[6]
[POV LOKI]
Od siedmiu lat nie mam już nadziei na lepsze jutro. Po zaatakowaniu Midgardu i zdradzie Asgardu, Odyn nie miał dla mnie litości. Tyr codziennie wymierzał mi bolesną karę, a jako, że jestem bogiem, doprowadzał mnie do stanu wycieńczenia, tak abym nie skonał. Naprawdę miałem ochotę już zakończyć mój marny żywot, bo kiedy kary cielesne by mi się skończyły, zostałbym wtrącony do lochu na wiele wieków, jak nie na zawsze.
Tego dnia w połowie tortur najzwyczajniej w świecie zemdlałem. Obudziłem się dopiero kiedy poczułem ciepłą dłoń na moim policzku. Osoba, która przede mną stała, emanowała kojącą dla mnie energią. Przyjrzałem się kobiecie. Po urodzie było widać, że to nie Asgardka. Miała białe włosy do ramion i duże, błękitne oczy w których można było utonąć.
Nagle cały ból z przed kilku godzinnych tortur powrócił ze zdwojoną siłą. Skrzywiłem się mimowolnie.
- Kto Ci to zrobił biedaku? - usłyszałem aksamitny głos białowłosej. Był jak miód na moje uszy. Nie chciałem jednak współczucia. Ono sprawia, że człowiek, tudzież inna istota, staje się słaba.
Resztkami sił połączyłem się magią z jej umysłem.
"Odejdź stąd, zanim ktoś Cię złapie"
Rozejrzała się nerwowo. Gdybym mógł, to bym przewrócił teraz oczami. Z oczywistych powodów tego nie zrobiłem.
"To ja, mówię do Ciebię telepatycznie. Odejdź stąd, bo będziesz miała kłopoty"
Ponownie powiedziałem.
- Zanim odejdę, chcę wiedzieć kilka rzeczy - dobra. Teraz to już przesadziła. Tym razem faktycznie przewróciłem oczami, ale byłem zbyt ciekawy o co zapyta i kim jest, niemo przystałem na propozycję.
- Po pierwsze. Kto jest tak nie czułym zwyrodnialcem i Ci to zrobił?
"Dobrze wiesz kto. To Odyn. Wydał rozkaz Tyrowi, który skrupulatnie go wykonuje."
- Dobrze, to dlaczego zostałeś ukarany? - teraz już wiem, że na pewno nie jest stąd. Każdy Asgardczyk zna historię buntowniczego księcia, który upozorował własną śmierć i chciał przejąć władzę nad Midgardem, a ona nawet nie wie kim jestem.
"Jak myślisz, za co może być ukarany Kłamca? Za kłamstwa, zdradę, a ponad to chęć zniszczenia Midgardu"
- Chwila, czy to ty siedem lat temu chciałeś zniszczyć Nowy York? - czyli jednak nie jest taka głupia, i potrafi łączyć fakty.
"Tak"
- W takim razie, jesteś tym Lokim... - nie chciałem żeby miała kłopoty, więc udałem, że zasnąłem. Ona i tak już za dużo wie. Zaraz po tym jak opuściła mój tymczasowy pokój, naprawdę pogrążyłem się we śnie.
[POV SUZANNE]
Siedziałam na łóżku i myślałam o tym co mnie ostatnio spotkało. Avengers, wycieczka do Asgardu, tajemniczy mężczyzna.
Zaczęłam analizować okoliczności spotkania czarnowłosego księcia, jak i jego osobę. Po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że to Loki mi się ukazuje co roku w snach.
Postanowiłam, że zapytam Friggę o księcia i o mój sen. Nie mógł to być przypadek. Nagle moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę - zawołałam a już po chwili w drzwiach ukazał mi się nasz kochany Blond Młot. W wieży wszyscy tak na niego mówili - Coś się stało?
- Nie nic - zaśmiał się - Odyn prosi Cię na obiad, a jako, że ja również nań idę to postanowiłem Cię ze sobą zabrać - uśmiechnął się promiennie co odwzajemniłam.
- A więc chodźmy - wyszliśmy na korytarz i przeszliśmy do dużej sali, która okazała się być jadalnią. Zasiadłam przy wielkim stole na przeciwko Thora, po lewej stronie Friggi. Po jej prawej pozostało puste, nie zastawione miejsce. Domyśliłam się, że osoba tu siedząca pewnie gdzieś wyjechała, bądź się wyprowadziła. Nie umknęły jednak mojej uwadze ukratkowe spojrzenia królowej, rzucanie w stronę pustego miejsca.
Jedliśmy w ciszy, którą przerwał Odyn.
- Czy udało Ci się już coś ustalić dziecko?
Na to pytanie kobieta siedząca obok niespokojnie się ruszyła, co również zauważyłam.
- Na razie nic, panie - powiedziałam zgodnie z prawdą - do tego potrzebuję osoby obeznanej w tutejszych tradycjach, na których ja się nie znam.
- Pomogę ci - powiedziała żona władcy zanim ten zdążył cokolwiek rzec - po posiłku pójdziemy do pałacowej biblioteki i znajdziemy coś na ten temat - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, lecz w jej oczach można było dostrzec niepokój.
___________________________
Nie wyszedł mi ten rozdział, a przynajmniej nie tak, jak miał wyjść... To do jutra <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro