#69 Nie mogłabym odmówić...
Taehyung od samego rana dziwnie się zachowywał. Co prawda przyniósł mi do łóżka śniadanie i kupił bukiet czerwonych róż, ale od razu wybiegł z hotelu, tłumacząc się, że musi coś kupić Jiminowi, bo ten coś chciał. Dziwne to było. Nawet bardzo dziwne.
-To jest nasz ostatni dzień w Paryżu. Myślałam, że spędzimy go razem -jęknęłam do słuchawki
-Może szykuje coś dla Ciebie? -odpowiedział Yoongi
-Ale on już wcześniej się tak dziwnie zachowywał. Jak byliśmy na lotnisku w Busan. był jakiś spięty i lekko nie obecny. Później zapytał się mnie o wspólne mieszkanie. Czekaj... on chyba nie chce...
-A tylko mi się waż zamieszkać w Paryżu. Poświęcę się i specjalnie po was tam przyjadę. Nie po to odnalazłem Cię, żeby po raz drugi Cię stracić. Za bardzo mi na tobie zależy -burknął i mogłabym teraz przysiąść, że zmarszczył nos. Zawsze tak robił jak się wkurzał. Z resztą jak ja.
-Braciszku kochany~ nie mam zamiaru tu zostawać. Nie znam dobrze angielskiego, a co dopiero Francuskiego. A z resztą jestem zbyt leniwa, żeby się uczyć
-My jesteśmy niczym bliźniaki. Zawsze się rozumiemy -zaśmialiśmy się razem. To prawda. Zawsze się rozumieliśmy. Jesteśmy takimi samymi leniami i takimi samymi śpiochami, dokładnie jak rodzeństwo
-Dobrze braciszku, ja idę się wykąpać, a ty szybko spać, bo Jimin będzie się nie pokoić
-To miłego dnia siostrzyczko
-Dobranoc Yoongi -odstawiłam telefon od ucha i wcisnęłam czerwoną słuchawkę, rzucając urządzenie na łóżko.
Wzięłam czarne obcisłe spodnie z dziurami na kolanach i jasno brązowa bluzkę na krótki rękaw. Do tego jeszcze oczywiście bieliznę.
Poszłam pod prysznic myjąc dokładnie całe ciało, oraz włosy. Owinęłam się w ręcznik, a włosy zakręciłam w turbana. Ręką przetarłam parę z lustra i zaczęłam się patrzeć na swoje odbicie.
Patrząc tak już, którąś minutę stwierdziłam, że muszę schudnąć. Przytyło mi się trochę.
Wzięłam kosmetyki i zaczęłam się lekko malować. Podkład, puder, lekko podkreślone brwi, a później rzęsy. Nie miałam ochoty nakładać cieni, dlatego makijaż zakończyłam bordową pomadką.
Wytarłam swoje ciało na których jeszcze były kropelki wody, a następnie założyłam wcześniej uszykowane ubrania na siebie. Wysuszyłam jeszcze mokre włosy i nałożyłam na nie odżywkę, żeby się tak nie elektryzowały.
Dochodziła godzina 16, a Taehyunga jeszcze nie było. Martwiłam się o niego tym bardziej, że nie odbierał moich telefonów, ani nie odpowiadał na moje sms-y.
-Hobi ja się naprawdę o niego boję... A jak ktoś go pobił? A może mnie zdradza? Jak spotkał jakąś dziewczynę i teraz jest z nią w hotelu i uprawiają sex? Wczoraj Taehyung zapomniał założyć gumki podczas seksu, a jak bał się odpowiedzialności? A jak nie chce być ojcem? Zostanę samotną matką. Boże...
-Dziewczyno ogarnij się. Na pewno nic mu nie jest. Dzwonił do mnie nie całą godzinę temu i nic mu nie jest. Jak wy potraficie dramatyzować -Hoseok w porównaniu do mnie był opanowany. Jednak zrobiło mi się go żal, ponieważ obudziłam go, a w Korei było kilka minut po drugiej.
-Tylko, że ja nie chcę go stracić. Kocham go całym moim serduszkiem i nie chcę się z nim rozstawać -nie płakałam, ale zrobiło mi się naprawdę przykro i byłam na skraju wypłynięcia moich łez
-Kobieto nie dramatyzuj. Nie stracisz go, a ja Ci gwarantuję, że jutro będziesz najszczęśliwszą kobietą na świecie. Teraz idź się napić wody i ochłoń
-Obyś miał rację, a teraz idź spać, bo Cię zapewne obudziłam
-Nie tylko ty, ale dobranoc
-Dobranoc
Może Hobi miał rację? Może za bardzo dramatyzuję? No trudno. Wstałam i napiłam się soku pomarańczowego i w tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Nie wiedziałam kogo tam niesie, ale przejrzałam się w lustrze tak na wszelki wypadek
Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się jedna czerwona róża z karteczką przyczepioną do wstążki. Podniosłam ją i rozglądnęłam się po korytarzu, ale nikogo nie znalazłam. Spojrzałam na różę i przeczytałam na głos karteczkę
"Tam gdzie była pyszna czekolada gorąca niczym twoje serce i nazwałaś mnie grubym, znajdziesz kolejną różę z karteczką"
Alien
Uśmiechnęłam się do karteczki i jeszcze raz ją dokładnie obejrzałam. Doskonale wiedziałam gdzie to jest, ale Tae mógł dopisać, że Jimin też go tak nazwał.
Ubrałam kurtkę i buty. Zamknęłam pokój hotelowy i wyszłam do kawiarni, która znajdowała się nie daleko.
Próbowałam się dodzwonić do mojego chłopaka, ale połączenia zostawały automatycznie odrzucane. Zrezygnowana włożyłam telefon do kurtki i ruszyłam do przodu
Faktycznie jak weszłam do kawiarni przy pustym stoliku leżała kolejna czerwona róża, a obok niej kubek z parującą cieczą.
Podeszłam do stolika i złapałam w ręce kwiat. Uśmiechnęłam się kiedy czytałam kolejną wiadomość
"Wiesz, że Cię kocham i nic tego nie zmieni. Na znak mojej miłości wypij gorącą czekoladę i rozgrzej nią swoje serce. Następna róża czeka na Ciebie dwie przecznice dalej. Mario da Ci coś ciepłego"
Kosmita
Nie do końca wiedziałam co teraz mam robić. Wypiłam ciepłą czekoladę i podeszłam do pierwszej osoby jaką napotkałam. Okazało się, że Mario to futrak, w którym sprzedaje się hod-dogi. Podziękowałam i ruszyłam do wskazanego miejsca.
-Dzień dobry, czy pan nie widział przypadkiem, żadnej róży? -udało mi się coś wybełkotać po angielsku
-Ach tak -obrócił się i podał mi kwiatka, oraz ciepłego hot-doga - Młody chłopak już zapłacił. Smacznego
-Dziękuję -ukłoniłam się tak jak w zwyczaju mieli Koreańczycy i usiadłam na ławeczce. Zaczęłam zajadać się ciepłym jedzeniem w między czasie czytając kolejną wiadomość.
"Mam nadzieję, że smakują. Wiem, że je lubisz. Kiedy skończysz, kolejna róża czeka na Ciebie tam gdzie przypieczętowaliśmy naszą miłość. Kocham Cię"
Taeś
Chodziło o most na którym zawiesiliśmy naszą niebieską kłódkę. To był kawał drogi stąd, lecz nie zniechęciłam się, a raczej podekscytowałam
_________________
"Teraz czekam na Ciebie tam gdzie zrobiliśmy najwięcej zdjęć. Główna atrakcja Paryża, a zarazem jaka piękna"
Taehyung
Dość długo zajęło mi skojarzenie gdzie to może być, ale obróciłam się do tył i zobaczyłam wysoką wieżę Eiffla.
Szybko rzuciłam się do biegu. Oznaczało to, że czeka na mnie właśnie tam. Ukatrupię go za ten pomysł, co on sobie wyobrażał, żeby bawić się ze mną w kotkę i myszka.
Po dwudziestu minutach biegu, już się zmęczyłam. Nie to, że miałam słabą kondycję, no może trochę, ale co chwila było pod górkę i z górki.
Po kolejnych piętnastu minutach znalazłam się pod ogromną wieżą. Podeszłam do schodów, ale były zamknięte.
-Czemu jest zamknięte? -zapytałam blondynki, która stała tutaj jako ochrona tej budowli
-Mężczyzna wynajął obiekt na na jeszcze trzy godziny, Proszę przyjść później -machnęła na mnie ręką
-Ale miałam się spotkać z moim chłopakiem, na górze -jej oczy zaświeciły i zaczęła coś przeglądać w swoim notesiku
-Czy Pani Shin EunSoo? -zapytała zerkając na mnie
-Tak to ja -odpowiedziałam niemal od razu
-Proszę bardzo. Ostatnie piętro, niech Pani pojedzie windą będzie szybciej. I życzę powodzenia -puściła do mnie oczko, ale nie do końca zrozumiałam o co jej chodzi. Podziękowałam i ruszyłam do wcześniej wspomnianej windy.
Dość szybko znalazłam się na górze, a kiedy szklane drzwi się otworzyły wyszłam i zaczęłam podziwiać piękne widoki Paryża.
Na przeciwko mnie dostrzegłam ogromny bukiet tych samych róż jakie trzymałam w ręce. Podeszłam do niego i podniosłam, a na karteczce pisało...
"Jesteś u celu kochanie"
Na ziemi leżało bardzo dużo świeczek układając się w serce, a wokół świec porozrzucane płatki róż. Słońce już dawno się schowało za chmurami, które mieniły się w przeróżne kolory. Wszystko nadawało romantyczny klimat. Kiedy usłyszałam ciche odchrząknięcie za moimi plecami odwróciłam się i spojrzałam na klęczącego przede mną Taehyunga
-Taeś co ty...
-Soo... Jesteś całym moim światem. Po za tobą nikogo nie widzę. Kiedy Cię pierwszy raz spotkałem moje serce zadrgało. Przyjemnością sprawiało mnie karmienie Cię tym ryżem. Twoje oczy są niczym rzeka z której nie da się uciec, a usta niczym chmury, które są gładkie i takie bez skazy. Kocham całą twoją osobę. To ty sprawiłaś, że na co dzień się uśmiecham. To dzięki tobie na kimś mi zależy i mam kogo chronić, bo jesteś moim oczkiem w głowie, którego nigdy nie chce stracić. Może jestem dziwny i nie normalny. Jesteśmy w związku zaledwie nie całe 5 miesięcy, ale czuję, że jesteś tą jedyną z którą chce mieszkać i mieć gromadkę małych kosmitów i kosmitek. I czy ty Shin EunSoo uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? -zapytał, a zza pleców wyciągnął czerwone pudełeczko, które otworzył, a moim oczom ukazał się srebrny pierścionek z jasno niebieskim diamencikiem na środku.
Wolną ręką zakryłam usta, a z moich oczu popłynęło wiele łez, które były spowodowane szczęściem, niedowierzaniem, oraz ekscytacją
-Ja nie... -wyszlochałam, a mina chłopaka pobladła. Pewnie myślał, że się nie zgodzę i miał już chować pudełeczko, ale dokończyłam zdanie -...nie mogłabym odmówić -Tae potrzebował chwili czasu, żeby połączyć wszystkie fakty, a następnie wstał i podniósł mnie i zakręcił wokół własnej osi
-To znaczy, że się zgadzasz? -zatrzymał się, ale nie puścił mnie
-Tak....Taktaktak -mówiłam coraz głośniej, a następnie zatopiłam się w jego ustach. Z moich oczu nadal leciały łzy. To było takie przyjemne uczucie i bardzo podniecające. Odstawił mnie w końcu na ziemię i założył pierścionek na palec.
-Czy przyszła Pani Kim zechciałaby lampkę czerwonego wina? -wskazał na kocyk niedaleko świec, na którym były dwa kieliszki i butelka wina położona w lodzie
-A ja się bałam, że mnie zdradzasz -pogłaskałam jego policzek, kiedy ten nalewał czerwoną ciecz do kieliszków
-Kochanie nigdy bym tego nie zrobił -złożył motyli pocałunek na moich ustach
-To wszystko zrobiłeś dla mnie? -zapytałam z lekko drgającym głosem. Ten człowiek był najukochańszym mężczyzną na świecie.
-Tak, bo najcudowniejsza osoba na świecie zasługuje na najcudowniejsze -zaczerwieniłam się na jego słowa. -Gdybym tylko mógł to bym zrobił wszystko szybciej, lecz nie masz bladego pojęcia jak długo zajęło wyprowadzanie wszystkich ludzi stąd i tłumaczenie im wszystkiego, ale jak widzę opłacało się poświęcać tyle czasu-szybko pokonałam dzielący nas dystans i usiadłam mu na kolanach zakładając ręce na jego kark
-Kocham Cię wiesz? -ręką odgarnęłam kosmyki włosów spadające na jego czoło
-Ja Ciebie bardziej -po raz kolejny tego dnia złączyliśmy nasze wargi razem.
Nigdy nie przypuszczałam, że chłopak, którego kocham oświadczy mi się w Paryżu a na dodatek na wieży Eiffla. Niech mnie ktoś uszczypnie bo chyba śnie, lecz z tego snu nie chciałabym się budzić już nigdy
Dość długi rozdział. No to następny będzie Epilog. A dokładniej w urodzinki naszego Taehyuna. 30 grudnia zakończę to opowiadanie.
Wejdźcie na jej profil. Jest początkującą pisarką, ale warto poświęcić dla niej trochę uwagi wenesax❤
Tęsknię sweetyjm95💓💕
Życzę miłego dnia <3
Bay^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro