✰2✰
Podszedłem do Kageyamy i usiadłem koło niego. Żaden z nas się nie odezwał, obydwoje spoglądaliśmy już na niebo pełne gwiazd. Ten widok sprawiał, że na mojej twarzy malował się uśmiech.
- Spadająca gwiazda - powiedziałem widząc ją na niebie.
- Racja.
- Co sobie pomyślałeś?
- Raczej nie powinniśmy tego mówić.
- A no tak... ale wiesz? Mam nadzieję, że zdobędziesz, więcej przyjaciół.
- Co?
- Tak tylko sobie pomyślałem.
Konwersacja ta nie była zbyt długa ale to co powiedziałem było prawdą, naprawdę tak pomyślałem. Na dworze robiło się coraz zimniej. Ziewnąłem będąc pomału śpiący tym dniem.
- Powinieneś już chyba wracać.
Oczy mi się powoli zamykały, jednak dalej starałem się patrzeć na migoczące światełka.
- Jeszcze...chwilę.
Niedługo po tych słowach oczy zamknęły mi się na dobre jednak czułem otaczające mnie przyjemne ciepło.
- My pójdziemy przodem.
- Dobrze.
Było mi ciepło a jakieś jasne światło padało mi na oczy. Podniosłem się do siadu i powoli otworzyłem powieki. Kiedy mój wzrok się zaostrzył rozejrzałem się po pokoju w którym się znajdowałem. Nie był to mój pokój ani Natsu ani nie był to mój dom. Prawdopodobnie znajduję się u Kageyamy no bo u kogo innego? Czyli on mnie tutaj przytargał aż z polany? Pokój był zadbany czego bym się nie spodziewał po rozgrywającym ale Kageyama nie jest mną. Nikogo poza moją osobą nie było w tym pokoju. Wstałem z futonu, poprawiając go. Wyszedłem z pomieszczenia i znalazłem się na korytarzu gdzie było zejście na dół i kilka innych drzwi do innych pokoi. Nie wiedziałem, że Kageyama ma dom z drugim piętrem w sumie to pierwszy raz jak u niego jestem. Nigdy mnie nie zaprosił mimo całkiem dobrej znajomości. Słyszałem dobiegający dźwięk telewizora na dole. Ale skąd mogę mieć pewność, że to nie jest jakiś członek jego rodziny? Jak powiniem się zachować? Dobra...może najpierw to zejdę po schodach. Nie ma to jak schodzić i spaść z hukiem dwa ostatnie schodki przed podłogą.
- Ałć - zacząłem masować obolałe miejsce.
- Co ty robisz? - zza ściany wyszedł Kageyama.
- Nic mi nie jest - powiedziałem szybko wstając i otrzepując się.
- Chcesz coś zjeść?
- Nie dzięki, będę się już zbierał... - ta tylko byłoby wszystko dobrze gdyby nie zaburczało mi w brzuchu.
- Jak chcesz.
- To może jednak się wproszę.
- Już się wprosiłeś od kiedy zasnąłeś.
- Ja... - było mi trochę głupio.
- Zrobię herbatę.
Ciekawe czy jest zły przez tą zaistniałą sytuacje? Kageyama ma jakby to powiedzieć ciężki i nieprzyjemny charakter ale da się zauważyć coraz częściej małe zmiany w jego zachowaniu.
- Słodzisz?
- Ja...tak dwie łyżeczki.
- Zrób sobie kanapki z czym chcesz tylko nie rozwal mi kuchni.
- Dobrze.
Chłopak niosąc już dwie zrobione herbaty minął mnie i usiadł na kanapie w salonie a kubki z herbatą położył na stoliku do kawy. A sam wrócił do jedzenia kanapek. Jakby to... Czułem się dziwnie będąc u kogoś i szperając po jego lodówce. Jak najszybciej wyciągnąłem składniki i również szybko zrobiłem sobie kanapki. Schowałem składniki z powrotem do lodówki i poszedłem do chłopaka będącego w salonie. Niepewnie usiadłem obok niego na kanapie. Patrzył się w telewizor a dokładniej oglądał mecz reprezentacji Japonii w siatkówce. Jedliśmy w ciszy oglądając ćwierćfinał. Ciekawe czy również znajdę się kiedyś w drużynie krajowej? Jak sobie teraz myślę to chciałbym razem z Kageyamą znaleźć się w zespole krajowym. Zdałem sobie właśnie sprawę, że chcę grać w siatkówkę z Kageyamą cały czas. Popatrzyłem się na chłopaka, który po chwili również na mnie spojrzał.
- Już na zawsze razem?
- Oczywiście.
Pomogłem chłopakowi zanieść naczynia do kuchni. Chyba powinienem już iść prawda?
- Ka...
- Hinata - wszedł mi w zdanie granatowooki. - Jak masz zamiar przychodzić to nie zasypiaj. Chociaż jesteś lżejszy niż myślałem...- ostatnie słowa zaczął mamrotać pod nosem i w ogóle go nie zrozumiałem.
- Co mówiłeś? Bo nie dosłyszałem.
- Nie ważne.
- Widzimy się dzisiaj?
- Jak przyjdziesz - uśmiechnąłem się, wiedziąc, że na pewno przyjdę.
Pożegnałem się z chłopakiem i wsiadłem na swój rower, który również znajdował się przed domem rozgrywającego. Nawet go przyprowadził. To...miłe z jego strony. Jednak Kageyama jest dobry w głębi duszy tylko nie umie tego pokazywać przy innych. Wróciłem spokojnie do domu może nie spokojnie bo w drzwiach zastałem rodzicielkę.
- Shouyou! Ty wiesz jak się o ciebie martwiłam?!
- Przepraszam...? - no co ja mam jej innego powiedzieć.
- Mogłeś powiedzieć przynajmniej, że idziesz na nocowanie do kolegi a nic nie powiedziałeś! - mówiła podniesionym głosem.
- R-Rozmawiałaś z Kageyamą?! Kiedy?
- Dzwoniłam do ciebie tyle razy na telefon aż Kageyama odebrał i powiedział, że u niego nocujesz i już śpisz.
- Kochanie jesteś gotowa!
- Idziecie gdzieś? - spytałem gdy zamknąłem za sobą drzwi.
- Tak jedziemy na kilka godzin, więc popilnuj Natsu.
- Do wieczora wrócicie?
- Na pewno a gdzieś wychodzisz?
- Skarbie bo się spóźnimy.
Rodzice ubrali płaszcze i pożegnali się ze mną. Natsu była w salonie i malowała coś kredkami na kartce. Ciekawe gdzie rodzice pojechali? Może do jakiś znajomych? Też mnie zastanawia gdzie są rodzice Kageyamy, może też gdzieś wyjechali? Spytam się go dzisiaj. Natsu pokazała mi swoje rysunki, które przedstawiały kota, jakieś kwiatki oraz naszą rodzinę. Jak na jej wiek były całkiem ładne. W sumie ładniejsze od moich. Przesiedziałem z Natsu dobre cztery godziny oglądając coś w telewizji aż wrócili rodzice. Tata razem z mamą przywieźli ciasto z truskawkami, którym po chwili razem z moją siostrą się zajadaliśmy. Czekałem na wieczór by jak najszybciej pojechać i pooglądać wspólnie gwiazdy. Po długim czekaniu na zmierzch w końcu się doczekałem. Wyszedłem z domu i pojechałem na miejsce. Dziś bez żadnych zadrapań dotarłem na łąkę. Kageyama już był na miejscu.
- Cześć - rzuciłem tym razem.
- Cześć.
Usiadłem obok chłopaka. Mimo iż siedziałem już tutaj wczoraj to czuję jakbym był tu niedawno.
- Wiesz nie wszystko kończy się dobrze.
- Em...? - odwróciłem mój wzrok na chłopaka.
W sumie dostrzegłem to chyba dopiero teraz ale Kageyama ma całkiem długie rzęsy i przez światło księżyca jak i gwiazd jego kolor oczu stał się bardziej ciemniejszy. Wygląda...przystojnie. Chociaż do niego dziewczyny tak nie lgą jak do Oikawy. Jednak z tego co słyszałem to kilka dziewczyn po cichu się w nim buja. Nie wiedzieć czemu posmutniałem w danej chwili ale nie na długo.
Koniec drugiego rozdziału :3
A jak tam u was poniedziałek ? U mnie nie najgorzej.
Widzimy się za tydzień o 20:30
*Aż nie wiem czy nie wstawiać dwa razy w tygodniu...przemyślę to.
Papatki :3
KatiryChan
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro