Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[3]

Rozejrzałam się po przestronnym pomieszczeniu po czym zaglądnęłam za drugie drzwi. To była łazienka. Podziękowałam za wszystko miliarderowi.

- Przyjdź na obiad, poznasz resztę - powiedział wychodząc.

Pokiwałam głową i ciekawa podeszłam do ogromnej szafy. Kiedy ją otwarłam, szczęka mi opadła. Było w niej mnóstwo ubrań. Najbardziej jednak spodobały mi się stroje do walki. Były tam dwa do ćwiczeń i trzy stricte na misje. Najbardziej spodobał mi się taki błękitno czarny, z peleryną w kolorze czystego nieba. Jak zaczarowana dotknęłam delikatnego materiału. Nagle, w oczy rzuciła mi się metalowa skrzynka. Wyciągnęłam ją i zajrzałam do środka. Znalazłam w niej kastety, gwiazdki ninja i co najlepsze, sztylety z niebiesko czarną rączką. Byłam w siódmym niebie.

Zamknęłam pudełko i włożyłam na poprzednie miejce. Oderwałam się od szafy i podeszłam do półki z książkami. Przejrzałam tytuły. Padło na Sherlocka Holmesa. Zagłębiłam się w lekturze do tego stopnia, że gdy J.A.R.V.I.S poprosił mnie na obiad, podskoczyłam ze strachu, omalże nie dostając zawału.

- Dzięki - sapnęłam do SI uspokajając oddech. Wstałam, poprawiłam kitkę, w którą miałam związane włosy i wyruszyłam do jadalni.

Przy stole siedziało dziewięć osób. Rozmawiali o czymś zaciekle, ale kiedy tylko ja weszłam do pomieszczenie ich wzrok spoczął na mnie i zapanowała cisza. Nie za bardzo wiedząc co robić, uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Cześć, jestem Suzanne Hill - przedstawiłam się i podeszłam do stołu. Ogólnie to świetnie znałam tą drużynę, ale nigdy nie miałam przyjemności spotkać ich na żywo.

Kapitan Ameryka czym prędzej wstał i podszedł do mnie. Ucałował moją dłoń.

- Steve Rogers, miło mi - uśmiechnął się, po czym wrócił do stołu. Poszłam za nim i usiadłam między śliczną szatynką a blondynem o długich włosach.

Wszyscy po kolei mi się przedstawili, a następnie w miłej atmosferze zaczęliśmy jeść posiłek. Po obiedzie, każdy udał się w swoją stronę, więc i ja niezbyt wiedząc co ze sobą zrobić, chciałam iść do mojego pokoju. Zatrzymał mnie jednak Steve.

- Suzi, zaczekaj! - krzyknął blondyn kiedy szłam korytarzem. Przystanęłam i popatrzyłam na niego pytająco - Może Cię oprowadzić po Stark Tower? - zapytał.

- Jasne, czemu nie? I tak nie mam nic do roboty - uśmiechnęłam się czarująco.

Dowiedziałam się co się na którym piętrze znajduje oraz gdzie są salę do ćwiczeń, laboratoria i inne pomieszczenia. Kiedy jechaliśmy windą na piętro z moim pokojem padło pytanie, którego obawiałam się najbardziej.

- Co oznacza ten wąż? - zapytał przyglądając się mojej dłoni. W tamtym momencie żałowałam, że nie wzięłam rękawiczek. Odetchnęłam i spojrzałam mu w oczy.

- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. On zrobił zaskoczoną minę.

- Myślałem, że jak ktoś sobie robi tatuaż, to raczej wie co on oznacza - skrzywiłam się. Niegdy mi się nie podobały tatuaże i nie chciałam go mieć

- Nie robiłam go sobie. Jest on na moim palcu od urodzenia - burknęłam. Nie przepadaałam za tym tematem.

- Co? - zapytał zaskoczony - Jak to?

- Normalnie. Urodziłam się z tatuażem - powiedziałam.

- Byłaś z tym u kogoś? - zadawał zdecydowanie za dużo niewygodnych pytań.

- Tak. Szamani i egzorcyści to była moja codzienność jak byłam nastolatką - prychnęłam a w moich oczach stanęły łzy. Ten okres w moim życiu był dla mnie nadzwyczaj trudny.

- Przepraszam, nie wiedziałem, że to dla Ciebie takie bolesne - powiedział opuszczając głowę.

Nastała cisza. Każde było pogrążone w swoich myślach. Kiedy szliśmy do naszych pokoi, Steve nagle się zatrzymał.

- Wiem, może Thor coś będzie o tym wiedział?

- Może, ale na razie nie mam zamiaru się tym przed nikim chwalić - uśmiechnęłam się do niego smutno i weszłam do pokoju.

Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam. Uderzyła we mnie nagle fala zmęczenia. Czym prędzej się wykąpałam i przebrawszy w piżamę, poszłam spać.

To był długi dzień.

____________________

Jestem łaskawa i daje rozdział dwa dni wcześniej. Co powiecie na maraton na z okazji dnia dziecka? Udowodnijcie mi, że chcecie <3

Horsriderka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro