♥ Poranki
Powoli otwieram oczy. To już dzisiaj. 31 sierpnia. Podnoszę się powoli, a do moich oczu docierają pierwsze promienie sierpniowego słońca. Odwracam wzrok na zegarek stojący na drewnianej komodzie. Patrzę na godzinę. 6:23, więc za godzinę powinni być tu Feliks i Raivis którzy pomogą mi w przygotowaniach. Wstaję powoli z łóżka, zakładam moje niebieskie kapcie i szlafrok. Na początku udałaję się do łazienki na szybki prysznic, a potem do kuchni na śniadanie. Warszawa była tak dobra, gdyż wczoraj wieczorem zaproponowała, że rano przyjdzie i przygotuje coś dla mnie. Uwielbiam gdy warszawa dla mnie gotuje. Schodzę po schodach na niewielki korytarz, a następnie do jadalni z jasnymi żółtymi kafelkami i jasno brązową podłogą oraz meblami w tym samym kolorze. Spoglądam na pomieszczenie. Blondynka o szafirowych oczach już tam jest, a w całej kuchni unosi się zapach gotowanej przez Warszawę owsianki. Dziewczyna podchodzi do zostawionej ówczas na stole reklamówki i wyciąga świeże truskawki.
-Labas Kasia
Uśmiecham się do dziewczyny, a ona odwzajemnia gest.
-Cześć Toris~-Przeciąga moje imię.-Jak się spało?
Pyta, a następnie wraca do krojenia owoców.
-Świetnie, tylko trochę się stresuję.
Mówię i siadam przy stole. Opieram głowę o jedną z dłoni i wpatruję się w okno. Słyszę śpiew ptaków i rżenie koni, które pasą się na łące. Dziewczyna zapełnia dwie miseczki jedzeniem i podaje mi jedną z nich.
-Ačiu- Dziękuję jej i zabieram się za posiłek. Ona również je. Owsiankę z truskawkami. O dziwo udaje mi się wszystko zjeść. Odstawiam puste naczynie do zlewu, a Kasia oznajmia, że umyje naczynia i, że mam iść na górę, a ona wpuści chłopaków.
-Nie stresuj się Licia.
Podchodzi do mnie i głaszcze po głowie.
--Na górze--
Biorę szczotkę i rozczesuję nią brązowe włosy. "Muszę je przyciąć". Myślę przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Nagle w całym domu rozlega się dźwięk dzwonka, a chwile potem słychać kroki zmierzające ku drzwią mojego pokoju. Drzwi otwierają się, a ja szybko siadam na łóżku.
-Liciaa~
Feliks dosłownie kilka sekund po wejściu rzuca się na mnie.
-C-Coś się stało?
Pytam blondyna. A on odpowiada:
-Po prostu dawno cię nie widziałem.
zaczęliśmy przygotowania. Felek pomaga mi założyć czarny garnitur.
-P-przepraszam za spóźnienie.
Raivis wchodzi do pokoju. Potem do małej kieszonki garnituru wsadza mi małą ozdobną husteczkę.
- Licia, Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
-Jasne, jak mógłbym zapomnieć- uśmiecham się delikatnie.- I ten twój tekst...
-Bo generalnie, żem się totalnie zestresował.
Oboje wybuchamy głośnym śmiechem. Spoglądam po raz kolejny na zegarek. 9:40.
-N-nie sądzicie, że powinniśmy się już zbierać?- Raivis przerywa nam i chwyta klamkę. Zgadzamy się z nim, wychodzimy.
(Poranek u Czech)
Budzę się i podnoszę z łóżka. Spoglądam na zegarek. Siódma rano. I tak nie spałam z długo. Zasnęłam koło pierwszej w nocy. Mimo, że kocham Torisa cały czas się stresuję. Niezbyt wyspana wstaję i odsłaniam roletę. Za oknem błękitne niebo bez ani jednej chmurki. Uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Odwracam się za siebie. Widzę długą suknie ślubną, w którą będę ubrana na ceremonii i weselu. Wychodzę z pokoju prosto do łazienki. Biorę długi prycznic i ubieram się w czarne shorty i koszulkę. Schodzę na dół, do kuchni, w której jak zawsze zastaję moją siostrę Słowację. Hanna zalewa herbatę i stawia dwa identyczne kubki na stole.
-Cześć czechy.- Macha mi na powitanie. Nic nie odpowiadając siadam przy stole. Chwytam kubek i upijam łyk napoju.
-Kurwa!
Słowacja odwraca się w moją stronę, by sprawdzić co się stało.- Za gorąca! Nie mogłaś krócej gotować wody?
-Przepraszam siostro. Może darujmy sobie dzisiaj te kłutnie.
Myślę przez chwilę, ale przyznaję jej rację. Czekam parę minut aż herbata wystygnie, a w tym czasie szatynka maluje mi paznokcie. Muszę przyznać, że ma do tego talent.
-Chào Czechy-san
Do mojego domu wchodzą Monika, Wietnam i Białoruś moje druhny. Siadają przy stole i zaczynamy rozmawiać. Potem przyszedł czas na włożenie sukni.
--15 min później--
Wszystkie jesteśmy gotowe. Ja ubrana w długą białą suknię, Monika ubrana w zieloną sukienkę do kolan, Natalia w czerwoną, a Wietnam w fioletową z białą koronką. Biorę z wazonu bukiet białych róż i wychodzimy.
______________
Także ten... Admince mojej i Republika_Czeska się nudziło i napisały poranki moje i Mileny w dniu ślubu do, którego nie doszło.
Całe szczęście...
(A: Cicho bądź Licia!)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro