#60 Urodziny Soo
pov. Soo
Dzisiaj są moje urodziny. Taa, które będę świętować sama w szpitalu. Chłopacy nie wiedzą kiedy mam, bo nigdy im nie mówiłam. No i nie muszą wiedzieć.
Moment, w którym dostałam kulką w nogę myślałam o biednym Taehyungu. Nie chciałam, żeby mu coś się stało. Kiedy by mnie zabrakło chłopak by się załamał. Znam go i wiem, że by cierpiał. Ostatnio nawet stał się mniej dziecinny, jest bardziej odpowiedzialny i można powiedzieć, że nad opiekuńczy.
-Dzień dobry Soo... Jak się czujemy? -do pokoju wszedł lekarz, który zaczął coś przeglądać w kartach
-Jest lepiej, ale czuję jakbym miała zaraz usnąć -zaśmiałam się, co zrobił i mężczyzna
-To normalne objawy po operacji. Tym bardziej serca. Miała Pani dużo szczęścia. Gdyby nie pojawił by się dawca to niestety nie byłoby dla Pani ratunku
-A co z moim bratem? -pytałam z zachrypniętym głosem. O wiele lepiej się czułam, ale nie wystarczająco dobrze, żeby skakać z radości. Trudnością sprawiało mi podniesienie ręki na wysokość mojej głowy
Tak naprawdę to najmniej interesowało mnie moje zdrowie. Chce wiedzieć co się dzieje z moim bratem, w końcu połknął baterię
-Pan Min Yoongi w skutek połknięcia baterii dostał silnych urażeń wewnętrznych. Jego stan się poprawia, jednak jeszcze się nie obudził.
-Ale będzie wszystko dobrze -mówiłam dość zmartwionym głosem. Nie wybaczyłabym sobie jakby coś mu się stało
-Tego nie mogę zagwarantować trzeba tylko czekać, natomiast jego chłopak cały czas przy nim jest i nie chce odstąpić go na krok. Nie pamiętam jednak jak on miał na imię -nerwowo podrapał się po karku
-Jimin -szybko powiedziałam
-A tak Pan Jimin. Dobrze ja już będę szedł -skierował się do wyjścia jednak nie wyszedł -A i jeszcze jedno -uniósł do góry jeden palec
-Słucham? -zapytałam grzecznie
-Wszystkiego najlepszego -ukłonił się w pas, a na moją twarz wkradł się uśmiech
-Dziękuję, Pan doktor jest pierwszy
-To miłego dnia życzę -zanim zdążyłam odpowiedzieć lekarz już zniknął za drzwiami.
To było w sumie miłe. Jednak wolałabym spędzić urodziny S domu przy telewizji i czekoladowych losach zamiast w szpitalu
-Witamy, witamy! -kiedy ujrzałam radosne miny trójki chłopaków mimowolnie się uśmiechnęłam
-Kook, Jin, Hoseok co Wy tu robicie?
Zanim usłyszałam odpowiedź cala trójka zaczęła mi śpiewać "sto lat".
-.... A kto? SOO!!! -wykrzyczeli moje imię chyba na cały szpital. Nie zdziwiłabym się jakby ktoś zaraz tu wszedł i kazał nam się zamknąć
-Zdmuchnij świeczkę -Jin przede mną podłożył mi babeczkę ze świeczką.
Nie miałam zbytnio siły na zdmuchnięcie, dlatego mi pomogli
-To prezent od nas dla Ciebie -Jungkook podał mi ogromnego misia. Większego nawet ode mnie i dużą siatkę ze słodyczami
-Ojejku dziękuję -wszyscy do mnie podeszli i przytulili
-Ale skąd wy...
-Młoda Masz do czynienia z zawodowcem hakowania. Data twoich urodzin to pestka -Hobi zaczął sam siebie chwalić
-I tak miło z waszej strony -posłałam im ciepły uśmiech
Gadaliśmy jeszcze trochę, a kiedy zadecydowali, że pójdą zobaczyć, co z Jiminem to położyłam się spać
___________
-Zawsze będę Cię kochać. Nie ważne, że ta miłość nie jest odwzajemniona
-Baekhyun... Proszę -próbowałam złapać jego ramię, ale moja ręka przenikła przez jego ciało -Co jest...
-Już nie mogę być z tobą ciałem, ale moje serce zawsze będzie z tobą -na jego plecach wyrosły skrzydła. Uśmiechnął się do mnie i powoli wzbił się do góry. Próbowałam go dosięgnąć i złapać, ale był już za wysoko. Z moich oczu popłynęły łzy.
-BAEKHYUN! -upadłam na kolana i zaczęłam wykrzykiwać jego imię
-Soo... -obróciłam się do tył i zobaczyłam ciemność.
Nie wiedziałam kto mnie wołał i gdzie się znajduję. Ciemność była jak najgorsza czekolada na świecie. Straszna i nie przyjemna.
Kiedy chciałam się podnieść to nie mogłam. Upadałam za każdym razem. Straciłam władczość w nogach. Nie chciały mnie słuchać.
Poczułam jak zaczęłam spadać w dół. Kiedy próbowałam wyciągnąć rękę i czegoś się złapać, lecz nie mogłam. Ścian nie było, a końca nie widziałam
-Taehyung! -wykrzyczałam imię chłopaka
-Soo... -ciche wołanie -Soo... -było coraz głośniejsze
Podniosłam się do siadu i od razu wtuliłam się w Tae, który mocno mnie objął
Zaczął głaskać mnie po włosach, żeby dodać mi otuchy
-Już dobrze, to tylko sen -szepnął mi do ucha. Jego głos mega mnie uspokajał. Z każdą kolejną sekundą mój oddech się zmniejszał (nie że umieram)
Odsunęłam się od chłopaka i popatrzyłam na niego z załzawionymi oczami.
-Dziękuję - powiedziałam cichutko, a Tae na to pocałował mnie w czoło
-Spokojnie, a teraz, żebyś mi się uspokoiła mam coś dla ciebie -zza pleców wyciągnął nie za dużą torbę prezentową -Wszystkiego najlepszego skarbie! -podał mi prezent
-Ojejku wiesz, że nie musiałeś. Dziękuję -cmoknęłam go krótko w usta.
Pierwsze co to wyciągnęłam świeczkę. Pięknie pachniała lawendą. Z uśmiechem na twarzy zaciągnęłam się tym pięknym zapachem.
Kiedy już wystarczająco się nawąchałam sięgnęłam po drugą rzecz. Było to pudełko.
Ostrożnie tworzyłam je, a moim oczom ukazał się srebrny naszyjnik ze spodkiem kosmicznym
-Teraz przynajmniej jak na niego spojrzysz, będziesz wiedzieć, że kosmita jest tylko jeden i jestem nim ja
-Jest przecudny -Taehyung przybliżył się do mnie i złączył razem nasze wargi.
Plecami położyłam się na poduszce, a chłopak przybliżył się swoim ciałem jeszcze bliżej
Pocałunek był delikatny, tak jakby Tae nie chciał mnie w żaden sposób skrzywdzić. Nie napierał mocno na moje wargi, był delikatny i zmysłowy
-Podoba ci się prezent -podałam mu naszyjnik i kazałam zawiesić na mojej szyi
-Lepszego prezentu nigdy w życiu nie dostałam -położyłam się i szczelnie przykryłam się kołdrą
-Co ci się śniło? -zapytał tak nagle. Zakryłam twarz kołdrą, żeby nie mógł zobaczyć jak płaczę. Zaczęłam cicho szlochać -Skarbie. Przepraszam -położył dłoń na moim ramieniu i zaczął je masować
-Nic się nie stało -wyszlochałam -To nie było nic takiego -odkryłam się i spojrzałam mu znowu w oczy -Śnił mi się Baekhyun, który wyznał mi miłość i powiedział, że jego serce zawsze będzie przy mnie. Nie wiem o co chodziło, ale się przeraziłam
Taehyung nerwowo podrapał się po karku i coś wyciągnął z kieszeni
-Soo, bo ja muszę ci coś powiedzieć...
Spokojniejszy rozdział, chociaż mam nadzieję, że się podoba
Miłego dnia moje skarby <3
Bay^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro