< Rozdział 3
Na zewnątrz na niebo rozjaśnił już świt, a rosa skrzyła się na paprociach. Niebieska Łapa leżał zwinięty w kuleczkę na miękkim posłaniu.
- Niebieska Łapo, wstawaj, czas się zbierać! - Zabrzmiał nagle głos, strasząc ucznia. Skoczył na równe nog, natychmiast w gotowości.
Niebieska Łapa spojrzał na medyka który ewidentnie zdziwił się tak pośpieszną reakcją młodego kocura.
- Coś nie tak? - Zapytał Nakrapiane Ucho
- Nie, wszystko w porządku - Wymamrotał Niebieska Łapa.
Nakrapiane Ucho spojrzał na niego poważnie i miałknął:
- Choć, za chwilę wyruszamy -
Po czym medyk, wyszedł z legowiska i udał się na polanę. Niebieska Łapa usiadł i zaczął się szybko myć. Gdy to zrobił, wstał i szybo wyszedł i staną przed wejściem do legowiska. Młody kocur wyprostował się uniósł głowę lekko w niebo i wdychnął poranne powietrze. Niedługo po tym pognał do swojego mentora, który czekał na niego trochę dalej od Wielkiej Skały.
- Możemy już ruszać? - Spytał nakrapiany kocur spoglądając pytająco na czarnego kocurka.
- Ale tak bez śniadania? - Spytał zirytowany głosem.
- Nie możemy nic jeść, jeśli mamy dziś wieczorami dzielić sny z Klanem Gwiazdy - Objaśnił medyk wstając z ziemi.
- Czekaj, to gdzie my idziemy? - Dopytywał Niebieska Łapa truchtając za swym mentorem.
- Idziemy do Kamienia Księżycowego, masz być moim uczniem, wypadało by abyś znał drogę - Wyjaśnił Nakrapiane Ucho.
Nagle przed kotami przechodził Srebrzysty, staną w progu i zawołał:
- Wież co? To idealne dla ciebie! Nie bylebyś dobrzy na wojownika, ale ja tak! -
- Ja przynajmniej idę się spotkać z Kamyczkiem - Syknął Niebieska Łapa. Oba koty przeszły przez tunel z kolcoliściu i wydostały się poza obóz. Zaczęły iść w stronę czterech drzew.
- Nie powinieneś się tak zwracać do brata - Zaczął medyk - On może zostać kiedyś wielkim wojownikiem - Dodał.
- Też bym mógł, gdybyś nie życzył sobie ucznia! - Warknął Niebieska Łapa i nie zważając na swego mentora pobiegł przed sobie zostawiając go z tyłu.
Niebieska Łapa biegł tak bez zastanowienia, aż wyczuł czyjś zapach. Staną gwałtownie. Czół silną woń nornicy. Wytężył słuch i zaczął się rozglądać. Nagle dojrzał w dużej trawie nie opodal małe zwierzątko. Schylił się i przyjął pozycję myśliwska na wzór, kiedy widział jak wojownicy tak robili. Młody kocur zaczął delikatnie stawiać łapy, podchodząc cicho do wysokiej trawy. Staną, chciał już skoczyć lecz nagle za nim zabrzmiał głos Nakrapianego Ucha, na co zwierzę uciekło.
- Niebieska Łapo, medyk nie poluje! Dlaczego to zrobiłeś! - Syknął kocur.
Niebieska Łapa wstał i odwrócił się do mentora. Można było zauważyć w oczach medyka dumę, ale i gniew.
- Może ja nie chcę być medykiem! Nie jestem twoim pełnoprawnym uczniem! Mglista Łapa miała nadzieję że będzie mogła zostać medyczną ale tak się nie stanie, bo nie może się na nią szkolić, bo wybrano mnie! - Wrzasnął zezłoszczony czarny, młody kocur odwracając się i dalej idąc w stronę czterech drzew.
- Niebieska Łapo, to nie ode mnie zależało kogo miał wybrać twój ojciec. Dwójka z waszej czwórki ma wypełnić ważne przepowiednie. Tak powiedział mi Klan Gwiazdy - Miałknął łagodnie Nakrapiane Ucho doganiając ucznia.
- Masz rację, to nie od ciebie zależało... - Odparł już trochę spokojniej - To wszytko wina ojca! Ja wrócę do obozu, to mu futro wyrwę! - Syknął Niebieska Łapa wysuwając pazury.
- Niebieska Łapo, teraz groźby nic ci nie dadzą, uspokój się - Medyk próbował uspokoić swojego ucznia - Twój ojciec ma nadzieję że wypełniasz jedną z przepowiedni których wyczekiwał odkąd został zastępcom - Dodał kocur.
- Jedną z przepowiedni? - Speszył się - Jestem dopiero uczniem - Miałknął z zaskoczeniem, dopiero teraz zdając sobie sprawę co tak naprawdę powiedział Nakrapiane Ucho.
- Choć, musimy się spieszyć, jeśli chcemy tam dotrzeć na czas - Odparł medyk, wyciągając Niebieską Łapę że swoich myśli.
Nakrapiane Ucho wraz z młodym kocurem zaczęli dalej iść w stronę czterech drzew.
~∆^
(Chwilę później, w obozie Klanu Pioruna)
- Bukowe Serce, zawołaj Srebrzystą Łapę i idź z nim na... - Zaczął Brzozowa Gwiazda do swojej zastępczyni, lecz ona mu przerwała.
- Twój syn, wyjaśnił że zna terytorium i poszedł sam na polowanie - Miałkneła kotka.
- On?! Zna terytorium?! Ten kociak dziesięć razy do tej samej dziury wpadł i ona ma znać terytorium! - Syknął w odpowiedzi Brzozowa Gwiazda.
Wnet do dwójki kotów podszedł Waleczne Serce, który wrócił z pierwszego treningu.
- Brzozowa Gwiazdo, Mgiełka zaskakująco dobrze zna zioła, ale przede wszystkim chodzi o to że nie chcę ćwiczyć - Wyjaśnił młody wojownik spoglądając na lidera.
Brzozowa Gwiazda zerkną na wojownika kątem oka.
- Moje kocie nie poluje? Porozmawiam z nią, na razie trzeba odszukać Srebrzystą Łapę. Bukowe Serce, oraz ty macie pójść go odnaleźć i sprowadzić do mnie - Odparł poważnie kocur.
Oba koty skineły główną i zaczęły szybkim krokiem kierować się w stronę wyjścia z obozu. Lider wstał i poszedł do legowiska uczniów. Ujrzał tam swoją córkę. Siedziała i czyściła swoje szaro-białe futro. Brzozowa Gwiazda wszedł głębiej i usiadł przed mlodął uczennicą. Mglista Łapa spojrzała pytająco na ojca. Oczy kocura utkwiły w jej brązowych oczach.
- Mglista Łapo, dlaczego nie ćwiczysz? Od wczoraj zacząłeś swój trening na wojowniczkę. - Miałknął spokojnym, ale i podenerwowany głosem Brzozowa Gwiazda.
- Ja nie chcę być wojowniczką... Chciałabym zmienić się z Niebieską Łapą mentorem. Ja chcę szkolić się na medyczkę - Zaczeła zawstydzona.
- Nie, teraz i tak już za późno... To Niebieska Łapa ma wypełnić jedną z przepowiedni - Syknął - A teraz, zaczniesz polować i ćwiczyć, inaczej spędzisz całe swoje życie ucznia, na opieką nad starszyzną - Dodał wstając.
- Tato, ty nic nie rozumiesz... Nie wiesz jak czuje się Niebieska Łapa. Tobie tylko zależy na tej przepowiedni! - Warkneła Mglista Łapa marszcząc nos.
- Tak zależy mi na przepowiedni.
I ty nie masz racji, wszystko rozumiem. Gdyby Niebieskiej Łapie coś się nie podobało, na pewno by mi o tym powiedział, ale i tak już jest wszystko zaplanowane - Miałknął lider, już łagodniej.
- To nie tak powinno wyglądać... -
- Dość! -
- No dobrze, zacznę polować! Ale pod jednym warunkiem. Będę mogła zbierać zioła dla Nakrapianego Ucha - Miałkneła stanowczo młoda kotka.
- Jasne... Lecz tylko wtedy, gdy będzie potrzebował twojej pomocy - Wyjaśnił lider patrząc na kotkę z góry - Teraz do roboty. Trzeba wykarmić Klan - Dodał odwracając się w napięciu, po czym poszedł na polanę.
~^∆
Nogi Niebieskiej Łapy zapadały się w ziemię. Młody kocur już myślał że jak się wywrucił to już się nie podniesie. Do bólu kończy dołączył także uporczywy głód. Oddał by wszytko aby teraz przez chwilę choć odpocząć. Aż w końcu nie wytrzymał i staną.
- Nakrapiane Ucho? Czy możemy na chwilę przystanąć, aby odpocząć? - Spytał ze zmęczeniem w głosie.
Medyk odwrócił się do ucznia, który szedł za nim. Spojrzał na niego z troską i lekko się uśmiechną.
- No skoro jesteś aż tak zmęczony to przystańmy - Miałknął Nakrapiane Ucho podchodząc i siadając koło Niebieskiej Łapy - Ale nie za długo, pamiętaj że jesteśmy aktualnie na terenie Klanu Wiatru - Dodał i zaczął myć swoje krótkie futro.
Na te słowa, młody kociak usiadł z ulgą. Po paru minutach medyk przestał się myć, wstał i odparł:
- Ruszajmy dalej -
Niebieska Łapa wstał i miał już ruszyć za swym nauczycielem lecz wyczół znajomy zapach.
- Nakrapiane Ucho... - Zaczął.
- O co chodzi? - Spytał nakrapiany kocur zerkając na Niebieską Łapę przez ramię.
- Czujesz to? - Zapytał odruchowo.
Medyk wyprostował się i wciągną powietrze. Nagle zdziwiony spojrzał na ucznia.
- To Srebrzysta Łapa! - Odparli oboje.
- Co on może tutaj robić? Przecież powinien być na terytorium Klanu Pioruna, wraz ze swą mentorką! - Zaczął zirytowany głosem medyk.
- Nie mama pojęcia! - Miałknął Niebieska Łapa.
Nagle oboje dostrzegli w oddali Srebrzystą Łapę jak zakrada się powoli i czujnie do jednego z krzaków rosnących na polanie.
Nakrapiane Ucho natychmiast zaczął biec w jego stronę, a za nim podążał Niebieska Łapa.
- Młodzieńcze, co ty tu robisz?! - Syknął zdenerwowany medyk zatrzymując się od srebrnego, młodego kocurka o długość dwóch ogonów.
Srebrzysta Łapa wstał i spojrzał obraźliwe na medyka.
- Właśnie mi zdobycz wystraszyłeś - Miałknął niezadowolony.
- Czy tu wiesz gdzie tak właściwie jesteś?! - Odparł nakrapiany kocur mierząc go paraliżującym wzrokiem.
- Na polowaniu, a gdzie? - Stwierdzi srebrzysty kocur, nie rozumiejąc zachowania Nakrapianego Ucha.
- Ty głąbie, planujesz, ale na terytorium Klanu Wiatru! - Warknął medyk - Wracaj do obozu, w tej chwili! Nie chcę cię tu nigdy więcej widzieć, jasne? To niebezpieczne, pałętać się samemu i to jeszcze po terytorium innego Klanu. Wstydził byś się. Może przed uczeniem cię polowania, powinno nauczyć cię na blachę, gdzie leżą granicę naszego klanu - Syknął uderzając mocno swym ogonem o ziemię.
- Co... Nie wiedziałem, przepraszam - Zawstydził się uczeń - Już wracam... - Dodał szybko po czym zaczął biec w stronę terytorium Klanu Pioruna.
- No tego, to się nie spodziewałem - Przyznał Niebieska Łapa wpatrując się wraz z medykiem jak jego brat biegnie poprzez krzaki.
Nakrapiane Ucho potrząsnął głową i zaczął iść wraz z Niebieską Łapą.
Wreszcie dotarli na granicę płaskowyżu. Przed nimi rozciągał się całkiem inny krajobraz, ukształtowany oraz zmieniony przez Dwunożych.
- Czy to... Droga Grzmotu? - Zapytał Niebieska Łapa.
- Tak - Odpowiedział medyk - Biegnie od terytorium Klanu Cienia. Widzisz za nią Wysokie Skały? -
Niebieska Łapa spojrzał na daleki horyzont. W jednym miejscu ziemia unosiła się stromo, kończąc się poszarpanym grzbietem.
- A więc, musimy przekroczyć Drogę Grzmotu? -
- Tak - Miałonął znów w odpowiedzi Nakrapiane Ucho.
Niebieska Łapa ruszył za swym mentorem w dół wzgórza, oddalając się od terenów łowieckich Klanu Wiatru w stronę bujnych terytorium Dwunożych. Ominęli siedlisko Dwunożnych stojące na szerokiej połaci twardego białego kamienia, otoczone wokół mniejszymi domostwami. O zachodzie słońca dotarli do Drogi Grzmotu. Z piekącymi od spalin oczami Niebieska Łapa patrzył na wielkie potwory śmigającymi przed nimi tam i z powrotem.
- Z racji tego, że to twój pierwszy raz, jak przekraczasz Drogę Grzmotu, to ja pójdę pierwszy aby pokazać ci jak prawidłowo się to robi - Stwierdził Nakrapiane Ucho.
Niebieska Łapa przyglądał się w swojego nauczyciela, który podszedł do skraju Drogi Grzmotu. Nakrapiany kocur czekał spójnie, rozglądając się w prawo oraz lewo. Potem, gdy na moment ryk potworów ucichł, medyk szybko oraz zgrabnie przeleciał na drugą stronę.
Niebieska Łapa przełknął głośno ślinę. Kot, czół zapach własnego strachu. Wciągną powietrze i ruszył.
Wzorem Nakrapianego Ucha podszedł do skraju i zaczął się ostrożnie rozglądać na boki. Poczekał aż wielkie potwory przejadą, kiedy będzie mógł przemknąć na drugą stronę. Kiedy głosy ucichły a na Drodze Grzmotu nie było widać żadnego potwora młody uczeń prędko śmignął do Nakrapianego Ucha. Gdy znalazł się na zielonej trawie, westchnął z ulgą.
- Brawo, udało ci się. Jak na pierwszy raz poszło ci wspaniale - Pochwalił go medyk.
<<<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro