Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kolejne fakty


Brandon


Mam za sobą zwariowany wieczór i poranek pełen wrażeń. Amanda powiedziała mi o sobie i teraz mam kompletny mętlik w głowie. Jeszcze przyjechał jej przyjaciel, który dołożył oliwy do ognia. Gdy usłyszałem jak się przedstawił, to dostałem furii. Miałem ochotę rozwalić mu tą gębę, ale teraz wiem jak jest naprawdę. Przyglądając mu się bardziej stwierdziłem, że to nie mogłoby być prawdą. David  jest niskim, milutkim gościem czyli moim przeciwieństwem. Skoro Amanda jest ze mną, to nie możliwe aby spodobał jej się ktoś taki. Opowiadali ,że znają się od dziecka przez swoich rodziców. Zapewniła mnie, że David jest dla niej jak brat. Jednak mnie martwi też coś innego. Dziś dowiedziałem się, że jest dziedziczką fortuny. Nigdy bym nie podejrzewał, że zakocham się w bogatej panience. Co prawda ona nie zachowuje się jak te rozkapryszone dzieci milionerów, ale fakt pozostaję faktem. Ja jestem chłopakiem z ulicy, a ona dziewczyną z dobrego domu. Ukrywała to przed mną i resztą przyjaciół, którzy też powinni się o tym dowiedzieć.

-Amanda - wyszeptałem cicho, gdy siedzieliśmy wszyscy w salonie na kanapie. - Kiedy im powiesz? - zapytałem gdy odwróciła się w moją stronę.

-Wiem, że muszę to zrobić, ale boję się tej rozmowy. - odpowiedziała i rozejrzała się dookoła. Wyglądała na wykończoną, ale nie może odkładać tego w nieskończoność.

-Zrozumieją, a ja będę obok. - zapewniłem i przytuliłem ją do siebie. Nie jest łatwo przyznać się do kłamstwa, ale ona jest silną dziewczyną. Poradziła sobie po śmierci ojca i mimo młodego wieku, chcę dotrzymać danego mu słowa.

-Może pójdziemy gdzieś wszyscy wieczorem? - zaproponowała, a ja zastanawiałem się gdzie będzie dobre miejsce.

-Co powiecie na to, abyśmy wybrali się na kręgle?- krzyknąłem na co się ucieszyli.

-Będzie zabawa. Dziewczyny... dziś wieczorem was zmiażdżymy!- zaśmiał się Lucas, a ja poczułem rękę Amandy na policzku i następnie pocałunek.

-Dziękuje. - wyszeptała odsuwając się, a ja puściłem jej oczko. Chciałem aby się odprężyła wieczorem, a przyjaciele byli w dobrym humorze.

-Przyjadę po Ciebie, gdy naprawie motor. -powiedziałem i zobaczyłem jak się śmieję. Była zadowolona ze swojego dzieła i nawet tego nie ukrywała.

-Koniecznie.

-A może wezmę samochód? W końcu taka dziewczyna jak ty nie powinna jeździć motorem. - oznajmiłem, na co zmrużyła oczy.

-To znaczy jaka?- zapytała i wiedziałem, że niepotrzebnie zacząłem ten temat. 

-Jesteś przyzwyczajona do luksusu. Wcześniej jeździłaś pewnie limuzyną z kierowcą. - próbowałem wytłumaczyć o co mi chodzi. Zdałem sobie sprawę, że takie życie które prowadzę nie jest dla niej.

-Widzisz? Już zacząłeś mnie traktować inaczej. Teraz wiesz dlaczego Ci nie powiedziałam. Jestem taką samą osobą jak Ty Brandon, więc przestań gadać głupoty. - powiedziała i czułem jak ledwo hamuję złość. Owszem miałem obawy i to nie zmieni się tak szybko. Muszę się przyzwyczaić do nowych wiadomości o niej.

-Ok już się nie denerwuj. - uspokoiłem ją i przytuliłem do siebie. Po chwili poczułem jak obejmuje mnie w pasie.

-Jestem tą samą Amandą, w której się zakochałeś Brandon. Dziewczyną, która kocha Cię do szaleństwa. Poza tym ja uwielbiam jeździć z Tobą motorem i to się nigdy nie zmieni. - wyszeptała, a ja odetchnąłem z ulgą. Chyba czułem się niepewnie i potrzebowałem to usłyszeć.

Dziewczyny pożegnały się z nami i poszły do siebie. David zabrał się razem z nimi, ale zapewnił że zostaję do jutra. Zatrzymał się w hotelu i dołączy do nas na miejscu. Będzie okazja aby poznać się lepiej, skoro będziemy się widywać. Jeśli zdecyduję się na wyjazd z Amandą, to ten facet będzie częstym gościem. Widzę, że są ze sobą blisko i kłamałbym gdybym powiedział, że mi to nie przeszkadza. Jednak obawiam się, że muszą to zaakceptować. Amanda jest dziś przygaszona, a ja nie chcę dokładać jej więcej zmartwień.

Pojechałem do mistrza Ocana, aby dowiedzieć się więcej szczegółów. Musimy też rozplanować jaki kupić sprzęt, za te dodatkowe pieniądze. Gdy wszedłem na hale, było w niej już kilka chłopaków.

-Trenerze słyszałeś? Hala jest nasza! Nikt już nas stąd nie wygoni! -krzyczeli i widzieć ich takich szczęśliwych to coś niesamowitego. Mimo tego jakie mają życie, to teraz wyglądali jakby ktoś dał im gwiazdkę z nieba.

-Też się z tego cieszę. Teraz będziemy spokojniejsi. Gdzie mistrz?- zapytałem, a oni pokazali na jego gabinet u góry.

-Dzień dobry. - przywitałem się, gdy tylko wszedłem do środka. Zastałem mistrza przy papierach, a dziś też wyglądał dużo lepiej.

-Witaj. Mamy trochę pracy. - oznajmił, a ja usiadłem naprzeciw niego. Pokazał mi katalogi ze sprzętem, które zacząłem oglądać.

-Wybrałeś coś? Trzeba się zastanowić co najbardziej się przyda. - powiedziałem, ale po chwili zauważyłem jak mi się przygląda. -Stało się coś? - odezwałem się, gdy nadal milczał.

-Jak wczorajsza walka? Wyglądasz dobrze, więc podejrzewam dobry wynik. - odpowiedział, a ja zdałem sobie sprawę jakie będę konsekwencje mojej rezygnacji. Nikt już nie weźmie mnie poważnie i będę musiał z tym skończyć.

-Nie odbyła się. - zobaczyłem zaskoczenie na jego twarzy i wiedziałem, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

-Dlaczego? Przeciwnik stchórzył? - zaśmiał się, ale mnie to nie bawiło. Teraz ludzie mają o mnie takie zdanie i zawdzięczam to jednej osobie.

-Ja zrezygnowałem. - powiedziałem to tak cicho i myślałem, że nie usłyszał. Jednak jego mina mówiła wszystko. Był kompletnie zszokowany.

-Co?! Jak to możliwe?- zapytał po chwili, gdy doszedł do siebie.

- Amanda Thomson. Dziewczyna, która zmusiły mnie do tego. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś takiego, ale nigdy też nie byłem...- stwierdziłem, ale nie dokończyłem zdanie, więc zrobił to za mnie.

-Zakochany. Nie wierzyłem, gdy mówiła że ta walka się nie odbędzie. Dziewczyna ma charakter i bardzo wielkie serce. - oznajmił uśmiechając się, a ja zastanowiłem się nad jego słowami.

Skąd była tego pewna? Przecież wiedziała, że zrobię wszystko aby zdobyć te pieniądze. Wielkie serce? Mistrz uśmiechał się szeroko, gdy wspomniałem o Amandzie. Czyżby to ona była tym sponsorem? Ma pieniądze i David wspominał o jej wizycie w Manchesterze. Zrobiłaby to? Przecież nie zna tych dzieciaków. Była tu tylko kilka razy i to wszystko.

-To Amanda prawda? Od niej są pieniądze? - zapytałem, ale znałem już odpowiedź.

-Nie chciała abyś wiedział, ale skoro sam się domyśliłeś. Tak, od niej. - oznajmił po chwili.

Poczułem w środku sprzeczne uczucia. Byłem zły za kolejne kłamstwo i miałem ochotę jej to wygarnąć, ale jednocześnie szczęśliwy. Zrobiła to, bo wiedziała ile to dla mnie znaczy. Po tym jak opowiedziała mi o swojej matce i stosunku do niej, pojechała tam. Słyszałem w jej głosie nienawiść do tej kobiety i nie dziwiłem się jej. Zniszczyła życie Amandzie i jej ojcu, przez co Amanda czuję się odpowiedzialna za ten wypadek. Złożyła obietnicę, która nie powinna być na barkach tak młodej osoby. Miałem ochotę krzyknąć, aby wybrała mnie. Jednak wiedziałem, że nie zrobiłaby tego. Mimo obietnicy jaką mi złożyła, wyjedzie. Mam do wyboru jechać z nią albo wrócić do życia bez niej. Tylko czy to  jest możliwe? Teraz gdy wiem jak to jest być zakochanym, nie chcę być więcej sam. Tutaj są przyjaciele i ludzie, których cenię. Tam nie będzie nikogo oprócz Amandy. To będzie trudna decyzja do podjęcia, ale będę musiał zdecydować.

Wyjąłem telefon i napisałem do niej wiadomość.

Dziękuję za to co zrobiłaś dla tych dzieciaków. Kocham Cię.


Amandę czeka kolejna rozmowa, teraz z przyjaciółmi? Czy zrozumieją i nic się nie zmieni? Jaką decyzję podejmie Brandon? Czy to koniec tajemnic?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro