Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wielki final

Treści  +18 czytasz na swoją odpowiedzialność
_________________________________________
[Pov Melanie Blin]

Gdy weszliśmy do helki zauważyłam radio przy pasie mężczyzny, więc postanowiłam ją wziąć 

- halo, halo jest tam ktoś kurwa- 

- Montanha czy to ty? -odpowiedział głos kobiecy

-nie kurwa nie on a teraz słuchaj mnie- powiedziałam stanowczo 

-o-o-okej słucham- odpowiedziała przerażona

-złamaliście zasady więc teraz będzie zabawa. Jeśli nie chcesz by twoi ludzie zginęli w tej chwili, odwołaj ich do komendy i lepiej brońcie wszyscy swojej pracy, bo koniec jest bliski. - odpowiedziałam i zniszczyłam radio.

Wyciągnęłam telefon i weszłam na twitera i napisałam:

“obywatele jak widzieliście policja nie dotrzymała słowa a teraz niestety to wy będziecie cierpieć wraz z śmiercią Pisicieli w mieście wybuchnie jeden z ważniejszych budynków w mieście, jeśli chcecie coś zrobić to teraz póki większość jednostek policji jest porozrzucana po całym mieście:)”

Wyłączyłam telefon i w spokoju lecieliśmy do naszej bazy. Gdy już dolecieliśmy wzięliśmy policjanta do pokoju, w którym był przetrzymywany szef. 

-No hej mamy dla ciebie kolegę- powiedziałam i przypięłam kajdankami Montanhe do kaloryfera naprzeciwko krzesła Pisicieli

-Dlaczego nam to robisz-powiedział ledwo żywy Pisiciela

-Wiesz lubię patrzeć, jak inni cierpią- powiedziałam i uśmiechnęłam się szyderczo  

-I co zamierzasz zniszczyć? - Spytał się Montanha

Spojrzałam na zegar na bombie a on wskazywał, że jeszcze pół godziny

-Szpital bez tego żadne miasto nie przetrwa- i wyszłam z pokoju

-Time skip o 25 minut-

Weszłam ostatni raz do pokoju Pisicieli i Montanhy 

-jak tam chłopacy wasze ostatnie 5 minut, które będzie początkiem zakłady tego miasto- Uśmiechnęłam się

-jesteś psychopatką -powiedzieli w tym samym czasie 

-serio to są wasze ostatnie słowa- podeszłam do Montanhy i pierdolnełam mu w łeb z patelni odkułam i przywlekałam do Pisicieli który patrzył na wszystko z przerażeniem 

-masz swojego przyjaciela na ostatnie minuty powinien się jeszcze obudzić-podeszłam do kamery włączyłam nagrywanie i wyszłam na zewnątrz. Udałam się do Camila (dzieki Coffeuu) zapukałam do drzwi na co on odrzkł “otwarte” więc weszłam. Od razu rzuciło mi się w oczy krzesło obok niego oraz miska chipsów i butelka wina na biurku

-o hej Melanie chodź Usiądź- zawołał mnie i wskazał ręką na krzesło

-ale ja chce zobaczyć co się będzie działo- 

-wiem, dlatego chodź usiądź-

Zdziwiło mnie to, ale ostatecznie usiadłam na miejscu wskazanym przez niego 

-jak ty chcesz mi pokazać to wszystko tutaj-spytałam się go 

-Mamy helke z kamerą przypominam ci- uśmiechnął się do mnie

~ że ja o tym kurwa nie pomyślałam ~

Chłopak włączył telewizor akurat w momencie, gdy do naszych uszu dostał się wielki wybuch, który oznaczał 2 rzeczy pierwszą: śmierć Pisilcieli, a drugą: walący się szpital a na ulicach można było dostrzec tłumy ludzi idących z broniami w jednym kierunku. W kierunku komendy. 

-To co chyba udało nam się, może wypijemy nasze szczęście- zaproponował 

- no to lej i nie pierdol- odpowiedziałam mu z nutką dumy w głosie

Chłopak nalał i popijając oglądaliśmy, jak tłum jest coraz bliżej komendy. Na szczęście zapatrzył kamerę w mikrofon dzięki czemu było można słyszeć skandujący tłum a w nim hasła “mielicie nas bronić, to wasz budynek powinien zostać zniszczony”.

-To wszystko to twoje dzieło kochana- powiedział i pocałował mnie w policzek

-a to co to było- spytałam podejrzliwie –choć musze przyznać, że mi się podobało-

-to może poświętujemy nasze zwycięstwo ciut inaczej- spojrzał się na mnie uwodzicielskim głosem

-hmm no dobrze- powiedziałam i usiadłam na biurku

Chłopak widząc mnie od razu zaczął mnie całować w usta na co ja mu delikatnymi muśnięciami językiem. W tle ciągle dobiegały mnie dźwięki tłumy i pojedyncze strzały, gdy się wsłuchiwałam nagle poczułam, że moje usta stykają się z niebem natomiast na szyi poczułam lekkie mrowienie, na które cicho jęknęłam i odchyliłam głowę by Camilo miał lepszy dostęp. Gdy zaczął zjeżdżać coraz niżej swoimi pocałunkami chwyciłam jego koszulkę by zdjąć mu ją na co on zdjął moją koszule i rozpiął biustonosz. Im dłużej mnie całował po piersiach tym bardziej jęczał a on w pewnym momencie zaczął schodzić coraz niżej zostawiając na moim brzuchu ślady pocałunków. Gdy doszedł do spodni jednym zwinnym ruchem zdjął mi je wraz z bielizną i zaczął całować po udach na co ja zaczęłam coraz szybciej oddychać. Gdy miał przejść do całowania mojej kobiecości szybko zeszłam z biurka i uklękłam przed nim i zdjęłam mu spodnie wraz z bokserkami i wzięłam jego przyrodzenie do ręki robiąc ruchy naprzemiennie do góry i na dół oraz biorąc co jakiś czas go do buzi na co chłopak odpowiadał serią szybkich stęknięć. Nie bawiłam się nim długo by chłopak nie doszedł za szybko więc pociągnęłam chłopaka na kanapę i położyłam się na niej. Chłopak położył się przede mną i zaczął całować mnie po łechtaczce.

-C-camilo wejdź we mnie- powiedziałam przyśpieszonym głosem 

Chłopak długo się nie zastawiał i włożył swojego członka we mnie posuwając swoje biodra we przód i w tył aż w końcu trafił na mój czuły punkt na co ja zaczęłam jęczeć głośniej i częściej co jaki czas moje odgłosy były przerywane przez wybuchy i strzały więc spojrzałam w telewizor i zauważyłam jak lewe skrzydło komendy wybucha a prawe całe się pali. Niestety w zgiełku wszystkich tych osób zauważyłam dziewczynkę, dzięki której w ogóle się tu pojawiłam a która dokładnie w tym momencie dostała pocisk w głowę i mężczyzna którego spotkałam w drugi swój dzień tutaj zaczął nad nią płakać. W tym momencie w mojej głowie przeleciały wszystkie osoby, które zginęły: moi przyjaciele, Erwin, Ivo z którym coś nas połączyło i wielu innych. Nagle drzwi do biura otworzyły się na oścież a do środka weszła osoba, która nie miała prawa żyć

-wspomnienia ivo-

[Pov Ivo Carbonara]

Gdy dostałem kulkę w tył głowy wszystko zrobiło się ciemne i sądziłem, że nie żyje, Jednak nagle zobaczyłem światłość i widziałem mojego brata czytającego księgę wskrzeszenia Erwina

-co-co-co się dzieje przecież ja nie żyję- spytałem w chuj przestraszony

-użyliśmy na tobie księgi, bo jesteś ważniejszy niż Erwin-powiedział mój brat płacząc

-ile czasu minęło?-

-ee z 4-5 dni- (nie wiem, ile czasu, ale uznajmy, że mamy ten sam dzień co jest teraz w tym rozdziale:))

-Gdzie ta suka jest-Spytałem w popłochu 

-Nikt nie wie- odpowiedział kui lecz ja już nie słuchałem i wyszedłem lekko osłabiony, bo jako jedyny wiedziałem, gdzie ma swoją kryjówkę o której mi powiedziała, gdy się ruchaliśmy. 

Wziąłem byle jakie auto i udałem się w stronę jej kryjówki, która znajdowała się na górze za klasztorem. Zauważyłem w chuj dużo ochroniarzy, ale zauważyłem też jednego który akurat sikał w krzakach podszedłem do niego od tylu i pozbawiłem przytomności oraz zabrałem mu karabin. Gdy odwróciłem się zauważyłem wybuch na samym dole. Gdy moje uszy doszły do siebie rozejrzałem się po całym kompleksie i zauważyłem piętro, na którym nie ma ani jednego ochroniarza. Udałem się w stronę tego pietra zabijając po drodze paru ochroniarzy, gdy wszedłem na te piętro nasłuchiwałem każdych drzwi po drodze a za jednymi usłyszałem wyraźne stęki stanąłem przed nimi i wyjebałem z buta. Pierwsze co zobaczyłem to przerażoną Melanie i jakiegoś chłopa, w którego posłałem bez zastanowienia kulkę.

            -Teraźniejszość-

       [pov Melanie Blin]

-no hej Melanie- powiedział spokojnie patrząc na mnie

-ty-ty-ty nie żyjesz zabiłam cię sama- powiedziałam przerażona-

-no jak widzisz żyje, ale chyba to nie żyjesz- powiedział chłopak z uśmiechem 

-nie, proszę ja cię kocham to był przypadek- powiedziałam desperacko

-wiesz co, ale ja cię nie kocham- powiedział celując we mnie i pociągając za spust

~umieram naga od chłopa, którego zabiłam nieźle kurwa~

______________________________________
Jezu w końcu koniec nie długo pojawi się ważne ogłoszenie a ja przepraszam was że ten dział jest chujowy ale czuję pustkę w sobie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro