💕 2 💕
-ter Stegen-
A więc tak. Kolejny dzień - kolejna kawa. No, ale myślę, że wezmę dziś to samo, co wczoraj. Przekonało mnie to. Poprosiłem tym razem Kamila o to, żeby zrobił mi kawę. Z Kamilem jest śmiesznie, bo chłopak jest z Polski. Lubie ich. Fajne chłopaki. Dzisiaj miałem naprawdę ciężki dzień. Xavi mówi, że ten gol nic nie zmienił, ale cholera.. to była taka szmata! Albo może i nie! Nie wiem. Nikt w tym pierdolonej Barcelonie nie jest ze mną szczery! Potrzebuje nowego przyjaciela. Kogoś, kto będzie mi mówił prawdę w oczy. Nawet jeśli będzie boleć.
Mężczyzna znowu przyszedł, ale tym razem byłem szybszy. Jednak Belg usiadł bliżej mnie, niż ja wybierając miejsce wczoraj. Jeśli wiecie, o co mi chodzi. Znowu spotkałem się z jego wzrokiem, żeby kiwnąć mu głową.
- Thibaut ty to lubisz mocną kawę, co? - usłyszałem głos kelnerki. Spojrzałem się w stronę stolika obok. Thibaut? Ach faktycznie.. tak miał na imię.. myślałem, że jego imie to Thibu. Byłem trochę głupi naprawdę.
- Zależy jaki mam nastrój - roześmiał się głośno. Kobieta postawiła przed nim filiżankę i podeszła do mnie. Czyli, że on nie jest tu drugi raz? Przychodził tu wcześniej? To nie moja sprawa.
- Marc dobry mecz. Naprawdę dobry - uśmiechnęła się do mnie pięknie i dała mi moją kawę i ciasto. - Szkoda tego jednego gola, ale było cudownie - położyła nowe sztućce. Nie chciałem tego komentować i bardzo dobrze to zrozumiała. Lubie takich ludzi. Wiedzą co zrobić i kiedy to zrobić. Kawa trochę poprawiła mój nastrój. Może naprawdę nie było tak źle. To tylko jedna bramka. Wychodziłem z kawiarni z wielkim uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro