Kim on jest?
Amanda
Wchodzę właśnie na stołówkę słuchając swojej ulubionej muzyki i nie zwracam na nikogo uwagi. Inni uczniowie też mnie jakby nie zauważali, więc kieruję się prosto do naszego stolika. Wszyscy już są, a Nicole macha do mnie gdy tylko mnie zauważa. Siadam i witam się z nimi. Ściągam słuchawki i zajmuję swoje miejsce.
-Jak Ci poszedł test Amanda?- pierwszy odzywa się Ted i wszyscy na mnie spoglądają. Nie lubię skupiać na sobie uwagi , dlatego tylko wzruszam ramionami.
-Jak zawsze skromna. Zaliczy bez problemu, przecież ona tylko siedzi w tych książkach - odzywa się Julie i uśmiech do mnie.
-Kiedy masz zamiar zacząć imprezować?- zapytał Matt, a ja spojrzałam na niego nie rozumiejąc co ma na myśli.
-O czym Ty mówisz?- odezwałam się cicho.
-Alkohol, faceci, seks. Mówi Ci to coś? Jesteś młoda i korzystaj z tego - usłyszałam i otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
-Idę po coś do jedzenia- oznajmiam i szybko się oddaliłam.
Słyszałam ich śmiech, ale nie byłam zła. Wiem, że dla nich to dziwne. Oni chodzą na imprezy i próbują namówić również mnie, ale zawsze odmawiam. Wolę swój pokój i książkę. Może jestem nudna, ale takie właśnie jest moje życie. Bezpieczne i poukładane, tego potrzebuje teraz najbardziej. Wzięłam tacę z jedzeniem i powoli wróciłam do stolika. Rozmawialiśmy na różne tematy, a później rozeszliśmy się na swoje zajęcia.
-Nie przejmuj się nimi, wiesz jacy są. Lubią żartować- odezwała się do mnie Nicole, gdy zajmowałyśmy swoje miejsca w sali.
-Wiem. Nie martw się - uspokoiłam ją i uśmiechnęłam. Uczniowie schodzili się już i było słychać ich głośne rozmowy.
-Dziś jest impreza u chłopaków. Pójdziesz z nami? - zapytała, gdy weszła nauczycielka. Pokręciłam tylko głową na nie, a ona westchnęła ale nie namawiała mnie więcej.
Skończyłam swoje ostatnie zajęcia i wyszłam na zewnątrz. Miałam spotkać się za 5 min z dziewczynami. Założyłam słuchawki i uśmiechnęłam słysząc muzykę w uszach. Kolejny spokojny dzień za mną, więc czeka mnie później długi spacer. Szłam zamyślona i nagle poczułam ból w kolanie, a następnie przewróciłam się na coś twardego. Usłyszałam huk obok siebie i podniosłam głowę. Leżałam na olbrzymim motocyklu, który najwidoczniej przewróciłam. Tylko ja potrafię się tak wyłączyć, żeby wpaść na coś tak wielkiego i nie zauważyć tego.
-Cholera!- zaklęłam i rozmasowałam kolano, które było obdarte.
-Amanda! Coś Ci się stało?- usłyszałam za sobą głos Nicole.
-Nic mi nie jest!- krzyknęłam, a następnie zaczęłam się podnosić.
Dziewczyny mi pomogły i obejrzały z każdej strony. Ted za to podniósł motocykl i głośno zagwizdał. Spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.
-Połamałaś lusterko i zarysowałaś go z boku- powiedział, a ja podeszłam bliżej aby się przyjrzeć.
-Po co ktoś go tu postawił? To nie moja wina - odpowiedziałam, ale po ich minach wiedziałam, że jednak moja.
-Mam przerąbane - westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. Usłyszałam jak ktoś do nas podbiega i wystraszyłam, że to właściciel motoru. Na szczęście był to Matt.
-O cholera. Kto to zrobił?- zapytał i rozglądał po całym otoczeniu wyraźnie wystraszony.
-Ja - przyznałam , ale nie rozumiałam jego reakcji.
-Wiesz czyj on jest?- usłyszałam jego głos i zmartwiłam się, bo jeszcze go takiego nie słyszałam.
-Na pewno jakiegoś chłopaka. - Przewróciłam oczami i chciałam już stąd iść, bo czułam jak wszyscy na mnie patrzą. Miałam tu być anonimowa i do dziś mi się to udawało.
-Owszem, Brandona - oznajmił i słyszałam jak wciągnęli głośno powietrze.
-Collinsa? Żartujesz?!- krzyknął obok mnie Ted i odsunął się szybko na kilka kroków. Nie wiedziałam o czym oni mówią i zaczynałam się denerwować.
-Kim on jest? Nauczycielem, dyrektorem?- wyliczałam i rozejrzałam czy ktoś się zbliża. Jednak nikogo nie zauważyłam w pobliżu.
-Bestią - powiedziała Julia, a ja zaczęłam się śmiać. Patrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Ok, pośmialiście się ze mnie, a teraz możemy już iść? - zapytałam i odwróciłam się z zamiarem pójścia do akademika.
-Amanda, przecież on Ci tego nie daruję. Ten motocykl to dla niego świętość. Jego dziewczynka. - Ted wglądał na przerażonego, tak samo jak pozostali. Ja jednak uważałam, że przesadzają.
-Co może mi zrobić? Przecież nawet nie wie, że to ja. Chodźmy skąd, bo zaraz ktoś nas zobaczy -powiedziałam i już sobie wyobrażałam co to za chłopak, skoro maszynę uważa za coś tak cennego.
-Masz rację. Szybko!- krzyknął zdenerwowany Matt.
Poszliśmy do parku i usiedliśmy na ławeczkach. Dziewczyny próbowały opisać mi właściciela motocyklu, ale ja nie nie wiedziałam o kim mówią. Byłam tu nadal nowa, więc nie znałam wszystkich. Fakt że nie chodzę na imprezy, mi tego nie ułatwiał. Był podobno wysokim, umięśnionym brunetem w tatuażach. Każda dziewczyna tutaj chciałaby, aby zwrócił na nią uwagę, ale on nie bawi się w związki. Zalicza je i zostawia jak nic nie znaczące przedmioty. Inaczej mówiąc jest dupkiem.
-Czemu nazywają go Bestią?- zapytałam po chwili.
-Jak go zobaczysz, to zrozumiesz - powiedziała tajemniczo Julia, a ja uniosłam brew.
-Walczy w podziemiach. Nielegalne i niebezpieczne walki. Nikt nie potrafi go pokonać jak do tej pory. Podobno jest nawet zdolny wtedy do morderstwa. - Matt opowiadał o nim jakby był przerażającym potworem.
-Może po prostu zapłacę za te lusterko?- zapytałam, na co parsknęli śmiechem.
-Nie stać Cię na to. Zarysowałaś mu cały bok, więc musiałabyś mieć sporo wolnej gotówki.- Drwina w jego głosie trochę mnie zabolała, ale postanowiłam to zignorować.
-Tym bardziej mam nadzieje, że nie dowie się kto mu zniszczył motocykl. - Odwróciłam się w stronę szkoły, gdy dobiegł mnie głośny śmiech.
Na parking szło kilku chłopaków i przepychali się na żarty. Byli sportowcami, co było widać na pierwszy rzut oka. Jedni szli sami, a inni przytulali swoje dziewczyny. Wysokie, szczupłe w seksownych ubraniach. Widziałam jak podeszli do samochodów i zaczęli wsiadać, ale nagle jeden z nich krzyknął.
-Chodźcie tu! Ktoś rozwalił cudeńko Collinsa! - wstrzymałam oddech i przyglądałam, aby zobaczył który to jest. Oglądali motocykl z każdej strony i widziałam jak mówili coś do siebie.
-Jest tutaj?- wyszeptałam do Nicole.
-Właśnie idzie. - Pokazała na wyjście ze szkoły.
Podniosłam głowę i zobaczyłam sławnego Brandona. Był taki jak opisywały go dziewczyny i nie dziwiłam się, że mógł im się podobać. Miał w sobie pewność siebie, która z niego aż biła. Uśmiechał się do każdego po drodze, a nawet zatrzymał kilka razy aby zgadać do dziewczyn. Jego uśmiech jednak zgasł, gdy podszedł do swojej maszyny. Widziałam jak chłopaki pokazują mu szkody, a on zaciska pięści. Po moim ciele przeszedł dreszcz, gdy zaczął się rozglądać i spojrzał w naszą stronę. Odwróciłam wzrok i udawałam, że jesteśmy zajęci rozmową.
-Kto to zrobił?! Przyznaj się tchórzu, bo i tak Cię znajdę! -usłyszałam jego krzyk i zobaczyłam wściekły wyraz twarzy. Koledzy go uspokajali, ale z marnym skutkiem.
-Amanda, gdy on odkryje że to Ty ....- zaczął Matt, ale mu przerwałam.
-Nikt mnie nie widział - wyszeptałam szybko.
-Dowie się, możesz być tego pewna - usłyszałam Julie i przełknęłam głośno zerkając w stronę parkingu.
-Zemści się na Tobie. Będzie to powolna i bolesna kara. Po wszystkim zakopie Cię w ogródku i nikt Cię nie znajdzie. - Matt ciągnął dalej swoją wypowiedź, jakby mój strach sprawiał mu przyjemność.
-Nie strasz jej kretynie!- odezwała się Nicole i walnęła go w głowę.
-Idę do pokoju. Teraz. - Chwyciłam swoją torbę, którą pośpiesznie zarzuciłam na ramię i ruszyłam przed siebie.
-Amanda on żartował - usłyszałam głos dziewczyn, więc odwróciłam się.
Zobaczyłam poważną minę Teda i zaczęłam się bać. Może i Matt żartował, ale nie chce się spotkać z tym chłopakiem sam na sam. Spojrzałam ostatni raz na parking i widziałam chęć mordu na jego twarzy.. Wymachiwał rękami i krzyczał , że znajdzie winnego.
-Na co czekacie?! Macie znaleźć tego tchórza!- przyśpieszyłam i prawie biegiem pokonałam drogę do pokoju.
Hej! Jak Wam się podoba? Macie pomysł jak będzie wyglądało ich spotkanie? Czy Brandon znajdzie winnego i spełni groźby? Co zrobi Amanda?
Miłego czytania i pozdrawiam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro