Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zrobię co będę musiał


Amanda


Przytulał mnie do siebie, a ja czułam się bezpieczna. Nie wiem co w nim jest, że jednocześnie się go boje i czuję z nim tak dobrze. Jakby były w nim dwie różne osoby i nie potrafię zdecydować czy taki właśnie jest czy tylko udaję. Zaczęłam się delikatnie od niego odsuwać i spojrzałam mu w oczy.

-Zostań ze mną na weekend. Przyjadę po Ciebie jutro o 8.00 - usłyszałam jego głos  i otworzyłam szeroko oczy.

-Słucham?! Żartujesz prawda?- zapytałam i zobaczyłam jak uśmiech zniknął z jego twarzy. On przecież nie może mówić poważnie, po tym co się między nami stało.

-Nie. Chcę żebyśmy się lepiej poznali. Podobasz mi się i chcę się przekonać co jest między nami.- oznajmił i czekał na moją reakcję. Przełknęłam głośno i nie byłam pewna co mam teraz zrobić. Przypomniałam sobie jednak poranek w jego domu i szybko podjęłam decyzję.

-Między nami nic nie ma. Ty nie znosisz mnie, a ja Ciebie. Koniec tematu. Zostaw mnie w spokoju. - odpowiedziałam i ruszyłam do środka. Chciałam znaleźć się jak najszybciej w swoim pokoju.

-Każda dziewczyna na Twoim miejscu byłaby zachwycona. - usłyszałam za plecami i stanęłam w miejscu. Mogłam się tego spodziewać, wiedząc jaką ma opinię. Pewny siebie dupek, który traktuję dziewczyny przedmiotowo. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że patrzy na mnie zadowolony z siebie.

-Musiałbyś mnie znowu upić, abym znalazła się ponownie w Twoim łóżku Bestio. - powiedziałam i widziałam jak lekko się skrzywił, gdy go tak nazwałam. Szybkim krokiem weszłam do salonu i znalazłam Julię, która przyszła również z nami ale teraz  rozmawiałam z jakim blondynem. Podeszłam do nich i rozpoznałam kolegę Brandona.

-Cześć Amanda. Miło Cię widzieć, a gdzie zgubiłaś Collinsa? - zaśmiał się, ale ja nie miałam ochoty na rozmowę.

-Nie mam pojęcia. Julia możemy już iść?- zwróciłam się do niej, a ona mi się uważnie przyglądała.

-Dlaczego? Jest świetna impreza. - blondyn nie dawał na wygraną i zobaczyłam, że nie odrywa od niej wzroku. Jej też chyba podobało się jego towarzystwo i zaczęłam mieć wyrzuty sumienia.

-Ja Cię odwiozę. - stanął obok mnie Brandon, a ja podskoczyłam zaskoczona. Spojrzałam na niego i byłam pewna, że jest na mnie zły, ale on się uśmiechał. Wzięłam głęboki oddech, aby nie wybuchnąć.

-Nie trzeba. Nie musisz nadrabiać drogi. - oznajmiłam  przesłodzonym głosem i miałam nadzieję, że odpuści. Poczułam jak wziął mnie za rękę, a ja zesztywniałam.

-Już zmieniłem kierunek drogi dla Ciebie. - odpowiedział i pociągnął mnie za sobą. Byłam w takim szoku, że nawet nie zaprotestowałam.

Wyszliśmy na zewnątrz i kilka osób nam się przyglądało. Zapewne zastanawiali się co taki facet jak on robi z tą zwykłą dziewczyną. Inni pewne uznali mnie za kolejną jego zdobycz na noc i gdy to do mnie dotarło wyrwałam rękę z jego uścisku. Przyśpieszyłam jednak  wiedziałam, że jest zaraz obok. Byłam tak zła, że miałam znowu ochotę go uderzyć. Za kogo on się uważa, żeby mnie tak traktować? Co ja mu takiego zrobiłam? Czy to wszystko przez ten głupi motocykl? Zadawałam sobie w głowie pytania.

-To dalsza część twojej zemsty?- zapytałam, gdy byliśmy w połowie drogi. Znałam odpowiedź, ale chciałam to usłyszeć od niego.

-Oczywiście, że nie. Nawet przez myśl mi to nie przeszło. - odpowiedział szybko, ale mu nie uwierzyłam.

-Więc dlaczego?- stanęłam i odwróciłam się do niego. Chciałam, aby powiedział to patrząc mi w oczy. Przyglądaliśmy  się  sobie chwilę i wydawało mi się, że zobaczyłam w jego oczach  niepewność.

-Mówiłem Ci. Podobasz mi się i chcę spędzić z Tobą trochę czasu. Uwierz mi, to dla mnie też coś nowego. Nigdy tego nie robiłem. - usłyszałam, a po chwili zaczęłam się śmiać.

-Jasne. Nigdy nie byłeś z dziewczyną? Masz mnie za aż tak naiwną? Jest gorzej niż myślałam. - powiedziałam i ruszyłam dalej. Przeszłam kawałek, gdy  zatrzymał mnie łapiąc w pasie i przyciskając plecami do siebie.

-Nigdy nie chciałem być z dziewczyną poza łóżkiem Amanda. Ciebie chcę poznać. Dowiedzieć się co lubisz, czego chcesz i o czym myślisz. To jest dla mnie coś nowego. - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.

-Brandon, ja już byłam w Twoim łóżku! Możesz mi nie wierzyć, ale chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. - odpowiedziałam pewnym głosem , a po chwili poczułam jak rozluźnił uścisk.

-Ja nie potrafię zapomnieć i w tym jest problem. Nie dasz mi szansy?- zapytał, gdy znowu ruszyliśmy przed siebie. Milczałam dłuższą chwilę, aż dotarliśmy pod  akademik. Wzięłam głęboki oddech i modliłam się, aby wreszcie dał mi spokój. Jest uparty bardziej niż myślałam.

-Posłuchaj, wracaj na imprezę i znajdź sobie jakąś chętną dziewczynę. Sam mówiłeś, że byłyby zadowolone. Skorzystaj z tego. -poradziłam mu i zobaczyłam jak mi się przygląda. Milczał jakiś czas ,przez co poczułam się niezręcznie.

-Zrobię to co będę musiał Amanda. - oznajmił i przyciągnął mnie do siebie. Nie zdążyłam zareagować, a już poczułam jego usta na swoich. Pocałunek był krótki, ale mocny. Jakby chciał mnie nim ukarać, tylko nie wiedziałam za co.

Odsunął się i uśmiechnął zadowolony, jakby na coś czekał. Po chwili odepchnęłam go i wbiegłam do budynku. Ledwo panowałam nad oddechem i gdy tylko zamknęłam drzwi pokoju, osunęłam się przy nich. Co mam jeszcze zrobić, żeby odpuścił? Przecież ja do niego nie pasuję! Lubię samotność i ciszę, a on jest  zawsze w centrum uwagi, gdziekolwiek się pojawi. Dotknęłam swoich ust i czułam na nich jeszcze jego pocałunek. Co miał na myśli , gdy to mówił? Posłucha mojej rady i znajdzie sobie inną? Gdy o tym teraz myślałam poczułam złość. Wstałam i weszłam do łazienki.

-Jak mogłaś mu coś takiego powiedzieć Amanda! - patrząc na swoje odbicie w lustrze widziałam dziewczynę, która zaprzecza sama swoim uczuciom. Nie mogę powiedzieć szczerze, że nic nie czuję, gdy jest obok mnie.

-Nie! On nie może Ci się podobać! To niemożliwe!-krzyknęłam do swojego odbicia. Jednak coś w środku mnie mówiło mi, że jest inaczej.



Przepraszam Was bardzo za tak długą przerwę w pisaniu. Rozdział pisany jak tylko znalazłam czas i nie wiem jak mi wyszedł. Po takim czasie trochę wyszłam z wprawy i wybaczcie jeśli słabo wyszło. Mam nadzieję, że niedługo wróci mi forma.

Jak myślicie co zrobi Brandon? Jak Wy byście zareagowały na jego słowa, że chce ją poznać? Uwierzyłybyście mu?

Może macie pomysły do tej książki? Każda rada, a nawet szczera krytyka mi się przyda. Dziękuję i życzę miłego czytania. Pozdrawiam wiernych czytelników i dziękuję za słowa otuchy od Was.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro