Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

portal randkowy

(zainteresowanym polecam audiobooka nagranego przez skrybaArtura)

W lewo. W lewo. W lewo.

Jacek kolejny dzień z rzędu przeglądał listę dziewczyn, które polubiły jego profil na popularnym ostatnio portalu randkowym. Co najmniej kilkadziesiąt osób, może nawet ponad setka. Miał w czym wybierać, a to wszystko dzięki wrzuceniu kilku zdjęć jego osoby na tle dużego domu, luksusowego samochodu, własnego jachtu. Inteligentne użytkowniczki nie odpisywały na jego wiadomości, jakby wyczuwały, o co w tym wszystkim chodzi. Jednak jemu nie chodziło o myślącą kobietę. Mogłaby wszystko utrudnić.

Nie wypisał, jakie cechy charakteru oraz wyglądu powinna posiadać jego idealna partnerka, więc pisały do niego naprawdę różne dziewczyny.

Ta zbyt chuda, ta zbyt wysoka, ta znowu zbyt niska, a ta zdecydowanie skłamała przy podawaniu wagi, ta na trzech zdjęciach miała trzy różne kolory włosów, z kolei tamta miała je za krótkie. Nie wchodził na ich profile, nie czytał, co pisały o sobie niepoprawną polszczyzną. Przeglądał tylko zdjęcia i głównie przesuwał w lewo.

W końcu szukał tej jedynej, nie mógł zadowolić się byle czym.

Musiała mieć określone wymiary, wzrost i wagę. Chciał móc z łatwością nosić ją w swoich ramionach, ale nie czuć się przy tym, jakby miał na rękach wyrośnięte dziecko. To było ważne, ponieważ nawet przygotował ubranie dla swojej wybranki. Wszystko było przygotowane: miejsce, dzień, kolacja. Brakowało tylko odpowiedniej kobiety.

Ze znudzeniem dalej przeglądał listę, która malała z każdym przesunięciem kciuka w lewą stronę. W zamyśleniu patrzył na ekran smartfona, bezwolnie odrzucając kolejne możliwości.

Nagle coś go tknęło.

Użył opcji „powróć do poprzedniej" i aż stracił oddech na kilka dłuższych chwil. Zamieściła sporo zdjęć, więc mógł obejrzeć ją z praktycznie każdej strony, nawet w stroju kąpielowym. Długie nogi, nieproporcjonalne do reszty ciała, blada skóra, piegi na policzkach, bardzo jasne włosy, które ciemniały im bliżej czubka głowy, szczupła, ale z dużym biustem. Szybko sprawdził jej profil, nie wierząc w swoje szczęście. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane: odpowiednia liczba centymetrów, odpowiednia liczba kilogramów. Uruchomił kalkulator BMI. Wynik był jednoznaczny, a wskazówka tkwiła na samym środku zielonego pola. Pewien, że suknia ślubna będzie doskonale leżała na jego wybrance, przesunął palcem w prawo.

Zaklął tak paskudnie, że zgorszyłby nie tylko dewotki, ale także wulgarne prostytutki.

Wyświetlił się komunikat, głoszący, że zmiana zdania wymaga aktywnego konta premium, za którego najniższy próg trzeba było zapłacić trzysta złotych.

Sięgnął po portfel i wyciągnął z niego kartę kredytową. Czego nie robiło się dla tej jedynej?

Pięć minut później, mimo wieczornej godziny, otrzymał potwierdzenie, że przelew już doszedł i od teraz może cieszyć się wszystkimi funkcjami całkowicie bez ograniczeń! Nie zwlekał, tylko od razu naprawił swój błąd.

Wesoła, na szczęście krótka, melodyjka obwieściła znalezienie dopasowania. Oboje dali sobie nawzajem serduszka. Niedługo jedno z nich miało oddać znacznie więcej.

Jacek ułożył się wygodniej w głębokim fotelu. Spod przymkniętych powiek patrzył na zdjęcia kobiety. Wyobrażał sobie, jak całuje ją z dłońmi położonymi na jej smukłej szyi, jak przygniata ją ciężarem swojego ciała, utrudniając oddychanie, jak podwija sukienkę i rozchyla uda... W jednej dłoni trzymał smartfona, druga nieświadomie powędrowała w stronę sprzączki paska, z którą z trudem się uporała.

Był już w trakcie podciągania koszulki, żeby nie przeszkadzała, kiedy telefon zawibrował. Otrzymał wiadomość od swojej wybranki! Zwyczajne, krótkie „hej" z emotikonką, która przedstawiała uśmiechniętą buźkę, puszczającą oczko. Wystarczyło. Nie oczekiwał od niej niczego więcej na sam początek znajomości.

Wiadomość po wiadomości poznawał ją coraz lepiej, o sobie niewiele mówiąc. Zafascynował ją tajemniczością i skromnością jakże niepodobną do kogoś, kto mógł pochwalić się własnym jachtem i co najmniej sześciocyfrową kwotą na koncie. I ponownie uśmiechnęło się do niego szczęście: trafił na łatwowierną kobietę, której nie przyszło na myśl, żeby sprawdzić nazwę statku w rejestrze takowych. Dowiedziałaby się wtedy, że armatorem wcale nie jest Jacek, tylko ktoś inny. Podobnie w przypadku firmy, o której nieopatrznie się wygadał. Miano współwłaściciela nie brzmiało już tak dobrze jak właściciela. Dobrze, że zasłonił sobą tablice rejestracyjne samochodu z wypożyczalni.

Spędzili na rozmowie praktycznie cały wieczór, a skończyli grubo po północy. Ona tłumacząc się płaczącym dzieckiem, które nie mogło zasnąć, on bardzo ważnym projektem, którym koniecznie musiał się zająć. Umówili się na przysłowiową kawę, ale nie wątpił, że już na pierwszym spotkaniu wylądują u niego w pokoju. Trzeba było przygotować knebel, gruby sznur i parę innych akcesoriów. Lubił się ostrzej zabawić.

Później, przy nalewaniu burbonu do szklanki, stwierdził, że w erze internetu szukanie tej jednej jedynej ofiary gwałtu i brutalnego morderstwa jest niezwykle łatwe, choć czasochłonne.

23 kwietnia - 26 kwietnia 2018 roku

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro