Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Per:ZR//teraźniejszość//

W końcu sobota dobrze że odrobiłem lekcje i mam weekend dla siebie.
Rysowałem sobie w zeszycie bo nie miałem szkicownika mama mówiła że tutaj coraz ciężej coś dostać zupełnie jakby ktoś odkrył jej sekret bałem się że ją stracę.
Jako jedyna się mną zajęła i broniła ale zawsze wracam myślami do ojca zupełnie jakbym podświadomie chciał go mieć...
Ale nie chce go znać"porzucił mnie nie chciał mnie nie KOCHAŁ mnie!"
Te myśli chodziły mi po głowie jak mantra.

Nima:ZR już jestem.*niesie zakupy*

ZR:Wszystko dobrze?
Bo nie wyglądasz najlepiej.

Nima:Wszystko dobrze tylko jestem zmęczona podróżą oraz widziałam ojca twojego kolegi Rzeszy racja?

ZR:Da a czego jego ojciec chciał od ciebie?

Nima:Nie zna rosyjskiego i pomagałam mu zakupy robić nic więcej.*uśmiecha się*

ZR:No dobrze coś jeszcze?

Nima:Ojciec twojego kolegi musi wracać do kraju i prosił by jego syn u nas został na kilka dni.

ZR:A gdzie on będzie spać?

Nima:Mamy jeden wolny pokój przecież.

ZR:Niech już będzie.

Nima:Masz uraz za to że koledzy się od ciebie odwrócili mam racje?

ZR:Tak nie chce znowu zostać na lodzie.

Nima:I nie zostaniesz pozwól mu się z tobą zakolegować.

ZR:Zrobię to...
Dla ciebie.

Nima:Nie dla mnie tylko ciebie.

//dzwonek do drzwi//

Nima:Otworzysz?
Ja muszę się zmienić.*idzie do swojego pokoju po czym wychodzi wyglądając jak zwykła kobieta*

ZR:*otworzył drzwi w tym samym czasie*
Guten tag.*do Cesarstwa*

CN:Guten tag ty jesteś ZSRR mam racje?

ZR:Da.*robi jemu i Rzeszy przejście który stoi za ojcem*

Nima:Jak znalazłeś nasz dom?

CN:Bruno wywęszył twojego syna.

Nima:Ok mniejsza o to więc mam zająć się twoim synem na dokładnie ile dni?
Chłopcy idźcie do pokoju ZR dorośli rozmawiają.

ZR:Jestem prawie dorosły.

Nima:Nie dyskutuj idź jak cię o to proszę.

ZR:Dobrze mamo chodź Rzesza bo nie chcesz zobaczyć do czego jest zdolna moja mama jak się wkurzy na rozmówce.

Rzesza:Ok.*dopiero teraz się odezwał bo ojciec kazał mu być cicho po czym poszedł za ZR do jego pokoju*

ZR:*wchodzi do swojego pokoju*
O to moje królestwo aż do wyprowadzki.

Rzesza:Wooow masz tu naprawdę przytulnie aż nie chce się wychodzić.

ZR:Dlatego siedzę w pokoju.

Rzesza:*powiedz mu to powiedz że widziałeś ich wtedy*
Aa wiesz czemu nikt nie wchodzi do tego lasu?

ZR:Niet pewnie jakieś stare bajki że jest nawiedzony ci babki mówiły.

Rzesza:A co z zakaptużonym stworem?

ZR:Bajka.*czy on mnie śledził?*

Rzesza:ZR nie chce mieć problemów potem...Ja...
Widziałem tego stwora i jak mówisz do niego"mamo"To twoja mama mam racje?

ZR:*szarpnął Rzeszą*
Kto ci kazał mnie śledzić?
Mój ojciec?

Rzesza:Z psem byłem na spacerze z Brunem to wszystko.

ZR:Nikomu ani słowa bo oberwiesz że nawet twój ojciec cię nie rozpozna.

Rzesza:Gute rozumiem...*boi się go bardziej*

ZR:...Wybacz ale ona mnie wychowała...Nie chce jej stracić.

Rzesza:A opowiesz mi prawdziwą wersję?

ZR:Mhm*zaczyna opowiadać jak to naprawdę było i po jakimś czasie kończy opowieść*
Teraz już znasz prawdę...

Rzesza:Wow nie wiedziałem że twój ojciec taki jest...

ZR:Teraz wiesz...

//w tym samym czasie//

Nima:Czyli ustalone?

CN:Mhm zostanie tu do końca roku szkolnego bym nie musiał kursować kilka razy.

Nima:Ok to ruszaj bo się jeszcze spóźnisz a tego byś za pewne nie chciał.

CN:Ja masz rację dowidzenia.*całuje wierzch dłoni Nimy*

Nima:*lekki rumieniec wkradł się na jej policzki*
Dowidzenia CN.

ZR:*idzie do Nimy*
Mamo skoro jest weekend to możemy siedzieć dłużej?

Nima:Nie musisz mnie o to pytać jesteś wystarczająco dorosły by wiedzieć ile twoje ciało wytrzyma.

ZR:Uznam to za tak.*uśmiecha się cwanie*

Nima:*kręci głową z politowaniem i uśmiechem jednocześnie*

//w pokoju ZR//

ZR:Możemy siedzieć tak długo jak chcemy.

Rzesza:Super.

Per:Rzeszy

Tej nocy nie spaliśmy do rana padliśmy jak kłody o 6:00 rano i przespaliśmy cały dzień chyba sowiet zaczyna mi ufać a jego mama jest bardzo miła i traktuje nas tak samo czyli jak swoje dzieci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro