Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#39 Randka z Taehyungiem?

Już umyta i odświerzona wyszłam z łazienki. Mokry ręcznik rozwiesiłam przez krzesełko, żeby się podsuszył.

I właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że nie mam żadnego dezodorantu.

Sięgnęłam do szafeczki i wyciągnęłam z niego perfumy, które dostałam od Sugi. Spryskałam się nimi i odłożyłam z powrotem na miejsce. Chwyciłam za szczotkę i zaczęłam rozczesywać mokre włosy.

-Cześć Soo -do pokoju wszedł Tae

-Czego chcesz?- zapytałam oschle

-Jak się czujesz? -usiadł na łóżku na, którym się znajdowałam i zaczął masować moje kolano.

Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Trudno mi powiedzieć czy był on przyjemny czy na odwrót

-Bywało lepiej - odwrociłam głowę w przeciwną stronę od niego i kontynuowałam rozczesywanie włosów

-Nie masz dzisiaj planów? -zapytał po chwili. Pokręciłam na znak że nie mam -O 15 bądź gotowa - popatrzyłam na niego i zmarszczyłam brwi

-Po co?

-Chce ci wynagrodzić ostatnie dni i to jak cię potraktowałem -odpowiedział i uśmiechnął się lekko

-A jak się nie zgodzę? -skrzyżowałam ręce na piersiach i uniosłam jedną brew do góry

-To cię do tego zmusze -nagle poczułam jak kładzie mi dłonie na rzebrach i zaczyna je ugniatać.

Zaczęłam się drzeć ze śmiechu i wierzgać na wszystkie strony.

-P-przestań ja j-już haha... nie dam r-rady -jejku jak strasznie się mówi przez śmiech.

Tae nie przestał tylko jeszcze mocniej zaczął mnie łaskotać

-Musisz obiecać -powiedział bardzo niskim głosem

-O-obiecuję -na moje szczęście przestał

-Widzisz mówiłem, że cię do tego zmuszę -usmiechnął się pokazując przy tym szereg białych zębów

Złapałam za poduszkę i chciałam w niego rzucić, ale on już uciekł za drzwi i poduszka uderzyła w niewinne drzwi

-Pajac! -krzyknęłam na pożegnanie

No super obiecałam mu teraz wyjście. Dobra jakoś to przeżyję.

Spojżałam na zegarek i zobaczyłam na nim godzinę 11:24. Miałam jeszcze dużo czasu do pójścia z nim na randtkę? Nie. Powiedział, że chce mi to jakoś wynagrodzić. Soo nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. Capnęłam się otwartą dłonią w czoło, żeby o tym zapomnieć.

Nagle poczułam jak burczy mi w brzuchu. Złapałam się na niego i pomasowałam. Najwyraźniej te kanapki nie wystarczyły. Związałam włosy w niedbały kok i skierowałam się w stronę kuchni.

-Część Soo. Głodna? -zapytał Jin

-No trochę...

-Siadaj przygotuje ci coś - uśmiechnęłam się do niego i usiadłam przy wysepce na krzesełku, a chłopak zaczął coś przyrządzać -Jak się czujesz? -zapytał po chwili

-Nie jest najgorzej. A czy Jungkook się dowiedział? -trochę się o niego martwiłam w końcu to też było jego dziecko, a pewnie Suga mu to powiedział.

-Dowiedział się. Próbuje dojść do siebie, ale nie jest z nim źle -odpowiedział. Przytaknęłam i spuściłam głowę w dół.  Jednak o chwili ją podniosłam, bo Jin położył przede mną kilka dań. Podziękowałam i zaczęłam się zajadać.

Kiedy skończyłam zaniosłam brudne naczynia do zlewu i poszłam na górę.

Miałam jeszcze jakieś dwie godziny do "randki" z Tae więc udałam się do pokoju Jungkooka.

Zapukałam, ale nikt nie odpowiedział dlatego nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Na łóżku leżał chłopak i ślepo wpatrywał się w sufit.

-Mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać -warknął nawet na mnie nie patrząc

-To ja Soo -odpowiedziałam, a Kook szybko usiadł po turecku

-O Soo coś się stało? -zapytał ochrypniętym głosem. Jego oczy były zaczerwienione zapewne od płaczu, a włosy miał ułożone we wszystkie strony.

-Chciałam tylko pogadać -odpowiedziałam i usiadłam obok niego na łóżku.

-O czym chciałaś pogadać? -spytał łagodnie

-O tym co się stało. Jungkook to nie jest moja wina, że straciłam to dziecko. Nawet nie masz bladego pojęcia jak je pokochałam. Chciałam je urodzić. Nie wiedziałam że poronie. Ja naprawdę przepraszam. Nie chciałam -spuściłam głowę, a z mojego oka poleciała samotna łza.

-To nie jest twoja wina. Po prostu to jest trudne do wytłumaczenia. Nie wiedziałem, że mnie to, aż poruszy -zaczął głaskać mi plecy w celu dodania mi otuchy.

-Słuchaj to co się stało się nie odstanie. Trzeba żyć dalej. Kieruj się tą myślą. Ja staram się o tym nie myśleć. Dla kobiety utrata dziecka jest naprawdę bolesna psychicznie. Obiecujesz mi coś? -zapytałam

-Co mam ci obiecać? -ze zdziwienia, aż zmarszczył brwi

-Zapomnisz o tej sprawie i będziesz żyć pęłnią życia. Okej? Możesz mi to obiecać? -widać było że bije się z myślami.

Mam świadomość tego, że na zawsze pozostanie to w naszej pamięci, ale nie można cały czas się tym przejmować. To również mnie boli, ale co ja na to poradzę? Nikt, ani nic nie przywróci mi dziecka do życia.

-Obiecuję -powiedział prawie niesłyszalnie

-Co powiedziałeś -zaczęłam się z nim droczyć.

-No obiecuję -przewrócił oczami i się uśmiechnął

-No i to rozumiem -szturchnęłam jego ramię dodając mu trochę otuchy.

-A ty nie miałaś gdzieś iść z Taehyungiem?  -zapytał mnie po chwili

-Skąd to wiesz? -uniosłam brew do góry. Ten się tylko usmiechnął

-Każdy już tu wie, że zabiera cię na randkę. Wszystkim zdołał wypaplać. A tak po za tym to mnie się radził gdzie cię zabrać

-No co za dzieciak z niego -pokręciłam głową na boki

-Ty lepiej idź się szykuj, bo masz mało czasu -pokazał mi godzinę na zegarku. Wyszczerzyłam oczy że zdziwienia. Miałam zaledwie 20 minut na przebranie się i naszykowanie.

W ekspresowym czasie pożegnałam się z chłopakiem i pobiegłam do swojego pokoju.

Wywaliłam wszystko to co miałam w szafie i próbowałam wybrać coś odpowiedniego.

-Sukienka? Spódniczka? Niee... Może zwykłe spodnie? A nie będzie za wieśniacko? Jejku czym ja się przejmuję? -rzuciłam wszystko na podłogę i położyłam się na plecach.

-A ty co nie szykujesz się? -nade mną stanął Suga

-Nie mam się w co ubrać -powiedziałam i zamknęłam oczy -Będzie zły jak nie pójdę?

-Raczej będzie zawiedziony. Nawet nie wiesz ile czasu myślał nad tym wyjściem. Planował to nawet jak byłaś więziona -podszedł do sterty ubrań i zaczął przeglądywać różne rzeczy.

-Serio? -zapytałam zdziwiona -Musi mu na tym zależeć

-I zależy. Nawet nie wiesz jak bardzo -podał mi rękę żebym wstała. Złapałam jego dłoń i podciągnęłam się w górę siadając na łóżku.

-A Jimin?

-A Jimin jest mój -powiedział i podał mi zwykłe czarne rurki i bordowy T-shirt

-Jak to twój? -zapytałam umierając to co od niego dostałam. Tak serio to mi wisiało, że Suga gapi się na mnie. W końcu jest moim bratem co nie?

-Tak to. Dowiedziałem się, że J-hope kazał Jiminowi za dobrą sumkę cię poderwać. Prawie mu się udało gdyby nie ja. Jakby to powiedzieć -podrapał się po głowie -Jestem jego chłopakiem...

-Jejku Suga gratuluję -naciągnęłam na siebie koszulkę i przytuliłam to do siebie

-Długo czekałem na to... Dobra został ci tylko makijaż. Masz pięć minut

-Zrobię w trzy -pobiegłam do łazienki i zaczełam się malować. Podkład korektor lekko podkreślić brwi i rzęsy. Dzisiaj lekki makijaż.

-Wyglądasz cudnie

-Tak myślisz? -zapytałam obracając się wokół własnej osi

-Tak myślę, a teraz ruchy bo się spóźnisz -zaklaskał w dłonie żeby mnie pośpieszyć.

Szybko jeszcze zwinęłam ze stołu telefon i wyszłam z pokoju, a za mną Yoongi.

-Trzymam kciuki

-Nie ma za co -uśmiechnęłam się i zeszłam na dół

To co zobaczyłam na dole przeszło moje wszelkie oczekiwania. Przy drzwiach stał Taehyung oparty o ścianę i kwiatami w prawej ręce. Wolną dłonią przejechał po swoich brązowych włosach seksownie zagryzając przy tym wargę. Na sobie miał niebieską bluzę i czarne zwykłe spodnie.

-O jednak jesteś. Zamknij tą buźkę, bo ci mucha wpadnie -dopiero teraz się otrząsnęłam i zamknęłam moją jamę.

Tae podszedł do mnie i podał mi bukiet różowych róż

-To dla ciebie -wzięłam je i zaciągnęłam się słodkim zapachem

-Dziękuję -powiedzialam nie przestając się patrzeć na kwiaty -Zaniose je na górę -szybko wzięłam wazon i nalałam do niego wody. Wsadziłam je do środka i szybko podreptałam na dół

-I jak gotowa? -przytaknęłam i złapałam jego rękę, którą mi podał

Wsiedliśmy do jego samochodu. Zapiełam pasy i wygodnie się ułożyłam na fotelu.

-To gdzie jedziemy? -zapytałam ciekawa

-Dowiesz się na miejscu -usmiechnął się i odpalił samochód.

Prychnęłam pod nosem i zaczęłam oglądać widoki za oknem.

Po jakiejś godzinie samochód się zatrzymał

-Gzie my jesteśmy? -zaczęłam się rozglądać

-Spójż w górę -Tak jak powiedział tak zrobiłam. Uśmiechnęłam się szeroko.

-Wesołe miasteczko?



No hej, hej. Dzisiaj dość długi rozdział. Pisałam go trzy dni. Nie wiem czemu tak długo, ale chciałam zdążyć przed pójściem do kościoła. Taak mama mnie do tego zmusza.

Dobra ja idę się szykować😊❤

Bay^^





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro