiście! - krzyknęła Sakura, bez zastanowienia.

Najłatwiej będzie z palcem. Jeśli go wbiejsz, mogę utrzymać go przy życiu.

Dziewczyna spojrzała na odciętą rękę mężczyzny, a konkretniej na jego palce.

- Ale nie możesz go zamienić w demona.

...

- Kiseichū, obiecaj mi to! Nie możesz żadnego z nich zamienić w demona. Oni... Muszą pozostać ludźmi. Nie chcę, by spotkał ich taki sam los jak mnie. Nie chcę, by cierpieli. Dlatego, proszę...

Odetnę truciznę od twoich rąk. Zatrzymam jedynie regenerację.

- Dziękuję, Kiseichū.

Sakura spojrzała na swoją dłoń. Następnie wysunęła jedynie mały palec.

- Gotowy, Kiseichū?

Tak.

Dziewczyna chwyciła za palec, by następnie z całej siły go pociągnąć i oderwać. Nie zwracała uwagi na ból. Życie Giyuu było dla niej znacznie ważniejsze.

Następnie wbiła oderwaną kończynę w ramię mężczyzny.

- Żyj, Giyuu-senpai, proszę!

Następnie, lekko ucałowała go w usta na pożegnanie i wstała, by poszukać innych.

***

Następne ciało. Tym razem dostrzegła Inosuke. Jego maskę dzika poznałaby wszędzie.

Delikatnie zdjęła maskę, by przyjrzeć się jego obrażeniom. Jej oczom ukazała się piękna, kobieca twarz.

Sakura zamarła z zaskoczenia, jednak po chwili lekko się uśmiechnęła. Delikatnie przetarła rękawem jego twarz.

- Trochę inaczej sobie ciebie wyobrażałam - przyznała. - Ale tak jest nawet lepiej.

Następnie zrobiła tak samo jak w przypadku Giyuu - oderwała kolejny palec i wbiła go w ramię chłopaka.

Jego także lekko ucałowała na pożegnanie, następnie ponownie zakrywając jego twarz maską.

***

Trzecim z kolei był Zenitsu. Był zgięty w pół, gdyż został ciśnięty wprost w ścianę. Sakura więc poprawiła go do normalnego siadu, uważając, by nic mu przy tym nie zrobić - był w koszmarnym stanie.

- Kiedy tak nie krzyczysz na całe gardło, jesteś całkiem uroczy.

Kolejny palec. Kolejne ramię.

- Mam nadzieję, że nie obrazisz się, że to ja, a nie Nezuko-chan - przyznała z lekkim śmiechem, po czym jego także ucałowała.

***

W sumie znalazła sześć ciał. W związku z tym, poszło sześć palców.

Mam tylko nadzieję, że nie będą zbytnio przerażeni wystającymi palcami z ich ramion - zaśmiała się gorzkim śmiechem w myślach.

Wtem, Sakura zorientowała się, że nigdzie nie mogła znaleźć Tanjiro.

Oby nadal żył...

Jak na zawołanie - Sakura dostrzegła walczących ze sobą Tanjiro i Muzana. Tanjiro był w opłakanym stanie, jednak mimo to wciąż wykonywał piękny taniec z płomieniami, który podpatrzył u ojca - zamienił taniec na Formę Oddechu i wykonywał po kolei dwanaście form, zaś Muzan... Wywołał u niej nienawiść nie do opisania.

Zabić, muszę...

Musimy go zabić.

Dostrzegając swoją szansę na atak z zaskoczenia, wykorzystała swoją całą demoniczną siłę i skoczyła. W trakcie skoku, jej włosy zaczęły przybierać barwę czerwoną. A gdy już dopadła Muzana i przygwoździła go do ziemi, były już całkiem w barwie maku.

- Muzan... - wycedziła przez ostre niczym brzytwa zęby.

- Sakura - "przywitał" ją demon.

Niebieskie oko - ostatni znak człowieczeństwa dziewczyny - zamieniło się na krwistoczerwone oko demona, które przypominało te Muzana.

- Tanjiro! - krzyknęła Sakura. - Ja go zatrzymam na ziemi, a ty wbij w niego miecz!

Tanjiro, dostrzegając, że bez ranienia Sakury nie jest w stanie tego zrobić, zamarł w bezruchu. Dziewczyna po chwili zorientowała się o co mu chodzi.

- Nie przejmuj się mną! - krzyknęła. - Wbij miecz też we mnie!

- Chyba nie myślisz, że tak łatwo pozwolę ci mnie przytrzymać - Muzan zaczął siłować się z nastolatką.

- Walka ze mną jest niemal równa walce z samym sobą. Jestem twoją częścią. Jestem Kiseichū.

Tanjiro posłuchał Sakury i z moralnym trudem, wbił miecz zarówno w Sakurę, jak i Muzana, z całej siły następnie go w nich trzymając.

Iguro, który ocknął się jako pierwszy, dzięki regeneracji z palca Sakury, pomógł mu w tym, używając swoich węży w uścisku.

Muzan wił się i drapał Sakurę, próbując się wydostać. W pewnym momencie chwycił za głowę Sakury i wbił w nią wszystkie pazury.

- Pozwól, że ci przypomnę, w jaki sposób tak skończyłaś. Może dzięki temu zrozumiesz, że nie masz ze mną szans!

A następnie ugryzł nastolatkę w szyję, niczym dzikie zwierzę.

Oczy Sakury stały się całkowicie białe, zaś jej wzrok widział jedynie nieprzeniknioną czerń. Jej umysł zaś... Poznał prawdę.

-----------
No także był spór pomiędzy Sakura x Giyuu, Sakura x Tanjiro, Sakura x Inosuke i jedna osoba chciała Sakura x Zenitsu. Dlatego każdemu coś dałam do pociechy. Najwięcej jednak głosów było na Giyuu, dlatego on wcześniej miał szansę uratować Sakurę sztucznym oddychaniem i teraz też dostał małe co nieco.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro