Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozmowy

Amanda

Poprosiłam Davida aby zawiózł mnie na cmentarz. Kupiłam po drodze kwiaty, a na miejscu wysiadłam zostawiając go samego  w samochodzie. Nie byłam tu od mojego wyjazdu i potrzebowałam teraz się wygadać. Miałam w sobie dużo emocji po spotkaniu z matką. Usiadłam na ławeczce przy nagrobku i zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie, że tata siedzi obok mnie.

-Długo mnie nie było prawda? Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Zawsze to robiłeś pamiętasz? Nawet gdy coś nabroiłam, to powtarzałeś że jestem twoją księżniczką. - zaczęłam i czułam gulę w gardle. Zagryzłam wargę i wzięłam głęboki oddech.

-Staram się być silna tato, ale w środku się rozpadam. Chciałabym, abyś był obok  i mnie przytulił. Zapewnił, że wszystko się ułoży. Tak bardzo za Tobą tęsknie. - wytarłam łzę, która spłynęła mi po policzku. Dotknęłam zdjęcia na nagrobku i uśmiechnęłam się.

-Poznałam kogoś. Ma na imię Brandon. Jestem pewna, że byś go polubił. Chociaż na początku zapewne byłbyś przerażony. Jego wygląd i zachowanie nie wzbudza zaufania, mimo to zawładnął moim sercem. Kilka tygodni z nim sprawiło, że znowu zaczęłam mieć nadzieję. Myślałam, że już zawsze będę sama, ale on wypełnił tą pustkę. Kocham go i zrobię wszystko aby go nie stracić tato. Obiecuję. - wstałam i położyłam kwiaty. Dotknęłam jeszcze raz nagrobka i poszłam do samochodu.  

Gdy tylko wsiadłam David przytulił mnie do siebie. Siedzieliśmy tak chwilę, a ja nie mogłam powstrzymać płaczu.

-Dasz radę dziś wieczorem? Nie wyglądasz najlepiej. - usłyszałam i odsunęłam się od niego. Wytarłam twarz i wzięłam kilka głębokich oddechów.

-Nie mogę się wycofać. - oznajmiłam i uśmiechnęłam aby go uspokoić.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś. Odsunęłaś się ode mnie po pogrzebie i bałem się, że straciłem przyjaciółkę. - powiedział i widziałam, że były to szczere słowa.

-To było dla mnie za dużo. Śmierć taty, testament, moja matka i James. - wyszeptałam cicho.

-Obiłem mu za to gębę. Z wielką satysfakcją. - oznajmił i wykonał kilka ciosów w powietrzu.

-Wiem i dziękuje. A tak na poważnie to uratowałeś mnie David. Załatwiając mi tą szkołę pozwoliłem mi dojść tym do siebie. Nikt mnie tam nie zna i mogę być zwykłą Amandą Thomson. Nie dziedziczką fortuny, która musi uważać na każdy swój ruch jak tutaj. - wytłumaczyłam, bo wcześniej nie było do tego okazji.

-Twoi znajomi tego nie wiedzą?- zapytał zaskoczony.

-Nawet Brandon tego nie wie. Znają mnie jako Amandę, zwykłą uczennice. - powiedziałam, a on tylko kręcił głową z niedowierzaniem.

-Niezły numer z Ciebie. Jak Ci się to udało?- śmiał się, a ja poczułam wyrzuty sumienia, że to wszystko ukrywam.

-Chciałam mieć przyjaciół, którzy docenią mnie a nie moje pieniądze. Do tej pory zawiodłam się na każdym, oprócz Ciebie. Nie chciałam znowu cierpieć. - próbowałam mu wytłumaczyć swoją decyzję.

-Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką miałem.  Postawię Ci za to obiad i wszystko mi opowiesz. - puścił do mnie oczko  i uruchomił samochód.

Pojechaliśmy z Davidem do firmy, której za niecały rok zostanę właścicielką. Wielki napis na budynku Holding Thomson był dumą mojego ojca. Stworzył to miejsce i poświęcił mu całe życie.   Pracownicy przywitali mnie ciepło i cieszyłam się, że panuje tu fajna atmosfera.

-Amanda musimy o czymś porozmawiać przed spotkaniem z wujem. - odezwał się David i poprowadził do swojego gabinetu.

-Co się dzieje?- zapytam zdezorientowana widząc jak się denerwuje.

-Nie wiem czy powinienem Ci o tym mówić..- zaczął się wykręcać, a ja przewróciłam oczami.

-David. Mów. - powiedziałam stanowczo, aby dowiedzieć się czym tak się martwi.

-Chodzi o pana Johna. Nie radzi sobie z obowiązkami. - usłyszałam i powoli usiadłam na fotelu za biurkiem. Widziałam, że krępował się mówić mi o tym.

-Wuj nie zna się na biznesie i oboje o tym wiemy. Do śmierci taty prowadził swój mały sklepik, a teraz odpowiada za jedną z największych firm w Manchesterze. - oznajmiłam, chociaż oboje zdawaliśmy sobie z tego sprawę.

-Podpisuje papiery które mu daję, nawet ich nie czytając. Poza tym gdy go zobaczysz zrozumiesz, jak ta praca go wykańcza. Amanda on ma swoje lata i widzę, że chciałby odpocząć zamiast spędzać tyle godzin w biurze.- wytłumaczył spokojnie, a ja analizowałam jego słowa.

-A jakie mam wyjście? Wiesz jakie są warunki w testamencie.-  odpowiedziałam i wstałam aby podejść do okna. Widok z niego był cudowny. Czułam jakbym miałam cały świat przed sobą.

-Spokojnie, ja tylko chce żebyś znała sytuację. Pomyślałam, że skoro masz kogoś w Londynie to...- zaczął, a ja szybko odwróciłam się w jego stronę i nie wierzyłam własnym uszom.

-To co? Myślisz, że wyjdę za niego po kilku tygodniach znajomości? Poza tym on nie jest typem faceta, który myśli o ślubie David. - powiedziałam, aby pozbawić go wszelkich wątpliwości. Czułam się zmęczona dzisiejszym dniem, a czeka mnie jeszcze wieczór z Liamem.

-Rozumiem, jednak musimy znaleźć rozwiązanie. Pan John za bardzo się wszystkim przejmuję, a to odbija się na jego zdrowiu. - oznajmił, gdy zbieraliśmy się do wyjścia.

-Może wyjdę za Liama i wszyscy będą szczęśliwi? - zaproponowałam, a on zatrzymał się w drzwiach i wpadłam na niego.

-Już szybciej sam bym się z Tobą ożenił. - zaśmiał się i obejrzał mnie z góry na dół. -Jesteś całkiem do rzeczy.

-Dziękuje bardzo. Ciekawe co to na twoja dziewczyna?- zadrwiłam unosząc brew. David jest brunetem niewiele wyższym ode mnie. Może nie wygląda jak model, za to ma świetny charakter. Jego niebieskie oczy są pełne szczerości i zrozumienia. Nasi ojcowie byli kumplami ze szkoły, więc znaliśmy się od dziecka.

-Byłaby  zazdrosna prawda? Ale mogłybyście się mną podzielić. - powiedział, na co wybuchnęłam śmiechem. Pokręciłam głową i pchnęłam go lekko do przodu.

-Dlaczego ja spotykam samych wariatów?- wyszeptałam cicho sama do siebie.

Po spotkaniu z wujem uznałam, że David ma rację co do niego. Wygląda na wykończonego i  nie widać w nim już tego życia. Zawsze pasjonował się kwiatami i naturą, dlatego miał swoją kwiaciarnie. Teraz jest tu zamknięty i to mu nie służy.  Jestem pewna, że gdyby tata miał inną możliwość, to nie przekazałby mu firmy. Jednak miał tylko taki wybór lub oddać wszystko w ręce matki. Będę musiała rozwiązać ten problem. Widziałam z jaką nadzieją na mnie spojrzał, gdy weszłam do jego biura. Wyjeżdżając stąd 3 miesiące temu obiecałam, że gdy znów się zobaczymy  to zwolnię go z tego obowiązku. Nie spodziewałam się, że przyjadę w innej sprawie.

Pojechałam z Davidem do jego mieszkania, aby tam przyszykować się na wieczór. Zjedliśmy razem lunch, a później poszłam wziąć prysznic. Wykąpana usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do Lucasa. Powiedział, że cały dzień nie widział Brandona i też martwi się o niego. Ubrałam na siebie małą czarną oraz szpilki. Nałożyłam mocniejszy makijaż i gotowa poszłam do Davida.

-Trzeba było założyć na siebie worek. Odwołałby spotkanie i po kłopocie. - odezwał się, gdy tylko mnie zobaczył.

-Chciałabym. Jednak nie wiem co jeszcze się wydarzy przez te 8 miesięcy przyjacielu. Mogę jeszcze kiedyś znowu potrzebować podpisu matki. - oznajmiłam,  a on przyznał mi rację.

-Życzyłbym Ci miłej zabawy, ale ten kretyn Ci jej nie zapewni. - powiedział, gdy zamawiałam taksówkę, na co pokręciłam tylko głową.

-Gdybyś poszedł ze mną bawiłabym się świetnie. - odpowiedziałam i zobaczyłam jak mu się oczy zaświeciły.

-Ale miałby minę sztywniaczek Liam. - zaśmiał się i zatarł ręce. Nie zmienił się i nadal potrafił mnie rozbawić. Byliśmy dla siebie jak rodzeństwo i nigdy nie pomyślałam o nim w inny sposób.

-Nawet nie wiesz jak mi Ciebie brakowało David. - oznajmiłam i przytuliłam się do niego. Jest moją podporą i gdyby nie on nie miałabym do czego wracać. To on pilnuje wszystkiego w firmie.

-Leć już na tą pseudo randkę. - odsunął się i odwrócił mnie w stronę drzwi. Wzięłam torebkę i sprawdziłam czy wszystko mam. Ruszyłam na spotkanie, na które nie miałam najmniejszej ochoty.



Jak Wam się podoba David i jego relacje z Amandą? Chciałam Wam trochę przybliżyć jego osobę. Wyjaśnić dlaczego Amanda nie chce mówić o sobie.

Miłego czytania i wieczoru. W następnym rozdziale spotkanie z Liamem. Każdy ma swoją teorie o tym i naprawdę fajnie się to czyta. Bardzo dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro