III. Hope
Ten moment musiał w końcu nadejść. Odkładałem to cały czas, ignorując tę swoją przeklętą ciekawość. Jednak teraz miałem niepowtarzalną okazję. Opracowałem idealny plan, który po prostu musiał wypalić.
Dobra, Thomas. Nawet jeśli cię nie pamięta, to możesz się z nim zaprzyjaźnić na nowo, prawda?
Upewniłem się, że jest sam i podszedłem do niego. Stresowałem się, ale idealnie potrafiłem to ukryć. Naprawdę chciałem odzyskać przyjaciela. Może i nie miałem na tyle odwagi, by podejść do Newta, ale do tego sztamaka po prostu musiałem.
Raz kozie śmierć.
– Cześć! Jesteś Minho, prawda?
Azjata zatrzymał się i spojrzał na mnie, jakby zobaczył ducha. Dobra. Teraz musiałem zbadać jego pamięć. Dobrze, że się przygotowałem na taki rozwój akcji.
– Słyszałem, że niezły z ciebie biegacz. Widziałem twoje medale w Zielonej Strefie. Ogólnie to chciałem tylko zapytać, czy...
– Thomas – wypalił nagle zamroczony, po czym otrząsnął się i przeczesał nerwowo włosy. – Purwa... Dobra, nieważne. Powiedz wprost. Pamiętasz mnie, czy nie?
Teraz to ja sam zgłupiałem. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Po prostu mnie zatkało. Jednak widziałem w jego oczach nadzieję, przez co wróciłem na ziemię.
– Ja... – Nie byłem do końca pewien, w jakie słowa powinienem to ubrać. Ostatecznie po prostu pokiwałem głową. – Pamiętam.
Gdy tylko to powiedziałem, brunet odetchnął z ulgą i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Poczułem jak zalewa mnie ogromna fala radości. Nie wytrzymałem i zaśmiałem się ze szczęścia, ściskając go równie mocno. Nagle całe to napięcie zeszło ze mnie jak z przedziurawionego dmuchańca.
– Ty skończony krótasie, ty pikolony smrodasie... – miałem wrażenie, że lada moment całkowicie zmiażdży mi żebra. – Przez moment myślałem, że naprawdę mnie nie pamiętasz.
– Miałbym zapomnieć o kimś takim jak ty? – parsknąłem i posłałem mu wredny uśmiech.
– Gdzieś ty był przez ten cały czas? Stary, myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę.
– Też za tobą tęskniłem, Minho – czarnowłosy prychnął, choćby chciał powiedzieć "wcale nie tęskniłem", ale obaj doskonale wiedzieliśmy, że to nieprawda. – Wiesz, jestem tu tak naprawdę z czystego przypadku. Całe dzieciństwo przesiedziałem w internacie w Kalifornii. Rodzice jeżdżą po świecie i te sprawy. A ty? Cały czas tu byłeś?
Mój przyjaciel zaśmiał się i odsunął ode mnie, klepiąc wcześniej po plecach.
– Stary, jak zwykle trafiasz na nas jakimś fuksem. Naprawdę z ciebie dziecko szczęścia. W dodatku... Znowu jesteś newbie! – zaśmiał się dźwięcznie i posłał mi kuksańca w bok.
Wywróciłem oczami i skrzyżowałem ramiona, nawet nie komentując tej uwagi.
– No nie spinaj się, taka prawda. – rozłożył ręce i rozejrzał się wokół w poszukiwaniu znajomych twarzy. – W sumie jest tu jeszcze paru sztamaków. Pan admirał znowu jest admirałem, jak pewnie wiesz. Winston też tu był, ale wyprowadził się jakiś czas temu. No i jeszcze Patelniak. Szukał nas i mu się udało. A wracając do twojego pytania, to mieszkam tu od urodzenia.
– A Newt?
Gdy tylko o nim wspomniałem, na jego twarzy pojawiło się współczucie. Przekrzywiłem głowę w pytającym geście, a on westchnął i położył mi dłoń na ramieniu.
– Stary, to może być dla ciebie trudne, ale...
Uniosłem jedną brew i po chwili zrozumiałem, dlaczego nie dokończył swojej wypowiedzi.
– Wszędzie cię szukałem, smrodasie! Mamy zmianę sal, a ty nigdy w życiu byś nie przeczytał planu.
Blondyn dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Minho nie był sam. Uśmiechnął się przepraszająco w moją stronę.
Thomas. Spokojnie. Nie pamięta cię. Nie zrób z siebie idioty.
– Wybacz, nie zauważyłem cię. Jestem Isaac, przyjaźnię się z tym kretynem – posłał mi jeden z tych swoich zniewalających uśmiechów i wyciągnął do mnie rękę. Dokładnie w taki sam sposób przywitał mnie mojego pierwszego dnia w labiryncie.
Tylko jedna rzecz się nie zgadzała... Jaki Isaac?
– Thomas – odwzajemniłem uśmiech i podałem mu dłoń, nie okazując zaskoczenia.
Gdzieś w głębi serca poczułem lekkie rozczarowanie. Chyba miałem szczerą nadzieję, że mnie rozpozna i rzuci mi się na szyję. Tak bardzo mi tego brakowało.
Nie narzekaj. Właśnie otrzymałeś drugą szansę.
– Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. Skąd się znacie? – zapytał swojego przyjaciela, a ten spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłem prośbę. Od razu zrozumiałem o co mu chodzi.
Choć naprawdę nie chciałem go okłamywać.
– Poznaliśmy się na zawodach lekkoatletycznych, jak jeszcze byłeś w Anglii – odpowiedział, uśmiechając się lekko.
– Biegasz? – na twarzy blondyna pojawiło się lekkie zaskoczenie, pomieszane z ciekawością.
Zanim odpowiedziałem, rozległ się dźwięk dzwonka. Z jednej strony czułem, że właśnie uratował mnie przed wymuszonym kłamstwem, z drugiej wcale nie chciałem, by ta chwila się skończyła.
Skoro nie pamięta, to nie pała do mnie nienawiścią.
– Pogadamy później – odezwał się skośnooki, a na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech. Najwyraźniej cieszył się, że wszyscy znów byli w komplecie. – Za ile kończysz?
– Za godzinę.
– To tak jak my. Możesz poczekać na nas przy szafkach – podsunął Newt i złapał czarnowłosego za rękaw, ciągnąc go w stronę schodów.
– Isaac, naciągniesz mi bluzę! Pa Thomas!
Pomachałem im i odprowadziłem ich wzrokiem. Dopiero teraz zauważyłem, że blondyn delikatnie kulał na lewą nogę.
A co jeśli chciał zrobić sobie krzywdę?
Jak najszybciej wyrzuciłem tę myśl z głowy i pobiegłem w stronę swojej klasy. Zapytam o to Minho, jak tylko będziemy mogli porozmawiać w cztery oczy. Przecież miałem z nim mnóstwo rzeczy do obgadania.
Za godzinę znów ich zobaczę...
Uśmiechnąłem się pod nosem na tę myśl i wbiegłem do sali.
– Najmocniej przepraszam za spóźnienie.
Nauczycielka mnie zignorowała. Wzruszyłem ramionami i usiadłem pod oknem, uśmiechając się do siebie jak idiota. Już nic nie było w stanie zepsuć mi tego dnia. Nawet niezapowiedziana kartkówka z angielskiego.
***
Heja!
Chciałam podziękować Wooolfie i Ambrozjax za to, że wiernie czytają i wspierają <3
Dzięki Wam chce mi się tworzyć dalej ❤
Dzisiaj odrobinę dłużej, ale still krótko XD
Może następnym razem skupię się bardziej na opisach by Was zadowolić ;P
Hope you enjoyed!
Btw dzięki, że zapodajecie gwiazdki i komentarze ^^
Update 14/04/2022: kolejne delikatne poprawki + pauzy w dialogach. Dopisałam też parę zdań, bo mam wrażenie, że jakoś strasznie krótkie są te rozdziały ^^'
Szczerze mówiąc, czytając te swoje opowiadanie, rozpiera mnie duma, bo mam nawet wrażenie, że da się to czytać! :D Mam wielką nadzieję, że czujecie tak samo~ ❤
Jeśli wróci tu jakiś stary czytelnik, to może się miło zaskoczy? A może w sumie będzie zawiedziony? Jeśli tam gdzieś jesteście, dajcie znać! ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro