Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

Oprowadzenie zajęło im kilkanaście minut. Chodzenie po korytarzach nie było zbyt przyjemne, dlatego postanowili sprawy związane z organizacją omówić przy kubku gorącej kawy, idealnej na tak chłodny i deszczowy dzień. 

Zasiedli w gabinecie Jina i spędzili tam całkiem znośne dwie godziny, rozmawiając o pracy w szpitalu. Starszy lekarz miał okazję lepiej poznać praktykanta, który okazał się naprawdę uprzejmy i inteligentny. Jin był w stu procentach pewien, że naprawdę go polubi. 

Niestety, spokój nie mógł trwać wiecznie. Jin musiał zająć się swoją papierkową robotą, która w kilka sekund potrafiła zniszczyć jego dobry nastrój. 

Kiedy tylko zamieszkał z NamJoonem, obiecał sobie, że nigdy nie będzie przynosił pracy do domu. Wszelakie związki ze szpitalem zostawiał w swoim gabinecie, a w domu miał być po prostu Jinem. Tym, który kocha NamJoona ponad życie i zawsze robi dobre obiady. 

Jin spędził nad papierami następną godzinę. Dopiero wtedy mógł zebrać swoje rzeczy, wyłączyć światła, zamknąć drzwi do gabinetu na klucz i opuścić szpital, żeby następnie udać się na przystanek autobusowy. 

Skrzywił się lekko, stając przed drzwiami szpitala. Deszcz nie przestawał padać, a nawet się nasilił. Cóż, zmoknięcie było nieuniknione. Jin wyszedł przed budynek i stanął pod niewielkim daszkiem. Westchnął ciężko i już zamierzał zrobić pierwszy krok poza bezpieczną strefę, gdy ktoś delikatnie pociągnął go za ramię. 

- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć... - mruknął Minseok, chowając dłoń do kieszeni i uśmiechając się nieśmiało. - Po prostu chciałem zaoferować podwózkę. Mój przyjaciel niedługo będzie tędy jechać i możemy cię przy okazji podrzucić. 

Jin uśmiechnął się ciepło do młodszego i zmierzwił lekko jego włosy. 

- Dziękuję, że o mnie pomyślałeś. Jeśli nie jest to zbyt wielki problem... Chętnie skorzystam. Pogoda jest naprawdę okropna. 

Minseok odwzajemnił uśmiech i zaśmiał się cicho, wyciągając telefon z kieszeni. 

- Nie, to żaden problem. Chen powinien niedługo tu być... - mruknął, sprawdzając godzinę. 

Jak na zawołanie, na parking wjechało czarne terenowe auto. Minseok pomachał energicznie w stronę samochodu i ruszył biegiem przed siebie, równocześnie dając Jinowi znak ręką, że powinien zrobić to samo. Gdy dotarł do tylnych drzwi, otworzył je i przesunął się wgłąb auta, żeby zrobić miejsce dla Jina, który chwilę później usiadł obok niego. 

- Dae, dziękujemy za podwózkę. Gdyby nie ty, najpewniej byśmy utonęli. - zaśmiał się cicho Minseok i zapiął pasy. Jin pokiwał głową i również skupił się na zapięciu swojego pasa, a gdy uniósł głowę, spojrzał w lusterko. 

Osoba siedząca z przodu przyglądała mu się z zaciekawieniem w lusterku, a gdy Jin to zauważył, uśmiechnęła się szeroko i włączyła silnik. 

- Nie ma sprawy. Xiu, ciebie odstawię tam, gdzie zawsze. - głos mężczyzny był przyjemny dla ucha. Od czasu do czasu spoglądał na Jina w lusterku, uśmiechając się lekko. - A ciebie kolego, gdzie mam zostawić?

Starszy lekarz podał nazwę przystanku autobusowego, który znajdował się blisko jego domu. Z tamtego miejsca mógł spokojnie dotrzeć do mieszkania bez niczyjej pomocy. 

Odchylił lekko głowę i zamknął oczy, wsłuchując się w cichy szum silnika i delikatne uderzanie deszczu o samochód. 

Właśnie tego potrzebował. Chwili ciszy i relaksu. 

I możliwe, że NamJoona.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro