#16 Szanowny Pan G-dragon
Soo pov.
Jak tylko przekroczyłam cmentarz zaczęłam biec ile sił w nogach. Ten opuszczony dom ie był jakoś szczególnie daleko. Normalnie pieszo zajęłoby to jakieś 20 minut, a z racji tego, że biegłam to powinno skrócić połowę tego czasu.
Nie chciałam się odwracać, ale coś mnie do tego zmuszało. Nie przerywając biegu na chwilę zerknęłam za siebie i spostrzegłam dwie sylwetki chłopaków.
-Suga i Jimin?- szepnęłam do siebie i przyspieszyłam bieg (jeżeli jeszcze bardziej się dało)
Skręciłam w uliczkę i schowałam się za kontenerem śmieci
-Kurwa przed chwilą tu była!- krzyknął zdenerwowany Suga i pięścią uderzył w kontener
-Daleko nie mogła uciec!- powiedział drugi chłopak -Ja przebiegnę się wzdłuż tej uliczki, a ty biegnij tam dalej prosto. Jak ją znajdę to zadzwonię- słyszałam jak odbiegają w przeciwne dla siebie strony.
Usiadłam na ziemi oparłam się o kontener i wypuściłam głośno powietrze
-Nie złapali mnie- powiedziałam cicho przecierając dłonią czoło
-A co taka dupa robi sama za kontenerem na śmieci?- wystraszyłam się.
Wstałam z miejsca i wyciągnęłam pistolet i wycelowałam na dość przystojnego czerwono-włosego chłopaka
-Eee... Spokojnie laska- uniósł ręce do góry -Uciekałaś przed Sugą i Jiminem?- zmarszczyłam brwi, a na jego twarzy pojawił się uśmiech
-Skąd ich znasz?- przekrzywiłam głowę na bok
-Można powiedzieć, że łączy mnie z nimi biznes- odparł chłopak drapiąc się po nosie
-Kim ty jesteś?- zapytałam chłopaka
-A po co ci to wiedzieć?- zapytał roześmiany
-Gadaj, bo strzelę!- krzyknęłam jak chłopak zrobił jeden krok do przodu
-Nie jesteś na tyle odważna, żeby to zrobić- zrobił kolejny krok do przodu powoli opuszczając ręce
-Jesteś pewny?- wymierzyłam w jego głowę i załadowałam pistolet gotowy do strzału
-Dobra, dobra- podniósł wyżej ręce
-No gadaj!
-Nazywam się G-dragon- odrzekł
G-dragon coś mi to mówi. Nie jestem pewna skąd znam to imię. Zaraz! Czy to nie ten G-dragon, który zabił moją mamę? Jeżeli to on to mam zajebistą okazję, żeby go zabić.
Ale to BTS chciało się nim zająć. Zostawię to im, a ja?
Wycelowałam w jego ramię i strzeliłam. Chłopak upadł na kolana próbować zatamować krew
-Ty suko!- wysczał przez zęby -Poczekaj, aż cię dopadnę- powoli zaczął wsawać, ale nie udwało mu się to.
Ominęłam go i zaczęłam biec w kierunku opuszczonego domu.
Zauważyła Sugę wracającego z powrotem. Ukryła się za czerwonym autem.
Miałam szczęście bo mnie nie zauważył. Jak się upewniłam, że już zniknął ponownie zaczęłam biec.
Jimin pov.
Usłyszałem strzał i natychmiast zawróciłem.
-Też słyszałeś ten wystarzał?- zapytałem przybiegającego Sugę.
-Tak!- odpowiedział i rozglądał się wokół- To było dziwne!
-Ej patrz tam- pokazałam za kontenerem -Czy to nie jest...
-Dragon?- zapytał Suga podbiegając do niego. Również to uczyniłem i pomogłem mu wstać
-Ty krwawisz?- zapytałem
-To przez tą sukę!- wykrzyczał trzymając się za krwawiące ramię
-Sukę? Dziewczyna cię ustrzeliła?- zapytał Suga posyłając mi spojżenie "to chyba ona"
-Uciekała chyba przed wami i schowała się za tym kontenerem. Stwierdziłem, że fajna z niej dupa i szybko zdołam ją sprzedać, bo była niczego sobie. To ta wyciągnęła pistolet i wycelowała we mnie. Dopytywała się najpierw o imię, a jak dowiedziała się jak się nazywam to postrzeliła mnie w ramię
-Tylko skąd miała broń?- zapytałem bardziej siebie niż jego
-Coś mówiłeś?- zapytał czerwono-włosy
-Nie, nie. Chodź zawieziemy cię do nas i opatrzymy ci ranę- powiedziałem i złapałem go za te drugie ramię i pociągnąłem za sobą
-Chłopaki nie trzeba- powiedział i starał się wyrwać z mojego uścisku
-Pomożemy jak kumpel kumplowi- odpowiedział za mnie Suga
-No dobra, a trak w ogóle kim ona dla was jest?- zapytał idąc razem z nami
Popatrzyłem znacząco na Sugę i pokiwałem na boki, żeby nie zdradzał kim ona jest dla niego. Zrozumiał to,
-Jest siostrą Namjoona- powiedział Suga, a ja odetchnąłem z ulgą
-Czemu uciekła?- no kurwa nie odpuści?
-Chciała jechać na zagraniczne studia, ale jej zabroniliśmy, a ona nam zwiała mówiąc, że jest wolnym człowiekiem i będzie robić co chce- wymyśliłem na poczekaniu.
Po chwili dotarliśmy do pojazdu. Zadzwoniłem do lidera powiadamiając go co się stało. Także mu powiedziałem mu, że Dragon myśli, że jest jej bratem. On ze wszystkim się zgodził i kazał nam czekać na resztę
______
Dotarliśmy do naszego domu i od razu zaczęliśmy opatrywać zranionego chłopaka.
Ogólnie to Jin był naszym takim medykiem, a zarazem komputerowcem, dlatego to on zajął się wyciąganiem pocisku.
-Możesz się nie wiercić? Próbuję ci to gówno wyciągnąć- powiedział Jin, a my staraliśmy się przytrzymać leżącego na stole chłopaka
-Zrób to szybko!- odpowiedział i zacisnął bardziej zęby
Jin wyciągnął pocisk i położył go na talerzyku, który Namoon przyniósł.
Zaczął zaszywać ranę. Przyniosłem wodę utlenioną igłę i nić.
Gdragon nie miał dużo czasu, dlatego od razu po "zabiegu" poszedł do domu.
A dlaczego go nie zabiliśmy skoro mieliśmy okazję?
To proste
Za kilka dni Namjoon i Dragon będą coś bardzo ważnego podpisywać, dlatego narazie mamy zakaz. Sam nie wiem o co chodzi, bo nie chcą nic mówić.
_____
Tak sobie siedziałem z tym pociskiem w ręcę. Oglądałem go z każdej strony.
Nagle dostrzegłem dwie małe literki wydziargane w nim. A mianowicie B.P.
-Namjoon!- zawołałem go, a on jak na służbę zjawił sie obok mnie
-Czego chcesz?- zapytał naburmuszony
-Może wiesz co to za literki na tym pocisku?- pokazałem mu je, a on przyglądał się temu bardzo uważnie. Nagle wyszczerzył oczy i otworzył buzię -Wiesz do kogo to należy?- zapytałem zdziwiony jego miną
-B.P. sama nazwa wskazuje- powiedział
-Możesz jaśniej?- o co mu do cholery chodzi?
-Ten pocisk należy do Black Pink...
Szybko zwołaliśmy chłopakowi i stwierdziliśmy, że pójdziemy tam do nich jutro. Przynajmniej wiemy gdzie może się znajdować nasza mała zguba.
Hejka☺
Dosłownie jakieś 30 minut temu wstałam i tak mówię do siebie "Chyba powinnam opublikować kolejną część". Chwyciłam za telefon i zaczęłam poprawiać.
Nie bijcie za błędy. Laptopa nie chciało mi się odpalić.
No i właśnie oto jest rozdział.
Ja wiem, że się cieszycie hehe😆
To ja dalej idę w kime 💤
Bay^^❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro