Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. grudnia [piątek III tygodnia Adwentu]

Aleksander bardzo nie lubił składać życzeń.

Choć przez ostatni rok bardzo zżył się ze swoją klasą i miał umiarkowanie dobre kontakty z całkiem sporą jej częścią, to moment dzielenia się opłatkiem podczas wigilii klasowej nadal napawał go lękiem. Wytarł mokrą prawą dłoń w spodnie. „Oczywiście", pomyślał. „Nie mogłyby się chociaż raz nie pocić?" Niestety dla chłopaka, podczas składania życzeń nie dało się uniknąć podawania ręki.

Wigilia – a przynajmniej jej najważniejsza część – zaczęła się dopiero kwadrans po zaplanowanej godzinie. Właśnie wtedy do klasy wpadli powstaniec, sanitariuszka, narrator i dwójka ludzi od obsługi kurtyny. W tym samym momencie wychowawca wstał, poprawił czerwoną muszkę i powiedział:

— Skoro jesteśmy już wszyscy, chwytajcie opłatki. Chcę każdemu z was złożyć życzenia osobno, ale od razu zaznaczę, że zakazane jest dziś słowo „matura". Na te kilka minut spróbujcie o niej zapomnieć i poczuć się szczęśliwymi.

Przez salę przeszła fala nerwowego śmiechu. Gdy koszyk wypełniony opłatkami obiegł już cały stół, złożony z kilkunastu ławek, wszyscy gdzieś się rozeszli. Aleksander został sam.

Przyglądał się ukradkiem kilku klasowym parom, żartującym przyjaciołom i fizykowi, który starał się zamienić z każdym kilka osobistych zdań. Gdzieś tam dosłyszał, jak Teodor życzy Tosi „nagłej i niespodziewanej śmierci", dodając po chwili: „ale bez bólu". Chłopak uśmiechnął się na widok dwójki godzących się kolegów. Szybko wymienił formułki z kilkoma osobami i oparł się o ścianę, popijając sok grejpfrutowy.

— Można złożyć ci życzenia, czy nie bardzo?

Odwrócił się do Elizy stojącej po jego prawej stronie. Poruszył się niespokojnie.

— Czemu nie?

Dziewczyna odłamała kawałek jego opłatka.

— Życzę ci odnalezienia celu, prawdziwej przyjaźni, dużo miłości i otaczania się ludźmi, którzy na to zasługują. — Przerwała na moment, aby odsunąć chłopaka nieco bliżej drzwi. — Uśmiechaj się częściej, bo każdy wygląda piękniej, kiedy się uśmiecha.

Aleksander mimowolnie uniósł kąciki ust.

— O tym właśnie mówiłam! Miej więcej cierpliwości, bo w życiu napotkasz wiele sytuacji, w których ci się przyda. Nie przejmuj się też tym, co jest złe. Choć może wydaje ci się, że jest inaczej, zło zawsze szybko znika, bo musi ustąpić miejsca dobru. I pamiętaj, że – choć brzmi to jak slogan – nie jest ważne to, co jest na zewnątrz. Najważniejsze jest w środku. — Eliza dotknęła miejsca, w którym znajduje się serce. — Wiem, że u ciebie jest bezterminowy ban na przytulanie, ale może pozwolisz...? Tylko dziś.

Chłopak pokiwał lekko głową i natychmiast został zamknięty w uścisku. Przez chwilę chciał położyć dłoń na plecach dziewczyny, ale uznał, że mogłoby to wyglądać dziwnie dla postronnego obserwatora. Po krótkiej chwili Eliza puściła nastolatka, szybko pocałowała go w policzek i odeszła do następnej osoby.

Aleksander tylko stał w miejscu, dotykając dłonią policzka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro