Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[14]

Tamtego wieczoru byłam na tyle rozkojarzona, że zapomniałam o kolacji. Zaraz po zamknięciu drzwi komnaty wbiegłam do łazienki i przygotowałam długą kąpiel, podczas której chciałam sobie to wszystko poukładać. Zrzuciłam ubranie i rozplątałam włosy, związane w ślicznego, lecz już lekko rozwalonego, francuza, po czym weszłam powoli do wanny pachnącej różami.

Woda była podgrzewana, co umożliwiło mi naprawdę długa kąpiel.

Na podbródku wciąż czułam delikatny dotyk palców Lokiego. Musiałam przyznać sama przed sobą, że mnie do niego ciągnie. Dobrze wiedziałam co zrobił nam, ziemianom i jakie podejście miał do naszej rasy, więc nie robiłam sobie nadziei. Zawsze byłam beznadziejna w sprawach sercowych, bo nigdy nie byłam obdarowana prawdziwą miłością, inną niż siostrzana.

Doszłam do wniosku, że Loki jest niezwykle ciekawą personą. Porywczy i gwałtowny, jednak wszystko co powie, i robi, jest przemyślane. Zauważyłam również, że jest bardzo uczuciowy pod tą swoją maską obojętnego dupka. W jego oczach często odbijają się jego emocje i uczucia.

Wyszedłszy z wanny, wytarłam włosy, spuściłam  wodę i narzuciłam na siebie zwiewną, białą suknię służącą mi jako pidżama.

Zanim udałam się na spoczynek, wyszłam jeszcze na balkon i zaciągnęłam się ciepłym Asgardzkim powietrzem, przesiąkniętym zapachem kwiatów, wiatru, i czegoś, czego nie potrafiłam określić. Czułam się tu zdecydowanie lepiej niż na ziemi, gdzie wystawiona byłam na wieczne drwiny i brak akceptacji. Westchnęłam lekko i weszłam do pokoju, gdzie położyłam się na ogromnym łożu. Otulona miękkością i ciepłem poduszek prędko zapadłam w głęboki sen.

Z Lokim spotykałam się codziennie wieczorem, o tej samej godzinie. Nie odzywaliśmy się jednak słowem. Było nam bardzo dobrze w ciszy i tylko w swojej obecności. Co dzień siadaliśmy bliżej, aż pewnego dnia postanowiłam zburzyć pierwszą, jedną z jeszcze wielu, barier i oparłam głowę o jego ramię. Spojrzał na mnie zdziwiony ze zmarszczonymi brwiami i rozszerzonymi źrenicami.

Uśmiechnęłam się do niego niewinnie, licząc, że mnie nie odepchnie, ani na mnie nie nakrzyczy. On natomiast rozluźnił się tylko i popatrzył w dal.

Oh, ile bym dała, za możliwość dowiedzenia się, o czym myślał w tamtym momencie.

- Czy jest coś, co mogę dla Ciebie zrobić, abyś był szczęśliwy? - zapytałam widząc w jego oczach ból, smutek i tęsknotę kiedy patrzył na horyzont.

- Zwróć mi wolność - wyszeptał - Nie moge opuszać celi, a ciągłe używanie Iluzji jest męczące. Ja już nic nikomu nie zrobię. Ja już bym się nawet nie odważył. Nie chcę sczeznąć w tym zapyziałym lochu. Skoro mnie Odyn nie zabił, to chce się chociaż do czegoś przydać - powiedział, a jego oczy się zaszkliły. Tak, to z pewnością nie był już ten sam butny Loki, których dążył do zdobycia władzy. Teraz, był jak mały chłopiec, który został poniżony, a chciał tylko udowodnić swoją wartość. Zrobiło mi się go strasznie żal. Kiedy ujrzałam pierwszą łzę spływającą po jego policzku, powiedziałam sobie, że nie chce, aby on był smutny i go przytuliłam. Tak poprostu.

Bóg cały zesztywniał nie wiedząc co robić. Zawiesił się na moment, a kiedy do niego dotarło co się dzieje bardzo delikatnie mnie objął. Tkwiliśmy w takim uścisku już dobrą chwilę, kiedy usłyszałam cichy szept:

- Dziękuję Ci. Jesteś pierwszą osobą, która od bardzo dawna mnie przytuliła.

Nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się w jego pierś mocniej i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi. Poczułam, że przechodzi go lekki dreszcz, po czym wtulia się we mnie mocno i ufnie. Czułam, że tego właśnie potrzebował.

Kiedy się od siebie odsunęliśmy jego zapłakaną twarz rozświetlał delikatny, lecz jeden z najszczerszych w jego życiu, uśmiechów. Również się uśmiechnęłam i chwyciłam go za lodowatą dłoń, co spotkało się z uroczą dezorientacją kłamcy.

- Mogę porozmawiać z Odynem. Mam pomysł, co może zrobić, jednak wątpię, że się na to zgodzi. Oddam Ci to przynajmniej częściową wolność. Obiecaj mi tylko, że mnie nie okłamiesz i nikomu nic nie zrobisz - szepnęłam obserwując reakcje byłego księcia.

- Ale... Dlaczego ty to robisz? - wykrztusił z siebie nie dowierzając w to co usłyszał.

- Wiem co czujesz. Też nie byłam zbytnio lubiana. Poza tym, lubię uszczęśliwiać ludzi. Jak widzisz, nie tylko ludzi - zaśmiałam się - Jakbyś chciał pogadać, czy się wyżalić, moja komnata stoi otworem - zapewniłam, kierując się powoli w stronę pałacu.

- Nie wiem co powiedzieć. Dziękuję Ci bardzo i tak, obiecuję być grzeczny - powiedział ruszając za mną. Nagle poczułam, że splata nasze palce i przenosi nas do mojego pokoju - Dobranoc - szepnął na odchodne i zniknął.

Wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Zasnęłam naprawdę prędko, chociaż moje myśli były wciąż bardzo burzliwe i nie poukładane.

POV LOKI


Po tym, jak ją zostawiłem u niej w komnacie, nie mogłem się na niczym skupić, więc gdy czytałem już po raz wtóry jedno i to samo zdanie, zirytowałem się na dobre. Trzasnąłem książką i przeteleportowałem się do niej. W ostatnim czasie jej drobna osóbka zajmowała dziewięćdziesiąt procent moich myśli. Miałem nie odpartą ochotę zobaczyć ją jeszcze raz tego dnia.

To właśnie dlatego stałem nad jej łóżkiem, zachwycając się jej śliczna twarzą otoczoną białymi, porozrzucanymi po pościeli, włosami. Wyglądała tak spokojnie, niewinnie i delikatnie, że nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Złożyłem na jej czole pocałunek i wróciłem do siebie do celi.

Byłem bardzo ciekawy, co też ona wymyśliła. Była piekielnie mądrą kobietą, pełna wdzięku i piękna, więc byłem pewien, że to, z czym pójdzie do Odyna, będzie rozsądnym i sensownym pomysłem.

_______________________________

Jeju, jak ja kocham Wasze komentarze <3 Jesteście kochani, więc specjalnie dla Was, napisałam dzisiaj trochę dłużej niż ostatnio ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro