Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.

Jin zamknął ostrożnie drzwi, po czym strzepał z siebie wodę, która zdążyła osadzić się na jego torbie i ramionach. Zdjął przemoczone tenisówki, ułożył je starannie pod ścianą i przeczesał palcami mokre włosy. Uśmiechnął się lekko pod nosem, słysząc dochodzący z kuchni dźwięk gotującej się wody i muzykę płynącą z radia. 

Bezszelestnie przeszedł do kuchni, gdzie przywitał go wyjątkowo przyjemny dla oka widok. 

Tyłem do drzwi stał NamJoon, przygotowując ciepłą herbatę dla siebie i swojego ukochanego. Cicho śpiewał pod nosem melodię płynącą z radia, które stało na stole. 

Jin uśmiechnął się szeroko i przylgnął mocno do pleców młodszego, obejmując go ramionami w pasie i przytulając się mocno do jego ciepłego ciała. 

- Nawet nie próbuj się ruszać, jesteś zbyt ciepły, żeby mi uciekać... - szepnął i zamknął oczy, wciągając powoli powietrze przez nos. Zapach owocowej herbaty i szamponu NamJoona był mieszanką, która zdecydowanie działała na lekarza uspokajająco. 

- Przestraszyłeś mnie, Jinnie. Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie. - powiedział cicho młodszy, po czym powoli odwrócił się przodem do ukochanego. - Hej, masz całe mokre włosy! Znowu zapomniałeś parasola? A co z kurtką? - zmarszczył brwi, krzyżując ręce na piersi. 

Jin westchnął i przewrócił oczami, z trudem powstrzymując śmiech. Zmartwiony NamJoon był doprawdy przeuroczy. 

-  Nie martw się tak o mnie, kochanie. To tylko deszcz, nic złego. Od tego się nie umiera. - mruknął rozbawiony, spoglądając na swojego chłopaka z uśmiechem. NamJoon pokręcił głową i potargał lekko mokre włosy starszego. 

- Natychmiast idź się przebrać. Nie możesz chodzić w mokrych ubraniach. Zaraz przyniosę herbatę do salonu. - młodszy złożył delikatny pocałunek na czole Jina i odwrócił się, żeby wyłączyć radio. 

Lekarz uśmiechnął się i posłusznie ruszył do sypialni, żeby przebrać mokre jeansy i wilgotną od deszczu bluzę na o wiele wygodniejsze dresy i powyciąganą koszulkę ulubionego zespołu NamJoona. Na ramiona zarzucił starą bluzę. Tak przygotowany opuścił pokój i przeniósł się do salonu, w którym już czekał na niego blondyn.

- Maraton filmów? - zapytał z uśmiechem i zajął miejsce obok wyższego, który od razu objął go ramieniem. 

- Jak dobrze mnie znasz... - westchnął cicho NamJoon i ukrył nos w miękkich włosach starszego. Zamknął oczy, rozkoszując się tą chwilą przyjemności.

Życie naprawdę było piękne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro