Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Naruto, Minato i Przebudzenie

_______20 minut wcześniej______

- Ah co za przyjemność cię wreszcie widzieć po dwunastu latach.

Oczy Czwartego Hokage rozszerzyły się kiedy spojrzał na bestie za klatką

- Kyuubi?

- A kto inny?Nie mów, że już o mnie zapomniałeś?

- Nie, jak mógłbym to zrobić. Pamiętam dokladnie wszystko.- zmrużył oczy

- Nie patrz tak na mnie! To nie byłem ja- powiedział cichym głosem.

To szczerze zaskoczyło byłego Hokage.

Wiedział o tym dokładnie, ale naprawdę nie spodziewał się, że to powie.

Prędzej myślał, że będzie się tym chwalić, biorąc pod uwagę, że w końcu był demonem

Kyuubi zobaczył zdziwienie na jego twarzy i zrozumiał.

-My, demony, nie lubimy zabijać. Nie atakujemy też dla zabawy i bez przyczyny. To byłem ja, ale jakiś zamaskowany czlowiek z sharinganem mnie kontrolował.

-Wiem.Nazwał siebie Madara Uchiha.

- Tch I właśnie dlatego nienawidzę tych idiotów Uchiha-warknął

- Dlaczego tu jestem? Jestem pewien, że miałem się pojawić dopiero gdy pojawi się 8 ogonów- Czwarty zmienił temat

- Widziałeś chyba co zrobił twój syn, Yondaime. Skoczył przed jednym bachorem aby zapobiec jego śmierci.

- Ale to go mogło zabić...nie wiedział? Kurcze żal mi Kakashiego.

- Wiedział to bardzo dobrze i zrobił to dlatego, ponieważ nie było innego wyjścia. Od razu podjął decyzję bez żadnego wahania.

Mężczyzna miał już przemówić, ale Kyuubi go odciął.
-Zanim będziesz chciał coś znowu powiedzieć Yondaime, zużyłem większość mojej chakry, aby cię tu przyzwać byś mógł z nim porozmawiać. Może na to nie wyglądać ale od mojego pierwszego spotkania z nim naprawdę w środku dojrzał. Dlatego...

-Co się stało z tobą Kyuubi? Co się stało z demonem, który miał w sobie tyle nienawiści?

Kurama spojrzał na niego z góry. -Pytasz mnie, co się ze mną stało? Zostałem zamknięty w jednym z najbardziej niesamowitych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem. Był i nadal jest źle rozumiany, ale ma zdolność do blokowania negatywnych emocji, które przenosi od innych, do miejsca, w którym ledwo mogę ich dotknąć. Nawet gdybym mógł, wierzę, że jest wystarczająco silny, aby temu zapobiec.

Potrafi również zmieniać ludzi. Mogę powiedzieć, że zmienił Uchiha. Hokage się zmienił, jego wnuk też. Płaczliwy bachor dowiedział się, kim jest prawdziwy bohater, a jego sensei z akademii nauczył się nie osądzać ludzi z powodu tego, do czego zostali stworzeni... Wszyscy zyskali coś od niego...nawet ja.

Naruto...

- Wątpię aby moja rozmowa z nim to był twój jedyny cel. Musisz mieć jeszcze jeden powód .

- Ah... zdecydowałem, że już czas, aby mu powiedzieć o wszystkim. A z racji tego, że jestem znany jako "leniwy tyłek" ty to zrobisz. Trafiła się idealna okazja do tego

Czwarty przewrócił oczami

- Dzięki wiesz.... na pewno to poprawia moje zdanie o tobie.

- Nie ma za co w zwalaniu roboty na kogoś innego jestem najlepszy. Mimo to zapytam cię ostatni raz, Namikaze. Chcesz zobaczyć się ze swoim synem? - wyciągnął łapę za kraty

__________________________________

Minęły 4 dni odkąd Naruto zrobił coś tak lekkomyślnego.

I choć rana się już zasklepiła, chłopiec wciąż się nie budził.

-Sasuke-kun...

Odwracając się, Sasuke zobaczył, jak Haku wchodzi po schodach z tacą. Na tacy stała miska z ciepłą wodą, ściereczka.

-Jak Naruto-kun spał ostatniej nocy?- zapytał brunet.

-Tak samo jak wcześniej...

Sasuke i Haku weszli do pokoju i oboje usiedli po obu stronach Naruto.

Brunet namoczył szmatkę i położył ją na czole blondyna.

-Mam nadzieję, że wkrótce się obudzi.- Haku westchnął.

- To jest Naruto. Na pewno to niedługo się stanie. Musi być jakiś powód dla którego nadal się nie budzi.

-Naprawdę mam taką nadzieję, Sasuke-kun. Nawet Kakashi-san jest przybity. Dowiedziałem się od Zabuzy-san, że przygotowuje się do podjęcia drastycznych kroków.

-Jakich?- zapytał Sasuke, unosząc brew.

-Coś w próbie znalezienia legendarnego medyka ninja.

- Hn...

Chwilę później Tsunami zawołała wszystkich na dół do kuchni.

Dwaj chłopcy porzucili swój obowiązek i zeszli po schodach, aby zobaczyć prawie wszystkich siedzących przy stole.

Klamka do kuchni obróciła się powoli i wkrótce drzwi otworzyły się, a beztroski, bez koszulki Zabuza wszedł do pokoju, powodując, że Sakura spięła się ze strachu, podczas gdy Tsunami zarumieniła się, zapominając, że chciał zabić jej ojca.

Zabuza bez słowa chwycił filiżankę i szybko nalał sobie czarnej kawy.

Następnie zbliżył się do końca stołu, ale zatrzymał się na chwilę po czym skierował uwagę na Tsunami i skłonił się przed nią, a później usiadł.

-Och, więc reszta z nas nie istnieje?- Sakura narzekała, zapominając, z kim rozmawia.

Poważnie nie cierpiała, kiedy ktoś ją ignorował.

-Wiem, jak szanować kobiety, ale nie bachory takie jak ty- wyjaśnił zimnym tonem.

-Och, więc nie jestem kobietą!?- Sakura wrzasnęła.

-Jesteś dzieckiem niegodnym nazywania się Shinobi-
Zabuza warknął, po czym popił kawę.

-Mówi mężczyzna, który pozwolił sobie być uratowany przez wroga- Sakura po raz kolejny narzekała, odnosząc się do Naruto.

-To dziecko jest godnym Shinobi. Ty nic nie zrobiłaś, bo jesteś niczym. Bez tego blond bachora i tego drugiego dawno byś nie żyła-Zabuza wyjaśnił, sprawiając, że rodzina Tazuny przestraszyła się, wyczuwając, że jego słowa są bardziej zagrożeniem niż zniewagą.

-A ty co ?! Jedyne co robisz to bycie dorosłym dupkiem, grającym w zabójcę.- głos Sakury odbijał się echem po kuchni, wkurzając Zabuzę i powodując, że zacisnął swój uchwyt na filiżance, ale zachował spokój.

- Tylko popatrz na siebie! Masz nawet zęby rekina! Jak jakiś drapieżnik! Kto kocha drapieżniki? Jesteś...- narzekała dalej na niego, a on nadal pił swoją kawę.

- Sakura przestań w końcu!- krzyknął Kakashi, po czym kiedy się uspokoiła, zakaszlał powodując, że każdy na niego popatrzył

- Kakashi-san, co zrobimy z Naruto? Nie lepiej dać go do szpitala- zapytała Tsunami

- Właśnie w sprawie Naruto. Wziąłem pod uwagę by pójść do Kirigakure skoro jest najbliżej i tam by mu pomogli. Ale poważnie wątpię czy po pierwsze byliby w stanie, a po drugie czy w ogóle go by przyjeli z pewnego powodu.

- Jaki powód Kakashi-sensei?- zapytała Sakura

- Żadna z twoich spraw.
Ale wracając, słyszeliście o legendarnym medyku ninja Tsunade?

Sakura uśmiechnęła się szeroko i skinęła głową, a Sasuke odpowiedział w swoim języku.

-Oczywiście! Jest jedną z legendarnych Sannin!-Powiedziała Sakura.

Nie wierzę, ona wreszcie coś wie lol- pomyślał Kakashi

- Dokładnie, jeśli jakikolwiek ninja medyk mógłby pomóc obudzić Naruto, to tylko ona. Jedyny problem polega na tym, że znalezienie jej może zająć trochę czasu.

Wszyscy oprócz Sasuke,Sakury, Haku i Zabuzy opuścili głowę:
Czyli ten pomysł odpada...

-Dlaczego po prostu nie zrobisz kilku Kage Bunshinów i wyślesz ich, by jej szukali? Tak będzie łatwiej.

Kakashi zamrugał.

-Masz rację, Haku...-Jonin wstał i stworzył dziesięć prawdziwych klonów, którzy sekundę później wybiegli z domu.

Inari natomiast stał opierając się o drzwi jego pokoju.

Wiedział, że Naruto jest bliski śmierci.

Teraz... kolejna silna osoba, na którą patrzył... w którą wierzył... była prawie martwa... wszystko dzięki jego rodzinie... może nawet przez niego.

I chociaż znali się od nie dawna, blondyn naprawdę mu wiele uświadomił i nauczył.

Przypominały mu się słowa Kakashiego

Wiesz... Naruto może być i zachowywać się jak dziecko, ale jestem pewien, że nie starał się być wredny... mu też nie było w życiu łatwo. Tazuna-san powiedział nam, co się stało z twoim ojcem. Naruto też dorastał bez ojca, tak jak ty. Właściwie to bez rodziców. Nie miał żadnych przyjaciół. Jego życie to jedno wielkie, bolesne wspomnienie. Ale odkąd go zobaczyłem, nigdy nie widziałem, żeby płakał, ani żeby wykorzystywał swoje problemy jako wymówki by być tchórzem. Zawsze dokłada wszelkich starań, mając nadzieję, że ktoś to zauważy i poklepie go po plecach. Bycie Hokage to jego marzenie i za to ryzykował życiem. Myślę, że pewnego dnia musiał mieć już dość płaczu. Rozumie, co to znaczy być silnym. Wie, ile to kosztuje i ile jest warte... tak jak twój ojciec. Naruto prawdopodobnie cię rozumie i wie, jak się czujesz lepiej niż ktokolwiek z nas. Zawsze stara się być bohaterem chroniąc tych na których mu zależy i uśmiechać nawet pomimo bólu.

Inari nie mógł tego znieść i poszedł do swojego pokoju.

Naruto-nii-san...obudź się szybko

___________________________________
Blondyn otworzył oczy, po czymś co wydawało się wieczną ciemnościach.

Wpatrywał się w niebo nad nim lub bardziej sufit.

Nad nim był dziwnie znajomy sufit.

Z takimi samymi uszkodzeniami jak w jego domu.

- Czy to jest życie po śmierci? Serio? Kopia mojego mieszkania? Jeśli jakiekolwiek bóstwo istnieje, to czy nie mogło przynajmniej go trochę ulepszyć?- jego głos zawierał sarkazm.

-Naruto, jak miło z twojej strony, że do nas dołączyłeś. A co do tej scenerii po prostu myślałem, że będziesz czuł się bardziej komfortowo- powiedział głos, który był ciepły, łagodny i kochający.

Naruto wstał i odwrócił się w stronę źródła, a jego oczy się rozszerzyły

Czy to naprawdę jest...

Oczy mężczyzny powoli skanowały twarz Naruto, jakby próbując zapamiętać każdy cal i każdy szczegół.
- Urosłeś...-mruknął, prawie jak w zachwycie.

Pochylił się i ostrożnie odgarnął kosmyk włosów z czoła Naruto czubkiem palca.
-Kiedy widziałem cię po raz ostatni, mogłem tylko trzymać cię w rękach. - zadumał się z czułością.

On zdecydowanie jest moim...

-Kim jesteś?-Zapytał Naruto.

Mężczyzna zachichotał.
- Naprawdę mnie zraniłeś- powiedział żartobliwie.

- Myślałem, że skoro codziennie wpatrujesz się w mój brzydki pomnik wyrzeźbiony na górze, będziesz wiedział.

- Racja...jesteś Czwartym Hokage- powiedział

Czwarty obdarzył go uśmiechem.

-Zgadza się. Ale nie wiesz, kim naprawdę jestem?

Naruto wpatrywał się w niego przez następną chwilę i słabo pokręcił głową.

Uśmiech Czwartego opadł, a na jego twarzy pojawił się dziwny wyraz rozczarowania.
-Nikt ci nigdy nie powiedział, kim jestem?- zapytał.

- Etto....- Naruto podrapał się po głowie
- To nie tak...wiem kim jesteś. Tylko, że Kurama powiedział mi, że jeśli kiedykolwiek cię spotkam, mam udawać, że cię nie znam - uśmiechnął się bezczelnie

- Rozumiem...Okej. Kim jest ten Kurama?- żyłka pojawiła mu się na czole

- Leży za tobą.

- K-YUU-B-I! Wytłumacz się.

Kurama zaczął gwizdać

-...nie mam nic do powiedzenia

___________________________________
- Sasuke o co chodzi?- zapytał Kakashi kiedy Uchiha do niego podszedł

- Kiedy twoje klony znajdą ją?

Jonin położył palce na podbródku w zamyśleniu

- Myślę, że nie potrwa to długo.... znając ją będzie piła sake

- Hn. Myślisz, że...

Sasuke został odcięty w połowie zdania, kiedy w całym domu było słychać wrzask Banshee

Czy ona nigdy się nie zamknie?

Zarówno Sasuke, jak i Kakashi byli przyzwyczajeni do ciągłych krzyków i wrzasków Sakury.

Żaden z nich nigdy nie był w stanie zrozumieć, co krzyczy, prawdopodobnie ze względu na to, że nigdy nie krzyczała nic spójnego.

Kilka sekund po tym, jak zaczęły się krzyki Banshee, Zabuza otworzył drzwi frontowe domu Tazuny i zaczął odchodzić.

Potem zarówno Kakashi, jak i Sasuke wstali i wpatrywali się w Zabuzę, podczas gdy Sakura szła za nim.

-Nie możesz tak po prostu odejść! Jak myślisz, gdzie idziesz!?-Sakura wrzasnęła na Zabuzę.

- Na spacer, w końcu to jedyny sposób na odrobinę ciszy i spokoju, gdy jesteś w pobliżu-Zabuza wyjaśnił wciąż idąc, zmęczony głosem Sakury.

___________________________________

- Tou-chan-  powiedział drżącym Naruto, a słowo wydawało mu się tak dziwne jakby było z obcego języka. Wyraz, którego nigdy nie próbował wypowiedzieć.

- Ty naprawdę tu jesteś? To nie jest żaden sen?

Czwarty pokiwał głową

Jedna łza spadła.

Druga... trzecia...aż w końcu
Naruto zaczął płakać.

Jego ojciec nadal miał ciepły uśmiech na twarzy.
- Co jest? Czy mój silny syn będzie po prostu stać i płakać?- dokuczał

Chłopiec natychmiast rzucił się w jego ramiona. Minato zachichotał, kiedy go przytulał. Jednak po chwili jego uśmiech zniknął
- Przepraszam... Wiem, jak źle cię traktowali. Miałeś być postrzegany jako bohater, a nie potwór taki jak ten, który zamknąłem w tobie. Jestem okropnym ojcem. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?

Po tym krótkim uścisku Naruto szybko obrócił swoją osobowość o 180° i wytarł łzy.

-Tou-chan- zaczął chłopiec
-....to nie była twoja wina. Zrobiłeś to, co musiałeś. Nie było innej możliwości, która uratowałaby wioskę, gdybyś nie zamknął we mnie Kyuubiego. Nie obwiniam cię ani mamy za nic, co się wydarzyło.- Jego usta drgnęły w niepewnym uśmiechu.
- Jestem szczęśliwy, że w końcu cię spotkałem....

Czwarty uśmiechnął się, a jego oczy nagle wypełniły się wyrazem tak czystej, nieskażonej miłości, że wyglądało to niemal bolesne fizycznie.

Na ten widok przez Naruto przeszedł lekki dreszcz.

Nikt nigdy tak na niego nie patrzył - jakby był w jakiś sposób najcenniejszą rzeczą na świecie.

Ani Iruka ani Hokage, czy ktokolwiek kogo zna.

Po prostu nikt.

I właśnie w tym momencie Naruto nagle zrozumiał, jak to jest być naprawdę kochanym.

Było to niesamowite uczucie i nie chciał by kiedykolwiek ono zniknęło.

Chciał je po prostu zachować na zawsze.

Minato uklęknął przed chłopcem

-Jesteś taki odważny - powiedział czule wpatrując się w twarz syna. 
-Jestem z ciebie naprawdę dumny. Widziałem, co zrobiłeś aby ochronić swojego przyjaciela. Pewnego dnia będziesz świetnym Hokage, wiem o tym.

-Ale..- mruknął Naruto
-...Skoro nie żyjesz i mogę z tobą rozmawiać, czy to znaczy, że ja też jestem martwy ? Jak mam zostać Hokage, jeśli wącham kwiatki od spodu?

Kącik ust Czwartego drgnął, jakby śmiał się wewnętrznie z jakiegoś bolesnego ironicznego żartu, który tylko on znał. 
-Tak Naruto twoje serce się zatrzymało na chwilę.Ale to jeszcze nie twój czas, aby odejść. Jeszcze długa droga przed tobą, zanim umrzesz synu, masz tylko dwanaście lat. Popatrz musisz wrócić do swoich przyjaciół, ponieważ naprawdę się martwią o ciebie.

Chłopiec chciał zaprzeczyć... naprawdę nie chciał odejść, chciał spędzić z swoim Tatą więcej czasu.

- Tak myślisz?

- Oczywiście.Kto by pomyślał, że Uchiha dba o coś innego niż ich duma.- zaśmiał się, powodując uśmiech chłopca

Jedno pytanie wciąż było w  głowie Naruto

- Ale.. dlaczego tu jesteś?

- No cóż, miałem się dopiero pojawić jeśli będzie 8 ogonów. Jednak Kyuubi mnie wezwał.

Naruto odwrócił się w stronę Kuramy.

- Czemu?

- Po prostu myślałem, że to już czas.

- Czas na co?

- Aby opowiedzieć o tym co się naprawdę wydarzyło 10 października, w dniu twoich Narodzin - wtrącił się Minato.
___________________________________

-Puść mnie, ty zboczony klonie Kakashi! Muszę wrócić do hazardu!

Głos odbił się echem wczesnej nocy i wszyscy w domu wystrzelili z tego, co robili, i pobiegli do drzwi wejściowych. Jeden z klonów trzymał czarnowłosą kobietę, a drugi bardzo wkurzoną blondynkę.

Klony puściły kobiety, gdy tylko Kakashi podszedł do nich. Następnie ukłonili się przed nim, po czym zniknęli w dym.

-Hatake Kakashi! Jak myślisz, co do cholery robisz ?! - zażądała blondynka.

-Potrzebujemy twoich usług, Tsunade-sama.

Ledwie zdążył mrugnąć, ponieważ jej pięść zetknęła się z jego brzuchem i posłała go w stronę domu. 

Jaki miły gest na powitanie...  myślał kiedy był w powietrzu


Tsunami i Sakura natychmiast podbiegły do ​​niego, a Sasuke spojrzał na kobietę.

Biorąc głęboki oddech, zrobił krok do przodu i nadepnął na jej stopę.

- Posłuchaj! Dobe jest w poważnym stanie i nie chcę marnować czasu! Muszę wiedzieć, co się z nim stało!

Tsunade wpatrywała się w chłopca, kiedy klęczała, by spojrzeć na swoją stopę.

Sasuke nigdy nie przestał patrzeć na blondynkę. 

Otworzył usta, by znów na nią krzyknąć jednak trzymając się resztki swojej dumy odwrócił się na pięcie i poszedł na górę.

 Oczy Tsunade rozszerzyły się, kiedy zobaczyła symbol Uchiha i potrząsnęła głową. 

Od kiedy to oni troszczą się o inną istotę niż ich własny klan? 

Odwróciła się do Kakashiego, który znowu wstał i spojrzała na niego. Zaprowadził ją do domu, a następnie po schodach na górę. 

- Jak super, że się wreszcie pojwiłaś...- Powiedział Uchiha, kiedy Tsunade weszła do pokoju i spojrzała na niego gniewnie.

-Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele Uchiha… Co się z nim stało Kakashi?

-Cóż, um… Walczyliśmy, a ja miałem właśnie wbić Chidori w pierś naszego wroga, ale nagle Naruto skoczył przed nim… Więc tak jakby....

-DEBILU! -Pięść Tsunade uderzyła go w czubek głowy.

-Nie mogę w to uwierzyć, legendarny kopiujący ninja Hatake Kakashi wbił Chidori prosto w pierś swojego ucznia. Do czego ten świat zmierza?

Kakashi ze wstydem potarł głowę

-Czy mogłabyś na niego spojrzeć Tsunade-sama?-Haku zapytał za nią, a ona kiwnęła głową.

Kiedy usiadła obok nieprzytomnego chłopca, poświęciła chwilę na obejrzenie jego rany. 

Z trudem łapiąc powietrze, spojrzała na Kakashiego ze sztyletami w oczach

-Czy to jest to, o czym myślę?

- Hai Tsunade-sama.

- Hai? Kurwa nie "Hai" mi tu! Wiedz, że umrzesz, kiedy skończę z nim Hatake!

Po chwili ciszy dodała:
-I pomyśleć, że oddali go w ręce zdolnego jounina.

-Byłem najlepszym wyborem. Wolałabyś aby to był Asuma, albo Gai?

- Nic cię nie usprawiedliwia. Nadal będziesz martwy

Sasuke z zainteresowaniem słuchał ich rozmowy. 

Więc ta kobieta już wiedziała, kim był Naruto? 

Nie pamiętał, by kiedykolwiek widział ją osobiście w Konoha, ale przypomniał sobie, że podróżowała od wielu lat. 

Nie ruszył się ze swojego miejsca, gdy Tsunade podniosła koszulke Naruto, aby lepiej spojrzeć na brzuch.

-Jest uzdrawiany, powoli, ale dobrze. Wygląda na to, że jego   "lokator" dobrze się nim opiekuje. Oczywiście wie, że jeśli Naruto umrze, on również.

-Co masz na myśli przez lokatora?- zapytała Sakura, gdy weszła do pokoju.

- To historia na inny czas…- wpatrywała się jeszcze chwilę w chłopca, po czym z westchnieniem wstała, odwróciła się w stronę drzwi i spojrzała na Shizune.

-Potrzebuję sake i to teraz…

___________________________________
- Więc to się naprawdę wydarzyło- Naruto rozumował kiedy jego ojciec zakończył opowiadać
- Kurama mówił mi, że był kontrolowany przez kogoś, więc nie miałem powodu by go nawet nienawidzić za zabicie was i zniszczenie wioski.

- Rozumiem. Więc nie nienawidziłeś go? Kto by pomyślał.

- Ej! Nie jestem wcale taki zły

Minato spojrzał na syna.
- Jest jeszcze jedna rzecz.

Naruto popatrzył na ojca z ciekawością.

- Wykryłem w tobie chakrę Kushiny.

- Więc mama też tu jest?

- Nie Naruto.Włożyła tu trochę swojej chakry, ale nie możesz jej teraz zobaczyć. Jest tu w innym celu. Na pewno nie długo poznasz swoją mamę.

Chłopiec był teraz naprawdę szczęśliwy.

Jeszcze siedem lat temu był całkowicie samotny, dopóki nie dowiedział się o Kuramie.

A teraz poznał ojca i ma nie długo spotkać swoją matkę.

- Mamy trochę czasu...chcesz o coś zapytać?

- Hmm...- zaczął się zastanawiać, dopóki w jego głowie nie pojawiło się pytanie
- Czy mama była dobrą kucharką?

Minato uśmiechnął się szeroko
- Najlepszą. Wszystko co kiedyś gotowała, było jednym z powodów dla których chciałem wrócić do domu.

- A co z ramen? Czy robiła dobry ramen?

Minato zaśmiał się
- Nie powinienem się dziwić, że zadałeś to pytanie, to także jej ulubione jedzenie.

Oczy Naruto prawie mu wypadły
- Jeśli była świetną kucharką, a jej ulubionym jedzeniem był ramen założę się, że byłby prawie tak samo dobry jak w Ichiraku!

Minato zniżył głos i uniósł brew
- Ramen twojej matki był i nadal będzie o wiele lepszy niż ten w Ichiraku

Oczy Naruto stały się wielkie
- C-co...wow...masz na myśli....ale...to jest nie możliwe! Staruszek Teuchi robi najlepszy Ramen na całej planecie!

- Myślisz tak, ponieważ nigdy nie próbowałeś ramenu Kushiny.- Uśmiech który Minato miał na sobie zniknął po sekundzie, gdy zrozumiał co powiedział

Jego syn nigdy nie miałby szansy skosztować gotowania jego żony

Nasz syn poprawił

I tak Naruto i jego ojciec rozmawiali o tym jak obydwoje uwielbiali ramen.

- Wreszcie! Ktoś, kto rozumie!- zawołał radośnie Naruto.

Mówili także o miłości Minato do gotowania. 
-Wiem, że to nie jest męskie hobby. Ale po prostu uwielbiam robić coś własnymi rękami i dzielić się tym z ludźmi, których kocham.- wyjaśnił

- Ja też! A...Tou-chan?

- Hm? Masz jeszcze jakieś pytanie?

- Pomyślmy....O! Wiem...Tou-chan?

- Tak?- na jego twarzy pojawił się uśmiech

- Jak ty i Kaa-chan się zakochaliście w sobie? - zapytał Naruto z iskierką w oku. 

-N-Naruto! D-dlaczego pytasz o coś takiego ?! -wyjąkał samoświadomie, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego ze swoim synem.

Naruto zaśmiał się z normalnie spokojnej reakcji Hokage:
-Tou-chan! Jesteś jeszcze bardziej zdenerwowany niż kobieta! Zapytałem, ponieważ naprawdę chcę zobaczyć twój punkt widzenia, zanim zapytam Kaa-chan.

To tylko sprawiło, że biedny Minato był jeszcze bardziej zawstydzony do tego stopnia, że ​​jego twarz zrobiła się czerwona jak pomidor.

-  Kurcze Blondaime... wyglądasz jak pewna dziewczyna z Hyuugi, kiedy patrzy na twojego syna.

Blondaime....już mi pseudonim wymyślił

- Kurama-nii-san nie wyśmiewaj się z Tou-chan!

Minato uniósł brew:
- N-Nii-san?...Naruto jak blisko są wasze relacje?

Naruto popatrzył na Kyuubi'ego, a Kurama na niego

- Rodzeństwo... widzę go jako starszego brata.

Minato pozwolił, by mały uśmiech pojawił się na jego ustach, gdy odsunął się trochę, by spojrzeć swojemu synowi w oczy.
- Cieszę się, że znalazłeś kogoś, kogo uważasz za rodzeństwo. Tak bardzo chcieliśmy ci go dać. Przepraszam.

Naruto pokręcił głową, gdy odpowiedział:
-Och, Tou-chan. Proszę, nie przepraszaj za to. To nie jest mamy ani twoja wina.

-Wiem - pomyślał ze smutkiem Minato, obserwując swoje dziecko - Ale to nie znaczy, że nie będę tego żałować

-W każdym razie - powiedział głośno Minato
- Wracając do t-twojego p-pytania...- znów się zarumienił na chwilę

- Również byłem sierotą, Naruto. Dorastałem w sierocińcu Konoha. Byłem bardzo cichym dzieckiem i czułem, że najlepiej nie powodować kłopotów. Nie rozmawiałem praktycznie z nikim. I dlatego później zostałem zapomniany i przeoczony przez większość.

Naruto tylko gapił się na ojca i słuchał uważnie jego historii.

-Kiedy w końcu mnie zauważono, dokuczano mi. Byłem również zastraszany jako dziecko. I coraz bardziej zamykałem się w sobie ... Aż pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że nie byłem jedynym, który był traktowany w ten sposób. Zdecydowałem, że nie mogę pozwolić aby robili to innym.

Minato zatrzymał się tutaj i spojrzał na Naruto z zawziętością, jakiej nigdy nie widział.

-I dlatego trenowałem - kontynuował Minato z determinacją - trenowałem tak bardzo jak tylko byłem w stanie, dla jednego celu: ochrona innych dzieci w sierocińcu. Stawałem się silny dla nich. I robiąc to, powoli zacząłem zmieniać się ... ale wciąż byłem dość nieśmiały. Ta cecha nie zniknęła, jednak podobała mi się uwaga jaką mnie obdarzono.

-Ale… Tou-chan- przerwał z wahaniem Naruto,
-Zawsze mówiono mi, że jesteś niesamowity, jeśli chodzi o walkę i tworzenie jutsu.

To spowodowało, że Minato roześmiał się trochę.

Następnie odpowiedział:
-Och, Naruto. Pracowałem bardzo ciężko i bardzo długo nad wszystkim, co opracowałem, szczególnie nad moim jutsu.

Naruto uśmiechnął się trochę, słysząc śmiech ojca.

I tak Minato ponownie opowiadał swoją historię:
-Pewnego dnia Trzeci widział, jak broniłem niektórych moich przyjaciół przed grupą łobuzów. Potem odciągnął mnie na bok i zapytał, czy kiedykolwiek myślałem o zostaniu ninja.

-  Szczerze mówiąc, nigdy tak naprawdę o tym nie myślałem..- powiedział zaskakując Naruto
-...Następnie Trzeci wyjaśnił mi, co robi ninja i kim był jako Hokage. Od tamtego momentu po raz pierwszy w życiu miałem prawdziwy cel. Zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby chronić tych na których mi zależy. Chciałem stać się Hokage i być cenionym w wiosce przez ludzi, których kochałem.

Naruto uśmiechnął się czule, mając coś wspólnego ze swoim niesamowitym ojcem.

-A potem dołączyłem do Akademii Ninja, gdzie spotkałem twoją matkę - powiedział Minato z rumieńcem.

-Weszła w moje życie jak wicher ognia. Nigdy nie spotkałem kogoś bardziej energicznego jak ona; to było częścią jej istoty. Ale nic nie pasowało do niej lepiej niż jej ogniste włosy. Zawsze były tak dzikie i poruszały się z taką samą energią, jak ona. Była zupełnie inna i to w niej lubiłem  Miała wszystko czego pragnąłem i szczerze mówiąc byłem pozytywnie przerażony nią.

-Co!- zawołał zszokowany Naruto:
-Bałeś Kaa-chan ?! Dlaczego?

-Naruto, musisz wiedzieć, że twoja matka była znana jako Czerwonokrwista Habanero.

To sprawiło, że Naruto zaczął się pocić i nerwowo podrapał się po głowie. 
-Cóż...to brzmi s-strasznie


Minato kontynuował:

- W momencie kiedy tylko na mnie spojrzała... odwróciłem się

-...Wiedziałem wtedy, co ona o mnie myśli...- przyznał ze smutkiem Minato
-...że jestem nieśmiały, dziwny i… trochę zniewieściały (niemęski)

-Tou-chan ...-odpowiedział Naruto ze skruchą.

-Ale jej postrzeganie mnie tak tylko zmusiło mnie do zmiany siebie. Aby stać się silniejszym, bardziej towarzyskim, po to by mogła ujrzeć mnie jako godną osobę-powiedział Minato, kiwając głową. 
-Obserwowałem ją zawsze z daleka, to było naprawdę straszne kiedy mnie przyłapała. Naprawdę się w niej zauroczyłem. Z każdym dniem moje serce biło coraz szybciej.  A potem, zanim się zorientowałem ... moje zauroczenie w niej… nagle zamieniło się w miłość.

Na to Minato znów się zarumienił i nerwowo bawił rękami.

-Nigdy też nie pomagałem jej podczas walk. Wiedziałem, jak silna była fizycznie i mentalnie oraz zawsze myślałem, że będzie zła, jeśli się wtrącę. Ale potem oni przyszli i zabrali ją ode mnie - powiedział Minato z trudem, a bezlitosne spojrzenie pojawiło mu się w oczach.

Naruto nadal obserwował swojego ojca.

-Desperacko próbowałem zebrać się na odwagę, by w końcu powiedzieć jej, jak się czuję; a kiedy pewnego wieczoru poszedłem sprawdzić jej dom, odkryłem, że jest on całkowicie zniszczony. Całe miejsce zostało splądrowane, a kilku strażników Kushiny nie żyło.

Minato zacisnął mocno dłonie i skupił się na nich z silną furią.

-Miałem dwie możliwości: udać się do Trzeciego i poprosić o pomoc lub sam pójść za nią. Zdecydowałem się pójść za nią sam.

- Ale… T-tou-chan, ale ty byłeś tylko geninem, Dattebayo! Mogliby cię łatwo zabić!

Dattebayo? Popatrz Kushina odziedziczył ten twój nawyk.

-Hai- wyszeptał Minato, gdy znów odwrócił się do syna:
-Wiem. To było… niezwykle samolubne i głupie z mojej strony. Wiedziałem bardzo dobrze, że oboje możemy zostać zabici, ale mnie to nie obchodziło. Po prostu ... wiedziałemże jeśli nie zrobię czegoś w tym momencie, nigdy więcej jej nie zobaczę. Musiałem spróbować. Nawet kosztem własnego życia musiałem po prostu spróbować.

Naruto z ogromnym podziwem patrzył na ojca.

- Kiedy zobaczyłem drogę, którą zrobiła ze swoich pięknych włosów, dostałem nadzieję. Następnie podążyłem za nimi i ich znalazłem. Później pokonałem tych, którzy ją zabrali i wziąłem twoją matkę w ramiona. Był to też pierwszy raz kiedy powiedziałem jej o tym jak piękne są jej włosy...i nooo jak mówią, reszty możesz się domyślić....- zakończył Minato wzruszając ramionami, a następnie spojrzał na Naruto.

Chłopiec tylko się uśmiechał i patrzył w dół

- Nie mogę w to uwierzyć...mam takiego niesamowitego tatę i odjazdową mamę. Niech ktoś mnie uszczypnie.

Hokage tylko się uśmiechnął, ale kiedy Kurama ostrzegł go mentalnie, że czas już się kończy, jego uśmiech zniknął.

Nie umknęło to Naruto.
- Tou-chan? Czemu nagle jesteś smutny?- zapytał martwiąc się, że może powiedział coś złego

Hokage tylko wstał:
- Wygląda na to, że musisz już wrócić

-Ale...- jęknął Naruto, łzy pojawiły się w kącikach jego oczu,
-Nie chcę wracać. Chcę tu zostać z tobą. Tu jest ciepło. Nie chcę być znowu sam.


- Wiem, synu, wiem - wyszeptał Czwarty, jego oczy również... miały łzy, a  usta wykrzywiły się w wyrazie ledwie skrywanej udręki. 

-Wciąż chcę ci tyle powiedzieć. Wciąż musimy nadrobić wiele zaległości. Ale to nie twój czas na odejście. Co z twoimi przyjaciółmi Sasuke i Haku? Albo z Kakashim lub Iruka-sensei? Będą za tobą tęsknić, jeśli nie wrócisz.

-Nie obchodzi mnie to!-Naruto krzyknął, a po bokach jego twarzy płynęły łzy. Słabo chwycił rękę ojca, desperacko chcąc go jakoś przekonać, by pozwolił mu zostać. 
-Chcę tu zostać z tobą! Mam dość samotności! W końcu znalazłem kogoś, kto naprawdę mnie chce. Nie chcę wracać.

-Och, Naruto…- wyszeptał jego ojciec.
-Wiem, że czasami może ci się tak wydawać, ale to nieprawda. Widziałem, jak bardzo twoi przyjaciele i nauczyciele troszczą się o ciebie...

Ale Naruto nie chciał słuchać. Chciał tylko pozostać z ojcem, którego dopiero co poznał i troszczył się o niego. 


-Synu- wyszeptał Czwarty, nakłaniając Naruto do ponownego spojrzenia na niego. 

-Twój czas tutaj się kończy. Musisz wrócić. Wiem, że nie chcesz, ale musisz. Wiedz, że będę czekać tutaj, aby powitać cię ponownie, kiedy twój czas się skończy. I wtedy będziemy mieli go naprawdę wiele, żeby porozmawiać. Popatrz Naruto, sprawiłeś, że jestem takim dumnym ojcem. Wiem, że nie zawsze byłem dla ciebie, ale wiem, że kocham cię bardziej niż kiedykolwiek to zrozumiesz. Nigdy nie zapominaj o tym. Zawsze będę cię pilnować i troszczyć się o ciebie, bez względu na to, jak daleko będę. Jesteś moją najcenniejszą osobą, synu, jedynym prawdziwym powodem dla którego, tej nocy oddałem swoje życie, aby zapieczętować Kyuubi - Minato uśmiechnął się, a następnie z ogromną czułością spojrzał na syna.
- Naruto...bez względu na wszystko twoja matka i ja zawsze będziemy cię kochać. W końcu zajmujesz w naszym sercu specjalne miejsce. Pamiętaj o tym. Nie pozwól nikomu powiedzieć, że jest inaczej, nawet jeśli nazywają cię potworem lub jakimkolwiek innym słowem, nie jesteś tym. Jesteś człowiekiem, który ma rodziców kochającym cię na tyle, że zginęli ratując cię. Jesteś bohaterem, gdyby nie ty cała wioska zostałaby zniszczona. Jesteś Naruto Namikaze Uzumaki, syn Żółtego Błysku Konoha i Czerwonokrwistej Habanero. Wierzę w ciebie i twoje wybory.
Dlatego też nawet jeśli w przyszłości staniesz się inny lub zechcesz zniszczyć tę wioskę, ze względu na to jak cię traktowano, to nadal będziemy cię bezwarunkowo kochać. Proszę nie zapominaj o tym.

Przez kilka chwil niekończącej się ciszy Naruto nie mógł zrobić nic więcej, jak tylko wpatrywać się w twarz ojca, oszołomiony słowami, których nigdy nie sądził, że usłyszy, chyba że w jego najbardziej fantazyjnych, samotnych snach.

Próbując powstrzymać płacz Naruto mocniej ścisnął dłoń ojca. 
-Czy to jest prawdziwe?- zapytał. 
-Nie tylko jakiś sen? Nie chcę wracać, jeśli to naprawdę tylko sen. Jeśli to sen, chcę po prostu zostać tutaj i śnić już na zawsze....

Bez słowa Czwarty przytulił syna i wyszeptał mu do ucha:
- Oczywiście, że jest to coś w rodzaju snu, Naruto. Ale dlaczego miałoby to oznaczać, że nie jest realne lub prawdziwe? Śmierć to tylko inna forma rzeczywistości.

Pochylił się i przycisnął usta do czoła Naruto w delikatnym pocałunku. 
-Czas, byś poszedł, synu - wyszeptał. 
-Nie możesz tu dłużej zostać. Wszyscy na ciebie czekają.

-Tou-chan…-powiedział cicho, odsuwając się od uścisku, kiedy jego łzy zniknęły

-Powiedz też mojemu uczniowi, Kakashiemu "cześć", kiedy go zobaczysz i przeproś go, naprawdę nie powinieneś go tak straszyć- wymamrotał Minato, a następnie pochylił się do poziomu chłopca i położył swoją rękę na jego głowie.

- Zawsze będziemy w twoim sercu Naruto, nie zapomnij o tym....


- Kocham Cię Tou-chan...- wymarotał chłopiec i po raz ostatni ujrzał uśmiech ojca, zanim zniknął.

Nie było już przy nim Czwartego ani Kuramy

Leżał na plecach i wpatrywał się przed siebie

Był w miejscu które było całe czarne, ale stawało się co raz jaśniejsze.

Czuł, że kiedy całkowicie się rozjaśni, obudzi się i znów będzie... mógł zobaczyć swoich przyjaciół

Naprawdę chciał zostać, ale wiedział też, że nie może

W jednym momencie usłyszał te niesamowite słowa skierowane do niego, w następnym widział uśmiech swojego taty, a w kolejnym.....

....znowu był sam

Zawsze będziemy w twoim sercu Naruto, nie zapomnij o tym....

Chłopiec uśmiechnął się kiedy zrozumiał, że może nie do końca.

W następnej chwili całe miejsce się rozjaśniło.

A potem nie było nic
__________________________________

Biedny i pobity Kakashi z wieloma guzami na głowie siedział obok futonu w którym leżał Naruto.

Ze względu na jego zawsze zrelaksowany język ciała i spokój każdy spodziewałby się, że znajdzie go z małą pomarańczową książką będącą przed jego twarzą.

 Ale nigdzie takiej książki nie było. 

Pozornie spokojne myśli kopiującego ninja były zbyt zmieszane, aby nawet pomyśleć o wyciągnięciu Icha Icha Paradise i udawania, że czyta.  

Zaniepokojenie i utrzymujący się dotyk strachu, że jego uczeń prawie stanął twarzą w twarz ze śmiercią wciąż był zbyt świeży w jego pamięci.

Było naprawdę blisko

Byli zbyt blisko stracenia go.

Na dodatek z jego winy.

Nie był pewien, co by zrobili, gdyby go rzeczywiście stracili. 

Naprawdę zaskoczyło go to, gdy zdał sobie z tego sprawę, że Naruto wbił się głębiej w ich serca, niż ktokolwiek z nich sobie to wyobrażał…

________

Po drugiej stronie futonu Haku siedział obok nieprzytomnego shinobi, mocno ściskając rękę Naruto. Bardzo się uspokoił, odkąd dowiedział się, że blondyn wciąż żyje, ale Zabuza nadal wyczuwał promieniującą od niego niemal namacalną aurę poczucia winy.

Wątpił, aby chłopiec kiedykolwiek by umarł, kiedy ktoś próbował go tak chronić. 

Wątpił również, czy kiedykolwiek spodziewał się, że nadpobudliwy ninja z którym się zaprzyjaźnił będzie osobą, która prawie oddaje za niego życie. 

Tak naprawdę odkąd się urodził Zabuza wątpił w wiele rzeczy.
_________

Sasuke natomiast stał oparty o przeciwległą ścianę ze skrzyżowanymi nogami i rękoma

Jego twarz była obojętna i znudzona. 

Ale dla kogoś, kto był wprawny w czytaniu tak subtelnego wyrazu twarzy Uchiha, Kakashi mógł łatwo wykryć ledwo zauważalny błysk tłumionej troski w oczach chłopca dla jego nieprzytomnego kolegi z drużyny. 

To zabawne, jak ci dwaj chłopcy opowiadali o ich rzekomej rywalizacji, ale kiedy jeden z nich został ranny, naprawdę nie chcą zostawić drugiego.

Pamiętał dokładnie reakcję Sasuke na widok umierającego Naruto w jego ramionach.

Wiedział też, że przez kilka dni chłopiec był emocjonalny.

Ale najwidoczniej odkąd przybyła Tsunade, genin się uspokoił.

Kakashi mógł jedynie założyć, że część udawanej obojętności Sasuke była spowodowana jego upartym przyznaniem się, że znalazł prawdziwego przyjaciela.

Atmosfera w pokoju była napięta, duszona przez wiele emocji zbyt silnych, by mogły być wypowiedziane. 

Pochłonięty swoimi myślami i innymi, Kakashi usłyszał nagle, jak Haku wydał z siebie ciche sapnięcie i zdał sobie sprawę, że Naruto zaczyna się budzić.

Mruczenie wyszło gdzieś z gardła Naruto, gdy słabo przesunął się pod kocami. 

Powieki otworzyły się gwałtownie, po czym ponownie szybko się zamknęły, jakby były zbyt ciężkie, by mogły pozostać otwarte przez jakiś czas. 

Kakashi szybko zbliżył się do Naruto naprzeciwko Haku. 

Za nim Sasuke również stał prosto przed ścianą i zaczął iść do przodu, ale nagle zatrzymał się kilka kroków od futonu.

 Wahał się przez chwilę na środku pokoju, jakby nie był pewien, czy naprawdę chce zdradzić takie wstydliwe emocje, jak troska czy zmartwienie; ale potem dostał determinacji i dołączył do Kakashiego.

- Dzięki bogu…- wymamrotał Haku i ścisnął dłoń Naruto, jakby bał się ją puścić. 
-Myślałem, że już nigdy się nie obudzisz...

Naruto leżał w milczeniu, a  jego na wpół przymknięte oczy błyszczały i były odległe. 

Kakashi podejrzewał, że to z powodu środków przeciwbólowych i uspokajających, które mu podali.

Musiało tak być, ponieważ w przeciwnym razie Naruto byłby praktycznie szczęśliwy z faktu, że ktoś się o niego naprawdę martwi.

Ale zamiast tego jedyne, co to leżał i wpatrywał się w sufit, jakby był jeszcze tysiąc mil w innym miejscu.

-Naruto?- Kakashi zawołał, pochylając się nad rannym uczniem
-Czy wiesz, gdzie jesteś? Pamiętasz, co się z tobą stało?

Przez chwilę Naruto po prostu leżał, wpatrując się tępo w sufit.
-Dom Pijaka...- wymamrotał mrugając okropnie ciężkimi powiekami. 

- Walka...na moście.... skoczyłem przed Haku....

-Zgadza się.- Kakashi skinął głową. Jedną ręką chwycił Naruto, której obecnie nie trzymał dotknięty ulgą Haku. 
-Miałeś szczęście, że twój lokator i Tsunade ci pomogli.Muszę przyznać, że nas wszystkich okropnie przeraziłeś


-Przepraszam… nie chciałem…- Naruto wymamrotał ponownie. Jego słowa były coraz trudniejsze do zrozumienia.

-Nie przepraszaj, Naruto- Haku natychmiast skorzystał z okazji, by wtrącić się
- To moja wina.

-Wszystko w porządku…- powiedział Naruto słabą próbą uspokajającego uśmiechu.

- Prawie umarłeś, idioto - warknął Sasuke. 
-Z pewnością nie jest w porządku.

-Nie…- wyszeptał Naruto, potrząsając głową i uśmiechając się szerzej.

-W porządku…jestem szczęśliwy...spotkałem wyjątkowa osobę... poznałem twojego nauczyciela Kakashi-sensei..mojego tatę

- Co? Nauczyciel Kakashiego-sensei, to ojciec Naruto? Kto jest tym nauczycielem?- zapytała Sakura, ale nikt jej nie odpowiedział

Kakashi nie był do końca pewien, jakie były reakcje Sasuke i pozostałych, ponieważ był prawie pewien, że jego serce na chwilę przestało bić.

Dokładnie wiedział o kim blondyn mówi

...Jak się dowiedział? Nie ma mowy, żeby się dowiedział. Więc jak ...

-Naruto, kto powiedział ci, że twój ojciec był moim sensei? -  Kakashi zapytał jeszcze bardziej pochylając się nad rannym uczniem. 
-Jak się dowiedziałeś?

Naruto posłał mu zmęczony uśmiech. 
- Sam mi to powiedział, choć już wiedziałem- wyszczerzył zęby. 

-Powiedział, że jest mu przykro… Powiedział mi, że pewnego dnia będę świetnym Hokage… Poprosił, mnie żebym cię przeprosił za to, że cię przestraszyłem i żebym ci powiedział "Cześć"

Przez kilka minut oszołomionej ciszy Kakashi czuł się tak, jakby ktoś właśnie uderzył go w głowę młotem.

 Jak Naruto mógł dowiedzieć się o swoim ojcu?

 Skąd mógł wiedzieć, że on - Kakashi - kiedyś znał jego ojca, który był jego sensei?

- Już... wcześniej wiedziałem kim jest mój ojciec ale dopiero teraz go poznałem...i jestem szczęśliwy- wymarotał uśmiechając się

Z pewnością… z pewnością trzeba było wyjaśnić, w jaki sposób Naruto dowiedział się o swoim prawdziwym pochodzeniu.

Musiało być jakieś inne wytłumaczenie - coś nieco bardziej rozsądnego niż to, w co chłopiec chciał, żeby uwierzył. 

Ponieważ pomysł, że rzeczywiście poznał swojego ojca, który nie żyje już od dwunastu lat ... Był mało wiarygodny

Ale z drugiej strony było to  jedyne wyjaśnienie dla którego chłopiec się nie obudził przez pewien czas.

Kakashi nigdy nie widział, żeby Naruto kłamał, nawet w sytuacjach, w których miał to zrobić. 

W końcu zawsze był uczciwym dzieckiem. 

Dodatkowo Jonin wątpił, by Naruto był na tyle kreatywny, by samemu wymyślić taką historię, gdyby tak się nie stało.

Być może było to możliwe, w końcu na chwilę przekroczył próg śmierci.

Naruto wciąż się do niego uśmiechał, myśląc o swoim spotkaniu z ojcem.

Następnie wstał szybko pełen energii i ponownie obrócił swoją osobowość o 180°, zachowując się jakby nic mu nie było

- Yosh! Teraz powie mi ktoś co mnie ominęło?- zapytał uśmiechając się jak idiota.

Nikt nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ drzwi nagle się otworzyły, a do pokoju weszło kilka osób.

Zamrugał, gdy zobaczył Inari'ego, Tsunami i Tazunę ze łzami w oczach i dwie nieznane kobiety za Zabuzą. 

Skrzywił się.

-Czy ktoś może mi powiedzieć, co się tutaj dzieje ?! I czemu one tu są!?-Krzyknął.

Kobieta o blond włosach uklękła przed nim. 

Położyła dłoń na jego czole i sprawdziła go.

- Byłeś poważnie ranny, nie budziłeś się przez jakiś czas, a twoi przyjaciele byli naprawdę przerażeni, bachorze.

- Wiem to! I kogo nazywasz bachorem, Baa-chan ?!

Patrzył, jak oko kobiety drgnęło, a czarnowłosa dziewczyna próbowała ją uspokoić. 

Chłopiec miał tylko jedną myśl
O cholerka...
___________________________________

- Mój czas też się już kończy.- wymarotał Minato do siebie kiedy zaczął zniknąć poczynając od nóg

Patrzył jak chłopiec się budzi i wszyscy się wokół niego zbierają.

Obraz nowonarodzonego Naruto wypełnił umysł Czwartego.

Zawsze myślał o tym, jak jego syn dorośnie, wymyślając wszystkie te różne scenariusze.

Niektóre z nich były naprawdę szalone i prawie nierealne.

Naruto był człowiekiem... dzieckiem, jakim Minato zawsze chciał, żeby był.

Nigdy tak naprawdę nie mógłby wymyślić takiego idealnego scenariusza dla Naruto, ponieważ w jego oczach chłopiec był idealny.

Jedna łza spadła, a później kolejne.

Był naprawdę szczęśliwy

Poznał swojego syna naprawdę szybciej niż sobie wyobrażał.

I choć również chciał go wciąż trzymać w ramionach, nie mógł.

Wiedział, że nie może.

Ponieważ go już na tym świecie nie było.

Minato uśmiechnął się ponuro

Popatrz Kushina

Widział jak Tsunade podbiega do Naruto

Byłabyś z niego dumna

- Wiem to! I kogo nazywasz bachorem, Baa-chan!

I na pewno byś mu przywaliła

Pokręcił głową z powodu braku szacunku jego syna.

- Grrr...znikaj już- odezwał się Kyuubi

Czwarty tylko się uśmiechnął po czym położył rękę na jak dla wielu przerażającym pysku wielkiego Lisa.

- Tak naprawdę był też jeden powód dla którego zamknąłem cię w Naruto.

Kyuubi poparzył na niego z nutą ciekawości

- Musisz wiedzieć, że kiedy Kushina i ja umarliśmy, chcieliśmy aby Naruto miał kogoś, kto byłby dla niego w tych złych czasach. Wiedziałem, że nie będzie miał łatwego życia, ponieważ był Jinchuuriki i nie miał rodziców. Byłeś dla niego jak brat i muszę powiedzieć jedno - dziękuję, Kurama.

Lis nie mógł znaleźć słów

Nie spodziewał się, że człowiek którego dwanaście lat temu zabił, będzie mu dziękował i zwróci się do niego po imieniu.

- To prawda, że sprawiłeś ból w jego życiu, ale dzięki temu wyrósł na silnego, niezależnego Shinobi. A to w dużej mierze dzięki Tobie -  Czwarty stał się prawie przeźroczysty

- I w końcu gdyby nie ty...nie spotkałbym tak szybko swojego syna...nie miałbym też tyle czasu aby z nim porozmawiać. Dlatego szczerze ci dziękuję za wszystko.

Minato się uśmiechnął, a jego ostanimi słowami, zanim całkowicie zniknął były:
- Opiekuj się Naruto.
___________________________________

Okej to najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam

Przepraszam, jeśli wam
to przeszkadza.

No więc jak wyszedł?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro