✧~*Zwykły(?)dzień*~✧
Była godzina 7:00.
Budzik zaczął dzwonić swoim pustym brzmieniem... Czas wrócić do tego chaosu.
Szybko zerwałam się z łóżka. Powoli i leniwie się przeciągnęłam i zaczęłam zakładać laczki, po czym poczłapałam do łazienki w której się zamknęłam. Powoli zdjęłam bandaże z rąk, szyji,
brzucha i żal dalej wymieniać.
Wzdrygnęłam się na widok moich, ohydnych w moim miemaniu, blin. Szybko zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic żeby nie musieć o tym myśleć. Włączyłam wode. Spokojnie spływała po moim pokaleczonym ciele. Nie chciałam myśleć o powodzie blizn... A raczej o dwóch "powodach". Po chwili szybko wyszłam z prysznica i otuliłam się miękkim ręcznikiem. Przeszłam do pokoju bo mieszkałam sama i nikt by mnie nie zobaczył, i zaczęłam zakładać koszulę. Później założyłam spodnie "na gala" bo szłam do mojej ukochanej pracy. Potargałam swoje krótkie, niby modne, włosy i po wysuszeniu ich poszłam do kuchni.
Otworzyłam lodówkę. Był tam tylko zamrożony chleb i jogurt.
-Kurna...- syknęłam pod nosem.
Szybko zamknęłam lodówkę i wzięłam torbę którą nerwowo zarzuciłam sobie na plecy i wybiegłam z domu na autobus, bo mój Passat oczywiście u mechanika.
Biegłam chodnikiem i stanęłam przy przystanku gdy autobus odjeżdżał. Krzyczałam żeby się zatrzymał ale oczywiście, cham jeden, jechał dalej. I co teraz? Szybko wyciągnęłam telefon i zaczęłam dzwonić po Ubera. Bo 3 minutach przyjechał. Szybko wsiadłam i po chwili byłam na miejscu, oczywiście przedtem zapłaciłam kierowcy. Pobiegłam do firmy najszybciej jak mogłam. Byłam spóźniona 3 minuty.
Otworzyłam szklane drzwi i weszłam do sali konferencyjnej.
-Dzień dobry! Przepraszam najmocniej że się spóźniłam! To już się nie powtórzy!
UE: To już 3 raz w tym tygodniu...a dopiero wtorek.- odpowiedział chłodnym tonem.
-Tak, wiem, przepraszam...
Usiadłam trochę onieśmielona obok Węgier i zaczęłam słuchać.
UE: Dzisiaj porozmawiamy sobie o produkcji narzędzi użytku codziennego które sprzedają sobie nawzajem kraje Uni Europejskiej, czyli w skrócie o wymianie handlowej. Niemcy zaczynasz. - Mówił monotonnym i znudzonym głosem.
Niemcy wstała i zaczęła mówić.
Ger: No więc.. Nasz kraj wprowadza dużo rzeczy użytku łazienkowego i chemi domowej. Również słodycze...albo samochody.
UE: Dobrze. Francja.
Fra: Ja produkuję parfum i różne tkaniny, nie mówiąc już o serach i samochodach.- Mówiła Franca z dumnym uśmieszkiem...Byłam dosyć znudzona słuchaniem tego biadolenia...
UE: Hiszpania.
Spa: Owoce cytrusowe, pojazdy samochody statki, chemia itd..
UE: Dobrze.. Węgry.
Hun: Uehuh... Papryka...
Parę osób zaczęło się głośno śmiać.
Wiedziałam że Węgry powiedział to dla żartu, ale też cicho parsknęłam.
UE: Eh... oczywiście.... Czechy.
Cze: um.. Piwo i samochody, Skoda itp.
UE: yhm.. Polska..
-Uhm.. Srebro, sól, miedź, węgiel, owoce... -Powiedziałam bez emocji.
Większość krajów zaniemówiła. Oczy Uni Europejskiej rozszerzyły się i zaczął szukać czegoś w statystykach.
UE: Faktycznie...
Wszyscy spodziewali się jakichś jabłek. Niech się nauczą pacany że, Polska silny kraj.
Wtedy wybiła godzina w której powinnyśmy iść już do domu bo pracowaliśmy rano i wieczorem, a po południu była przerwa.
UE- Dobrze, można już iść do domu.. Widzimy się wieczorem na rozmowie o rozwoju urbanistycznym, czyli rozwoju budynków, miast.
Wstaliśmy i wyszliśmy z sali. Weszłam do windy po czym wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę domu.
==========================================================
502 słowa bez zakończenia...
Mam nadzieje że się podobało ^^
Rozdziały będą troszkę dłuższe ale dzisiaj już nie mam weny ;-;
Pa pa moi Polacy! ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro