Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Naruto, Szalona Misja i List (cz. 1.)

Blondyn wpatrywał się w sufit nad sobą

- Nienawidzę siebie, a tym bardziej tej wioski.

Jego oczy były całkowicie puste

- Jiji....Co ja mam teraz zrobić? Wiem, że nie powinienem się nad sobą użalać, ale....- obrócił się na bok
- ....nie wiem co innego mogę jeszcze zrobić....- zamknął oczy.

_________Retrospekcja__________

Naruto patrzył z dystansem, jak dwaj koledzy z drużyny Sarutobi'ego rozmawiają w imieniu ich zmarłego towarzysza.

Tak naprawdę nie mógł usłyszeć wypowiadanych słów, to było jak dziwne brzęczenie w jego uchu, które powstrzymywało go od słyszenia czegokolwiek.

Spojrzał w lewo i zobaczył, że Konohamaru płacze oraz jak Iruka obejmuje go.

Widział poruszające się usta chłopca, ale podobnie jak podczas przemówień, jego umysł nie mógł zrozumieć tego, co zostało powiedziane. 

Gdy nadal patrzył przed siebie, Tenten oparła głowę na jego ramieniu.

Widział łzy w jej oczach, a część niego zastanawiała się, czy również była blisko starego Hokage. 

Prawdopodobnie nie - potrząsnął głową. 

Spędziłem dużo czasu z Jiji i nigdy nie widziałem jej z nim. 

Mimo to wiedział, co było powodem jej smutku.

Sandaime był w tej wiosce przez dość długi czas, prawie siedemdziesiąt lat, nic więc dziwnego, że tyle osób było smutnych.

Niedługo po przemówieniu ludzie zaczęli podchodzić do trumny Sarutobi i kładli na niej białą różę, tradycję, która jest symbolem odrodzenia, czy coś w tym stylu.

Nagle zaczęło padać. 

Naruto spojrzał w niebo i pozwolił kroplom spaść na twarz, zamykając na chwilę oczy. 

Cieszył się, że nadszedł deszcz, ponieważ z jakiegoś powodu, bez względu na to, jak bardzo się starał, jego oczy nie były w stanie wytworzyć łez. 

Przynajmniej w ten sposób mógł udawać, że woda na jego twarzy to łzy.

Kiedy nadeszła jego kolej, Naruto delikatnie wyrwał się z uścisku Tenten i podszedł do trumny. 

Zanim położył różę, wpatrywał się w zdjęcie Sarutobi'ego, zrobione we wcześniejszych latach, pokazujące głowę pełnych, kolczastych brązowych włosów podobnych do Konohamaru i pozbawioną zmarszczek twarz. 

Naruto z łatwością rozpoznał, że zostało zrobione w biurze Hokage, w końcu odwiedził go tyle razy, i teraz był w stanie dosłownie rozpoznać każdy centymetr tego biura.

Część niego chciała coś powiedzieć, odbyć ostatnią rozmowę z człowiekiem, który tak wiele mu dał

Na przykład miejsce, które mógł nazwać domem, to, że stary zabierał go na ramen, dawał mu rady, ramię do płaczu, zachęcał go nawet, gdy coś mu się nie udało i też oferował pomoc, by oderwał się od spojrzeń, które otrzymywał w wiosce.

Umysł Naruto przypomniał sobie niektóre czasy, które spędził ze starszym Hokage. 

Jak wtedy, gdy po raz pierwszy zrobił psikus w sklepie odzieżowym. 

Mianowicie wsadził swędzący proszek do ubrań.

To było dziwne, kiedy zamiast być zły, starzec po prostu zaśmiał się niemal natychmiast po odejściu ANBU i zapytał go, jak mu się to udało. 

Lub wiele razy, kiedy Naruto odwiedzał mężczyznę w jego biurze, będąc tam pili herbatę i jedli te dziwne małe ciasteczka, które smakowały naprawdę dobrze.

Albo gdy powiedział, że jest dumny kiedy nauczył się częściowej kontroli nad Kyuubim oraz to, że mieli...

Umysł Naruto stał się pusty

....oni mieli porozmawiać, gdy tylko blondyn stanie się Chuninem

Blondyn zakrył oczy pod grzywką

- A właśnie Naruto....kiedy staniesz się Chuninem, chciałbym z tobą porozmawiać.

Przypomniał sobie jego słowa

O czym chciał z nim porozmawiać?

Dlaczego starzec musiał teraz umrzeć?

Czemu nie mógł...zostać trochę dłużej?

Jiji....

Sarutobi zrobił tak wiele rzeczy dla Naruto i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nigdy nie zrobił nic, aby podziękować temu człowiekowi za wszystko, co mu dał. 

Naruto poczuł, że przynajmniej mógł teraz podziękować za pomoc tak samo.

Jednak kiedy otworzył usta, nie wyszły żadne słowa, a Naruto stwierdził, że w końcu wszystko, co mógł zrobić, to położyć kwiat na trumnie Sarutobi'ego i wrócić do miejsca, w którym stał.

Potem po prostu patrzył, jak inni ludzie kładą tam kwiaty, dopóki wszyscy nie skończyli i odeszli. 

Jedyną osobą, która została u najpóźniej, była Tenten, ale nawet ona w końcu poszła. 

Naruto pozostał tam przez kilka kolejnych minut, przynajmniej tak mu się wydawało.

Stal po prostu pozwalając, by deszcz spadał na jego cialo. 

Naruto odszedł dopiero wtedy, gdy przestało padać i niebo zaczęło się rozjaśniać.

_______Koniec retrospekcji______

Blondyn usłyszał jak ktoś puka w okno

Otworzył jedno oko i zauważył Kakashi'ego

- Mamy misję do wykonania - poinformował Jonin


- ...

- Rada zdecydowała, że powinniśmy pójść i oderwać się od tego co się stało, nie zapomnieć, ale oderwać i żyć z tym dalej..Naruto...wiem, że ci ciężko, ale lubisz misje prawda? W takim razie się zbieraj, to jest rozkaz. Pa! - i zniknął

Ja ci dam rozkaz...

20 min później

Czekali na statek wycieczkowy, który zabrałby ich do wioski turystycznej.

-Czy jesteście tymi ludźmi na rejs co mieli przybyć dziś?-Kapitan zapytał i Jonin skinął głową.
-Myślałem, że było was czterech.

- Hę? O czym mówisz, przecież....- Sakura się rozgladneła i rzeczywiście....brakowało jednej osoby
- GDZIE DO KURWY NĘDZY JEST NARUTO?

Jonin również rozejrzał się, ale bez skutku.

To było tak, jakby zniknął.

Pozostał tylko list z napisem

"Idę na spacer"

- Proszę pana - Kapitan zawołał
- Statek odpłynie za dwadzieścia minut, z tobą lub bez ciebie.

- Spokojnie - stwierdził Kakashi z determinacją
-Będzie z nami

-Ale Sensei- Sakura zawołała
-Jak znajdziemy tego głąba?

Jakby dzięki Boskiej interwencji Haruno otrzymała odpowiedź w  postaci bezbożnych krzyków ludzi w trakcie paniki.

Jeden człowiek przylgnął do Kakashiego.

- PO PROSTU HORROR! - Krzyczał
- OSTRZEGAM PG-13!

- Zobaczmy co się tam dzieje - Rozkazał Jounin, porzucając potrzebującego

Panika utworzyła się wokół jednego sklepu.

Tylko jednego..

Naprawdę bardzo nam znanego..

Sklep z ramenem.

Gdy tylko tam weszli jedno ciało leżało na ziemi bez życia...

-Naruto!-Kakashi krzyknął z oburzenia
- Co zrobiłeś ?! - Wziął uspokajający oddech

Misja to jednak nie był dobry pomysł...jego stan psychiczny teraz jest problemem...

-Dlaczego zabiłeś tego faceta?

Mężczyzna miał liczne rany kłute i brakowało mu obu rąk. 

Obok niego stał Naruto, całkowicie niewinnie.

-Nie zrobiłem tego- Stwierdził chłopiec

- Więc wyjaśnij, co się stało

-Cóż, przyszedłem tutaj po coś do jedzenia

- Dalej.

-Wtedy ten facet wszedł.

-I?

- Więc dźgnąłem go trzydzieści siedem razy.

-Baka! - Sakura warknęła
- Przecież to morderstwo!

-Ale nie trafiłem w żadne istotne punkty życia - Naruto bronił się.

-To mógł być nawet jego tyłek, ale i tak nadal byłby martwy!

-Och, wow... niedowierzam- Naruto stwierdził, to była dla niego szokująca informacja.

-Gdzie są jego ręce?-Zapytała Sakura.

-Co?

-Jego ręce, dlaczego ich brakuje?

-Wrzuciłem je do mojego Ramena i zjadłem

- TY JESTEŚ CHORY CZY CO!

-Byłem głodny, a kiedy pragniesz rąk ...-Urwał.

-Dlaczego, u licha, miałbyś to robić?

-Mój brzuch robił pomruki..- Naruto stwierdził mrocznie
-..że zadowolą go tylko dłonie

-Nar…- Kakashi zaczął, ale przerwał na dźwięk gwizdka.

Gwizdek statku.

- Odjeżdżamy!

-Nie, nie bez nas!- Kakashi płakał, po raz pierwszy raz w życiu tym razem nie chciał się spóźnić!

Jonin złapał dzieci i pobiegł z pełną prędkością. 

W kilka sekund był na molo. 

Tylko po to, by zobaczyć, że statek wypłynął.

-Wygląda na to, że nas nie lubią- Stwierdził Naruto.

- Nie ma mowy bym na to pozwolił!- Stwierdził Kakashi.

Złapał każdego z nich i rzucił ich daleko w ocean.

Potem pobiegł sam. 

Kilka minut zajęło mu uświadomienie sobie, że tylko Naruto podąża za nim na powierzchni morza.

- Hatake? Mam pytanie.

- Nom

- Czy nauczyłeś ich chodzenia po wodzie?

________5 min później____________

- Uff udało się! - krzyknął Jonin

Musiał stworzyć klona, pomóc geninom, a potem znów dogonić statek

Byłoby o wiele łatwiej, gdyby tylko Naruto pomógł czy też po prostu stworzył klona do pomocy.

Nie - Jonin postanowił  odpuścić.

Pojawiłaby się kolejna wymówka.

Teraz Hatake opalał się na statku w otoczeniu pięknych kobiet.

Cóż, skoro jesteśmy tutaj....-Pomyślał Kakashi z radością
-.... wszystko, co musimy zrobić, to usiąść i zrelaksować się

-AAAHHH!

... To niesprawiedliwe. Niech Naruto jak najszybciej wrócić do siebie....

-Baka! - Sakura krzyknęła:
-Po co to było?

-Nie wiem o czym mówisz.- Naruto stwierdził niewinnie.

-Zatopiłeś cały statek wycieczkowy...- Sasuke powiedział

To prawda...tuż za nimi był pewien statek wycieczkowy. 

Został przecięty na pół, a część będąca wciąż na powierzchni była w ogniu. 

-Jesteście pewni, że to byłem ja ?-Naruto zapytał:
-Myślę, że zapamiętałbym coś takiego.

-Dźgnąłeś Kapitana w twarz!

-To brzmi niebezpiecznie- Stwierdził Naruto

-Zacząłeś uderzać ludzi rzucając nimi pieprzonym pustymi opakowaniami po ramenie...- mówiła Banshee

- Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.

- Nie udawaj!

- Dobra dobra, wyglądał jak jeden z moich wrogów. Nie wiecie, że jestem debilistom i nie potrafię rozróżnić ludzi? -Próbował się bronić.

- WYJAŚNIJ CZEMU!- powiedziała oburzona

-Nie muszę się tłumaczyć...a teraz...-Naruto stwierdził:
-Idę na spacer. Tak to dobry pomysł

I zrobił to na środku oceanu.

-Cóż, cieszmy się chwilą bez niego- Banshee stwierdziła

- Ehh nie mów tak. On po prostu przechodzi ciężki czas.

- Nie obchodzi mnie to. A właśnie...Sensei?- powiedziała Sakura, przyciągając uwagę innych
-W czym stoimy?

Spojrzał w dół i zauważył w końcu, że łódź ratunkowa jest czerwona i lepka.

-...

-...

-...

-Truskawkowy koktajl mleczny- Skłamał.

-Jest za czerwony, aby był ...-

-Roztopione truskawkowe gumy!- Kłamał jeszcze mocniej.

-Nie.

-Niektóre z…-Pomyślał o kłamstwie.

- Powiedz prawdę- Rozkazała

-W porządku, to…

-To para naprzeciwko naszego pokoju. - Naruto wyjaśnił kiedy wrócił z pewnego miejsca

-Czemu?- Czy tylko go ostatnio pytano.

- Zjedli cały Ramen - Naruto odpowiedział tępo.

- Gdzie byłeś?

Chłopiec wzruszył ramionami
- Nudziło mi się, więc musiałem się zabawić i odstresować.

-Czy są gdzieś jeszcze inne łodzie ratunkowe?- zapytał Sasuke

Wszystkie oczy zwróciły się na Naruto.

-Co? - zapytał zbyt niewinnie.

-Łodzie ratunkowe. Gdzie są?- Kakashi warknął.

- A oki...patrząc na księżyc i słońce - Naruto stwierdził naukowo:
- Są na dnie oceanu. -Uśmiechnął się złośliwie
- ... ponieważ wyciąłem w nich wiele dziur.

-Jesteś po prostu gorszy niż zwykle!- Sakura wrzasnęła.

-Ćśś, słyszysz to?- Naruto zapytał -To dźwięk przebaczenia

-To jest dźwięk tonących ludzi baka - stwierdziła

-Tak brzmi przebaczenie - Naruto stwierdził:
- Pierw krzyk, a potem milczenie. To taki miły dźwięk.

- Ehhh....Zaraz dopłyniemy na wyspę - poinformował Kakashi

Na wyspę....na której powinna być wioska...

No i była....tyle, że teraz to były ruiny

Wszędzie, gdzie tylko się odwróciłbyś, był ogień i zniszczenia.

W jej centrum stał nasz ulubiony blondyn i najmniej ulubiona drużyna :)

-NARUTO!- Znajomy głos pisnął:
- JEŚLI SKOŃCZYMY TĄ MISJE BĘDZIEMY MIEĆ WAKACJE! CZEMU TY TO WSZYSTKO NISZCZYSZ!?

-Nie wiem jak ty...- stwierdził Naruto, uśmiechając się dziko -...Ale ja świetnie się bawię

- Obaliłeś cały rząd tej wioski...-Kakashi stwierdził z niedowierzaniem.

-Ludzie mówili do mnie...:- Naruto stwierdził
- " Ten żółty łeb przyszedł nas uratować! Jesteśmy wolni!" Szkoda, że tylko się mylili ;)

-Zepchnąłeś przywódcę ruchu oporu z gigantycznego urwiska- Kakashi powiedział

- Był zdrajcą i łajdakiem.

- Ukaraleś wszystkich w taki sam sposób. Co oni tobie zrobili?

Zanim Naruto zdążył odpowiedzieć, wydał beknięcie.

Beknięcie i but.

Beknięcie i but z stopą w nim.

-Zjadłeś kogoś? - zapytała Sakura ze strachem.

-NIE! NIE ODPOWIADAJ!- Rozkazał Kakashi. 
- CHODŹMY JUŻ DO DOMU!

Naruto głęboko wciągnął powietrze, zanim powiedział: -Powinienem was ostrzec, że napełniłem nasze torby ciałem

-...

-...

Oddychając głęboko, Kakashi zapytał:
-Jakiego rodzaju?

- Ludzkie mięso oczywiście

Jakby mogło to być coś innego

-...

-...

-...

-...

-Jakoś już mnie to nie dziwi.- Stwierdził Kakashi.

-Myślę, że dostałem właśnie nowe wyzwanie- Naruto stwierdził:
- Następnym razem będę musiał po prostu bardziej się postarać.

-Proszę nie...-Sakura słabo błagała.

- Wróćmy już po prostu- westchnął Kakashi

__________________________________

- Naprawdę przepraszam za wszystko - Jonin ukłonił się w stronę rady
- Nie sądziłem, że Naruto będzie się tak zachowywać

- Nikt tak nie sądził - westchnął jeden członek

- Czy mogę o coś zapytać?- odezwał się blondyn

- Tak proszę

- Czy mogę teraz wyjść z klatki? - Zapytał Naruto.

-...

-...

-Nie - wszyscy odpowiedzieli jednocześnie.

-...

-...

- smutno mi się zrobiło

- Nie szkodzi.

-...

Jeden z członków rady podszedł do klatki i złapał za kraty
- Jest list do ciebie

- Do mnie? Od kogo? Chce go przeczytać

- W takim razie obiecaj, że będziesz grzeczny

- A nigdy nie byłem?- przechylił głowę na bok

- Nie.

- Wydawało mi się, że tak. Najwidoczniej się myliłem. Składam moje najszczersze przeprosiny. Obiecuję też, że od dziś będę zabijał więcej ludzi

-...

- W grach oczywiście.

-....

- To mogę wyjść?

-...W porządku - otworzył klatkę

- Ah...jakie to miłe uczucie. Czuję, że żądza krwi do mnie wraca, gdy jestem teraz wolny.

-...

- Co z tym listem?

- Tutaj...- wręczył mu go

- Przecież to pismo...jest...

- To Sarutobi'ego

Naruto zesztywniał. 

Rzeczywiście...to pismo było zdecydowanie jego

Obejrzał go i zauważył pieczęć

- No jasne, cały ty staruszku- Wymamrotał.

Zagryzł kciuk i upuścił krew na pieczęć. Błysnęło światło z błyskawicą rażąc go.

Upuścił zwój.

Dlaczego Jiji zrobił coś takiego? - pomyślał oszołomiony.

Kiedy nie był już zszokowany, rozwinął go i zaczął czytać treść

"Naruto,

Mam nadzieję, że porażenie prądem wprawiło cię w pewien jakby sens. Może nie żyję, ale wiem, co robisz. Prawdopodobnie dąsasz się i przeklinasz siebie, że mnie nie uratowałeś. … Wątpię, byś mógł. Jeśli tego nie zrobiłeś, to nie martw się, nie było możliwości. Wiem, że poszedł byś nawet do piekła, tylko po to by mnie ocalić. Wiem, że nawet jeśli nie żyję, starałeś się jak najbardziej mnie uratować, więc przestań się dąsać.

Teraz pewnie także to robisz. Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. Ukrywasz swoje emocje i czasami nie odczuwasz tego co inni czują, ale znam te emocje, które masz, naprawdę bardzo dobrze.

Ostatnio prawdopodobnie zignorowałeś swoich przyjaciół i  zamknąłeś się w swoim pokoju. Dlatego rozkazuję ci jako były Hokage, abyś wziął się garść. Mogę odejść, ale są inni, którzy wciąż cię potrzebują. To, że jestem martwy, nie oznacza, że ​​twoje życie się skończyło. Moja śmierć to kolejne schody w twoim życiu.

… Wiem, że prawdopodobnie doszedłeś do wniosku, że musisz upolować mojego zabójcę. I nie powiem ci nie. Tak czy inaczej nie słuchałbyś tego polecenia. Zawsze słuchałeś moich rozkazów, chyba że było to sprzeczne z moim bezpieczeństwem lub dobrem. Prawdopodobnie widzisz zabicie mojego zabójcy jako coś, co trzeba zrobić. Więc nawet nie będę ci przeszkadzał w tym

Hah Możesz myśleć, że jesteś osobą o zimnym sercu, Naruto, ale w głębi duszy jesteś tylko upartym, ciepłym jak słońce, czasem mądrym młodym mężczyzną. A co najważniejsze... człowiekiem..To musiało boleć prawda? Kiedy nikt jako takiego cię nie widział. Pamiętaj, że pomimo posiadania w sobie Kyuubi'ego jesteś dalej Namikaze Uzumaki Naruto, syn dwóch bohaterów Konohy.

Ufałem ci bardziej niż komukolwiek innemu Naruto. Kochałem cię jak wnuka, nigdy tego nie zapominaj. Ale też kochałem Konohę, więc mój ostatni rozkaz jako Hokage wcale nie jest nim, ale prośbą. Proszę, chroń ją dla mnie.

Tsunade stanie się piątą. Myślę, że ją pokochasz tak jak mnie. Proszę tylko, byś chronił Konohę razem z nią. Kiedy umrze lub zrezygnuje, moja prośba się skończy. Ale tylko na chwilę, choć trochę dłużej podczas gdy Konoha jest nadal podatna na zagrożenia, proszę, miej na nią oko. Nie musisz jej kochać ani ludzi. Po prostu rób to, co najlepsze. Nie rób tego dla wieśniaków, a nawet wioski. Zrób to dla mnie, proszę.

… Wiem, że moja śmierć będzie bolała, tak jak twoja śmierć by mnie skrzywdziła. Ale to tylko kolejna część życia. Żyj długo i szczęśliwie Naruto.

Hiruzen Sarutobi"

Naruto zobaczył krople wody uderzające w papier.

-Płaczę?- Zastanawiał się głośno, ocierając oko.

Łzy płynęły mu jak szybki nurt.

Naruto przytulił zwój blisko siebie.

-Sarutobi....- Wymamrotał, bez emocji w głosie. 
-Znałeś mnie lepiej niż ktokolwiek…. Ty głupi staruszku.… Dlaczego musiałeś umarzeć?

Blodnyn wpatrywał się w sufit.

Wszystkie jego plany zniszczenia Konohy rozpadły się, pozostawiając umysł pusty.

__________________________________

- Wyruszamy znaleźć Tsunade - poinformował Jiraiya blondyna
- Weźmy ze sobą Uchihę.

Naruto zamrugał
- Co czemu?

- Lepiej by przebywał z nami. Nie którzy nadal nie odzyskali sił, a wioska jak już wiesz...jest teraz podatna na atak ze strony wroga

- Okej rozumiem

___________________________________

- Ero-sennin? - zapytał Naruto gdy już byli w połowie drogi

- Czego?

- Czy nie lepiej by ją szybko znaleźć?

- To niemożliwe. To jest Tsunade. Raz jest, raz jej nie ma.

- Ale-

- Spokojnie jutro ją znajdziemy

- Tyle, że-

- Na pewno

- Wiem-

Doszli w końcu do wioski

- O patrz możemy się tu zatrzymać!- wskazał Jiraya na Hotel będący przed nimi

Sasuke zatrzymał Naruto
- Dobe, nie wiesz gdzie ona jest?

- Wiem.

Sasuke dostał znaku Irk
- To czemu wciąż nie jesteśmy obok jej?

- Chciałem, ale on...- wskazał na białowłosego
-...nie dał mi dokończyć zdania

- Kurwa.

- Zostańcie tutaj, pójdę zarezerwować pokój- poinformował Sannin
_________________________________
Tymczasem w Konoha

-Kurenai zabierz Kakashiego do szpitala. Asuma, zatrzymaj ich ze mną, dopóki ANBU nie dotrze tutaj - Powiedział Gai

Kurenai podeszła do Kakashiego i zarzuciła jego rękę na jej ramię.

-W porządku, sprawy stają się teraz interesujące - Powiedział Kisame, zanim Itachi mu przerwał.

-Nie, Kisame, nie jesteśmy tutaj, aby rozpocząć wojnę. Chodźmy.- Powiedział Itachi, zanim on i Kisame zniknęli w gwałtownym tempie

__________________________________

- Ero-sennin, głodny jestem! - jęczał Naruto

- Tylko o tym myślisz? Jesteśmy tutaj by znaleźć Tsunade, a nie żarcie.

- Jesteś naprawdę kiepskim ojcem chrzestnym. Nawet Kaa-chan tak powiedziała.

Sannin zesztywniał.

- Powiedziała, że gdyby tylko żyła... stracilibyś swoje cenne narządy.

- Haha, to może pójdę kupić ci ramen? - mówił nerwowo

- Och to dobry pomysł!

- To świetnie. Też byś czegoś chciał Sasuke?

- Może być to co Dobe

- Ej! Nie nazywaj mnie tak!

- Jeśli chce to mogę.

- Hmpf

- Dobra to ja już pójdę. Zostańcie tutaj.

- Nie chcesz może pieniędzy?- wyciągnął swój żabi ukochany portfel z kieszeni

- Nie dowierzam. Masz pieniądze. - wziął go i potrząsnął, słysząc drobniaki.

- Nom. Jestem grzecznym chłopcem

- Nie - wyszedł na zewnątrz.

Gdy tylko go nie było Sasuke się odezwał
- Łatwo się go pozbyć

- No tak. Ale szybciej by było gdybym mu dał darmowy bilet do gorących źródeł albo cos o kobietach powiedział 😏.

- To prawda. 

- Ehh co by tu robić?

Puk Puk

Blondyn zamarzł wyczuwając chakrę.

Czemu akurat teraz?

- Pójdę sprawdzić. Może to Ero-sennin wrócił i nie potrafi drzwi otworzyć xD- powiedział Naruto

- Hah

Blondyn podszedł do drzwi i je otworzył, pierwszym słowem, no może nie słowem jakie wyszło z jego ust to było:
Beknięcie

- Naruto kto to?- zapytał Sasuke również wstając z łóżka i podchodząc do drzwi.

Gdy tylko to zrobił jego oczy rozszerzyły się i zesztywniał, a gdy tylko wrócił do siebie w jego ręce utworzyło się chidori

Kisame spojrzał na młodego chłopca, groźnie wpatrującego się w swojego partnera
-Kim on jest? Wygląda jak ty.

-Mój młodszy brat - pojawiła stoicka odpowiedź Itachi'ego.

Czas na grę...

Naruto wyglądał na zranionego. 
-Nigdy nie mówiłeś mi, że masz brata, Teme!

Sasuke był tak zszokowany, że natychmiast rozproszył chakrę
- Jak nie!? Przecież nawet sam twierdziłeś, że jestem gejem, ponieważ trzymam zdjęcie swojego brata na suficie nad łóżkiem, żeby był pierwszą osobą jaką widzę z rana!

Itachi popatrzył na młodszego Uchihę
- Co ty odpierdalasz braciszku?

- Nie nazywaj mnie tak!

Naruto wyglądał na niepewnego. 
- Nie pamiętam tego.

- Ej Itachi...To dziwne, ponieważ z tego co słyszałem, CAŁY klan Uchiha został zgładzony… przez ciebie....dlaczego więc tu jest twój braciszek? Kisame próbował zwrócić uwagę swojego partnera

Itachi go zignorował.

-Nie było mnie wtedy w domu...- powiedział Sasuke z roztargnieniem, wciąż wpatrując się z niedowierzaniem w Naruto. 
-I jestem pewien, że "zabił cały swój klan" brzmi znacznie lepiej niż "zabił wszystkich oprócz małego dziecka, ponieważ najwyraźniej nie przeszkadzało mu ono". Mógłbyś tylko pomyśleć Naruto, ale najwyraźniej nie, skoro nawet nie pamiętasz!

-Przepraszam, Sasuke...- powiedział nieśmiało Naruto. 
-Po prostu nie pamiętam. Nie możesz realistycznie oczekiwać, że będę pamiętać rzeczy, które wydarzyły się tak dawno temu, chociaż…

-Rozmawialiśmy na pewno w zeszłym tygodniu! I tydzień wcześniej! I…-Sasuke zamarł. 
-Naprawdę spędzamy sporo czasu na rozmowach na ten temat...

- Obsesja Sasu, obsesja...- powiedział Naruto.

Sasuke wyglądał na zirytowanego.
- W takim razie nie ma sensu, by o tym gadać! Ponieważ za każdym razem, gdy się odwracam, już nic nie pamiętasz, kretynie!

- Jasne, że jest sens- powiedział wesoło Naruto. 

Zmrużył oczy.
- Moja pamięć nie jest taka zła! I nie jestem kretynem!

-Dokładnie taką samą rozmowę przeprowadziliśmy cztery razy, gdy mówiłem ci o Itachi'm i nie tylko. To nie pierwszy raz kiedy zignorowałeś to co do ciebie mówiłem!- powiedział cierpliwie Sasuke.

Naruto wyglądał na obojętnego. 
-Kim jest Itachi?

-To byłbym ja- przedstawił się Itachi

-I… jesteś jego starszym bratem? - zapytał Naruto niepewny.

-Zgadza się - potwierdził Itachi.

Naruto zwrócił się triumfalnie do Sasuke. 
-Widzisz, moja pamięć nie jest taka zła.

-Tak tak, twój oszałamiający pokaz zdolności zapamiętywania czegoś, co słyszałeś dwie minuty temu, przekonał mnie- powiedział sucho Sasuke.

-Podejrzewam, że jesteś sarkastyczny - powiedział poważnie Naruto.

-Co dało ci ten pomysł? - zapytał niewinnie Sasuke.

Naruto wzruszył ramionami. 
-Nie wiem. Po prostu przeczucie…

Sasuke potrząsnął głową z rażącym niedowierzaniem. 
-Jesteś TAKIM idiotą…

-Nie jestem!- Naruto zaprotestował. 
-A skoro pamiętałeś rozmowę, a ja nie, dlaczego do cholery powiedziałeś dokładnie to samo cztery razy?

-Chciałem zobaczyć, czy potrafię to doskonale odtworzyć - przyznał Sasuke.

-Nie byłbyś w stanie, gdybyś nie oszukiwał ... mruknął Naruto.

-Sasuke oszukiwał, ponieważ pamięta tę  rozmowę? - zapytał zaintrygowany Itachi.

-Nie, oszukiwał za pomocą Sharingana- poprawił Naruto.

-I… to oszustwo? - powtórzył Itachi.

Sasuke jęknął. 
-Och, nie zaczynaj tego, proszę…

Ale było za późno. 
-Ludzie od lat trenują, aby tworzyć i doskonalić różne jutsu, a teraz wystarczy tylko spojrzeć na nie i potrafisz go idealnie! Całkowite oszustwo - oskarżył Naruto.

-Brzmisz zazdrosny - zauważył Itachi.

Naruto zaśmiał się gorzko.
-Proszę cię... Gdybym miał czerwone oczy, uciekłbym z wioski, bo byłbym opętany.

- Nikt nie mówi, że jestem opętany, dlaczego mieliby tak myśleć?- zapytał zaskoczony Sasuke.

- He?- Kisame brzmiał na rozbawionego. 
-To znaczy, że mu nie powiedziałeś?

- Wspominałem - mruknął Sasuke. 

-Zamknij się, pół-rybo!-Warknął Naruto.

-NIE jestem pół-rybą!- Kisame zadeklarował, bardzo obrażony.

-Masz skrzela i jesteś niebieski - zauważył Naruto.

-Jestem częściowo rekinem!- sprzeczał się Kisame.

-Rekiny są rybami - powiedział po prostu Sasuke.

- On ma rację, wiesz - wyszeptał Itachi.

-Nie zgadzaj się ze mną!-Rozkazał Sasuke.

-Więc nie miej racji - prychnął Itachi.

- Słuchaj, dopóki nie przyznamy, że jesteśmy przyjaciółmi, nie powiem Sasuke niczego...- powiedział szczerze Naruto. 

Zatrzymał się, a potem uśmiechnął. 
- Nawet jeśli powie, że chce ze mną walczyć

Sasuke znów jęknął. 
- Oh Kami...

-Co?-Zapytał Itachi.

-Pochodzące tego typu słowa od Sasuke to jak propozycja małżeństwa - wyjaśnił Naruto.

-…Czy zaakceptowałeś?-Itachi mimo wszystko brzmiał zaciekawiony.

-Nii-san!

Naruto prychnął. 
- Zdecydowanie nie! Sasuke nie umówi się z nikim na randkę, dopóki wszyscy nie dorośniemy!

-Dlaczego nie?- zapytał Itachi. 
-Miałem już dziewczynę, gdy byłem w jego wieku.

- Ale ty ją zabiłeś, więc nie jest to świetny przykład - zauważył Sasuke.

Itachi wzruszył ramionami. 
-To był barbarzyńskie zerwanie.

-Aby odpowiedzieć na twoje pytanie, duma Sasuke całkowicie by ją zabiła.

-Nigdy nie miałem problemu ze swoją dumą - zauważył Itachi.

-Klan ciebie chronił. A ponieważ zabiłeś wszystkich, a następnie okrutnie mnie porzuciłeś, musiałem sobie z tym jakoś poradzić!- Sasuke narzekał.

-Czy możemy teraz walczyć?- Błagał Kisame. 
-Chcę kogoś okaleczyć! Walczyłeś z Kakashi'm wcześniej, dlaczego ja nie mogę z nimi?

-Zamknij się, Kisame- powiedział automatycznie Itachi. 
-Dorośli rozmawiają

-Jestem dwanaście lat starszy od ciebie!- Kisame krzyczał

-Może fizycznie - powiedział Itachi.

Naruto wyzywająco skrzyżował ramiona. 
-Nie walczę z nikim, dopóki Sasuke nie powie mi, dlaczego nigdy nie wspominał o swoim bracie....

- Ej!- Sasuke wtrącił się
- Mówiłem o tym!

Naruto beztrosko go zignorował. 
-...Ponieważ wydaje się, że wy dwaj macie jakieś problemy…

Itachi skinął głową. 
-Sasuke chce mnie zabić, kiedy dorośnie - powiedział czule.

-To…- Naruto przerwał, szukając odpowiedniego sposobu na dokończenie zdania
-...trochę słabo, że chce to zrobić.

Itachi wzruszył ramionami. 
-Jesteśmy Uchiha; to praktycznie jak okazywanie uczuć.

-To nie jest uczucie!- Sasuke splunął.
- Chce się zemścić!

-Wiem, wiem…- Itachi uspokajał go

-Więc co się stało? - zapytał ciekawie Naruto.

-Wiesz, wspomniałem o tym, co stało się PONOWNIE dwie minuty temu - powiedział mu Sasuke, zaskoczony, że nawet musiał zapytać.

Naruto wyglądał na zaskoczonego. 
-Naprawdę? Nie przypominam sobie…

- Gdybyś tylko pamiętał co ktoś do ciebie mówi, jestem pewien, że każdy by za tobą podążał - Sasuke palnął

Naruto wzruszył ramionami. 

-Ludzie nienawidzą mnie zbyt mocno, by chętnie za mną podążać...

-Mimo to… Powiedziałem ci wystarczająco dużo razy. Spodziewałem się, że zapamiętasz- poinformował go Sasuke

- Eee....właśnie poczekaj! - wyjął dzienniczek z kieszeni
- Gdy byłem mały interesowałem się smutnymi historiami życia innych i trwa to do dziś! Może twoja będzie tutaj zapisana.

- To ją znajdź!

- Ale nie podpisałem....przecież to wchodzi pod paragraf. Nie mogę ot tak komuś to udostępnić.

- To wymień, a ja tobie powiem czyja to.

-Ee… dobrze. - otworzył pierwszą stronę i zadał pytanie

- Czy to ty zabiłeś ojca, ponieważ twój wujek zabił kogoś, kto próbował porwać twoją kuzynkę, aby ukraść jej Kekkai Genkai, a później przyszli porywacze i domagali się odszkodowania? - Zapytał Naruto.

-Nie, to był Neji - powiedział mu Sasuke. 
- Szukaj dalej.

- Eh....okej. Czy jest tym, o którym nikt nic nie wie?- Zapytał Naruto. 

- I ludzi w rzeczywistości twoje życie ich tak mało obchodzi, że nawet nie wiedzą, czy masz nazwisko, czy nie?

- Nie, ale domyślam się, że to Tenten - powiedział Sasuke, nieco zaskoczony, że ją z nim pomylił.

-Czy to ty nigdy nie rozwinąłeś w pełni czakry, więc mogłeś używać tylko taijutsu?

- Taijutsu...to prawdopodobnie Lee

-Czy to ty jesteś geniuszem, ale jesteś zbyt leniwy, aby cokolwiek zrobić, chyba że ktoś cię do tego zmusi?- Zapytał Naruto.

-Shikamaru.

-Czy twoim ojcem był Trzeci?

Sasuke przekrzywił głowę. 
-Nie jestem pewien… ale wydaje mi się, że to Asuma. Mają tak samo na nazwisko

- Twoja Inteligencja, aż lśni, braciszku - wtrącił się Itachi

- Zamknij się!

-Czy to ty zostałeś prawie porwany, kiedy miałeś trzy lata i byłeś tak prześladowany przez to, a fakt, że jesteś spadkobiercą swojej rodziny sprawił, że stałeś się okropnie nieśmiały?

-To… Hinata - powiedział Sasuke.

-Czy byłeś tym, którego wszyscy unikali, ponieważ robaki są przerażające?- Zapytał Naruto.

-Shino.

-Czy jesteś tym, z którym nikt nie chciałby rozmawiać z powodu twojego tragicznie wielkiego czoła, na którym wszyscy zawsze się skupiają?

-Och, proszę cię - warknął Sasuke. 
-Sakura nie ma smutnej historii!

-Myślałem, że to tragiczne- prychnął Naruto.

- Tak dla ciebie- odpowiedział Sasuke.

-Nie możesz mi już powiedzieć? - Naruto jęknął.

-Nie, szukaj dalej - rozkazał Sasuke.

- W porządku. Czy zostałeś wyrzucony ze swojej wioski za próbę obalenia Kage?

-… To byłby Zabuza, Naruto. Czy wyglądam, jakbym został wyrzucony z Konoha? - zapytał retorycznie Sasuke.

-Cóż… nie- przyznał Naruto.
-Ale mogłeś zostać wygnany, a potem wrócić, tak jak najwyraźniej twój brat.

- Masz rację- powiedział Sasuke. 
-Ale tego nie zrobiłem

- To kontynuujmy. Czy nagle znalazłeś się na świecie sam po tym, jak twój ojciec zabił twoją matkę, ponieważ okazało się, że wasza dwójka miała Kekkai Genkai? I po tym zabiłeś swego ojca? - zapytał Naruto.

- Nie - powiedział Sasuke, kręcąc głową. 
-To byłby...Haku?

Blondyn pokiwał głową

- To brzmi okropnie podobnie do mojej historii. Nie mogę uwierzyć, że Haku zdołał się zemścić przede mną…Co za Wstyd…

-Czy to ty miałeś demona zapieczętowanego w tobie gównianą pieczęcią, byłeś odizolowany od wszystkich, a jedyna osoba, która udawała, że ​​się tobą opiekuje, próbowała cię zabić?- Zapytał Naruto.

- Wydaje mi się, że to Gaara, Naruto  - powiedział Sasuke. 
-Chociaż część tego…

-Okej...- powiedział Naruto
- Czy miałeś zapieczętowanego Kyuubi'ego w sobie i Hokage ogłosił to wszystkim, ale zabronił im kiedykolwiek o tym mówić, więc wszyscy nienawidzili ciebie oraz później wszystkich głupich ludzi w twoim wieku, ponieważ robiłeś żarty?

- To byłbyś ty Naruto. Nie mogę uwierzyć, że zapisałeś nawet swoją historię i jej nie pamiętasz

- Racja, ale czy nie jest ona smutna?

-...

- Dalej...Czy boisz się, że twój już niestabilny brat pewnego dnia całkowicie cię zaskoczy nagle pojawiając się przed tobą i zabije?- Zapytał Naruto.

Sasuke rozważył to. 
-Tak, właściwie, ale to nie jest dokładnie moja smutna historia i myślę, że chodzi ci o Temari i Kankuro.

- Czy wszyscy, na których ci zależało, umarli, więc praktycznie żyjesz w wspomnieniach?- Zapytał Naruto.

-Tak to pierwsze, ale Kakashi do drugiego zdecydowanie - odpowiedział Sasuke.

-Czy zostałeś zmuszony dołączyć do organizacji przestępczej, ponieważ przegrałeś walkę, gdyż ktoś cię oszukał i uwięził w genjutsu?- Zapytał Naruto.

-Uch, nie. Nie jestem pewien, z kim to się mogło stać.- powiedział mu Sasuke.

-To byłby Deidara - dodał Itachi.

-Okej, więc poddaję się- powiedział Naruto. 
-Nie mam już więcej smutnych historii!

-Mój brat utopił mojego ulubionego kuzyna, a następnie zmasakrował 318 moich bliskich!- Sasuke eksplodował. 
-Czy to naprawdę tak trudne do zapamiętania, czy też zapisania!?

Naruto wzruszył ramionami. 
-Słyszałem wiele smutnych historii. Myślę jednak, że słyszałem twoją, chociaż…poczekaj - otworzył dziennik na ostatniej stronie -
- To nie było tak, że twój brat zabił ich, gdyż otrzymał taki rozkaz, ponieważ planowano zamach stanu, a on chciał zapobiec wojnie? Ale nie mógł cię zabić, ponieważ cię kochał?

Nikt nie zauważył, że Itachi sztywnieje lekko.

Kisame się roześmiał. 
-Nie mógł zabić swojego brata, bo go kochał?Myślę, że gdyby mógł zdecydować czy zabić matkę, ojca, najlepszego przyjaciel, dziewczynę, i wszystkich innych jego bliskich, jego brat byłby ostatni

-Nie - powiedział Sasuke sfrustrowany. 
-Znowu mylisz mnie z kimś innym!

-Przepraszam, ale już więcej nie mam - przeprosił Naruto.

-Kisame, zmarnowaliśmy tutaj wystarczająco dużo czasu, chodźmy...- rozkazał nagle Itachi, przyglądając się ostrożnie Naruto.

-W porządku, zabierzmy bachora i…- zaczął Kisame, ale został odcięty.

-Nie, wyczuwam, że Jiraiya powraca. Nie możemy się z nim równać - nalegał Itachi.

-Hę? Ale myślałem, że stworzyłeś kilka nowych ruchów w wyraźnym celu zabicia go.- Kisame był, co zrozumiałe, zdezorientowany.

-Nie są jeszcze gotowe- - skłamał Itachi. 
-A teraz chodź. Musimy trochę wężowi przyjebać.

-W porządku…- mruknął Kisame.

Po tym dwóch członków Akatsuki odeszło.

- Wszystko w porządku Sasuke?- zapytał uprzejmie Naruto

- Nie, myślałem, że nas zabiją.

- Technicznie rzecz mówiąc to właśnie jakby planowali. Ale dzięki mnie tego nie zrobili.

- Co kurwa? Więc to wszystko było specjalnie?

- No tak. Serio myślisz, że moja pamięć jest taka zła. Chociaż wolałbym zagrać w pokera i rozegrać ten mecz.

- Ehhh

Nagle pojawił się Jiraya dziewczyną przewieszoną przez jego ramię, ale dziwne było to, że patrzył na Naruto z gniewem

No wcale nie dziwne.

-Cholera, bachorze dałeś mi fałszywy portfel! - Krzyczał gniewnie Jiraiya.

- Haha, ile to już by było? 3:0? Tak czy siak kolejny punkt dla mnie!- powiedział Naruto między śmiechem i upadając na podłogę

___________________________________

- Wreszcie najedzony - blondyn poklepał się po brzuchu.

- Przez ciebie znów straciłem pieniądze, Gaki.

- Nie mój problem.

- Dziękuję za posiłek - powiedział Sasuke.
- Dobe? - zwrócił się do Naruto

- No?

- Czy możemy wreszcie już iść po Tsunade?

- Nie widzę żadnych problemów.

- Jeszcze jej nie znaleźliśmy - wtrącił się Jiraiya

- Co z tego? Ja wiem gdzie ona jest.

- CO!!!

- To twoja wina. Moglibyśmy ją o wiele wcześniej znaleźć gdybyś dał mi dokończyć zdanie.

- GA......KI!

- Ojejku!

___________________________________

- Poproszę miso - zamówiła Shizune.

- Poproszę jeden ramen z kurczakiem i krewetkami - rozkazała Tsunade.

Kelnerka to zanotowała i wyszła, by przekazać zamówienia do kuchni.

Shizune uśmiechnęła się. 
-Ramen, co? Gdyby Naruto mógł cię teraz zobaczyć ...

- Zamknij się - powiedziała Tsunade, skanując pokój. 
- Kiedy mówisz o nim, może się pojawić. Wiesz, że zawsze pojawia się, gdy jemy, pijemy lub uprawiamy hazard.

-Kto zawsze pojawia się, gdy jesz, pijesz lub uprawiasz hazard, ciociu Tsunade?- zapytał Naruto. 
- A i czy słyszałem słowo "ramen"?

Tsunade zamrugała, zaskoczona wbrew sobie. 
-Naruto, jak nas tym razem znalazłeś?

-Och, to proste! - powiedział Naruto, uśmiechając się z zadowoleniem. 
-Myślałaś o ramenie, co naturalnie doprowadziło do myślenia o twoim ulubionym siostrzeńcu, i mogłem poczuć twoją miłość z całego świata, więc przyszedłem! A i nie tylko ja

-Widzisz, Shizune? Mów o diable, a on się pojawi. Kto jeszcze jest z tobą?


- Zobacz sama - odsunął się ujawniając dwie osoby

- Jiraiya! CO TY TU ROBISZ!?

- Nadal nie dowierzam, że Naruto naprawdę cię znalazł... Tsunade

- Hn. Dobe, ona jest twoją ciocią?

- Nu tak jakby

- Nie kłam bachorze, nigdy cię nie uznałam za rodzinę.

- 🥺 *idzie do kąta i płacze*

___________________________________

- A więc jaka jest do mnie sprawa, Jiraiya?- zapytała

- Jak już wiadomo Trzeci zmarł, ale zanim to się stało wybrał cię na Piątego Hokage

- Nie ma mowy! Czemu ten Stary Pryk na każdego robotę zwala!?Hokage to tylko nudna i głupia praca! Nawet ten bachor się kiedyś ze mną zgodził!

Oczy zwróciły się ku Naruto
- Ona mówi serio?- zapytał Sasuke

-... może

-...

-...Właśnie Ero-sennin! Muszę coś powiedzieć. Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz rozumiem dlaczego oparłeś na niej swoje porno!

- CO KURWA!

- Umrę...😅- pomyślał Jiraiya
__________________________________

- To jak Baa-chan wrócisz z nami?

- Nie

- Ale-

- A jeśli ja z Sasuke będziemy przeciwko tobie walczyć?

- Nie!

-Więc tym jest Legendarny Sannin, co?- Sasuke warknął za nią. 
-Chwalicie się swoją tak zwaną "legendarną" mocą, a potem, kiedy masz zamiar walczyć z bandą nazwanych przez ciebie bachorów rezygnujecie?Tsk....

-Naprawdę się zmieniłaś, wiesz o tym, Tsunade - Jiraiya powiedział. 
-Założę się, że Nawaki i Dan nie chcieliby cię widzieć w ten sposób.

Nie odpowiedziała.

- Baa-chan...

- Czego?- Tsunade odpowiedziała Naruto, nawet nie odwracając głowy. 
-Nie mam ci już nic do powiedzenia. Idź do domu i…

-Zróbmy z tego zakład

Te słowa rzeczywiście powstrzymały Tsunade na jej drodze do odejścia z knajpy

-Zakład, mówisz?

- Daj nam tydzień. Jeśli uda się mi i Sasuke trafić cię w tym czasie, wrócisz z nami do Konoha i zaakceptujesz propozycję Hokage- powiedział z przekonaniem Naruto. 

- Jeśli nie będziemy w stanie, Konoha odtąd nie będzie miała do ciebie żadnych spraw.

Tsunade prychnęła i machnęła ręką. 
-Przykro mi bachorze, ten warunek odpada i zresztą to za mało bym wróciła.

- W takim razie do tego Konoha też spłaci wszystkie twoje długi

- ZGODA!

Jiraiya spocił się. 
-Cóż, niewiele się jednak zmieniła...

__________________________________

Okej rozdział szybciej

Eee kocham pomijać niektóre walki xD

Ale są rzeczy ważne i ważniejsze

Jeśli są jakieś błędy typu niestylistyka czy coś to proszę poprawić

I jak wyszedł ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro