Pierwszy
Powolnym krokiem szłam w kierunku kamienicy, w której mieszkałam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam szereg gwiazd, który prześlicznie oświetlał nocne niebo. Uwielbiałam noc. Była bardzo mroczna, ale uspokajała mnie . Spokojnie przechodziłam obok ślepej uliczki, gdy nagle usłyszałam wystrzał z pistoletu. Powoli skręciłam w zaułek i zobaczyłam leżącego na ziemi chłopaka z krwawiącą ręką. Uklękłam obok niego i sprawdziłam czy żyje. Już miałam wyciągnąć komórkę,aby dzwonić na pogotowie,ale coś mi przeszkodziło.
- Nie rób tego,bo pożałujesz.- wysyczał mi do ucha męski głos. Odwróciłam się powoli i spojrzałam w twarz mężczyzny. Miał bardzo ciekawe oczy. Były czarne. Takie mroczne jak noc. Zaczęłam się szarpać, lecz niewiele to dało. Nagle poczułam, jak Czarnooki przykłada mi jakąś szmatkę do twarzy. Po chwili straciłam kontakt z całym światem.
...............................
Hej! Trochę zmieniłam ten pierwszy rozdział. Uwierzcie musiałam. Teraz już nawet mi się podoba.
Gwiazdkujcie, komentujcie!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro