8. Cała prawda o zdradzie Tae
Bardzo proszę, o większą aktywność😭
______________
Ból wszystkiego. Ból brzucha, ból głowy. Mokra szmatka na moim czole i czyjaś ręka na moim ramieniu. Moje ociężałe powieki, które próbuję z trudem podnieść, odmawiają mi posłuszeństwa.
Mam przed sobą rozmazany obraz, ale mimo tego wiem, kto siedzi przy mnie.
Ma oczy zamknięte i głowę spuszczoną. Czuję jego ciężki oddech na sobie, mimo iż siedzi trochę dalej. Uniosłam rękę, przez co mężczyzna popatrzył na mnie. Zdjęłam chustę na moim czole, ale nadal miałam rękę w górze.
-Soo? - Nie bez powodu uniosłam swoją dłoń. Zamachnęłam się ile sił, żeby dać mu z liścia. Mokra szmatka wylądowała na ziemi, a na policzku Tae zaczął robić się czerwony ślad.
-Zostaw mnie! - Krzyknęłam na tyle ile mogłam. Nadal byłam słaba.
-Soo posłuchaj mnie. - Usiadłam, żeby kolejny raz podjąć próbę uderzenia go. To wszystko przez niego. Zdrada i porwanie moich dzieci. Gdyby tylko mnie nie zdradził, moje dzieci bawiły by się obok mnie. A teraz ich nie ma. Straciłam cząstkę siebie. Straciłam... Taehyunga.
Biłam go w klatkę piersiową. Nie bronił się. Moje ciosy nie były takie mocne jakbym chciała.
-Dlaczego! Kurwa powiedz mi dlaczego! - Płakałam, on też. Złapał mnie za dłonie, żeby mnie przytulić do siebie.
Szarpałam się. Próbowałam wyrwać z jego uścisku. Był jednak ode mnie silniejszy.
-Kochanie, proszę przestań. - Jego płaczliwy, ale melodyjny głos uspokoił mnie na tyle, żeby przestać się wyrywać.
-Nie nazywaj mnie tak! - Wtuliłam się w jego koszulę. Jego perfumy dawały mi ukojenie. On mi je dawał. Nie powinnam tego robić.
-Już dobrze. Spokojnie. - Głaskał mnie po włosach, a ja mu na to pozwalałam.
Ktoś z hukiem wszedł do pokoju. Nie podniosłam głowy, by zobaczyć kto to. Poczułam jak Taehyung macha ręką, jakby chciał pokazać, że jest wszystko w porządku.
Tak bardzo nie chciałam przerywać tej chwili, tak bardzo chciałam, żeby tu ze mną był i wspierał.
Nie usłyszałam nic oprócz trzaśnięcia drzwiami. Ten ktoś, kto wtargnął, właśnie zostawił nas samych.
W głębi serca cieszyłam się, ale rozum mówił co innego.
-Nie, nie nie! - Oderwałam się od niego, żeby móc spojrzeć, w jego zapłakane oczy. -Powinieneś być teraz u swojej kochanki! Wynoś się stąd. - Wskazałam na drzwi. Nie lubiłam jak on płakał. Rzadko to robił, dlatego za każdym razem mnie to bolało.
-Daj mi wyjaśnić! Proszę... Nie chcę, żeby to się tak skończyło.
-Masz pięć minut. - Pociągnęłam nosem. Dam mu się wyjaśnić, ale jeżeli to będą chujowe tłumaczenia to z nami koniec.
-Dziękuję. - Widzę, że się uspokoił. Musi być to dla niego ważne.
Wstał z łóżka i wziął jakąś teczkę. Otworzył ją i wyciągnął z niej zdjęcia. Zdjęcia z tą szmatą, co mnie jeszcze bardziej zabolało. Lecz nie był on na nich, tylko sama ona.
-Ta dziewczyna nazywa się Bora i jest siostrą Daesunga, tego którego sprzed laty zabiliśmy. -Pokazał mi jej życiorys. Miał rację, że to jest jego siostra.
-Wykorzystała mnie do naszego zerwania. Z chłopakami ustaliliśmy właśnie, że to ona mogła być zamieszana w to porwanie. Na monitoringu, za dużo nie było widać, ale kolor włosów u jedengo porywacza się zgadza.
-Ale całowaliście się! - Pokręcił głową na boki.
-To ona mnie pocałowała. - Podał mi kilka zdjęć, sekunda po sekundzie, jak zareagował i jak do tego doszło. - Kiedy go pocałowała, on był w szoku. Nie rozumiem jednak, bo jak dostałam zdjęcia od Yoongiego to widać było jakby on sam chciał się z nią lizać na środku chodnika.
-Podobno spotykaliście się co sobotę. - Nie dawałam za wygraną. Chciałam wiedzieć wszystko.
-Ona dokładnie wiedziała gdzie się znajduję w dany dzień i bez problemu mogła mnie namierzyć. Naprawdę Cię nie zdradziłem. - Złapał moje dłonie i popatrzył tym swoim kryształowym spojrzeniem.
-Czemu mi tego nie powiedziałeś? - Gdyby to zrobił nie musielibyśmy znaleźć się w takiej sytuacji.
-Bałem się jak zareagujesz. Nie sądziłem, że doprowadzi nas do rozłąki. Przepraszam.... - Spuścił głowę.
-To ja przepraszam. - Złapałam go za policzek, żeby podnieść jego głowę i spotkać się z jego smutnymi oczami.
-Mogłam najpierw dać ci dojść do słowa. - Bez wszelkich skrupułów wtuliłam się w niego. Moje łzy leciały po mojej twarzy lądując na jego koszuli
Objął mnie tak szczelnie jakby nie chciał mnie ponownie stracić. Nasze łzy i postękiwania spajały się w całość, układając się w jeden rytm.
Tak bardzo brakowało mi jego perfum, przytulenia. Miłych słów. Po prostu brakowało mi go całego.
- To znaczy, że wrócisz do domu? - Zapytał po chwili ciszy.
Biłam się z myślami. Nadal miałam przed sobą dowód jego zdrady, ale to co on powiedział ma sens.
Zaryzykuję.
-Najpierw trzeba uratować dzieci. Gdzie jest reszta? I jaki jest plan? - Chciałam wstać, ale kiedy tylko wstałam na nogi, prawie był znowu uderzyła głową o ziemię, gdyby nie mój mąż.
-Ty masz tu zostać i odpoczywać. Yoongi i Jin są w domu i starają się coś zdziałać. Reszta z dziewczynami pojechali do bazy, żeby się naszykować i ustalić ewentualny plan działania. Jin i twój brat, próbują dowiedzieć się gdzie znajduję się ten van, który zabrał nasze dzieci. Udało się, za pomocą sąsiadów spisać tablicę rejestracyjne. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. - Pogładził mnie po ciepłym policzku, który nadal był lekko wilgotny.
-Jedna szansa. Mówimy sobie wszystko. Jasne?
-Dobrze kochanie. - Kolejny raz już tego dnia objął mnie najszczelniej jak potrafił. Cieszę się, że jednak wszystko z nami w porządku i jednak nie doszło do tej zdrady. Tak bardzo go kocham i nie chce ponownie go stracić. Ale teraz ważne są nasze dzieci. Oby tylko nic im się nie stało.
______________
Dzisiaj są moje urodzinki🎁
Wszystkiego naj naj🌸💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro