VIII. First lesson
*** THOMAS ***
W końcu pozbyłem się tego beznadziejnego uczucia pustki. Odzyskałem starych przyjaciół, w tym Newta, a raczej Isaaca. Fakt, ciężko było przyjąć do wiadomości to, że mnie nie pamiętał. Nie pamiętał kim byliśmy dla siebie. Ponadto naprawdę chciałem go przeprosić... Najwyraźniej nie było to możliwe. Jednakże jedno było pewne – za nic nie chciałem mu tego wszystkiego przypominać. Teraz był cały i zdrowy. Miał normalne życie i zasługiwał na nie, jak nikt inny. Pogodziłem się więc z jego "amnezją", jeżeli mogłem tak to nazwać.
Przez kolejny tydzień praktycznie codziennie spędzaliśmy w trójkę czas. Spotykałem się również z resztą - w tym Patelniakiem, który na początku był na mnie zły, że udawałem, iż nic nie pamiętam. Na szczęście mi wybaczył.
Moim największym zmartwieniem na tamten moment były kartkówki z historii i angielskiego. Przedmioty humanistyczne nigdy nie były moją mocną stroną, ale nadrabiałem to swoimi umiejętnościami w zakresie przedmiotów ścisłych. Wczoraj wziąłem udział w części teoretycznej drugiego etapu Olimpiady Fizycznej i wszystko poszło po mojej myśli. Pytania były stosunkowo proste, więc nie musiałem się stresować. Wiedziałem, że bez problemu dostanę się do części doświadczalnej.
Na naszym pierwszym spotkaniu okazało się, że Isaac miał najwięcej problemów z fizyką, co było dla mnie dosyć zabawne. W końcu jego dawne imię od razu mogłoby kojarzyć się z Newtonem. Mimo wszystko naprawdę chciałem pomóc mu zrozumieć, zwłaszcza, że nawet lubiłem uczyć. Może i dotychczas dawałem korki tylko Chuckowi i zdarzało mi się pomagać z nauką Teresie, ale czułem, że dam sobie radę. W końcu Newt sam był niesamowicie inteligentny. Zresztą, gdy tylko zaproponowałem mu korki, od razu się zgodził. Stwierdził, że pierwszy tydzień ferii trzeba jakoś ambitnie wykorzystać.
Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc dzwonek do drzwi i poszedłem mu otworzyć. Z początku trochę się stresowałem, ale gdy tylko zobaczyłem jego promienny uśmiech, od razu się uspokoiłem.
– Cześć Tommy.
– Hej – odpowiedziałem i zamknąłem za nim drzwi. – Czekaj, wezmę to – zaproponowałem, po czym zdjąłem mu kurtkę z ramion i powiesiłem na haczyku. Nie potrafiłem się powstrzymać... To był jakiś odruch. Na szczęście Isaac najwyraźniej nie miał z tym problemu. Rozglądał się po mieszkaniu z podziwem wymalowanym na twarzy. – Napijesz się czegoś?
– W sumie z chęcią napiłbym się herbaty. – odpowiedział, nie przestając się uśmiechać. – Cholera, dużo bym dał, by mieszkać w takim miejscu.
– W takim razie chodź, wybierzesz sobie jaką chcesz. – Z początku miałem ochotę powiedzieć mu, że jeśli o mnie chodzi, to ucieszyłbym się, gdyby się do mnie wprowadził, jednak na szczęście ugryzłem się na czas w język.
Thomas, znacie się dopiero tydzień. Uspokój się.
Poprowadziłem go w stronę kuchni i otworzyłem szafkę, w której trzymałem miałem herbaty i kawy. Byłem uzależniony od tych napojów.
– A co do mojego domu... Uwierz. Zrobiłbym wszystko, by mieszkać w normalnym mieszkaniu. Mam tu tylko dużo do sprzątania. Chociaż... Dom ma też swoje plusy. A przynajmniej będzie miał, gdy kogoś sobie znajdę.
Purwa. Dlaczego nie kontroluję swoich słów? To mogło dziwnie zabrzmieć. Muszę bardziej uważać.
Tak naprawdę wiele razy wyobrażałem sobie co by było, gdybym mieszkał tu z Newtem. Przynajmniej nie byłoby tak pusto. No i widziałbym większy sens w posiadaniu takiego domu. No i tego wielkiego łóżka. Miałem dopiero osiemnaście lat, a rodzice traktowali mnie jak dwudziestopięciolatka. Zresztą, nie zdziwiłbym się, gdyby zapomnieli ile mam lat.
Blondyn wybrał sobie herbatę rooibos z czerwonego krzewu i po chwili znowu na mnie spojrzał, a jego uśmieszek nabrał troszkę innych barw.
WYDAJE CI SIĘ THOMAS. USPOKÓJ SIĘ.
Tylko że... Doskonale znałem ten uśmieszek. Nigdy nie był typem flirciarza... Do czasu.
– Czyli nikogo nie masz? – Naprawdę uwielbiałem tę jego bezpośredniość, ale w tym przypadku... Nie byłem pewien jak się zachować.
– Tak jakoś wyszło – odpowiedziałem z zakłopotanym uśmiechem, po czym zabrałem się za parzenie herbaty.
– A wcześniej... W sensie tam, gdzie mieszkałeś też nikogo nie miałeś?
Nie, bo widzisz... Tak się składa, że wciąż kocham tylko jedną osobę, za którą purewsko tęsknię. Nawet na początku, gdy jej nie pamiętałem, czułem się pusty i nikt nie był w stanie jej dorównać.
– Wiesz, w internacie nie ma zbyt wielu wartościowych ludzi. Nie polecam – starałem się wybrnąć z tych niewygodnych pytań i chciałem jak najszybciej zmienić temat.
To znaczy, nie żebym miał coś przeciwko. Gdybym tylko wiedział, czy wpadłem mu w oko... A tak, to nie mogłem mieć pewności, czy te pytania nie są tylko zwykłą przyjacielską pogawędką. Niby Minho mnie upewnił, że Isaac w tej rzeczywistości również nie bardzo się ogląda za dziewczynami, jednakże... To wszystko wydawało mi się zbyt nierealne. Czułem się, choćbym sobie wyobrażał nie wiadomo co. Wyjąłem z szafki cukierniczkę i zmusiłem się do spojrzenia mu w oczy. – Ile słodzisz?
– Dwie – odpowiedział, opierając się o blat, a zawadiacki uśmieszek nie schodził mu z ust. Cholera, jakbym mógł, już dawno bym się na niego rzucił. Każdy oszalałby na jego punkcie, gdyby był na moim miejscu.
Co gorsza on nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak na mnie działa. Musiałem bardzo się kontrolować, żebym nie miał problemu z nagłą ciasnotą w spodniach.
Posłodziłem jego herbatę, po czym nalałem sobie soku pomarańczowego. Następnie poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Na stole przed nami leżały wcześniej przygotowane przeze mnie materiały. Miałem nadzieję, że będę umiał się skoncentrować, gdy będzie siedział tak blisko, jak teraz.
– Masz może swój podręcznik z fizyki? – zapytałem, a chłopak przytaknął i wstał, po czym wyjął z torby ciemnoniebieską książkę.
Chciałem zobaczyć co teraz przerabiają; wiedzieć na czym stoję. Pokazał mi ich ostatni temat lekcji. A więc fale elektromagnetyczne? Świetnie, żadnych Newtonów w programie.
– Możemy zacząć, kiedy chcesz – zakomunikowałem i upiłem troszkę soku ze szklanki.
– Jestem gotowy, Tommy. Tylko ostrzegam, że u mnie z fizyką nie jest zbyt kolorowo – blondyn zaśmiał się i odłożył kubek z herbatą na stół.
Robiłem wszystko, by go ani nie męczyć, ani nie nudzić. Od samego początku wyrzuciłem z głowy cały profesjonalny język i tłumaczyłem mu wszystko na prostych przykładach. Na szczęście wczułem się w rolę nauczyciela do tego stopnia, że nie zastanawiałem się ani nad tym jak blisko mnie siedzi, ani nad tym dlaczego pytał mnie, czy jestem singlem.
Ostatecznie chyba całkiem dobrze mi poszło, bo gdy wracał do domu, powiedział, że gdyby każda lekcja fizyki tak wyglądała, na pewno by ją polubił. Czułem się spełniony, a zwłaszcza wtedy, gdy powiedział, że wpadnie znowu za dwa dni.
Będę na Ciebie czekał, Isaac.
***
Heja!
Tym razem krótko, ale przynajmniej na czas ;D
No i w końcu zaczyna się coś między nimi dziać ^^
Nie jestem pewna, czy jutro pojawi się rozdział, bo jadę na zgrupowanie z lacrosse'a i będę mieć zakwasy pośladów XDD
Hope you enjoyed ❤
Update 22/07/2022: troszeczkę rozwinęłam cały wątek i poprawiłam parę błędów. Mam wrażenie, że teraz jest troszkę lepiej :p
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro