Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✧~*Zwykły(?)dzień*~✧

Była godzina 7:00.
Budzik zaczął dzwonić swoim pustym brzmieniem... Czas wrócić do tego chaosu.

Szybko zerwałam się z łóżka. Powoli i leniwie się przeciągnęłam i zaczęłam zakładać laczki, po czym poczłapałam do łazienki w której się zamknęłam. Powoli zdjęłam bandaże z rąk, szyji,
brzucha i żal dalej wymieniać.

Wzdrygnęłam się na widok moich, ohydnych w moim miemaniu, blin. Szybko zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic żeby nie musieć o tym myśleć. Włączyłam wode. Spokojnie spływała po moim pokaleczonym ciele. Nie chciałam myśleć o powodzie blizn... A raczej o dwóch "powodach". Po chwili szybko wyszłam z prysznica i otuliłam się miękkim ręcznikiem. Przeszłam do pokoju bo mieszkałam sama i nikt by mnie nie zobaczył, i zaczęłam zakładać koszulę. Później założyłam spodnie "na gala" bo szłam do mojej ukochanej pracy. Potargałam swoje krótkie, niby modne, włosy i po wysuszeniu ich poszłam do kuchni.

Otworzyłam lodówkę. Był tam tylko zamrożony chleb i jogurt.

-Kurna...- syknęłam pod nosem.

Szybko zamknęłam lodówkę i wzięłam torbę którą nerwowo zarzuciłam sobie na plecy i wybiegłam z domu na autobus, bo mój Passat oczywiście u mechanika.

Biegłam chodnikiem i stanęłam przy przystanku gdy autobus odjeżdżał. Krzyczałam żeby się zatrzymał ale oczywiście, cham jeden, jechał dalej. I co teraz? Szybko wyciągnęłam telefon i zaczęłam dzwonić po Ubera. Bo 3 minutach przyjechał. Szybko wsiadłam i po chwili byłam na miejscu, oczywiście przedtem zapłaciłam kierowcy. Pobiegłam do firmy najszybciej jak mogłam. Byłam spóźniona 3 minuty.

Otworzyłam szklane drzwi i weszłam do sali konferencyjnej.

-Dzień dobry! Przepraszam najmocniej że się spóźniłam! To już się nie powtórzy!

UE: To już 3 raz w tym tygodniu...a dopiero wtorek.- odpowiedział chłodnym tonem.

-Tak, wiem, przepraszam...

Usiadłam trochę onieśmielona obok Węgier i zaczęłam słuchać.

UE: Dzisiaj porozmawiamy sobie o produkcji narzędzi użytku codziennego które sprzedają sobie nawzajem kraje Uni Europejskiej, czyli w skrócie o wymianie handlowej. Niemcy zaczynasz. - Mówił monotonnym i znudzonym głosem.

Niemcy wstała i zaczęła mówić.

Ger: No więc.. Nasz kraj wprowadza dużo rzeczy użytku łazienkowego i chemi domowej. Również słodycze...albo samochody.

UE: Dobrze. Francja.

Fra: Ja produkuję parfum i różne tkaniny, nie mówiąc już o serach i samochodach.- Mówiła Franca z dumnym uśmieszkiem...Byłam dosyć znudzona słuchaniem tego biadolenia...

UE: Hiszpania.

Spa: Owoce cytrusowe, pojazdy samochody statki, chemia itd..

UE: Dobrze.. Węgry.

Hun: Uehuh... Papryka...

Parę osób zaczęło się głośno śmiać.

Wiedziałam że Węgry powiedział to dla żartu, ale też cicho parsknęłam.

UE: Eh... oczywiście.... Czechy.

Cze: um.. Piwo i samochody, Skoda itp.

UE: yhm.. Polska..

-Uhm.. Srebro, sól, miedź, węgiel, owoce... -Powiedziałam bez emocji.

Większość krajów zaniemówiła. Oczy Uni Europejskiej rozszerzyły się i zaczął szukać czegoś w statystykach.

UE: Faktycznie...

Wszyscy spodziewali się jakichś jabłek. Niech się nauczą pacany że, Polska silny kraj.

Wtedy wybiła godzina w której powinnyśmy iść już do domu bo pracowaliśmy rano i wieczorem, a po południu była przerwa.

UE- Dobrze, można już iść do domu.. Widzimy się wieczorem na rozmowie o rozwoju urbanistycznym, czyli rozwoju budynków, miast.

Wstaliśmy i wyszliśmy z sali. Weszłam do windy po czym wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę domu.

==========================================================

502 słowa bez zakończenia...

Mam nadzieje że się podobało ^^

Rozdziały będą troszkę dłuższe ale dzisiaj już nie mam weny ;-;

Pa pa moi Polacy! ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro