Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[21]

Od naszej ostatniej rozmowy Loki zachowywał się jakoś dziwnie. Chodził ciągle zamyślony i podminowany, unikając kontaktu z kimkolwiek. Nawet na śniadaniu nie zabierał głosu w rozmowach.

Blader doszedł do siebie, jednak również nie był taki sam jak przez atakiem na mnie. Wolałam go raczej unikać. Miałam nieodparte wrażenie, że coś knuje. Potrafił bowiem całymi dniami siedzieć w komnacie, nawet nie wychodząc na posiłki.

Ja zaś, starałam się zabijać nudę poprzez czytanie pałacowej biblioteki i rozmyślanie w ogrodach. Nudziło mi sie niemiłosiernie. Chciałam porozmawiać z Lokim, ale stale się mijaliśmy.

Pewnego dnia w końcu udało mi się go złapać na korytarzu.

- Loki! Zaczekaj! - zawołałam i podbiegłam do czarnowłosego.

- Szukałem Cię - powiedział radośnie - Chciałem Cie zaprosić na zaćmienie obu Asgardzkich słońc na raz. Takie wydarzenie można zaobserwować raz na pięć tysięcy lat - powiedział z podekscytowaniem.

- Dawno nie wiedziałam Cie takiego wesołego. Tak, pójdę z Tobą. Jakże bym mogła przegapić coś takiego! - powiedziałam i przytuliłam go mocno - Loki, możemy porozmawiać? - zapytałam odlepiając się od niego. Mężczyzna kiwnął głową i wziął mnie za rękę, poczym pociągnął za sobą do swojej komnaty.

Zamknął na nami drzwi i usiadł na łóżku. Zrobiłam tak samo, tylko zrzuciłam baleriny i usiadłam twarzą w stronę ukochanego, w siadzie skrzyżnym.

- Co się ostatnio z Tobą dzieje? Ignorujesz mnie i unikasz. Martwię się się o Ciebie - powiedziałam zmartwiona.

Psotnik przybrał obojętny wyraz twarzy.

- Proszę, Loki, nie zamykaj się przede mną. Chcę dobrze - szepnęłam i usiadłam bliżej niego. Były książę zacisnął powieki, a gdy położyłam dłoń na jego dłoni, gwałtownie otworzył oczy.

- Chodzi o to... - wydukał, ale przez ściśnięte gardło nie chciało mu przejść nic innego. Przełknął ciężko ślinę i zaczął jeszcze raz - Chodzi o to, że ja nigdy nie byłem w takiej relacji. Nikt nigdy mnie nie pokochał. Boje się też, że kiedy dowiesz się kim tak naprawdę jestem, znienawidzisz mnie - powiedział i odwrócił głowę.

- Loki, nie obchodzi mnie kim byłeś i co robiłeś oraz ile osób zabiłeś. Kocham tego Lokiego, który spędził ze mną tyle cichych chwil, tego, który się przede mną w jakimś stopniu otworzył.

- A gdybym się okazał potworem? Jakbyś zareagowała? Pewnie uciekłabyś z krzykiem i nie chciała mnie więcej znać - powiedział ponuro.

- Nie, bo byłbyś moim potworem - uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Czy aby na pewno? - syknął po czym szybko wstał i podszedł do okna - Jestem potworem i to jest właśnie ten moment, kiedy dowiem się, czy Twoja miłość jest prawdziwa. W życiu zaznałem za dużo złego, aby dać się tak szybko omotać uczuciom - mruknął. Popatrzyłam na niego zdziwiona.

Było mi przykro, że mi nie wierzy, ale nie to w tamtym momencie zaprzątało moje myśli. Kiedy Loki się odwrócił ja ujrzałam jak jego skóra przybiera niebieską barwę. Oczy, które zwykle miały barwę ciemnej zieleni, właśnie zmieniły kolor na krwistoczerwony. Przypominały teraz dwa błyszczące rubiny. W niektórych miejscach na twarzy widoczne były ciekawe wzory.

Jak zahipnotyzowana podążyłam w jego kierunku. Jeżeli myślał, że to mnie do niego zniechęci, to się grubo mylił. Nie potrafiłam ująć tego jak wyglądał. On był poprostu piękny.

Stanęłam przed nim i nie czując wogóle lęku, dotknęłam jego policzka. Kiedy tylko moje opuszki zetknęły się z jego niebieską skórą, poczułam przeszywający chłód ogarniający moje ciało. Nie przejęłam się tym zbytnio i patrząc w jego piękne oczy, przyłożyłam całą dłoń.

Psotnik patrzył na mnie z czułością i ze strachem. Wyraźnie bał się mojej reakcji na to jak wygląda.

- Loki, to miało by mnie do Ciebie zniechęcić? - zapytałam z pobłażliwym, acz czułym uśmiechem - Wciąż nie zmieniam zdania co do moich uczuć. Musisz się bardziej postarać - zaśmiałam się. Czarnowłosy powrócił do swojej pierwotnej postaci i zamknął mnie w szczelnym uścisku.

- Nie wierzę w to, że ktoś, poza Friggą, mnie w końcu zaakceptował - wyszeptał, a następnie pocałował mnie z czułością. Uśmiechnęłam się i oddałam pocałunek. Był on przepełniony uczuciem, którego nam obu brakowało przez całe życie. W tamtym właśnie momencie poczułam, że nasze dusze, jak pasujące puzzle, się do siebie dopasowują, łącząc nie zrywalną więzią.

- Wiesz, że od kiedy poznałam Ciebie, myślę tak samo? - zapytałam, kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy.

Staliśmy tak i patrzyliśmy sobie w oczy, gdy nagle, naszą intymną chwilę przerwał huk, po którym nastąpiło mocne trzęsienie ziemi. Zachwiałam się i gdyby nie silna ręka Lokiego, leżałbym już na ziemi.

- Loki - powiedziałam zaniepokojona - Co się dzieje?

_______________________________

jea. Od dziś jestem mrocznym Polsatem :))
Dzisiaj moja wena się na mnie wypięła i powiedziała:
"Radź sobie beze mnie :P"
Mam nadzieję, że da się to czytać...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro