14. Kiseichū
- Nezukooooooo! - krzyczał Tanjiro, siedząc pod wodospadem, w trakcie treningu. Inosuke w tym samym czasie zdążył zemdleć pod lodowatą wodą, zaś Zenitsu leżał na kamieniu razem z innymi uczestnikami, mrucząc przy tym coś w stylu "Jaki ten kamień jest ciepły".
Myśli czerwonowłosego jednak nie kończyły się jedynie na siostrze. Grupą rozstali się z Sakurą już jakiś tydzień temu, a dziewczyna nie dała żadnego znaku życia od tamtej pory. Chłopak jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna jest w dobrych rękach. Urokodakiego-sana, który nawet jeśli był ostry, nigdy nie pozwoliłby, by coś stało się jego podopiecznemu w trakcie treningu (po tym jak jego uczniowie go opuszczali, nie miał wpływu na ich dalsze losy), oraz Giyuu-senpaia, który z kolei mimo oschłego podejścia, w sercu obawiał i troszczył się o najbliższych mu osobach.
- Mam nadzieję, że sobie radzi... - stwierdził Tanjiro spokojnie, z lekkim uśmiechem, po czym ponownie zaczął wrzeszczeć na całe gardło: - NEZUKOOOOOO!
***
Urokodaki zdjął swoją maskę, po czym przykrył nią twarz Sakury, dłonią zakrywając lecące z jego oczu łzy. Giyuu zaś zamknął oczy w milczeniu, mimo to ściskając z całych sił pięści w gniewie.
Przegrali, stracili tak młodą dziewczynę, z rąk ich najgorszego wroga, który nawet się przy tym nie natrudził. Wystarczyło, że już wcześniej zasiał w niej swe ziarnko trucizny, by zakończyć jej kruche życie.
Mężczyźni postanowili pożegnać Sakurę minutą ciszy.
***
- Hej, hej. Obudź się. Hej, wiem, że mnie słyszysz.
Ciemnowłose dziewczę unosiło się w bezkresnej czerni z zamkniętymi oczami. Zupełnie jakby spała. Wszelkie dźwięki zaś dochodziły do niej przytłumione, zupełnie jakby znajdowała się pod wodą.
- Nie możesz teraz się poddać! Trochę przesadziłem, ale nie chcę cię zabić!
Głos, który próbował do niej dotrzeć z jednej strony był dla niej nowy, zaś z drugiej zdawało jej się, że był bliski niczym przyjaciel.
Wtem poczuła na swojej dłoni dotyk. Lekki, zupełnie jakby dotykało ją nieśmiałe dziecko, które zostało przymuszone do przywitania się z gościem przez rodziców.
- Sakura...
Nie otwierając oczu, dziewczyna wreszcie odpowiedziała:
- Kim jesteś?
- Nie mam imienia. Powstałem z ręki innego demona, żyję jednak dzięki tobie. Jesteś mi więc bliska.
- Znamy się?
- Od trzech lat.
Dziewczyna wtem zrozumiała kto do niej przemawia. Jednak dlaczego ze wszystkich znanych jej osób, akurat jej przekleństwo dotarło do niej w trakcie, gdy zdążyła już pożegnać się ze światem?
- Chcesz umrzeć? - spytała bezimienna istota.
- Nie.
- Dlaczego więc się poddałaś?
- Poznałam swoją przeszłość, o której tak bardzo chciałam zapomnieć... To naprawdę okropne uczucie. Te wszystkie dzieci... Nie zasługiwały na śmierć. Zginęły przeze mnie.
- To Ojciec sprowadził na nich śmierć.
- Ale zrobił to, by mnie zdobyć jako opiekunka do dziecka. Gdybym zgodziła się od razu na jego propozycję...
- I tak by je zabił. Zostałem stworzony z jego ręki, więc doskonale wiem, w jaki sposób by się zachował. Nie chciałby, by cokolwiek cię zatrzymywało przed tym, jaką rolę dla ciebie wybrał w swoim przestawieniu.
Sakura otworzyła wreszcie oczy. Wtedy też zobaczyła przed sobą małą istotę. Mimo uroczego, dziecięgo głosu, który posiadała, jej wygląd temu nie odpowiadał. Składało się z czerwonej masy, przypominającej kupkę mięsa. Oczy zaś były małymi, czarnymi kulkami, które nierówno były wetknięte w masie. Jeśli zaś go do czegoś przyrównać - przypominał dziecko, które poroniła matka w połowie ciąży. Całe we krwi, nieprzypominające w żaden sposób człowieka.
Dziewczyna jednak postrzegała go jako małego braciszka, który trzymał się jej ręki niezmiennie przez trzy lata.
- Nie chciałem zabierać ci tak dużo krwi. Byłem głodny.
- Wiem.
- I przez to prawie zginęłaś.
- Prawie?
- Podtrzymuję cię przy życiu. Reszta twojego ciała może nie oddychać i wydawać się martwa, jednak jestem niczym twoje dodatkowe życie. Jestem takim drugim sercem. Jeśli twoje pierwotne przestanie bić, lecz ja będę nadal z tobą połączony, jesteś w stanie dalej otworzyć oczy.
Wtem, dziewczyna wyciągnęła w jego stronę prawą rękę, po czym pogłaskała małego demona po głowie, czy też czymś, co takową przypominało.
- Dziękuję, Kiseichū.*
***
Sakura wzięła głęboki wdech, podnosząc się do siadu, zrzucając tym samym maskę Urokodakiego; po czym zaczęła kasłać, próbując tym samym usilnie wziąć wdech. Jej lewa ręka spoczywała na jej klatce piersiowej, widocznie próbując ustabilizować silne bicie serca, które wręcz próbowało się wyrwać.
- Sakura... - Urokodaki nie mógł uwierzyć własnym oczom. Była pierwszym dzieckiem, które zdążył pożegnać wraz z jej śmiercią, lecz jednak zdążyło powrócić.
Dziewczyna wreszcie spojrzała na osoby, które próbowały ją ratować z całych swoich sił. Przywitała ich lekkim uśmiechem, po czym powiedziała:
- Wróciłam.
---------------
Kiseichū - (jap.) Pasożyt
---------------
Trochę krótszy rozdział, za co niestety musicie mi wybaczyć. Napisałam go dosłownie dwie godziny przed publikacją. Dodatkowo, już powoli zazębiamy się z mangą, gdyż akcja z początku rozdziału dzieje się bezpośrednio w mandze. Nie oznaczyłam tego jednak jako spoiler, gdyż jest to jedynie luźnie nawiązanie. W kolejnych rozdziałach jednak może się to szybko zmienić. Mam jednak póki co w planach (zobaczymy jak to wyjdzie) małą podróż Sakury, z dala od bohaterów anime/mangi (może na jakieś 2-3 rozdziały?).
----------
Bonusy:
To jest tak idealne, że po prostu nie mogę. Dlatego kocham ludzi od montażu xD
Tłumaczenie: Muzan ginie i nie potrzeba już zabójców demonów.
Zamawiałabym codziennie taką dostawę jedzenia xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro