Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SZESZJAL na urodzinki Arminka i Alexy'ego.

Perspektywa Armina.

Nie traktowałem urodzin jak czegoś wyjątkowego. Dzień taki jak inny. Tylko jesteśmy o rok strasi i kręgosłup nie wytrzymuje. Przymajmniej mój. Oczywiście moja kochana dziewczyna od rana huczy. Wczoraj została u mnie na noc i to był błąd. Mają jakiś sojusz z Alexy'm, bo zajęli całą kuchnię. Przy okazji mój brat cały czas krzyczy, że Kelly mu zabrała jego siłę. Nie, nie ubrała jego bokserek szczęścia tylko bluzę. Ja jako najmądrzejszy z tej dwójki siedziałem w pokoju i grałem na xbox'ie. Rodzice od razu, gdy zobaczyli Kell pojechali do dziadków.

- Skaaaaarbieeeeee! - Brunetka weszła do mojego pokoju od razu zawieszając mi się na szyi.
- Koooochanieeeeee. - Zostawiłem na chwilę swoją konsolę, a dziewczynę wziąłem na kolana.

Ta jedna, mała istotka bardzo mnie zmieniła. Wcześniej bym w życiu tak nie postąpił!

- Nie rób tak. - Zmarszczyła słodko nosek, nie mogłem się powstrzymać i go pocałowałem. - Chodź do mnie i Alexy'ego!

- Keeeeellllyyyyy. - Jęknąłem niezadowolony. - Dobrze wiesz, że nie jestem dobrym kucharzem, a wy plus ja to się równa pożar.

- Nie tym razem! Nie mów, że tak nagle zrozumiałeś matematykę. - Przewróciła oczami, a ja się wyszczerzyłem.

- Oczywiście! Nagle stałem się geniuszem matematycznym! Chociaż... Nie tylko matematycznym!

Wiedziałem, że Kelly się zaraz podniesie i spojrzy prowokująco. Kiedyś pomagała mi z tą lekcją, a jej mądrości się nie skończą. Co mam powiedzieć? Kocham ją i wytrzymam to!

- Mam ci przypomnieć kto parę miesięcy temu błagał mnie na kolanach, żeby siadać ze mną w ławce, a po lekcjach pomagać w nauce? - Uniosła brew.

- Hm... Pewnie Melania... - Powiedziałem to bez namysłu.

To był błąd. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jest o nią zazdrosna. Nie miałem na celu przypomnienia jej scen. Po prostu Mela była i jest dobrą uczennicą.

- A. Nie. Okej. Spoko. Skoro tak. - Od razu się podniosła, a następnie wyszła z pokoju.

Wiedziałem, że jak nie pójdę jej przeprosić to ona będzie miała focha przez parę dni lub miesięcy. Zależy czy ma trudne dni.
Podniosłem się niezbyt chętnie. Zabrałem z szafki czekoladę, po czym poszedłem do kuchni. Zobaczyłem tam tę dwójkę. Alexy przytul się do pleców Kelly, a ta coś mieszała. Przynajmniej tak mi się wydaję.

- Czasem wątpię w twoją orientację. - Usiadłem przy stole nie spuszczając z nich oczu.

- Pfff, to moja kobieta! Mam prawo ją dotykać! - Odwrócił się do mnie wyglądając na piekielnie poważnego.

- A jeszcze parę godzin temu spała ze mną... - Udawałem przygnębionego.

- Nie kłóćcie się o mnie, chłopcy! Dla każdego wystarczy trochę ciałka! - Poklepała się po brzuszku, a ja prychnąłem.

- Dobra. Koniec tego. Jeszcze zacznę myśleć, że homoseksualista zabrał mi dziewczynę. - Alexy się zaśmiał.

- To jest bardzo bliskie prawdy! Uraziłeś mi bubę! Nie można tak!

- Dokładnie! Ale... Najpierw oddaj mi tę czekoladę... - Dopiero teraz zauważyłem, że nie odrywa wzroku od jedzenia.

- Jak mi wybaczysz i dasz buzi w policzek. - Uśmiechnąłem się szeroko machając czekoladą.

- Nie! Nie ma takiego szantażu! - Nabarmuszyła się. - Najpierw ty mnie przeprosisz!

- Skoro tak... - Wstałem, a następnie klęknąłem przed dziewczyną, złapałem jej dłoń. - Kelly Moon, kobieto mojego życia. Proszę, wybacz mi tę zniewagę. Już nigdy to się nie powtórzy. Nie zdradzaj mnie z gejem tylko do mnie wróć. O to cię proszę i jeszcze raz przepraszam...

- Hm... No nie wiem, nie wiem. Muszę się jeszcze zastanowić. No dobra. Koniec namysłu. Wybaczam! - Ukradła mi czekoladę, ale ja jej nie pozwoliłem na jedzenie.

Pociągnąłem brunetkę na tyle mocno, że ta na mnie spadła. Ogarnąłem jej włosy, a następnie pochyliłem się nad nią i połączyłem nasze usta.

Resztę dnia spędziliśmy w kuchni na rozmowie. A jeśli chcecie wiedzieć co z jedzeniem... Rzeczywiście się spaliło, na szczęście Kelly podzieliła się z nami tą słynną czekoladą.

~~~~
Pomyślałam sobie tak...
Dzisiaj urodzinki bliźniaków. Czemu nie zrobić one shot'a z ich życia?
I tak się stanęło.
Wiem, wiem. Krótkie.
Ale jestem na wycieczce i nie myślę. xD
Miłego dnia, dobranoc czy coś. ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro