Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Oddech demona

Drogi panie Ubuyashiki

***

Dziewczyna biegła przez las, strasznie przy tym dysząc ze zmęczenia. Jakim cudem Tanjiro i reszta zabójców tak dobrze sobie radzili z tym wysiłkiem? Kwestia płci..? Nie... W Filarach były też kobiety.

Dziewczyna padła na ziemię.

- Musisz uregulować swój oddech - usłyszała zewsząd głos Urokodakiego. - Tak zwany styl oddychania. Każdy zabójca go posiada. Styl oddychania wody, ognia, powietrza, motyla, skał... Wszystko co cię otacza, jest twoim stylem oddychania. Musisz jedynie znaleźć to, co ci odpowiada. - Tym razem usłyszała głos za sobą: - Osobiście specjalizuję się w oddychaniu stylem wody, jednak nigdy nie uczyłem demona.

- A Nezuko? - Sakura wstała, próbując złapać oddech. Nie odwracała się jednak, gdyż wiedziała, że nie zastanie tam mężczyzny.

- Ona jest wyjątkowa. Nie potrzebuje niczyjej pomocy, by się rozwijać. Sama dochodzi do tego, co jest jej siłą, a co słabością, po czym przelewa wszystko w swoją potęgę. Chociaż z tego co widziałem na własne oczy... Walczy nawet ze słabościami.

- Dziękuję, panie Urokodaki - Dziewczyna zaczęła powoli uspokajać swój oddech.

Coś co mnie otacza... - Spojrzała na swoją rękę. - Coś... Co jest mi bliskie i działa ze mną...

***

Piszę do pana ten list, ponieważ ostatnio nawiedza mnie pewien sen. Zdaje mi się, że moje wspomnienia powoli do mnie wracają. Ostatnio, gdy z panem rozmawiałam, pamiętałam jedynie swoją przemianę, którą opisałam panu ze szczegółami. Jednak ostatnio przyśnił mi się jeszcze jeden aspekt z mojego życia. Teraz jestem pewna, że znałam Muzana.

***

Sakura postanowiła wykorzystać swoją demoniczną cząstkę do treningów, nawet jeśli pan Urokodaki jej tego zakazał. Nie używała jednak demoniczego "ja" w formie walki, lecz oddychania.

Ćwiczyła swoją metodę w nocy, gdy było zimno i wiał wiatr, by uregulować swoje płuca. Zaraz po tym przeszła do biegu przez las z góry, na sam dół i w drugą stronę. I tak przynajmniej po dziesięć razy, by zrobić sobie "przerwę", w trakcie której walczyła nożem, ciosając go o stare drzewo, które powoli już umierało; jedząc przy tym bułeczki z mąki ryżowej, które podsunął jej Urokodaki, by przypadkiem nie zasłabła, przez brak pożywienia.

***

O ile się nie mylę, było to w trakcie festiwalu, podczas którego obchodzi się nowy rok. Opiekowałam się małą dziewczynką. Jej imię jednak nadal jest zakryte w mych wspomnieniach mgłą. Były jej urodziny.

***

Tanjiro miał za zadanie złamać kamień. Sakura zaś go przepchnąć. Używając oczywiście przy tym jedynie prawej ręki. Lewa nie miała prawa przy tym uczestniczyć.

Dziewczyna zaparła się nogami o ziemiste podłoże, jednak mimo to, nadal się ślizgała, a jej ręka trzęsła się niemiłosiernie.

Jednak, nie poddawała się. Na jej lewej stronie twarzy pojawiły się wyraźne żyły, które bez problemu wystawały spod nałożonego na lewe oko materiału.

- Oddech... Demona... - Dziewczyna zacisnęła zęby, a następnie wciągnęła powietrze przez usta.

Mimo że nie korzystała z lewej dłoni, starała się przekazać jej moc tej prawej, która nagle przestała się trząść, podobnie jak i nogi, tym razem mocno zaparte.

Kamień powoli zaczął się ruszać. Sakura więc nie przestawała pchać, skupiając się na swoich płucach, które wręcz szalały. Starała się poczuć każdy ich ruch, każde wciągnięcie i wyciągnięcie powietrza.

Skała zaczęła staczać się coraz szybciej, aż wreszcie, Sakura bez problemu przepchnęła kamień o dobre dwa metry. Dumna z siebie, krzyknęła:

- Udało mi się! Urokodaki-sensei, udało mi się przepchnąć kamień!

- Wiem, widziałem - powiedział mężczyzna, który jakby znikąd pojawił się na kamieniu. - To teraz go podnieś.

- Co..?

***

Po świetnie spędzonym czasie z małą, przyszedł odebrać ją jej tata. Pochwalił mnie za dobrą pracę. Był to Muzan, choć we śnie nazwałam go "Kibutsuji-san". Wydawałam się mieć... Respekt dla niego.

***

Po pięciu dniach Giyuu powrócił, dokładnie tak jak obiecał. Zastał dziewczynę w lesie, ciosającą nożem o ciemny pniak drzewa.

- W ten sposób niczego nie osiągniesz - podszedł do niej. - Zgaduję, że Urokodaki-san powiedział ci, byś znalazła swój sposób, jak i zachowała spokój ducha.

Dziewczyna kiwnęła głową, widocznie zaskoczona. Czarnowłosy w tamtym momencie naprawdę wyglądał jak jej senpai. Ona zaś była wciąż nic niewiedzącym kohaiem.

- Po pierwsze, spróbuj go chwycić w ten sposób - Giyuu poprawił chwyt dziewczyny. - Nie trzymaj go, jakbyś kroiła warzywa, tylko jakbyś chciała stanąć do walki.

Dziewczyna kiwnęła głową, po czym machnęła parę razy ostrzem, by przyzwyczaić się do nowego chwytu.

- Teraz rozstaw nogi i lekko je ugnij. - Mężczyzna po chwili popchnął dziewczynę, która z łatwością wypadła z wcześniejszej pozy. Udało jej się jednak tym razem nie upaść. - Musisz mocniej się zaprzeć. Tak, bym nie był w stanie ruszyć cię z twojego miejsca.

Sakura była zaskoczona, że mężczyzna jej tak ochoczo pomaga i jeszcze tłumaczy wszystko ze szczegółami. Zazwyczaj praktycznie się do niej nie odzywał.

Tomioka ponownie popchnął dziewczynę, jednak tym razem ta nawet się nie zachwiała.

- Widocznie nie jesteś jeszcze gotowa na trening ze mną.

- Nie, dam radę. Za godzinę. Tyle mi wystarczy. W tym czasie możesz zjeść bułeczki, które przygotowałam razem z Urokodaki-senseiem. Nadziewane farszem z czerwonej fasoli. Musisz być głodny - powiedziała, po czym niespodziewanie użyła oddechu demona i ponownie uderzyła w drzewo. Po chwili dało się słyszeć trzask spruchniałego, łamiącego się drewna. - Jednak pół godziny.

Mężczyzna odszedł, by wejść do chatki. Mimo wszystko, propozycja dziewczyny była kusząca.

- Rozwinęła się w bardzo szybkim czasie - stwierdził Urokodaki, gdy tylko czarnowłosy przekroczył próg wejściowy. - Obawiam się tylko, że to nie wystarczy. Jej ćwiczenia były znacznie trudniejsze od tych Tanjiro, jednak ćwiczyła znacznie krócej.

- Jak poradziła sobie w lesie z pułapkami? - spytał Giyuu, sięgając po jedną z bułeczek.

- Początkowo wydawała się zagubiona, jednak szybko zrozumiała ich rytm.

- A co z formami oddechu?

- Wybrała drogę oddechu demona. Nie jestem w stanie więc jej poprowadzić tą ścieżką.

- Jej ręka i oko?

- Mimo że kazałem jej skupić się na człowieczych częściach, zamiast spać w nocy, słyszałem, że ćwiczyła je na własną rękę.

- Pięć dni bez snu?

- Tej nocy spała. Chciała być gotowa na twoje przyjście.

Brunet zamilkł, wgryzając się w bułeczkę.

***

Nie jestem pewna co mam... Co powinnam myśleć o tym śnie. Uznałam, że napisanie do pana, to najlepsze wyjście na ten moment. Chciałam tym podziękować za przyjęcie mnie do pana... Rodziny.

Z poważaniem, Ando Sakura

---------------
Sekret Taisho 2: Jakiś czas temu yt przez te wszystkie filmiki z Kimetsu zaproponował mi ASMR, w którym Tanjiro czyści uszy siostrze (takie RP I guess xD)

---------------
+ Ponownie sobie nuciłam tę piosenkę z Mulan... Zwłaszcza, gdy w trakcie napisałam "oddech skał" xD
"Z wierzchu masz być skałą! Ma się żarrr w niej tliiiić"

---------------

BOOM! BOOM!

Kobieta: Demon
Jasnoskóry gościu: Ja, zamierzający nienawidzić tego demona
Ciemnoskóry gościu: Bolesna i smutna historia demona

ALWAYS.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro