Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śniadanie

Brandon


Jedziemy właśnie na śniadanie z Amandą z czego bardzo się cieszę. Wiem, że ją zaskoczyłem i za bardzo nie dałem jej wyboru, ale nie potrafię jej zostawić w spokoju. Będąc obok niej moje serce bije dwa razy szybciej, a na twarzy mam cały czas uśmiech. Jest tak słodka i niewinna, że mam ochotę ją przytulić i nie wypuszczać. Nie wiem czy się w niej zakochuję czy chodzi tylko o jej zdobycie. Odmówiła mi i w ten sposób sprawiła, że jej zapragnąłem. Mam nadzieję, że po tym weekendzie będę wiedział coś więcej na ten temat. Siedzi sztywno w moim samochodzie i patrzy przed siebie, jakby nie miała ochoty przebywać w moim towarzystwie. Przecież zawsze dziewczyny same pchały mi się łóżka, a ta jedna powiedziała, że  nie ma na to najmniejszej ochoty. Czyżbym przestał działać na kobiety? Czy tylko na nią? Nic o niej prawie nie wiem i jeśli chce to zmienić to prawdopodobnie będę musiał jej opowiedzieć coś o sobie. Z moich rozmyślań wyrywa mnie jej głos.

-Gdzie jedziemy?

-Na śniadanie. Właśnie dojechaliśmy. Chodź.- oznajmiłem i wysiadłem z samochodu. Amanda zrobiła to samo i podeszła do mnie. Chciałem wziąć ją za rękę, ale mi ją wyrwała. Czyli nie będzie tak łatwo jak myślałem. Nie skomentowałem tego i puściłem ją przodem w drzwiach. Usiedliśmy do stolika, a następnie zamówiliśmy naleśniki i kawę. Przyglądałem się jej, ale ona uparcie patrzyła w szybę nie na mnie.

-Podoba Ci się na uczelni?- zapytałem, żeby przerwać ciszę jaka zapadła.

-Bardzo. - spojrzała na mnie i zobaczyłem jak delikatnie się uśmiecha.

-Dlaczego się przeniosłaś w połowie studiów? - chciałem się o niej dowiedzieć czegoś więcej. Zobaczyłem jak nagle posmutniała.

-Musiałam. Tyle powinno Ci wystarczyć. - odpowiedziała i spojrzała na kelnera, który przyniósł naszą kawę. Przyjrzałem się jej i nie wiedziałem czemu tak zareagowała. To było zwykłe pytanie, które zadało już jej kilka osób. Podziękowała młodemu chłopakowi, który się na nią gapił , a mi się to wcale nie podobało. Jest tu ze mną, a gość chyba nie zdaję sobie z tego sprawę.

-Długo mamy jeszcze czekać?- warknąłem w jego stronę i wtedy na mnie spojrzał. Chyba nareszcie do niego dotarło, że ma stąd spadać, bo ona jest moja. Cholera co ja mówię, ona wcale nie jest moja, ale ten gość nie musi o tym wiedzieć.

-Już podaję. - usłyszałem jego niepewny głos i szybko odszedł.  Spojrzałem na moją towarzyszkę i zobaczyłem jak próbuję się nie roześmiać, ale słabo jej to wychodzi.

-Co to było?- zapytała śmiejąc się, a ja tylko wzruszyłem ramionami i też uśmiechnąłem się do niej. Pierwszy raz dzisiaj widziałem jej szczery uśmiech i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była wtedy inna, a ja czułem się pewniej. Patrząc w jej oczy zdarzało mi się tracić tą pewność siebie, która była moim murem. Jakby potrafiła mnie przejrzeć.

-A dlaczego Ty studiujesz finanse?- odezwała się, gdy dostaliśmy swoje zamówienie.

-To dłuższa historia. - odpowiedziałem wymijająco, ale ona nie dała za wygraną.

-Mamy na to cały weekend. Wiec?- wziąłem głęboki oddech i zamyśliłem się na chwilę. Wróciły wspomnienia, które choćbym chciał nie chcą zniknąć. Jak mam jej to wytłumaczyć, aby nie wciągnąć jej w moje bagno.

-Nie chcę być nigdy więcej biedny. - uniosła brwi na moje słowa i otworzyła szeroko oczy, a ja miałam ochotę się roześmiać.

- Pieniądze to nie wszystko Brandon. - oznajmiła i usłyszałem w jej głosie pogardę, która trochę mnie zirytowała.

-Tak mówią ci, którzy nie zaznali tego co ja!- podniosłem głos, chociaż tego nie chciałem. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i widziałem, że ją wystraszyłem. - Przepraszam. Wybacz. - próbowałem się uspokoić, bo wiedziałem że i tak mnie nie zrozumie jeśli nie pokaże jej tego co miałem zaplanowane.

-Ok. Nie chciałam Cię zdenerwować. - odpowiedziała, ale widziałem jak przygląda mi się uważnie. Znowu miałem wrażenie, że próbuję mnie przejrzeć i widzi więcej niż chciałbym jej pokazać.

-Jeśli zjadłaś to chodźmy. Mam nadzieję, że pod koniec dnia będziesz miała o mnie lepsze zdanie. Jak na razie kiepsko mi idzie. - wstałem od stołu i zapłaciłem rachunek.

-Brandon.... nie chcę żebyś udawał kogoś innego, żeby zrobić na mnie wrażenie. Jeśli chcesz....żebym Ci zaufała to musisz być sobą. Nie Bestią czy playboyem, a Brandonem. Rozumiesz?- usłyszałem gdy doszliśmy do samochodu. Spojrzałem jej oczy i podszedłem do niej. Nie widziałem jak zareaguję, ale nie uciekła. Dotknąłem jej policzka i przesunąłem po nim kciukiem.

-Do tej pory zawsze byłem sam. Żyłem w swoim świecie i nikogo nie potrzebowałem. To mi odpowiadało. - czułem jak przeszedł ją dreszcz pod moim dotykiem i jak oddycha nierówno.

-A teraz? - powiedziała cicho. Uśmiechnąłem się do niej i delikatnie pocałowałem.

-Teraz jesteś Ty i wszystko się zmieniło. Przy Tobie chcę być inny- widziałem jakie wrażenie na niej zrobiły moje słowa i w jakim była szoku. Sam nie wiedziałem czemu jej to powiedziałem. Chciałem żeby wiedziała, że to nie jest dla mnie zabawa.



Rozdział krótszy, ale dziś będzie jeszcze jeden. Mam zaraz wyjazd i wrócę wieczorem aby napisać kolejny. Miłego dnia i czytania.

Jak myślicie co ukrywa Brandon? Czy Amanda ma też swoje tajemnice?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro