< Rozdział 18
Niebieski Wzrok zeskoczył z lipy na poszycie lasu. Wzioł głęboki wdech, a następnie rozejrzał się. Nastał już ranek. Był on dość wietrzny, lecz nie tak bardzo jak wczorajszy wieczór. Okazało się że burza już minęła. Czarny kocur usłyszał burczenie w brzuchu. Rosprostował się i poszedł przed siebie. Wąchał i słuchał w poszukiwaniu zwierzyny. Nagle usłyszał pewien pisk. To była mysz. Nie zeszło dużo czasu aż Niebieski Wzrok ją złapał. Usiadł i wszamał ją szybko. Gdy mysz zniknęła w jego brzuchu, kocur wstał oblizał pysk i zaczał iść dalej. Odzyskał już siły lecz jego mięśnie wciąż bolały. Wyszedł z małego lasu i znalazł się na polanie. Szedł w zamyśleniu. Spojrzał w górę na Wielkie Skały. Był w prawie połowie drogi. Uśmiechną się pod nosem, może jeszcze dziś uda mu się spotkać kota z zaginionego klanu. Stracił rachubę czasu. Cały czas myślał jak będzie to wszystko wyglądać... Był w jednym z większych lasów kiedy zatrzymał się gwałtownie na pękanie drzewa. Wyprostował się i wysuną pazury. Jego uszy zadrgały. W oddali usłyszał przeraźliwy ryk a tuż po nim ziemia zaczeła trochę dudnieć. Niebieski Wzrok puścił się przed sobie, wybiegając z lasu. Czół pewien nieznany mu zapach. Lecz wiedział że to coś jest ogromne. Biegł i biegł nie patrząc za sobie. Nagle pojawił się na pagórku. Chciał z niego bezpiecznie zbiec, lecz nagle poślizgą się na mokrej ziemi i zaczał się turlać ku ziemi. Leżał przez chwilę sapiąc. W końcu udało mu się wstać. Bolała go głową i plecy. Lecz po chwili już całkiem o tym zapominał. Spojrzał na pagórek i zastrzygł uszami. Nie było już słychać nic, oprócz ćwierkania ptaków i szumu wiatru, zachaczającego gałęzie drzew. Stwierdził że lepiej by było gdyby stąd poszedł. Kiedy wcześniej nie słyszał tak głośnego warkotu, od zwierzęcia. Musiało być to coś naprawdę wielkiego. Szedł tak myśląc nad tym zdarzeniem. Przystaną słysząc szelest w krzakach nie opodal. "Ugh, znowu!" pomyślał. Odwrócił się w stronę hałasu. Zastrzygł ostrzegawczo uszami. Wyciągną pazury i zaczał rytmicznie uderzać ogonem o ziemię. W pewnej chwili z krzaków wyskoczyła pewna kotka.
Była wyższa niż Niebieski Wzrok. Była to umięśniona, ciemnoszara kotka, o grubym, cieniowanym ,lśniącym futrze. Posiadała lekkie rozcięcie na prawym uchu. Miała piękne blado-blekitnoszare oczy.
Rzuciła się na czarnego kocura. Niebieski Wzrok nie spodziewał się tego. Wywrócił się wraz z kotką iż zaczęli się tarzać po trawie. Ciemnoszara kocica zaczeła szarpać wojownika. Ten na to zaczą się bronić. Bili się przez parę sekund aż kotce udało się wylądować na Niebieskim Wzroku i przytrzymać go. Już miała znużyć swoje kły w jego gardle ale głos jakiegoś kocura ją zatrzymał.
- Wieczorna Auro! -
Kocica spojrzała za siebie. Niebieski Wzrok kątem oka dojrzał zbliżającego się powolnym krokiem wielkiego kocura. Miał on szylkretowo-białą, długą sierść, oraz ciemno bursztynowe oczy. Miał także długi, puszysty ogon oraz białą klatkę piersiową i łapy.
- Zostaw tego kota. Wyczuwam zapach Klanu Pioruna - Dodał stając nie daleko.
Wieczora Aura popatrzyła nieufnie na czarnego kota, po czym bez słowa puściła go. Odeszła do tyłu i stanęła koło kocura.
Niebieski Wzrok wstał, i spojrzał na dwoje kotów na przeciwko niego.
- Jak myślisz, czego on tutaj szuka? Nie było tutaj żadnego kota z czterech klanów od wieków... - Usłyszał szept Wieczornej Aury.
-Nie wiem tego. Lecz to dziwne - Odmiałknął cicho kocur cały czas patrząc na Niebieski Wzrok.
Czarny kocur spojrzał w górę. Okazało się że był już za Wielkimi Skałami. Udało się! Nagel przypomniał sobie słowa wypowiedziane przez mgłę w jego śnie.
- Jestem Niebieski Wzrok - Zaczął niepewnie kocur - potomek Zielonej Gwiazdy - Dodał już bardziej pewniej.
Oczy Wieczornej Aury, rozserzyły się na jego słowa. Spojrzała na kocura stojącego obok niej.
- Cichy Szepcie... Czy to może oznaczać że... - Miałkneła, ale nie dokończyła i znów spojrzała zdziwiona na Niebieski Wzrok
- Tak, Wieczorna Auro, to jest on. Kot który nas wszystkich ocali - Odmiałknął tamten wpatrując się w czarnego kocurka.
- Musimy go zabrać do Mknącej Gwiazdy - Odparła poważniej ciemnoszara kotka.
- Mknącej Gwiazdy?! - Zdziwił się lecz nagle uświadomił sobie że Cichy Szept oraz Wieczorna Aura to wojownicy zaginionego klanu - To wy jesteście wojownikami zaginionego klanu? - Spytał, chciał być pewien.
- Pfy - Parskneła Wieczorna Aura - Zaginionego klanu? Inaczej nas nazwać nie mogli? Hah - Zadrwiła lecz po chwili się opanowała i spojrzała łagodnym wzrokiem na wojownika Klanu Pioruna - My jesteśmy Klanem, jak już to zapomnianym i odizolowanym od reszty -
- Nasz dom to Klan Światła - Wtrącił się Cichy Szept.
- Zabierzemy cię do naszej liderki. Ona będzie wiedziała co robić - Odparła kotka machając ogonem.
- A tak wogule to ja jestem Cichy Szept, a ta oto tutaj to moja przyjaciółka, Wieczorna Aura - Przedstawił się szylkretowo-białą kocur.
- Miło poznać, jeszcze raz, Niebieski Wzrok - Miałknął spokojnym głosem pochylając z szacunkiem głowę.
- Podążaj za nami, doprowadzimy cię bezpiecznie do naszego obozu - Miałknęła kotka odwracając się za siebie.
Niebieski Wzrok oraz Cichy Szept podążyli za nią. Po chwili całą trójka szła koło siebie. Czarny kocur szedł na środku, po prawej Cichy Szept a po lewej Wieczorna Aura.
- Gdzie jest wasz obuz? - Spytał Niebieski Wzrok.
- Nasz obuz mieści się w jaskini nad Lśniącym Wodospadzie - Odpowiedział Cichy Szept.
- A o co tak naprawdę chodzi z moim dziadkiem... Zieloną Gwiazdą? Poznaliście go? O co tak naprawdę chodzi? - Nagle Niebieski Wzrok obsypał wojowników wieloma pytaniami na temat dawnego przywódcy Klanu Pioruna.
Dwójka przyjaciół spojrzała na sobie.
- Naprawdę nie wiesz? - Zapytał zdezorientowany Cichy Szept.
- No niestety... - Burknął tamten.
- A więc Zielona Gwiazda to twój dziadek. Miał on wypełnić przepowiednie taką samą jak ty - Zaczał Cichy Szept.
- Czyli...? -
- Miał odnaleźć "zaginiony klan", czyli nas. Lecz przepowiednia się zmieniła, odkąd musiał zostać w Klanie Pioruna, gdyż był w kryzysie. Klan Gwiazdy nie mógł dopuścić do tego aby... - Miałknął szylkretowo-biały kocur, lecz po chwili się zawahał.
Niebieski Wzrok spojrzał na niego niezrozumiale.
- Aby Klan Ognia najechał nas wszystkich, bez Zielonej Gwiazdy by się nie udało wszystkich uratować. Więc zesłali na Klan Ognia zaraźliwą, dziwną chorobę. Jednak oni sobie z tym prowadzili i dość w szybkim tempie. Lecz dziury zostały, klan został osłabiony. Klan Gwiazdy postanowił zesłać ciebie, abyś to ty wypełnił zadanie swojego przodka - Dodał nagle.
Niebieski Wzrok popatrzył zdziwiony na wojowkia Klanu Światła.
- Ale jak to... Klan Ognia? - Zapytał nie rozumiejąc słów wojonika - Czy jest jeszcze jakiś inny klan!? -
- Spokojnie, wszystkiego się dowiesz, ale w swoim czasie - Miałknął spokojnym głosem kocur.
-Nie mogę uwierzyć że prowadzimy wybrańca do naszego obozu! - Miałkneła znienacka Wieczorna Aura podnosząc ogon wysoko do góry - Szkoda że nie ma tu z nami Szarego Pyłu - Dodała.
- Szary Pył? - Miałknął zaciekawiony czarny kocur.
- To nasz przyjaciel. Siedzi na tyłku w naszym obozie. Mknąca Gwiazda dala mu karę ponieważ złamał jedno z praw. Lecz zrobiła to tylko dlatego żeby zrozumiał swój błąd. Wyszedł na Zdradliwą Polanę, to jedno z zakazanych miejsc w na naszym terytorium - Odpowiedziała.
- Zdradliwa Polana to polana na jednym z Trzech Braci, czyli gór. Poszedł tam na polowanie, a nie powinien. Na Zdradliwej Polanie jest niebezpiecznie. Jest tam mnóstwo wyrw, oraz ogromnych dziur w ziemi. Kot o takiej wielkości jak my, możemy tam wpaść i nigdy nie wyjść - Wyjaśnił Cichy Szept.
- Że co... - Zszokowany kocur patrzył przed siebie.
Przez te wszystkie informacje aż zaczeła go boleć głowa.
- Wszystko ci wyjaśnimy, nie martw się - Zapewnia go Wieczorna Aura, lekko szturchając go ogonem.
~'∆
Wybiło popołudnie. Trójka kotów szła przez las.
- To tuż za rogiem - Zapewniła Wieczorna Aura.
Koty wyszły zza krzaków. Niebieski Wzrok nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ujrzał przed sobą ogromny wodospad, woda spadała z jednej z mniejszych gór. Dalej rozciągły się Wysokie Skały. Woda z wodospadu wpadała do ala jeziora, a z jeziora wypływała rzeka znikająca w innym lesie. Przy wodospadzie tworzyła się przecudna tęcza. Wszystko wokół rozkwitało, w końcu zaczynała się wiosna. To było coś cudownego.
- Zabiera dech w piersiach, co nie? - Spytała ciemnoszara kotka podążając wzrokiem za wojownikiem Klanu Pioruna.
- Masz rację - Wyszeptał niebieskooki.
- Chodźmy do obozu - Rzekł nagle Cichy Szept i nie czekając na resztę zaczął iść w stronę wodospadu.
Dwójka wojowników pogoniła za nim. Szli tak parę minut. Niebieski Wzrok popatrzył przed sobie. Znajdowali się koło wodospadu, w taki sposób że wojownik Klanu Pioruna mógł dojrzeć ukrytą, wydeptaną ścierzkę, która znajdowała się za Lśniącym Wodospadem.
- Ta ścieżka prowadzi do naszego obozu - Wyjaśniła szybko Wieczorna Aura.
Trójka wojowników podążyła po wydeptanej ziemi. Niebieski Wzrok rozglądał się do okoła. Wszystko wyglądału tutaj przecudne. Strasznie mu się tu spodobało. Usłyszał ogdłosy jakiś kotów, spojrzał w przeciwnym kierunku. Okazało się że nie daleko nich, druchtała grupa ogromnych kotów. Na ich czele stał przeogromny blado-ciemnoszary kocur, długim, szordzkim futrze oraz grubymi wąsami. Posiadał on biału brzuch, uszy, jedną przednią łapę, kawałek ogona i pysk. Jego żywe, ciemnozielone oczy połyskiwały z dumą.
Grupa kotów staneła przed trójką.
- Cichy Szepcie, Wieczorna Auro - Przywitał się kocur na przodzie grupy, patrząc to na kocura, to na kotkę.
- Witaj Milczące Echo - Cichy Szept pochylił z szacunkiem głowę - Gdzie wyruszacie? - Dodał zerkając na resztę kotów stojących za Milczącym Echem.
- Na patrol graniczny - Wyjasnił szybko kocur. Nagle jego wzrok skrzyżował się z niebieskookim wojonikiem - Kim on jest? - Odparł.
- To jest wybraniec! Potomek Zielonej Gwiazdy! - Miałkneła ciemnobrązowa, cieniowana kotka patrząc na Niebieski Wzrok.
- P... Potomek Zielonej Gwiazdy? - Zdziwił się Milczące Echo, a wojownicy z klanu Światła zaczęli coś do siebie szeptać.
- Tak, to on - Przyznał Cichy Szept.
Po chwili, Milczące Echo potrzącną głową aby się opamientać i spojrzał z szacunkiem na czarnego kocura.
- Witaj, potomku Zielonej Gwiazdy. Ja jestem Milczące Echo, zastępca przywódczyni klanu Światła - Przedstawił się.
- Cieszę się że mogę cię poznać, Milczące Echo. Nazywam się Niebieski Wzrok - Czarny kocur pochylił z szacunkiem głowę.
Milczące Echo wymienił się spojrzeniami z Cichym Szeptem oraz Wieczorną Aurą i wraz z wojonikami minęli trójkę, i pokłusowali dalej.
Niebieski Wzrok potruchtał za dwójka wojowników. Zdążył zauważyć że nie daleko nich, znajduje się charakterystyczne wejście do jaskini. Wejście było średniej wielości. Rosły między nim kwiaty, mech oraz małe krzaczki. Gdzy zbliżyli się jeszcze bliżej, można było dostrzec dwóch, ogromnych kotów, siedzących po obu stronach wejścia, którzy że sobą rozmawiali. Gdy się zbliżyli, obojga kotów popatrzyła w ich stronę.
- Cześć wam - Rzuciła Wieczorna Aura patrząc na dwóch kocurów.
- Witajcie - Miałknął z uśmiechem olbrzymi, biało, długo futry kocu, z wielkimi łapami, oraz spiczastymi uszami. Posiadał on pastelowo, zielone oczy oraz bliznę na uchu oraz na boku.
- Hej - Przywitał się drugi kocur. Był to bladobrązowy, cętkowany, umięśniony wielki kot. Z długimi, widocznymi wąsami oraz szaro-niebueskimi oczami.
- Kto to jest? - Nagle wtrącił się bały kocur, mierząc wzrokiem Niebieski Wzrok.
- To wybraniec - Ozjamił z dumą Cichy Szept - Idziemy z nim do Mknącej Gwiazdy -
Z początku obojga kocurów, chyba mu nie uwierzyła ale pochwili spojrzeli po sobie i na czarnego wojownika klanu Pioruna.
- A więc, jak się zwiesz? - Spytał bladobrązowy, cętkowany kocur.
- Jestem Niebieski Wzrok - Przedstawił się, pochylając trochę głowę.
- Ja jestem Jasna Nadzieja - Odparł biały kot, prostując się.
- A ja, Kruche Urwisko - Miałknał drugi.
- Dobrze, my już idziemy. Trochę się śpieszymy - Rzuciła Wieczorna Aura i poczłapała przez wejście do obuz. Cichy Szept oraz Niebieski Wzrok dogonili ją. Niebieski Wzrok był w szoku, satną jak wryty. Jaskinia była cudowna. Była ona bardzo duża. Można było zauważyć zrobione z gałęzi oraz patyków legowiska. Jaskinia gdzie, nigdzie była porośnięta mchem, trawą, kwiatami oraz nawet krzakami. Jaskinię oświatlały świetliki, które można było bardzo dobrze zauważyć.
- Wow... - Westchną czarny kocur patrząc w górę z niedowierzaniem.
Pochwili się opanował i zaczął się rozglądać. Na środku jasniki stała ogromną skała. Nie daleko niej była kupka że zdobyczami. Trochę dalej w bok było wielkie legowisko bez dachu, pewnie medyka. Oraz jeszcze więcej trochę mniejszych legowisk. Obuz był obudzony, można było zauważyć mnutwo kotów, kręcących się po jaskini.
- Jak coś, Krucho Urwisko wraz z Jasną Nadzieją są strażnikami, naszego obozu. Pilnują wejścia cały czas. Oczywiście mają przerwy oraz zmiany - Rzuciła Wieczorna Aura.
- Dobrze wiedzieć - Miałkną Niebieski Wzrok.
Zbliżali się w stronę ogromnej skały, widniejącej na środku obozu. Nagle do kotów podbiegło dwuch kocurów. Jeden kot był wielki, ciemno-rudy, pręgowanym wojownikiem, o grubym, długim futrze, oraz jasnym pysku. Posiadał pewne siebie, szare oczy. Turza koło niego szedł trochę mniejszy, szaro-brązowy kocur, z jasnym brzuchem oraz długim futrem. Jego złociste oczy oraz bardzo czarny nos były bardzo widoczne.
- Ha, wruciłeś? I jak? Skompromitowałeś się na oczach wiewiórek oraz królików? - Warknąś ciemno-rudy patrząc na Cichy Szept z szyderczym uśmiechem.
Cichy Szept zmarszczył brwi i popatrzył spokojnie na rudego.
- A czy ty wreszcie przestałeś bać się wody? - Odparł.
Ciemno-rudy kocur prchnął coś pod nosem i ominą trójkę kotów. Szaro-brązowy kot popędził za nim.
Niebieski Wzrok popatrzył pytająco na nakrapianego kocura. Ciszy Szept znów zmarszył brwi, i popatrzył przed siebie, jak by nie chciał o tym rozmawiać. Szli dalej znienacka pojawiła się kotka i wbiegła wprost na Niebieski Wzrok. Oba koty wywruciły się, lądując na ziemi. Kotka szybko zeszła czarnego kocura. Wojownik z klanu Pioruna także szybko podniusł się z ziemi.
- Ugh! Patrz gdzie idziesz! - Sykneła gniewnie kotka.
Niebieski Wzrok potrząsną głową i spojrzał na kotkę.
Była to duża, głatka, mocno zbudowana kocica z ciemnymi pręgami oraz grubym srebrzystym futrem i szaro-żółtymi oczami. Charakteryzowała się pręgowanym pyskiem oraz łagodnie zaokrągonymi uczami.
- Ale to ty w niego wpadłaś - Wtrącila się Wieczorna Aura pokazując zęby w stronę kotki.
Kotka która wpadła na Niebieski Wzrok zmarszczyła nieprzyjaźnie brwi i położyła uszy.
Widocznie za sobą nie przepadały.
- Przestańcie - Miałknał poważnie Cichy Szept.
Kotki jak by na jego słowo odpuściły. Wzrok pręgowanej wojowniczki wylądował znów na niebieskich oczach czarnego kocura.
- On nie jest z naszego klanu... Pachnie jak by był z Klanu Pioruna! - Zdziwiła się.
- Ciemny Lesie... - Zaczał spokojnie nakrapiany kocur - Oto Niebieski Wzrok. Tak jest z Klanu Pioruna, ale to wybraniec. Idziemy z nim do naszej liderki -
Ciemny Las patrzyła zdziwiona na Niebieski Wzrok. Widocznie nie spodziewała się takiego scenariusza.
- Kot? Z klanu Pioruna? - Miałkneła jak by do siebie - Myślałam że będze to wyglądało trochę inaczejjj... No ale cóż. Nie będę wam pszeszkadzać, do zobaczenia - Dodała i bez czekania na odpowiedź mineła ich.
- O to Błyszcząca Skała - Rzuciła Wieczorna Aura pokazując łbem w stronę olbrzymiej skały stojącej na śrotku jaskini - To tutaj, przed nim są nasze spotkania -
- A tam znajduje się legowisko Mknącej Gwiazdy - Dodał nakrapiany kocur patrząc za skałę.
Niebieski Wzrok podszedł bliżej. Za skałą widniały krzaki, a pomiędzy nimi zrobione było legowisko. Zauważył jak pewna kotka wychodzi z legowiska.
Była to potężna, kocica, o blado szarym, długim, miękkim, grubym futrze. Posiadała charakterystyczną jasno-szarą strzałkę na pysku. Dobrze było widać rozdarte ucho, oraz rany na stopach. Posiadała hetrohromię, jedno z jej oczu było światlisto-żółte, a drugie szaro-niebieskie.
- A oto Mknąca Gwiazda - Mialoneła Wieczorna Aura.
Liderka Klanu Światła, udała się w stronę miejsca na zwierzynę. Cała trójka podeszła do niej.
- Witaj Mknąca Gwiazdo - Powiatała się Wieczorna Aura, z szacunkiem pochylając lekko głowę.
- Czy coś się stało? - Spytała Mknąca Gwiazda patrząc na oboje swoich młodych wojowników. Asz nagle jej wzrok skrzyżował się z Niebieskim Wzrokiem. Jej oczy wydawały się zaciekawione, ale za razem zestresowane.
- Przydażyło się coś... Dziwnego - Zaczał Cichy Szept - Mamy wrażenie że za niedługo może wypełnić się przepowiednia, przewidziana już paręnaście księżyców temu - Mialknał z poważną miną.
- Masz na myśli wybrańca? - Spytała blado-biała kocica.
- Tak - Przyznał - Właśnie dziś zpodkaliśmy wojownika Klanu Pioruna. Mówił nam że jego przodkiem jest Zielona Gwiazda, i przybył aby nas odnaleźć - Wyjasnił nakrapiany kocur.
Mknąca Gwiazda zanurzyła swój przenikliwy wzrok w niebieskich oczach czarnego wojownika. Patrzyli tak przez chwilę na sobie aż w końcu liderki Klnu Światła mialkneła:
- Choć, za mną. Chcę z tobą pomuwić - Po czym obrucila się w stronę swojego legowiska i pomału zaczeła truchtać w jego stronę.
Niebieski Wzrok posłusznie, podążył za kocicą.
<<<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro