Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

< Rozdział 2

Słońce stało tuż przed zachodowi. Robiło się coraz ciemniej. Spokojny wiatr poruszał długie futro Brzozowej Gwiazdy, który chwilę temu, wrócił z treningu. Kocur siedział blisko swojego małego kociaka, Kamyczka, czekając na resztę kotów.

Podniebna Chmura siedziała przed legowiskiem medyka, obserwując jak kociaki się bawią.
Kocica wstała, wstrząsnęła głową i odparła:

- Kociaki, chodźcie już. Idziemy na czuwanie -

- Już idziemy! - Zawołały głosy rodzeństwa, a wraz z nimi pojawiły się kociaki.

Kocica złapała Niebieskiego w zęby, ponieważ nie mógł nadążyć, a Srebrzysty oraz Mgiełka szli obok matki. Gdy kotka wraz z małymi pojawiła się na polanie, stanęła koło Brzozowej Gwiazdy. Przy sztywnym ciele Kamyczka kotka postawiła Niebieskiego na ziemi i polizała martwego kociaka.

- Kamyczki, czemu mnie opuściłeś? - Spytała cicho kocica siadając długości myszy dalej.

- Mamo, czy my też mamy tak zrobić? - Spytał Srebrzysty zerkając błękitnymi oczami na matkę.

- Tak, macie tak zrobić, wszyscy - Odparła łagodnie kocica.

Niebieski pocłapał do braciszka, dotkną jego boku nosem i pisną:

- Miałem tyle pomysłów. Mieliśmy razem polować, walczyć ramię w ramię, a ty mnie zostawiłeś... Daj mi jakiś znak, braciszku -

Po tych słowach podszedł smutny do matki. Po Niebieskiej do Kamyczka podszedł Srebrzysty. Lizną delikatnie jego czarne futerko.

- Bracie, czemu akurat tą walkę przegrałeś? Myślałem że cię pomszczę... Zemszczę, ale na kim? Nikt cię nie zabił - Mialknął cicho kocurek i odszedł z szacunkiem do Podniebnej Chmury, odsuwając się aby Mgiełka mogła podejść do brata. Mgiełka spojrzała na ciało kociaka który jeszcze wczoraj się cieszył, bawił i śmiał. A teraz leżał, nieruchomo, bez żadnych oznak życia. Podeszła do Kamyczka, polizała go.

- Mam nadzieję że dobrze ci tam, dziś kolwiek teraz jesteś - Miałkneła i spojrzała na brata wyrazem pyska, jak by zaraz miał wstać. Lecz nic takiego się nie stało. Mgiełka odeszła od Kamyczka.

~'•

Było właśnie popołudnie. Przez całą noc było czuwanie nad Kamyczkiem. Dzisiejszego, ciepłego poranka jego ciało zostało zakopane w ziemi. Podniebna Chmura oraz jej maluchy były właśnie po za obozem. Mgiełka wślizgneła się po kryjomu do obozu. Delikatnie stawiając łapy zaczeła iść do legowiska medyka, aby dać mu mech który że sobą miała... Ale nagle stanęła jak wryta. Zauważyła swojego ojca, Brzozową Gwiazdę oraz Bukowe Serce, jak że sobą rozmawiają. Kotka cicho podeszła bliżej i schowała się za małym krzaczkiem aby usłyszeć temat ich gagatki.

- Udało nam się dzisiaj przepędzić wszystkich samotników z naszego terytorium - Miałkneła zastępczyni.

- To świetnie... - Odpowiedział przywódca, lecz nagle jakby się zestresował i spojrzał w bok.
Bukowe Serce spojrzała na niego z przejęciem.

- Brzozowa Gwiazdo, nie martw się o Kamyczka. To co się stanie, już się nie odstanie. Na pewno jest szczęśliwy w Klanie Gwiazdy... - Odparła kotka uśmiechając się lekko do czarno-białego kocura.

- Tak sądzisz? A co jeśli nie... - Przywódca zawiesił głos.

- Brzozowa Gwiazdo, klan Pioruna potrzebuje przywódcy który nie będzie chodził i cały czas zamartwiał się zmarłym kocia- Miałkneła poważne zastępczyni, lecz kocur jej przerwał.

- Ty nic nie rozumiesz! Jesteś moją zastępczynią, mówisz wszystkim że wiesz jak to jest stracić kocię, że przeżywasz to ale ty ich okłamujesz! - Wrzasnął podenerwowany kocur wstając i uderzając ogonem o ziemię.

Bukowe Serce nic nie odpowiedziała. Lider z pomarszczonym nosem odwróciła się i poszedł do swojego legowiska. Mgiełka siedziała skulona i lekko przestraszona. Nigdy nie słyszała tak donośnego głosu Brzozowej Gwiazdy. "Co ma znaczyć że Bukowe Serce nas okłamuje?" zastanawiała się. Potrząsnęła główną, wstała i się uspokoiła wdychając czyste powietrze. Pobiegła do Nakrapianego Ucha. Medyk był własnie w swoim legowisku i układał zioła. Nakrapianym kocur wyczuł obecność Mgiełki, odwrócił się w je stronę i ją powitał:

- Witaj Mgiełko - Miałknął przyjaźnie - Co tam masz? - Spytał dostrzegając jak kotka trzyma coś w przyszczku.

- To mech, tak na zapas - Wyjaśniła Mgiełka kładąc kulkę mchu na ziemi.

- Mech? Pokaż mi go... czysty. Mama pokazywała ci jak się to robi? - Zapytał z podziwem w głosie Nakrapiane Ucho, oglądając mech.

- Nie - Odpowiedziała krótko.

- Tak czy inaczej, dzięki, miło z twojej strony - Uśmiechną się medyk i chwycił w zęby mech i położył go w danym miejscu.
Nakrapiane Ucho spojrzał jeszcze raz na Mgiełkę.

- Możesz mi powiedzieć jedną rzecz? -

- Tak? -

- Dlaczego twój ojciec wrzeszczał na cały las? Prze chwilę miałem wrażenie że ogłóchłem -

- Nie wiem, ale sądzie że ma w tym coś wspólnego Bukowe Serce oraz Kamyczek - Wyjaśniła, nie chcąc się przyznać że podsłuchiwała jego rozmowę wraz z zastępczynią. Medyk już się nie odezwał, odwrócił się i w ciszy kontynuował swoją czynność. Mgiełka cicho sapneła i wyszła.

Kotka usiadła przed wejściem do legowiska medyka. Zaczeła zastanawiać się nad rozmową jego ojca z Bukowym Sercem. "Może pójdę porozmawiać z Brzozową Gwiazdą?" stwierdziła. Przecież za niedługo ma być spotkanie, oraz ceremonia, nie chciała by widzieć ojca podenerwowanego lub smutnego. Szaro-biała kotka szybo wstała i poksuwała w steonę legowiska lidera. Weszła do małej jaskini wydrążonej przez wodę i ujrzała leżącego kocura.

- Tato, zaraz zgromadzenie. Czy wszystko dobrze? - Spytała z troską podchodząc do ojca.

- Nie ważne - Westchnął kocur podnosząc głowę, nie patrząc na Mgiełkę - Zawołaj matkę oraz braci , pora na waszą ceremonię - Dodał w lepszym humorze.

- Biegnę tato! - Zawołała i wybiegła z legowiska lidera jak torpeda.

Wybiegła z obozu i podeszła bliżej swojego rodzeństwa oraz matki. Podniebna Chmura leżała na wyjątkowo zielonej trawie i przyglądała się jak Srebrzysty wraz z Niebieskim że sobą walczą. Gdy wyczuła zapach Mgiełki spojrzała na nią jak biegnie w ich stronę. Kotka zatrzymała się koło Podniebnej Chmury, dysząc.

- Mamo -

- Co się stało Mgiełko? - Spytała kocica.

- Chodźcie szybo do obozu -

- Ależ czemu? -

- Mamy ceremonię na uczniów! - Pisnęła z przejęcia.

- Nasza ceremonia bez nas! - Wtrącił się Srebrzysty słysząc słowa siostry - Biegniemy! -

- Oczywiście maluchy, biegnijcie - Miałkneła Podniebna Chmura, po czym wstała i poszła za pędzącymi kotkami.

Trójka kociąt weszła do obozu. Szły dumnie jeden za drugim. Aż niespodziewanie, gdy byli już na polance Srebrzysty się potkną i przewrócił na Mgiełkę. Kotka prychneła, usiadła na trawie i zaczęła pośpiesznie się myć. Jej bracia poszli w jej ślady. W tym czasie na Wysoką Skałę wskoczył czarno-biały kocur i zawołał;

- Wszystkie koty na tyle duże aby samodzielnie polować niech zbiorą się na zebranie klanu! -

Kociaki popatrzyły po sobie i podeszły trochę bliżej. Podniebna Chmura usiadła na polance, trochę dalej od skały na której siedział Brzozowa Gwiazda. Było widać w jej oczach dumę oraz ból. Lecz mimo tego uśmiechając się, patrzyła na swoje dzieci. Inni członkowie Klanu Pioruna, także zebrali się przed Wielką Skałą.

- Zwołałem was wszystkich tutaj - Zaczął przywódca - ponieważ trójka kociaków ma już sześć księżycy. Mgiełko, Srebrzysty oraz Niebieski, pod skałę! - Zakomenderował patrząc z dumą na kociaki które pojawiły się pod Wielką Skałą, po czym znów zaczął;

- Mgiełko, jesteś już z nami sześć księżycy. Od dziś zaczynasz swój trening. Mgiełka, aż do dnia w którym zostanie wojowniczką będzie nosić imię Mglista Łapa. Mentorem Mglistej Łapy będziesz ty, Waleczne Serce. Twój mentor Błękitne Skrzydło, jest nuż w Klanie Gwiazdy, nauczył cię jak zwinnie i szybko przemieszczać się po lesie, nie zauważonym - Zawołał lider, zerkając z początku na kotkę, a później na jej mentora.

Mglista Łapa, podeszła do Walecznego Serca i stykneła się z nim delikatnie nosem, po czym usiadła koło kocura.

- Srebrzysty, jesteś z nami sześć księżycy. Od dziś zaczynasz swój trening. Srebrzysty, aż do dnia w którym zostanie wojownikiem będzie nosić Srebrzysta Łapa. Mentorem Srebrzystej Łapy zostanie Bukowe Serce. Bukowe Serce, twój mentor, Dziki Bieg nauczył cię zwinności, zaciekłością oraz kodeksu wojownika, więc teraz ty przekażesz mu tą widzę - Zwrócił się do srebrnego kocurka.

Bukowe Serce syknęła się ze swym uczniem nosem. Młody kocur usiadł nie opodal mentorki.

- Niebieski, jesteś już z nami 6 księżycy. Nadszedł czas aby zacząć twoje szkolenie na medyka. Od dziś w który zostaniesz pełnoprawnym uczniem medyka będziesz nosił imię Niebieska Łapa. Twym mentorem zostanie Nakrapiane Ucho - Miałknął Brzozowa Gwiazda.

- Dobrze - Odparł cicho Niebieska Łapa, po czym wstał i stukną się nosem z nakrapianym kocurem.

~'•

Po spotkaniu Nakrapiane Ucho wraz z Niebieską Łapą poszli do legowiska medyka.

- Mógłbym cię o coś poprosić? - Spytał medyk

- Słucham? -

- Możesz pójść i znaleźć trochę pajęczyny, właśnie dzisiaj poświęciłem czas aby zrobić tutaj porządek i zauważyłem że ich nie ma. A warto je mieć przyszykowane. Chyba wiesz jak to zrobić? - Spytał nakrapianym kocur odwracając się do ziół.

- Tak, wiem. Już idę - Miałknął w odpowiedzi czarny młody kocur i wybiegł z legowiska medyka.

Niebieska Łapa szybko wypadł z obozu Klanu Pioruna i zaczął szukać pajęczyn. Młody kocur truchtał po zielonej trawie, rozglądając się w około. Niebieska Łapa już znał terytorium swojego klanu. Jak miał pięć księżycy, wraz z Podniebną Chmurą, Brzozową Gwiazdą oraz rodzeństwem, był na wycieczce, wokół całego terytorium Klanu Pioruna. Starał się zapamiętać wiele zapachów. I się udało. Zna już bardzo dużo. Potrafi rozróżnić koty z innego klanu, oraz wyczuć członków swojego Klanu.

Niebieska Łapa dojrzał pajęczynę która była opleciona na dziwnym przedmiocie. Było to drewniane koło do starego powozu. Młodu kocur podszedł do starego koła, które było obrośnięte w niektórych miejscach mchem. Odruchowo je powąchał. Jeszcze nigdy nie widział czegoś takiego. Rozejrzał się za poszukiwaniem patyka, aby przenieść pajęczynę do obozu. Pod krzakiem leżała mała gałąź, kot chwycił ją w zęby. Delikatnie i ostrożnie przeniósł cienką, białą nić na patyk. Zadowolony Niebieska Łapa, popędził w stronę obozu.

- Widzę że udało ci się znaleźć pajęczynę - Stwierdził medyk widząc jak jego uczeń wchodzi do legowiska, wraz z gałązką w pyszczku.

- Tak, udało się - Odparł krótko Niebieska Łapa podając medykowi gałąź z białą, cieńką nicią.

Nakrapiane Ucho skinął głowę w podziękowaniu, chwycił patyk i położył go na swoje miejsce.
Niebieska Łapa obrzucił się w napięciu i chciał już wejść, lecz głos medyka go zatrzymał:

- Radzę ci, abyś dzisiaj dobrze odpoczął. Jutro zamierzam zabrać cię w pewne miejsce - Miałknął

- Okej... - Odpowiedział krótko w zamyśleniu młody kocur, po czym wyszedł z legowiska medyka.

<<<

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro