Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28


Amanda


Po moim prysznicu Brandon był cały mokry, więc musiał się przebrać. Postanowiłam zrobić to samo, bo przez niego też musiałam zmienić koszulkę. Poszliśmy na górę do jego pokoju, gdzie on udawał się pod prysznic a ja wyjęłam swoje ubrania z szafy. Nocuję u niego dość często, więc przyniosłam tu parę swoich rzeczy.

-Włóż sukienkę Amanda.- usłyszałam krzyk Brandona.

 Zatrzymałam się z białą koszulką w ręku. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią, a później na drzwi od łazienki. Podeszłam do nich i otworzyłam, aby zajrzeć do środka. Był nadal pod prysznicem, więc mogłam popatrzeć na jego ciało. Tatuaże dodawały mu charakteru i pasowały do niego idealnie. Przeczyściłam gardło, aby głos mnie nie zawiódł. Odwrócił się i zobaczyłem jak oczy mu rozbłysły. Spojrzał w dół mojego ciała i zdałam sobie sprawę, że stroję przed nim bez koszulki. Jesteśmy razem już kilka tygodni i nie powinnam się wstydzić, ale czasami jest to silniejsze ode mnie. Sposób w jaki na mnie patrzy sprawia, że mam ochotę się zakryć.

-Chodź tutaj. - odezwał się pierwszy i wiedziałam co mu chodzi  po głowie.

-Miałam się ubrać.- oznajmiłam z uśmiechem, chociaż nie wiem kogo chciałam do tego przekonać.

-Pomogę Ci się rozebrać mała. - zaśmiał się i puścił do mnie oczko. Przyglądaliśmy się sobie przez chwilę, aż zaczął iść w moją stronę.

-Na dole są nasi przyjaciele. Będą wiedzieli co tutaj robimy, jak zaraz do nich nie zejdziemy. - próbowałam odwieść go od jego planu i powoli wycofałam się z łazienki do pokoju.

-Jestem pewny, że tak. Musisz więc być cicho i nie krzyczeć. - oznajmił i stanął przede mną zupełnie nagi. Czułam za sobą łóżko i wiedziałam, że nie mam szans go przekonać.

Dotknął mojego ramienia i przesunął rękę w górę. Zaczepił palcem ramiączko stanika i odsunął je, a następnie składał tam pocałunki. Czułam jak przechodzi mnie dreszcz od jego dotyku. Zrobił jeszcze krok przez co wylądowałam na łóżku.

-Właśnie w tym miejscu chciałem Cię zobaczyć. Chociaż masz na sobie zdecydowanie na dużo ubrań. - powiedział uśmiechając się.

Ściągnął powoli ze mnie jeansy i bieliznę, więc po chwili też byłam naga. Położył się na mnie i splótł nasze dłonie nad moją głową. Wpił się w moje usta i teraz przestało liczyć się cokolwiek. Byliśmy tylko my i nic poza tym.

Nie wiem ile czasu minęło, ale nie żałowałam ani minuty spędzonej tutaj. Brandon sprawia, że czuję się wyjątkowa. Leżałam przytulona do niego, ale wiedziałam że musimy wstać i zejść na dół. Podniosłam się i spojrzałam na niego. Teraz był zrelaksowany, więc reszta wieczoru powinna minął przyjemnie.

-Wstawaj, bo nigdy nie wyjdziemy z tego pokoju. -odezwałam się, gdy podeszłam do szafki z ubraniami.

-Nie mam nic przeciwko. - usłyszałam za plecami i pokręciłam głową.

-Idę pod prysznic.- oznajmiłam biorąc sukienkę i bieliznę. Odwróciłam się i zobaczyłam ten jego uśmiech na twarzy, więc szybko dodałam. - Sama.

Weszłam do łazienki i dla pewności zamknęłam ją od środka. Chciałam w spokoju się umyć oraz ubrać, a Brandon może mieć co do tego inne plany. Odkręciłam wodę i usłyszałam pukanie do drzwi, więc jednak próbował wejść do środka.

-Możemy umyć się razem Amanda. - krzyknął, a ja parsknęłam śmiechem.

-Nie. Zaraz wyjdę. - odpowiedziałam i weszłam pod strumień wody.

Po kilku minutach wyszłam i szybko się wytarłam. Nałożyłam na siebie szarą  sukienkę przed kolano i rozczesałam włosy. Zostawiłam je rozpuszczone, a następnie zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa do wyjścia i zanim otworzyłam drzwi wzięłam głęboki oddech. Brandon najwidoczniej skorzystał z drugiej łazienki, bo też był już ubrany. Miał na sobie czarną koszulkę i jeansy.  Z mojej torby wyjęłam parę butów na mały obcasie i nałożyłam je. Podszedł do mnie i przyciągnął mnie do siebie.

-Pięknie wyglądasz. - wyszeptał mi do ucha. Odchyliłam głowę i spojrzałam na niego.

-Tym razem obejdzie się bez bluzy?- zapytałam i zagryzłam wargę, aby się nie roześmiać. Zmarszczył brwi i spojrzał w dół  na moje nogi.

-Masz rację. Tak mi się wydawało, że czegoś jeszcze brakuję. - usłyszałam i otworzyłam usta ze zdziwienia. On chyba żartuje! Prawda? Zobaczyłam jak odwraca się w stronę szafy, więc miał zamiar to zrobić.

-Nawet o tym nie myśl! Przysięgam, że znowu zrobię Ci prysznic w ogrodzie jak będziesz kazał mi ją włożyć!- krzyknęłam, a on odwrócił się do mnie i przyjrzał sukience jeszcze raz.

Nie czekałam dłużej i szybko wyszłam z pokoju. Chociaż uwielbiam nosić jego bluzy i czuć jego zapach, to dziś na to nie pozwolę. Chcę żeby przestał być taki zazdrosny i mi odpuścił. Nie może cały czas się martwić, że go zostawię. Zbiegłam na dół i udałam się do ogrodu. Słyszałam jak zatrzasnął drzwi na górze, więc zaraz też się pojawi. Zobaczyłam dziewczyny i podeszłam do nich. Moje przyjaciółki stały i rozmawiały z kilkoma innymi dziewczynami. W ogrodzie było około 20 osób, więc cieszyłam się że to nie będzie wielka impreza.

-Coś długo Was nie było. Poprawiłaś mu humor?- zapytała Julia i poruszyła zabawnie brwiami. Zaczerwieniałam się lekko czym tylko potwierdziłam ich przypuszczenia.

-Mam nadzieję. - odparłam i rozejrzałam się po ogrodzie.

Zobaczyłam Matta i Ted rozmawiających z kolegami Brandona. Śmiali się, więc chyba znaleźli wspólny język. Lucas oczywiście był w centrum uwagi i opowiadał coś żywiołowo. Uśmiechnęłam się na ten widok i odetchnęłam z ulgą. Zauważyłam Brandona podchodzącego do nich i usłyszałam ich głośny śmiech. Czyli też skomentowali naszą nieobecność. Usiadł przy stoliku i zerknął w naszą stronę. Postanowiłam sprawdzić czy jest na mnie zły.  Ruszyłam w jego stronę i po chwili stałam za nim.

-Dobrze się bawicie?- odezwałam się i położyłam dłonie na ramionach Brandona.

-Jak widzisz. Zabawa dopiero się zaczyna!- krzyknął Dominic i podał mi drinka. Wzięłam go od niego i podziękowałam. Zaczęli znowu rozmowę o samochodach, a ja przeszłam i usiadłam Brandonowi na kolanach. Widziałam, że go tym zaskoczyłam i ucieszyłam się z tego.

-Jesteś na mnie zły?- zapytałam cicho, aby tylko on usłyszał. Zobaczyłam delikatny uśmiech na jego twarzy i już znałam odpowiedź. Położył rękę na moich odsłoniętych nogach, a mnie znowu przeszedł dreszcz.

-Wystarczy mój dotyk, a już jesteś mokra. - wyszeptał mi do ucha i lekko je przygryzł. Jęknęłam i musiałam stąd uciec, aby nikt nic nie zauważył. Odchyliłam głowę i spojrzałam mu w oczy.

-Przesadzasz. - odpowiedziałam i wstałam na nogi. Zmrużył oczy i spojrzał na mnie,  gdy stanęłam za jego plecami. Schyliłam się i wyszeptałam mu do ucha.- Jestem pewna, że wystarczy tylko twoje spojrzenie.

Pocałowałam go w policzek i szybko ruszyłam do dziewczyn. Jen wieczór można uznać na udany, więc miałam zamiar cieszyć się z tego.



Kolejny rozdział naszej pary zakochanych. Czy Amanda zawsze będzie potrafiła rozładować jego złość? Czy Brandon aż tak bardzo się zmienił?

Miłego czytania i pozdrawiam. Dziękuje za każdy miły komentarz i głos.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro