Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Dziwne papierosy

-To co teraz robimy? - Zapytałam się mojego brata. Minęły dwa dni i jeszcze nic nie udało się ustalić. Chłopacy próbują namierzyć rejestrację tego samochodu, ale jak się okazała to była podpucha. Taka rejestracja nie istnieje.

-Jin włamał się na ogólny monitoring miasta. Za pomocą kamer, może damy radę znaleźć tego vana. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu. - Yoongi był trochę zestresowany. Mu też zależało na swoich siostrzeńcach. Pracował dnie i noce, żeby coś zdziałać. Jungkook w bazie skonstruował nowe lepsze bomby od tych sprzed kilku lat. Namjoon ściągał od swoich kumpli zza granicy, jedne z lepszych amunicji. Każdy był w to wmieszany. Lecz nikt nie narzekał, a nawet się nie wycofał.

-Mówiłeś to samo wczoraj. - Brakowało mi już sił na to. Wcale nie idziemy na przód. Stoimy w miejscu.

Odeszłam od nich. Podeszłam do kurtki Jina. Wyciągnęłam paczkę papierosów. Potrzebuję się odstresować. Chyba się nie zezłości jak mu wezmę ze dwa papierosy.

Wyszłam na ogródek z papierosami w dłoni i zapalniczką. Zapaliłam pierwszego papierosa. Zaciągnęłam się śmierdzącym dymem, który zaczął schodzić mi w dół do moich płuc. Coś dziwnie smakował ten papieros, albo ja mam popierdolone kupki smakowe. Odetchnęłam głośno, kiedy poczułam tę moc papierosa.

-Nie wiedziałem, że palisz. - Nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć kto przyszedł.

-Chyba jeszcze dużo, rzeczy o mnie nie wiesz. - Prychnęłam spoglądając na mojego męża.

-Uśmiechnij się. - Złapał za moją dłoń, w której nie było papierosa, a następnie pocałował jej wierzch. Mój prawy kącik ust podniósł się do góry.

-Nie mam obecnie humoru. - Zabrałam rękę i włożyłam ją do kieszeni bluzy, którą miałam na sobie.

-Nie tylko dla ciebie jest to ciężkie. Każdy z nas to przeżywa. - Wyciągnął paczkę papierosów i również, zapalił.

Wiedziałam, że od czasu do czasu lubi sobie zapalić. Nie nałogowo, ale jednak. Zaczynało mi się lekko kręcić w głowie. Możliwe, że się nie wyspałam. Praktycznie nie śpię. Czekam, aż ktoś w końcu mi powie coś na temat dzieci.

Szybko spaliłam pierwszego papierosa i chciałam odpalić drugiego, ale został mi perfidnie odebrany.

-Ej! Oddaj mi papierosa! - Nakazałam, kiedy zobaczyłam, że Tae ma go między swoimi palami. Właśnie skończył swojego i resztkę dymu dmuchnął mi w twarz.

-Spróbuj mi go odebrać. Podniósł rękę wysoko do góry. Wiedział doskonale, że nie dam rady tego dosięgnąć.

-Proszę Taeś. - Złapałam go za ramię, żeby ściągnąć jego rękę w dół.

Szepnęłam coś do jego ucha, a on szybko się ode mnie odsunął, jednak nie puszczając mnie.

-Dmuchnij. - Nakazał. Jego ton głosu był stanowczy i rozkazujący. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

Dmuchnęłam mu prosto w twarz, a ten się lekko skrzywił. Powąchał następnie papierosa, którego mi zabrał, a później popatrzył na mnie.

-Marihuana pomieszana z tytoniem. Jak mogłaś tego nie poczuć? - Nie sądziłam, że to jest marihuana. To teraz wyjaśnia ten dziwny posmak i lekkie zawroty głowy.

-No nie wiedziałam. -Naburmuszyłam się jak małe dziecko. Skąd miałam niby to wiedzieć. Dawno nie paliłam marihuany.

-Słuchajcie mamy trop! - Jin wyszedł na ogródek. - Czy to moje fajki? - Wskazał na papierosa, którego trzymał Taehyung w ręce.

-Soo musiała je wziąć. Spaliła jednego. Gdyby nie ja to by poszedł i drugi. -Jin machnął na to ręką.

-Po jednym nic się jej nie stanie, a teraz chodźcie, znaleźliśmy vana! -Ucieszony pobiegł do pokoju, gdzie pracowali, a my tuż za nim.

-No wreszcie jesteście. - Yoongi na duży ekran przerzucił nagranie wozu. -Pogrzebaliśmy w monitoringu policyjnym i osiedlowym. Dowiedzieliśmy się, że samochód skręca w pobliski las. Tam już nie było kamer. Sprawdziliśmy jeszcze inne drogi i wyjazdy z tego lasu, ale nigdzie go nie było. Teraz wiemy, że znajdują się w na terenie lasu.

-Ja duża jest powierzchnia lasu? - Zapytał się Tae. Jeżeli jest mały to bez problemu ich znajdziemy. Natomiast jeżeli ten las jest ogromny, to jesteśmy w ciemnej dupie.

-Może ze pięć hektarów. Musimy dać radę. - Jin zaklaskał w dłonie.

-To musimy teraz powiadomić resztę ekipy i zaczynamy działać. -Chciałam już wyjść, ale głos mojego brata mnie zatrzymał

-Może mi ktoś wyjaśnić czemu mi tu śmierdzi marihuaną? - Popatrzyliśmy na siebie z Taehyungiem i zaczęliśmy się śmiać. 

_______________

Siedzę właśnie w domu i jestem chora. Cudem udało mi się to napisać.

Nawet jak siedzę w domu i nic nie robię to po prostu nie mam siły pisać😭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro