I
Czy znacie to uczucie, kiedy całe wasze życie jest stałą monotonią przeplataną drobnymi tragediami, niczym w słabej książce?
Tak właśnie z grubsza można opisać to co czułam od kiedy skończyłam siódmy rok życia. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że społeczeństwo nie koniecznie mnie akceptuje.
Nie była to już nawet kwestia mojego zachowania czy osobowości. To był wynik czegoś tak trywialnego jak wygląd, a mianowicie jeden mały szczegół, który, choć nie przyciągał szczególnie uwagi, to sprawiał, że raczej nie przekonywał do mnie ludzi. W końcu chyba nie jest to normalne aby urodzić się ze znamieniem jednoznacznie przywodzącym na myśl węża.
Znamię nie jest duże i jak już wcześniej wspomniałam, nie rzuca się w oczy. Mimo wszystko odpycha większość nowo poznanych osób, zwłaszcza, gdy chcąc się pokazać w nieco lepszym świetle, uciekają się do mniejszych lub większych kłamstw na swój temat.
Dlaczego tak się dzieje zapytacie? Jako, iż należę do osób wręcz do bólu szczerych, zawsze albo zadaję pytanie na które nie potrafią odpowiedzieć, przez co prawda mimowolnie wychodzi na jaw, albo zwyczajnie oznajmiam, że to co powiedzieli mija się z rzeczywistością. Wystarczy tyle aby być okrzykniętym dziwakiem.
"Skąd wiem kiedy ktoś kłamie?" zapytacie. Nic prostszego.
Przysparzające mi wystarczająco dużo problemów samym swoim wyglądem znamię, posiada dodatkowo dziwną właściwość. A mianowicie oko zwierzęcia świeci na zielono, jednocześnie, w zależności od wagi kłamstwa, piekąc mnie w dłoń.
Rodzice byli z tym wszędzie. Od egzorcystów po cholera wie jakich szamanów. Wszyscy albo odsyłali nas nie wiedząc co to, albo po usłyszeniu tego co mieliśmy im do powiedzenia, zwyczajnie wywalali nas ze swoich domów. Po jakimś czasie, chcąc nie chcąc, musiałam się nauczyć z tym żyć.
Pewnego razu, moja siostra, Maria, zaproponowała mi badania, w organizacji w której pracowała. Nie mogła jednak podać szczegółów przez co rodzice w pierwszej chwili się nie zgodzili. Nikt mi nigdy nie powiedział czym zajmuje się starsza siostra. Zawsze albo zmieniali temat, albo zbywali mnie jakże informatywnym zdaniem pokroju "Nie interesuj się".
Á propos rodziców. Zawsze zarzekali się, że mnie kochają, jednak mimo wszystko przez moją odmienność, była między nami swego rodzaju bariera. To właśnie powodowało, że choć nasza relacja nie była zła, była nad wyraz chłodna i zdystansowana.
Z czasem jednak nauczyłam się z tym żyć.
Obecnie mam dwadzieścia dwa lata i tak jak moja siostra, pracuję dla T.A.R.C.Z.Y.
Nie długo musiałam się domagać o posadę w jednym z oddziałów. Zawsze marzyłam o ciekawym zawodzie, a wizja pracowania jako agent była dla mnie nad wyraz satysfakcjonująca.
Pod względem fizycznych zdolności nigdy nie odstawałam od rówieśników. Wręcz przeciwnie. Zawsze pałałam do lekcji wychowania fizycznego dziwną sympatią. Dlatego też nie miałam większego problemu z wprowadzonymi treningami.
Pracuję już w agencji dwa lata i o mojej zdolności, poza mną oraz moją siostrą, wie mój szef, Nick Fury. Nie jest ta wiedza nikomu innemu do niczego potrzebna, a szef zawsze może mnie użyć w ewentualnych przesłuchaniach.
Poza pracą moje życie nie różniło się od tego przeciętnego człowieka dorosłego. Moja codzienność zaczęła w końcu nabierać koloru oraz tempa. Już nie musiałam się ukrywać, a praca dostarczała mi stałej dawki adrenaliny. Była to dla mnie zwyczajnie sielanka.
Jednak do czasu...
~•~
Witajcie moi drodzy nowy, bądź starzy czytelnicy. Po dwóch latach, zabieram się do korekty tej małej katastrofy, będącej jednocześnie moja życiową porażką i jedynym osiągnięciem 😩✋
Mam nadzieję, że uda mi się zachować poprzedni klimat jednocześnie poprawiając jakość czytania itd.itp.
Żeby nie brzmieć jak snob, powiem tylko, że zapraszam do czytania 🥰
⚠️ Poprawione rozdziały są numerowane cyframi rzymskimi⚠️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro