Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Kiseichū

- Nezukooooooo! - krzyczał Tanjiro, siedząc pod wodospadem, w trakcie treningu. Inosuke w tym samym czasie zdążył zemdleć pod lodowatą wodą, zaś Zenitsu leżał na kamieniu razem z innymi uczestnikami, mrucząc przy tym coś w stylu "Jaki ten kamień jest ciepły".

Myśli czerwonowłosego jednak nie kończyły się jedynie na siostrze. Grupą rozstali się z Sakurą już jakiś tydzień temu, a dziewczyna nie dała żadnego znaku życia od tamtej pory. Chłopak jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna jest w dobrych rękach. Urokodakiego-sana, który nawet jeśli był ostry, nigdy nie pozwoliłby, by coś stało się jego podopiecznemu w trakcie treningu (po tym jak jego uczniowie go opuszczali, nie miał wpływu na ich dalsze losy), oraz Giyuu-senpaia, który z kolei mimo oschłego podejścia, w sercu obawiał i troszczył się o najbliższych mu osobach.

- Mam nadzieję, że sobie radzi... - stwierdził Tanjiro spokojnie, z lekkim uśmiechem, po czym ponownie zaczął wrzeszczeć na całe gardło: - NEZUKOOOOOO!

***

Urokodaki zdjął swoją maskę, po czym przykrył nią twarz Sakury, dłonią zakrywając lecące z jego oczu łzy. Giyuu zaś zamknął oczy w milczeniu, mimo to ściskając z całych sił pięści w gniewie.

Przegrali, stracili tak młodą dziewczynę, z rąk ich najgorszego wroga, który nawet się przy tym nie natrudził. Wystarczyło, że już wcześniej zasiał w niej swe ziarnko trucizny, by zakończyć jej kruche życie.

Mężczyźni postanowili pożegnać Sakurę minutą ciszy.

***

- Hej, hej. Obudź się. Hej, wiem, że mnie słyszysz.

Ciemnowłose dziewczę unosiło się w bezkresnej czerni z zamkniętymi oczami. Zupełnie jakby spała. Wszelkie dźwięki zaś dochodziły do niej przytłumione, zupełnie jakby znajdowała się pod wodą.

- Nie możesz teraz się poddać! Trochę przesadziłem, ale nie chcę cię zabić!

Głos, który próbował do niej dotrzeć z jednej strony był dla niej nowy, zaś z drugiej zdawało jej się, że był bliski niczym przyjaciel.

Wtem poczuła na swojej dłoni dotyk. Lekki, zupełnie jakby dotykało ją nieśmiałe dziecko, które zostało przymuszone do przywitania się z gościem przez rodziców.

- Sakura...

Nie otwierając oczu, dziewczyna wreszcie odpowiedziała:

- Kim jesteś?

- Nie mam imienia. Powstałem z ręki innego demona, żyję jednak dzięki tobie. Jesteś mi więc bliska.

- Znamy się?

- Od trzech lat.

Dziewczyna wtem zrozumiała kto do niej przemawia. Jednak dlaczego ze wszystkich znanych jej osób, akurat jej przekleństwo dotarło do niej w trakcie, gdy zdążyła już pożegnać się ze światem?

- Chcesz umrzeć? - spytała bezimienna istota.

- Nie.

- Dlaczego więc się poddałaś?

- Poznałam swoją przeszłość, o której tak bardzo chciałam zapomnieć... To naprawdę okropne uczucie. Te wszystkie dzieci... Nie zasługiwały na śmierć. Zginęły przeze mnie.

- To Ojciec sprowadził na nich śmierć.

- Ale zrobił to, by mnie zdobyć jako opiekunka do dziecka. Gdybym zgodziła się od razu na jego propozycję...

- I tak by je zabił. Zostałem stworzony z jego ręki, więc doskonale wiem, w jaki sposób by się zachował. Nie chciałby, by cokolwiek cię zatrzymywało przed tym, jaką rolę dla ciebie wybrał w swoim przestawieniu.

Sakura otworzyła wreszcie oczy. Wtedy też zobaczyła przed sobą małą istotę. Mimo uroczego, dziecięgo głosu, który posiadała, jej wygląd temu nie odpowiadał. Składało się z czerwonej masy, przypominającej kupkę mięsa. Oczy zaś były małymi, czarnymi kulkami, które nierówno były wetknięte w masie. Jeśli zaś go do czegoś przyrównać - przypominał dziecko, które poroniła matka w połowie ciąży. Całe we krwi, nieprzypominające w żaden sposób człowieka.

Dziewczyna jednak postrzegała go jako małego braciszka, który trzymał się jej ręki niezmiennie przez trzy lata.

- Nie chciałem zabierać ci tak dużo krwi. Byłem głodny.

- Wiem.

- I przez to prawie zginęłaś.

- Prawie?

- Podtrzymuję cię przy życiu. Reszta twojego ciała może nie oddychać i wydawać się martwa, jednak jestem niczym twoje dodatkowe życie. Jestem takim drugim sercem. Jeśli twoje pierwotne przestanie bić, lecz ja będę nadal z tobą połączony, jesteś w stanie dalej otworzyć oczy.

Wtem, dziewczyna wyciągnęła w jego stronę prawą rękę, po czym pogłaskała małego demona po głowie, czy też czymś, co takową przypominało.

- Dziękuję, Kiseichū.*

***

Sakura wzięła głęboki wdech, podnosząc się do siadu, zrzucając tym samym maskę Urokodakiego; po czym zaczęła kasłać, próbując tym samym usilnie wziąć wdech. Jej lewa ręka spoczywała na jej klatce piersiowej, widocznie próbując ustabilizować silne bicie serca, które wręcz próbowało się wyrwać.

- Sakura... - Urokodaki nie mógł uwierzyć własnym oczom. Była pierwszym dzieckiem, które zdążył pożegnać wraz z jej śmiercią, lecz jednak zdążyło powrócić.

Dziewczyna wreszcie spojrzała na osoby, które próbowały ją ratować z całych swoich sił. Przywitała ich lekkim uśmiechem, po czym powiedziała:

- Wróciłam.

---------------
Kiseichū - (jap.) Pasożyt

---------------
Trochę krótszy rozdział, za co niestety musicie mi wybaczyć. Napisałam go dosłownie dwie godziny przed publikacją. Dodatkowo, już powoli zazębiamy się z mangą, gdyż akcja z początku rozdziału dzieje się bezpośrednio w mandze. Nie oznaczyłam tego jednak jako spoiler, gdyż jest to jedynie luźnie nawiązanie. W kolejnych rozdziałach jednak może się to szybko zmienić. Mam jednak póki co w planach (zobaczymy jak to wyjdzie) małą podróż Sakury, z dala od bohaterów anime/mangi (może na jakieś 2-3 rozdziały?).

----------
Bonusy:

To jest tak idealne, że po prostu nie mogę. Dlatego kocham ludzi od montażu xD

Tłumaczenie: Muzan ginie i nie potrzeba już zabójców demonów.

Zamawiałabym codziennie taką dostawę jedzenia xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro