17. Zobaczyć jak piękny jest ten świat...
Wszyscy. Dosłownie wszyscy wspierali Baekhyunga. Ja, Taehyung, Yoongi i Jimin pojechaliśmy właśnie z moim synkiem do przychodni gdzie wykonają mu zabieg. Strasznie się stresuje. Boję się, że coś może pójść nie tak. To w sumie normalne u matki.
-Witam! - Lekarz z który ma przeprowadzić zabieg właśnie do nas podszedł i się przywitał.
-Dzień dobry Panie doktorze. - Taehyung uścisnął mu dłoń, a także i moją. Przywitał się z Yoongim jak z przyjacielem, a następnie zwrócił się do mojego synka.
-Hej Baekhyun. Będę cię operował. Mam nadzieję, że się nie boisz. - Zmienił swój głos z poważnego na taki trochę dziecięcy.
-Może trochę. - Baek trzymał jedną ręką Taehyunga, a w drugiej miał swojego ulubionego misia.
-Jestem Taemin, może zostaniemy kumplami co? Mogę mówić do ciebie po imieniu? -Zastanawia mnie czy doktor Taemin ma dzieci, bo idealnie nadaje się do nich. Umie z nimi rozmawiać i ma pozytywne podejście, co jest rzadkie u lekarzy.
-Tak Taemin! - Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech
-Wasz synek będzie pod narkozą więc nie będzie czuł bólu. Operacja potrwa od 30 minut do 2 godzin więc proszę się niczego nie obawiać. Na salę zabiegową niestety nie możecie wejść. Kiedy operacja zostanie zakończona będziecie mogli wejść do Baekhyuna. - Taemin dał nam chwilkę na przytulenie malca.
-Wiem, że jesteś silny. Twój tata jest to w takim razie ty też. Nie bój się, będziemy z tobą tutaj. - Palcem dotknęłam jego klatki piersiowej, w miejscu gdzie znajduje się serce.
-Mama dobrze mówi. - Taehyung nachylił się i dał mu buziaka prosto w czoło. Podniosłam ręce żeby zdjąć okulary Baekhyuna. Zaczęłam się przyglądać jego oczom. Były naprawdę piękne. Mam nadzieję, że po tym zabiegu Baek będzie mógł spojrzeć na mnie tak jak ja na niego.
-Dasz radę młody. - Taehyung pogłaskał go po głowie i dał buziaka w policzek.
-Będę silny, dla mamusi i tatusia, mojej siostrzyczki i wujaszków. - Ostatni raz się z nim pożegnaliśmy zanim wszedł na salę.
-Będzie dobrze prawda? - Wtuliłam się w Taehyunga, zaciskając swoje palce na jego koszulce.
-Tak. Nasz synek będzie widzieć. - Wystarczyły te słowa z ust Taehyunga, żebym mogła się uspokoić.
-Ja z Yoongim zaraz przyjdziemy. - Jimin pociągnął Yoongiego za sobą. Poszli gdzieś w głąb szpitala.
-Mam nadzieję, że nie będzie ich słychać. W razie czego nie przyznajemy się do nich. - Zażartował Tae. Pokiwałam głową na boki, ale uśmiechnęłam się. Mój braciszek jest do wszystkiego zdolny. Niech się bawią puki mają czas.
Jimin pov.
-Jimin jeszcze trochę. - Yoongi zaczął głośniej oddychać i był na skraju orgazmu. Lecz ja niestety nie.
-Yoongi stop. -Odepchnąłem go, a gdy jego kutas wyszedł we mnie lekko z bólu jęknąłem.
-Możesz mi powiedzieć co ty do cholery robisz? -Yoongi się zdenerwował. Nie dziwię mu się. Też bym był na jego miejscu zły.
-Twój siostrzeniec jest teraz pod nożem jakiegoś tam Taemina którego nawet nie znam. Przechodzi poważną operację oczu a my się tu ruchamy. To nie poważne. - Zrobiło mi się głupio, bo powinniśmy być teraz tam razem z Soo i Taehyungiem. Wspierać ich i czekać aż lekarz pozwoli nam wejść do Baekhyuna, żeby mógł nas pierwszy raz zobaczyć.
-Kochanie, lepszego człowieka od Taemina nie znam. Zna się na robocie. - Dawał mi słowo. A jak Yoongi coś mówi to jest to prawdą.
-Skoro tak mówisz. Chodźmy do nich, bo już długo nas nie ma.
-Ty mówisz serio? Zostawiasz mnie w takim stanie? -Yoongi popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
-Dobra niech ci będzie. - Ubrałem na siebie spodnie, a później uklęknąłem przed Yoongim przyrodzeniem łapiąc je w obie dłonie.
Jedyne co teraz miałem w głowie to naszego Baekhyuna. Tego małego chłopczyka, który za niedługo może zacząć widzieć. Zobaczy jak piękny jest świat i kto z ludzi go otacza.
Przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale ostatnio w moim życiu dużo się zmieniło. Nie czuję się na siłach, żeby pisać. Jednak nie chce zaniedbywać tej książki. Dlatego krótki rozdział :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro