13
//kilka dni później//
Per:Nima
Razem z Polską zabraliśmy moje wnuki do mojej chaty tam gdzie Rzesza ich nie znajdzie i będą bezpieczne.
Były przejęte tym mimo iż ZR je powiadomił że będą musiały u mnie zamieszkać na jakiś czas...
Ukraina:Daleko jeszcze?
Rosja:Babcia powie kiedy będziemy na miejscu.
Nina:Spokojnie już nie daleko.
Polska:Hehe chyba ktoś jest zmęczony.*bierze Ukrainę na ręce*
Ukraina:*lekko wystraszony*
Białoruś:*idzie blisko Rosji*
Nina:*niesie Kazachstan*
Nie długo potem byli przed chatą Nimy była skromna ale przytulna i na spokojnie mogła pomieścić dzieci dla nich zawsze miejsce się znajdzie.
Nima:*otwiera chatę*
Wejdźcie ja zrobię coś do jedzenia pewnie jesteście głodne po tym spacerze.
Rosja:Mhm najbardziej to reszta ja mogę zjeść później.
Nima:Nie ma później.
Rosja:Ale młodsi są ważniejszy ode mnie.
Nima:To miłe że przejmujesz się rodzeństwem ale musisz jeść regularnie.
Polska:Twoja babcia ma rację.
Rosja:Nie jesteś moim tatą ani dziadkiem by mi mówić co mam zrobić.
Nima:Rosja jak ty mówisz?
Rosja:Przepraszam po prostu martwię się o tatę.
Nima:Da sobie radę jak zawsze.
Rosja:Dobrze i Spasiba babciu.
Nima:Nie masz za co.
Polska:*siedzi z Ukrainą na kanapie*
//Po zjedzeniu posiłku//
Dzieci zmęczone po zabawie zasnęły w pokoju Nimy a ona potem je przykryła bo czasem noce były bardzo zimne.
Nima:Śpią a teraz chodź zmienię ci opatrunki.
Polska:Ok.*siada tyłem do Nimy*
Nima:*zmienia opatrunki po czym daje mu leki i wodę*
Polska:*bierze tabletki i popija je wodą*
Będę szedł spać dobranoc.
Nima:Dobranoc Polska.
Polska:*poszedł do swojego pokoju po czym padł na łóżko i zasnął*
Nima:*siedzi na kanapie i słucha czy w lesie nikt nie proszony się nie kręci i nie długo potem zasnęła kiedy nie usłyszała żadnych niepokojących dźwięków*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro