Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Naruto, Miasto i Terapia

Obrazek nie mój, znaleziony gdzieś na Pinterest.

Poprzednio:

Sasuke krzyknął szeptem:
- Dlaczego mnie zatrzymałeś? Nie chcesz jej również zabić?

- Tak. Ale chciałem powiedzieć, że musimy zakryć jej usta, aby nie krzyczała.

Sasuke zgodził się i zakrył jej usta.

- Okej. Jeden...Dwa...Trzy!

I obaj zadźgali.

___________________________________

Następnego ranka po tym jak Sakura Haruno została zadźgana przez dwóch geninów, Naruto obudził się, podszedł do Kakashiego i powiedział, że dziewczyna powinna odpocząć po wczorajszym ciężkim dniu.

(Nikt oprócz Naru i Sasu nie wie, że Banshee nie żyje)

Wyruszył na polanę i stworzył kilkaset klonów do treningu nad żywiołem.

Następnie wyjechał z Tazuną, aby udać się na most. Kiedy dotarli na miejsce, chłopiec spojrzał na wszystkich robotników, którzy budowali niedokończony, ale wciąż imponujący most.

Będąc tu już kilka minut, musiał przyznać, że był naprawdę znudzony. Stojąc wokół obserwując starca i grupę ludzi biegających dookoła pracując, zaczął myśleć nad wszystkimi wymówkami powrotu, które mógłby wcisnąć Hatake do jego zboczonego łba.

Naruto westchnął spoglądając na niebo.

Naprawdę zaczynam żałować, że pozwoliłem Hatake namówić mnie do tego. Wolałbym już znosić Sasuke-teme i jego dumę Uchiha niż być tutaj.

Coż przynajmniej jeden ból dupy mniej- Uszczęśliwił się chłopiec, na samą myśl, że różowowłosa dziewczyna już nie żyje

-Wyglądasz na znudzonego- skomentował Tazuna, niosąc duży kawałek profilu konstrukcyjnego z jednej strony mostu na drugą.

Naruto odwrócił się, by spojrzeć na niego z uśmiechem. - Nie prawda. Wolałbym raczej poradzić sobie ze starym pijakiem takim jak ty, zamiast z dziewczyną, która wolałaby bardziej rozwalić moją twarz niż powiedzieć choćby jedno miłe słowo, nie wspominając już o rozmyślającym Emo-teme, który mówi tylko jedną sylabę.- chłopiec ładnie kłamał

-Hahaha, naprawdę masz to coś w sobie, dzieciaku!-Tazuna roześmiał się.

Tak...Kyuubiego

Ej nie żałujesz chyba, nie?

Nieee skądże...gdyby nie ty nie byłbym w takiej sytuacji...

O to moja wina teraz, super obrażam się, dobranoc!

Starzec położył profil konstrukcyjny, aby inni robotnicy mogli go chwycić i przenieś do końca mostu.


-Hej Tazuna!

Naruto i Tazuna odwrócili się, by zobaczyć jednego z robotników podchodzącego do nich.

Budowniczy spojrzał na mężczyznę:

- O co chodzi, Giichi?

Giichi spojrzał na Tazunę, marszcząc brwi. - Ostatnio dużo myślałem...i chcę zrezygnować z pracy na moście.

-Co!- Tazuna wrzasnął ze zdziwienia:
Ty też! Dlaczego!?

-Tazuna znamy się od dawna...- zaczął Giichi, a Naruto wyczuł nadchodzące „ale".
-....Chcę ci pomóc, ale jeśli będziemy kontynuować tę pracę, Gato nas zauważy. A jeśli zginę?

Naruto podszedł do nich z niewielkim zmarszczeniem brwi, nie podobało mu się tchórzostwo tego człowieka.

Wygląda na to, że Stary pijak miał rację; ludzie tutaj stracili odwagę.

-Powinniśmy przestać budować ten most, gdy jest jeszcze tyle przed nami, po co ryzykować?- kontynuował mężczyzna, podając powody, które chciał rzucić swojemu przyjacielowi.

-Nie mogę tego zrobić- Tazuna położył dłoń na swoim kasku i spojrzał na mężczyznę.
-Ten most jest naszą nadzieją. To most, który zaczęliśmy budować razem, wierząc, że przyniesie to zasoby naszemu super biednemu krajowi.

Mężczyzna spojrzał błagalnie na Tazunę:
-Ale jeśli zginiemy, co wtedy!

-Jest już południe, skończmy na dzisiaj- przerwał mu Tazuna, odwracając się i zostawiając mężczyznę, zanim zatrzymał się i przemówił bez oglądania się do tyłu.
-Giichi, nie musisz wracać jutro.

Naruto zmarszczył brwi, podążając za Tazuną do miasta i rozejrzał się. Wspomniane miasto wyglądało naprawdę źle.

Budynki były zaniedbane i znajdowały się w stanie całkowitego zniszczenia.

Sklepy spożywcze miały bardzo mało żywności, a to, co sprzedawali, było świeże lub zgniłe.

Ludzie oglądali się za siebie, prawie jak gdyby oczekiwali, że zostaną zaatakowani lub dźgnięci w plecy przez nieznanego wroga.

Ale najgorsze było widzenie wielu ludzi, którzy najwyraźniej nie mieli dokąd pójść i siedzieli po prostu na chodnikach lub uliczkach. Niektórzy z nich trzymali tabliczki, na których napisane było, że są gotowi pracować, aby zdobyć jedzenie. Inni po prostu siedzieli lub opierali się o budynki wyglądając tak, jakby nie jadli od miesięcy. Wielu z tych ludzi, którzy głodowali byli po prostu dziećmi.

Miejsce to przypomniało chłopcowi wiele z jego dzieciństwa. Rok po tym, jak został wyrzucony z sierocińca, był również zmuszony do przeszukiwania śmieci w nadziei na przyzwoity posiłek. Było to kilka dni przed jego spotkaniem z Kuramą i zanim dowiedział się, że mili ludzie tacy jak Teguchi istnieją.

Po dwóch minutach został wyrwany z zadumy i rosnącej depresji przez Tazunę.

-Muszę kupić jakieś jedzenie na dzisiejszy obiad .- Zaczął mówić, kiedy on i Naruto szli w stronę czegoś, co wyglądało na sklep, gdyby nie fakt, że była tam tylko niewielka ilość jedzenia i prawie wszystko było stare.

-Jesteśmy - powiedział Tazuna, gdy wszedł do sklepu.

Naruto podążył za nim i patrzył, jak starzec rozgląda się po skromnej ilości jedzenia.

Prawie nie ma tu jedzenia- pomyślał blondyn.

Naruto wiedział, jak to jest głodować, kiedy został wyrzucony z sierocińca, gdy miał pięć lat. Przez rok mieszkał na ulicy i zaczął jeść z kosza na śmieci.

Właściwie to dlatego, że poszedł spróbować zdobyć coś z kosza w Ramen Ichiraku, blondyn zdołał zdobyć mieszkanie. To było szczęście, że Sandaime Hokage jadł w tamtym czasie i zauważył chłopca. Po opowiedzeniu historii przez Naruto, Sarutobi zadbał o to, by chłopiec zamieszkał we własnym miejscu.

Widząc kiepską ilość pożywienia i stan, w którym podawano jedzenie, zastanawiał się, czy lepiej mieć przy sobie jedzenie, ale nie być w stanie go zjeść, czy lepiej wiedzieć, że nie ma wystarczającej ilości jedzenia, by się nakarmić.

W końcu prawdopodobnie nie ma to znaczenia- pomyślał sobie

Tazuna skończył kupować swoje składniki i opuścił sklep.

Naruto podążył za nim. Niedługo po tym, jak zaczęli iść ulicą, poczuł lekkie szarpnięcie za jego bluzę. Odwrócił się i spojrzał w dół, by zobaczyć dziecko, które nie mogło mieć więcej niż pięć czy sześć lat.

Było wychudzone i nie miało nic poza brudnymi szmatami.

Jego ręce były przed nim oczekująco, czyniąc to oczywistym, czego chciał.

-Hej Tazuna-powiedział Naruto łagodnym głosem, ale wciąż wystarczająco głośno, by budowniczy mostu mógł go usłyszeć.

Mężczyzna odwrócił się i zobaczył Naruto patrzącego na małe dziecko.
-Przepraszam, ale czy masz coś przeciwko jeśli tu zostanę na chwilę...?

Tazuna spojrzał na blondyna, potem na dziecko i z powrotem na Naruto.

-W porządku-powiedział mężczyzna, zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje.

Naruto uśmiechnął się, tworząc pieczęć barana:
-Kage Bunshin No Jutsu -powiedział, powodując pojawienie się klona obok niego, -Mój klon odprowadzi cię do domu.

Tazuna pokiwał głową i zaczął iść razem z klonem do domu.

Kiedy oboje zaczęli odchodzić, Naruto spojrzał na przerażonego dzieciaka, który wciąż patrzył na jego klona i uśmiechnął się.

-Czy masz jakichś przyjaciół lub rodzinę, którzy również są głodni?- Zapytał Naruto.

Dzieciak spojrzał na niego.
-Uh huh, mam swojego onii-chan i wielu przyjaciół, którzy są...- Urwał i spojrzał w dół.

Naruto pokiwał głową ze zrozumieniem, gdy wyciągnął rękę. - Dlaczego nie pokażesz mi, gdzie są, a ja mogę wam dać trochę jedzenia

Dziecko patrzyło na dłoń Naruto przez sekundę, po czym wzięło ją i poprowadziło Naruto do miejsca, gdzie były inne sieroty i bezdomne osoby.

___________________________________

-Tsunami! Jestem w domu!-
Tazuna zawołał, gdy wszedł do domu, zdejmując kask i wieszając go na wieszaku.

Kakashi, który czytał na kanapie, podniósł wzrok i zmarszczył brwi pod maską:
-Tazuna-san, gdzie jest Naruto?

-Och, ten dzieciak...- Tazuna potarł tył głowy i wymyślił pretekst, by zakryć blondyna.
-Nie martw się o niego, powiedział, że ma jeszcze kilka rzeczy, które musi zrobić w mieście.

Grymas Kakashiego pogłębił się

Naruto bardzo się zmienił w ciągu ostatniego miesiąca, więc nie sądzę, żeby zrobił coś lekkomyślnego. Ale koniec końców nadal to jest Naruto, o którym mówimy, więc dobrze zachować ostrożność...

- Dziękuję Tazuna-san - powiedział Kakashi, wstając i kierując się w stronę drzwi.
-Myślę, że sprawdzę i zobaczę, jak radzi sobie Sasuke, odkąd Sakura odpoczywa.

Tazuna patrzył, jak Kakashi odszedł, po czym wzruszył ramionami i ruszył do kuchni, gdzie najprawdopodobniej była Tsunami.

Kiedy Kakashi opuścił dom, przygryzł kciuk i zaczął robić kilka znaków dłońmi. Westchnął, czując niewielką ilość czakry, która teraz mu została.
Waląc otwartą dłonią w ziemię, wypowiedział:

-Kuchiyose No Jutsu! - Gdy tylko jego ręka dotknęła ziemi, na ziemi pod jego dłonią pojawiła się pieczęć.

Nastąpił podmuch dymu, a gdy się rozproszył, był tam Mops z niebieską kamizelką i opaską Konohy oraz z leniwym wyrazem twarzy.

-Yo Kakashi-powiedział mops, podnosząc łapę na powitanie.
-Nie wzywałeś mnie już od dawna, czy jest coś, czego potrzebujesz?

-Pakkun- powitał się z psem Kakashi, sięgając do sakiewki i wyciągając mały podarty bandaż.
-Chcę, żebyś znalazł osobę, do której należy ten zapach, wróć i powiedz mi, czy wszystko z nim w porządku.

Pakkun skinął głową, a następnie powąchał. Przyłożył nos do ziemi, po czym podniósł wzrok: -Mam już trop Kakashi, do zobaczenia później.

Gdy Pakkun pobiegł w stronę zapachy, Kakashi westchnął i wrócił do środka.

__________________________________


-... A potem chunini i jonini z naszej wioski zaczęli mnie gonić po wiosce.- Naruto skończył opowiadać historię swojego najwspanialszego żartu z pomalowania pomników Hokage do dzieci, które zgromadziły się wokół niego.

Dziecko, które wcześniej podeszło do niego, błagając o jedzenie, doprowadziło Naruto do miejsca, gdzie była grupa piętnastu osób, w wieku od pięciu do dwunastu lat, wszyscy ubrani w takie same szmaciane ubrania. I również głodni.

Z talentem do opowiadania o sobie jaki kiedyś był jako ​dowcipniś, Naruto zaczął zachwycać całą gromadę dzieci, po czym stworzył pięćdziesiąt klonów i podzielił je na grupy.

Grupa pierwsza liczyła dwadzieścia pięć klonów, które wykorzystały swoje wciąż rozwijające się umiejętności chodzenia po wodzie, aby stanąć nad wodą z siatką i złapać jak najwięcej ryb.

Druga grupa klonów miała dwadzieścia klonów podzielonych na dwie grupy po dziesięć. Jedna grupa poszła po drewno, a druga zbudowała zrobiła miejsce na ognisko, aby ugotować jedzenie.

Ostatnią grupą było pięć klonów, którym powierzono zadanie pomagania Naruto w zabawie z dziećmi.

Zrobili wszystko, od w klasę, poprzez Babajaga patrzy, a nawet przejażdżki na baranach.

Naruto pokazał im nawet swoje mniej destrukcyjne jutsu, takie jak jutsu, które teraz nazywał Kage Henge, ponieważ Anko powiedziała mu, że jego jutsu nie jest iluzją jak standardowy Henge, ale prawdziwą transformacja.

Gdy klony skończyły gotować, Naruto zmusił dzieci do staniu gęsiego, a on i jego klony przekazywali im jedzenie, obserwując w mieszaninie rozbawienia i smutku, jak grupa dzieci pożerała ich posiłek, jakby nie jedli od miesięcy. Blondyn podejrzewał, że jest to bardzo bliskie prawdy.

-To takie fajne Onii-chan!- Jedno z dzieci powiedziało: mała dziewczynka o długich brązowych włosach i zielonych oczach.

Naruto uśmiechnął się do niej:
-Tak, dopóki Iruka-sensei mnie złapał.- Skończył z nieco zakłopotanym wyrazem twarzy.

-Kim jest Iruka-sensei Nii-chan?- zapytało inne dziecko.

-Jest osobą, o której można powiedzieć, że mniej więcej nauczyła mnie o byciu ninja- odpowiedział Naruto, opierając się na rękach, patrząc na zgromadzoną wokół siebie grupę.
-Jest całkiem fajny, poza tym, że zawsze jakimś cudem, ma tę magiczną zdolność, pozwalającą mu znaleźć mnie po moich wybrykach.

Naruto pozostał z dziećmi jeszcze przez następne kilka godzin, opowiadając im o swoich przeróżnych psikusach. Musiał przyznać, że miło było mieć publiczność, która uwielbiała słyszeć o jego żartobliwej karierze, ponieważ wcześniej nigdy tak naprawdę nie był tak widziany, z wyjątkiem jego "rywala" Konohamaru.

Patrząc w niebo, Naruto zmarszczył brwi, kiedy zobaczył, że słońce zaczyna już zachodzić

-Wygląda na to, że muszę wracać- Wstał, ku rozczarowaniu dzieci.

-Eeee! Czy naprawdę musisz już odejść Onii-chan?- zapytał go ten, który go tu prowadził.

Naruto uśmiechnął się i zmierzwił włosy dziecku:
-Tak, ja... muszę pomóc chronić budowniczego mostu. On uratuje ten kraj przed Gato, aby upewnić się, że wszyscy możecie znowu żyć szczęśliwym życiem.

-Naprawdę? - zapytał chłopiec z przerażeniem.

Naruto obdarzył chłopca jego szczerym uśmiechem: -Oczywiście! Dlatego muszę go chronić i zakończyć misję, po niej Gato nie spróbuje nawet później postawić tu palca !

-Wow... jesteś jak bohater!- jedna z dziewcząt powiedziała.

Naruto zachichotał; ukrywając niewielką ilość bólu, jakie dały mu te słowa.

Jego ojciec chciał, aby chłopiec był uważany za bohatera Konohy, ponieważ ochronił ją przed Kyuubi; ale żaden z mieszkańców wioski go tak nie widział.

-Może...- powiedział Naruto, uśmiechając się do dziewczynki,
-Miło jest wiedzieć, że niektórzy tak uważają.

__________________________________

Miejsce: Nieznane, wykraczające poza nasz wymiar

Różowowłosa dziewczyna obudziła się w ciemnym miejscu, bez jakiegokolwiek źródła światła.

- Sasuke-Kun !?Gdzie jesteś!? - zapytała spanikowana

Nie było żadnego dźwięku, a jedyne co słychać to milczenie.

Nagle za plecami dziewczyna poczuła obecność. Odwróciła się w nadziei, że jej ukochany tam będzie.

Ale nie.

To nie był on.

Zamiast niego stała tam postać, wyglądająca jak szalony psychopatyczny morderca z kosą.

W momencie gdy go zobaczyła, myślała, że się zaraz posra.

Możliwe, że nawet to zrobiła.

No bo przecież cały czas miała Sasuke, który by ją chronił.

Ale teraz go nie było.

O, nie! Istny koszmar!

- Proszę, nie zabijaj mnie! Pozwól mi jeszcze raz się z nim zobaczyć! - krzyknęła przerażona do czegoś stojącego kilka kroków dalej od niej

- Już nie żyjesz. A ja jestem Królem Shinigami i jestem tu po to by zabrać twoja duszę.- poinformowała ją postać

- C-Co ja umarłam!? To niemożliwe! O, nie! Sasuke-Kun musi być taki samotny beze mnie. Musisz mnie jak najszybciej do niego zabrać!

- Zaufaj mi, on za tobą nie tęskni. I Proszę cię, przestań krzyczeć. Uszy mnie bolą.

- J-jak umarłam?- Sakura zapytała ze łzami w oczach

- Wykrwawienie- powiedział i zaczął zmierzać w jej kierunku, by zabrać jej duszę do piekła, za bycie fangirl.

- POSŁUCHAJ MNIE! SASUKE-KUN MNIE POTRZEBUJE! MASZ MNIE PRZYWRÓCIĆ DO ŻYCIA!

Shinigami zaczął pocić się, kiedy Kekkai Genkai Różowej Banshee się aktywował.

- Muszę zabrać twoją-

- ZRÓB TO TERAZ! ALBO KOPNĘ CIĘ W KULKI, TY GŁUPI SHINIGAMI!

- Czy wiesz, kim ja jes-

- ZAMKNIJ SIĘ! NAWET ŚMIERĆ NIE MOŻE POWSTRZYMAĆ MOJEJ MIŁOŚCI DO SASUKE! TY BAKA! SHANNARO!

Tym razem wewnętrzna Sakura połączyła się ze zewnętrzną.


- O chole- nie mógł dokończyć ponieważ dziewczyna rzuciła się na niego, uderzając go nieprzerwanie pięściami.

Nawet kogoś mojego poziomu będzie bić.

Potwór.

Co dziwne odczuwam ból ?

Dlaczego mnie to boli?

Ano tak to przecież Sakura Haruno.

Prawdziwy potwór.

- Okej! W porządku! Odeślę cię z powrotem, potworze!

- Tak! Miłość zwycięża! Czekaj, co powiedziałeś!?

- N-nic- zaczął się powoli oddalać

- Nie skończyłam jeszcze z tobą! SHANNARO!

Następna fala ataków spowodowała, że Shinigami naprawdę myślał, że umrze.

- Okej! Okej! JUŻ! Odeślę cię z powrotem i nigdy nie wracaj, p- został odcięty przez jej mordercze spojrzenie

Przełknął.

-...P-piękna.

- O, tak! Sasuke-kun zaraz będę przy tobie!

___________________________________

Po tym dniu....klan Haruno został uznany jako nieśmiertelny.

Shinigami zbyt bali się brać ich duszę.

Zyskali również fobię koloru różowego.

Zapamiętajcie! Lekcja życia!

___________________________________

Niecałe piętnaście minut później Naruto przeszedł przez frontowe drzwi do domu Tazuny.

-Wróciłem-zawołał Naruto, podchodząc do stołu przy którym siedział jego sensei i Sasuke, wraz z Tazuną i jego rodziną, jedząc obiad.

Kakashi podniósł wzrok znad książki i dał swojemu blond uczniowi słynny uśmiech z zamkniętymi oczami:
-Ach. Naruto, czy załatwiłeś to, co chciałeś?

Naruto skinął głową, gdy usiadł i zaczął nakładać jedzenie na talerz:
-Tak.

Myślę, że powinienem był sobie uświadomić, że coś takiego się wydarzy- pomyślał Kakashi, kiedy wrócił do swojej książki, ale nie czytał jej jeszcze.

Biorąc pod uwagę, że choć jest trochę inaczej, sytuacja wielu z nich jest podobna do wcześniejszych lat Naruto.

Kakashi był w stanie dowiedzieć się, co Naruto robił przez Pakkuna.

Gdy wszyscy zaczęli znowu jeść, Naruto spojrzał na Sasuke:

-Hej teme-powiedział, sprawiając, że Sasuke zatrzymał się z łyżką w powietrzu, by przyjrzeć się blondynowi.

-Jak idzie wspinanie się na drzewo?- Zapytał Naruto z bezczelnym uśmiechem.

Sasuke spojrzał na Naruto i przełknął. Jego wspinaczka po drzewach nie przebiegała tak dobrze; udało mu się zdobyć tylko dziesięć kroków wyżej niż wczoraj.

-Lepiej- skłamał Sasuke z zadowolonym wyrazem twarzy, nie chcąc dać Naruto satysfakcji z tego, że ma trudności z ćwiczeniem.
-Niedługo zakończę to ćwiczenie

-O?- Naruto zapytał z uniesioną brwią.
-Więc dziesięć kroków wyżej niż ostatnim razem nazywasz lepiej? Nie zdawałem sobie sprawy, że "elitarny" Uchiha uważa, że tak mały postęp jest czymś, z czego można być dumnym.

O nie
Kakashi przeklął się
To nie wygląda dobrze.

Sasuke zesztywniał na swoim miejscu, kiedy spojrzał na Naruto:
-Skąd o tym wiesz?

-Mam w domu kilka klonów dla dodatkowej ochrony. Jeden z nich po prostu widział cię trenującego.

-A co cię to obchodzi!- Sasuke syknął, zły, że dobe drwi z niego. I że dobe przekroczył go w czymś, co powinien zrobić łatwo.

-Jesteś moim kolegą z drużyny, oczywiście, że mnie to obchodzi- powiedział Naruto wzruszając ramionami, zaskakując Sasuke i innych.
-Mogę nie lubić twojej postawy, ale nadal jesteś moim kolegą z drużyny. Naruto spojrzał na Sasuke, a jego usta lekko drgnęły.
-A teraz jeśli ładnie zapytasz, mogę po prostu ci pomóc.

Wszyscy spojrzeli na Sasuke, który wydawał się mieć jakąś wewnętrzną debatę.

Kruczoczarno włosy Genin spojrzał na Naruto, by zobaczyć, jak blondyn patrzy na niego ze spokojnym wyrazem twarzy.

Kiedy dobe stał się taki? Zadał sobie pytanie.

Od tamtego czasu zdania testu Genina jest taki. Nie... Myślę, że był taki jeszcze przedtem. Ale nie wiem jak i kiedy się zmienił.

Sasuke zamknął oczy na chwilę, próbując zdecydować, co robić.

-Ja...- Sasuke przerwał, jakby to, co miał zamiar powiedzieć, było pewnego rodzaju grzechem: -Chciałbym twojej pomocy...

Ci, którzy myśleli, że Naruto może powiedzieć "nie" tylko po to, by drwić z Uchihy, byli zaskoczeni, gdy blondyn tylko skinął głową
-Obudź się około 7:00 rano i zaczniemy Trening.

Jednak jedna osoba miała dość sposobu działania tych ninja. W oczach Inari'ego pojawiły się łzy, gdy spojrzał na Naruto. Akt, który nie został niezauważony przez wspomnianą blondynkę.

- Czy jest coś, co chcesz powiedzieć dzieciaku?- zapytał Naruto, gdy spojrzał na teraz gotowego do wybuchu Inari.

- Co się stało Inari-kun?- zapytał niczego nieświadomy Kakashi.

O nie powrócił pedofil

Już nie obrażony? Ale no cóż się z tobą zgadzam.

Inari wstał i uderzył dłońmi w stół:

-Dlaczego dajecie sobie nadzieję! Kiedy stajesz twarzą w twarz z silnymi, słabi umierają!

Naruto uśmiechnął się złośliwie do dzieciaka:
-Wiesz...masz rację.

Wszyscy, którzy oczekiwali jakiegoś wybuchu, spojrzeli na Naruto ze zdziwieniem, gdy mówił.

- Słabi zawsze zostaną pokonani przez silnych - blondyn spojrzał na Inari, jego uśmieszek rozszerzył się odrobinę.
-Gato i jego ludzie są słabi, nic poza tchórzami, którzy wynajmują ludzi, aby sobie z nami poradzić, bo sami nie potrafią nawet walczyć.
Mogą walczyć tylko z ludźmi, którzy nie mają siły lub woli walki.- Naruto opuścił głowę na stół, odwracając wzrok od Inari: -Nie jesteśmy słabi. Nie wrzucaj nas w tę samą kategorię, co ty, nie jesteśmy do siebie podobni-

Łzy zaczęły spływać po twarzy Inariego jeszcze szybciej niż przedtem, gdy spojrzał na Naruto:

-Cieszę się, że nie jesteśmy tacy sami! Nie chciałbym być taki jak ty! Co ty do diabła wiesz o mnie! Różnię się od ciebie, zawsze zachowujesz się tak szczęśliwy, jakbyś nawet nie dbał o świat! Nie wiesz, jak życie może być ciężkie!

Naruto uniósł głowę i spojrzał na chłopaka, nieświadomie kierując w jego oczy zabójczą intencję, tak że oczy Inari rozszerzyły się i zaczął się trząść. Nigdy nie doświadczył tego wcześniej. Chłopiec nie był w stanie właściwie się bronić i był zmuszony usiąść, ponieważ jego nogi nie były już w stanie go utrzymać.

-Narzekaj i jęcz o swoim życiu. Myśląc, że naprawdę jest trudne- głos Naruto był miękki, niemal niezauważalny szept. Jednak tak naprawdę był wściekły.
Kilka osób w pokoju wzdrygnęło się, w tym mały chłopiec.

Naruto wstał i podszedł do dziecka, które było zbyt przerażone, by się ruszyć. Oczy Naruto zdawały się stawać bardziej mordercze, kiedy jego umysł powrócił do dzieci, które spotkał w mieście. Ci, którzy nie mieli dokąd pójść, których rodzice zniknęli, najprawdopodobniej z powodu tego, że Gato zabił ich ludzi.

-Siedzisz w tym domu ze swoją kochającą rodziną, mamą, która dla ciebie gotuje i martwi się o ciebie, i kocha cię bezwarunkowo. Masz dziadka, który buduje most, abyś ty i twój kraj mogli być wolni od Gato...tsk - prychnął Naruto z niesmakiem.
-Co za ciężkie życie! Oh mój tatuś umarł, o nie, przestań płakać jak baba.Założę się, że nawet nie postawiłeś stopy w mieście, prawda? Nigdy nawet nie byłeś w nim, gdzie dzieci jeszcze młodsze niż ty stracili obu rodziców! Również ja nie mam mamy, która by mi gotowała jedzenie ani prawdziwego dziadka, który jest gotów stawić czoła osobie takiej jak Gato.

Naruto przypomniał sobie swoją przeszłość, wyrzucony z sierocińca w młodym wieku, mieszkając na ulicy przez prawie rok. Nie będąc w stanie kupić dobrego jedzenia ze sklepu. Zmuszony do przeszukiwania koszów na śmieci.

Ale przede wszystkim przypomniał sobie samotność, z którą miał do czynienia.

I spojrzenia oraz szepty ludzi.

- Popatrz, to on!

- Kim on jest, że myśli, że ma prawo, chodzić po tej ulicy, jakby był właścicielem tego miejsca!

- Słuchaj, nie zbliżaj się znowu do tego chłopca!

- Tak się cieszę, że nie został ninja

- Tak, to byłoby straszne, gdyby to zrobił. To znaczy, on jest...

Naruto zacisnął zęby, gdy w jego umyśle rozbłysły wspomnienia:

-Cieszę się, że nie jestem taki jak ty! Miałem gorzej...Głupie małe dziecko, tylko hańbisz imię Kaiza.

Oczy Inari rozszerzyły się, gdy blondyn wspomniał imię ojca.

Inari pociągnął nosem, zanim wyszedł za drzwi.

- Przepraszam za niego- powiedział Kakashi

Blondyn odwrócił wzrok i spojrzał na okno.

- Nic się nie stało. Może pójdę zawołać waszą przyjaciółkę na kolację.- powiedziała Tsunami kierując się w stronę w której odpoczywała różowowłosa dziewczyna.

Przez 2 minuty było cicho dopóki
w całym domu nie pojawił się krzyk Tsunami. Pochodził on z pokoju Sakury.

Dwóch morderców uśmiechnęło się zwycięsko do siebie.

Udając zmartwionych pobiegli na górę do pokoju.

To co zobaczyli ich zamurowało.

-...co... się....do...cholery... stało?-
Zapytał Naruto całkowicie zszokowany, kiedy patrzył na zwłoki dziewczyny.

- Niemożliwe!- krzyknął ze strachu Sasuke
- D-Dlaczego!? Dlaczego ty wciąż żyjesz!?

Sakura Haruno, powtarzam Sakura Haruno siedziała po prostu przed nimi z dwoma kunai'ami głęboko w piersi jakby nic jej nie było.

- Popatrz Sasuke-Kun. Bóg Prawdziwej miłości zapobiegł mojej śmierci.Czy nie widzisz tego? To przeznaczenie.- mówiła szczęśliwie.

Kakashi przyszedł najszybciej jak mógł i zobaczył nieprzytomną Tsunami na podłodze.

Kiedy spojrzał na środek pokoju, jego umysł się wyłączył.

Tak naprawdę rzeczywistość rozpadła się wszystkim, którzy nie byli Sakurą.

- Do cholery kurwa! Nie wciskaj mi tego kitu. Aaaaachhhh!!!- Naruto oszalał

Kurama.

Tak?😢

Nie żyjesz.

Wiem.

-Powinnaś być martwa! Jakim cudem...ty....ty...- łzy spływały po twarzy Sasuke, ponieważ jego plemniki nie były już bezpieczne.

Zielone oczy Sakury zrobiły się różowe, a słowo, które wypowiedziała, brzmiało: -Miłość

Naruto i Sasuke odwrócili się i skierowali w stronę drzwi.

-Gdzie idziecie chłopcy?- zapytał Kakashi, kiedy wyszedł z transu .

- Na terapię!- krzyknął Naruto,kiedy Sasuke zatrzasnął mocno drzwi.

Każdy wpatrywał się w drzwi, przez które przeszedło dwóch geninów; zastanawiając się, co spowodowało u nich tak silną reakcję.

Kakashi wstał i również wyszedł. Przechodząc, zobaczył Inari'ego siedzącego na pomoście.

-Mogę się dosiąść?-zapytał Jonin, powodując, że Inari odwrócił głowę.
___________________________________
Tymczasem w innym wymiarze:

Pobity Shinigami westchnął:
- Cóż zebraliśmy się tutaj ponieważ ja... postanowiłem zrezygnować z miejsca Króla Shinigami i dlatego teraz jest wybór następcy.

Kandydaci rozmawiali między sobą o tym, kto zostanie ich nowym królem.

-Wszyscy macie teraz szansę się nim stać.... ale musicie zostać poddani próbie. Sakura Haruno musi umrzeć. Jeśli ją zabijesz, automatycznie zostajesz
nowym Królem Shinigami.

-TAK JEST!

Proszę was ratujcie ludzkość przed zagładą- myślał były Król zanim zniknął.

___________________________________
Gdzieś w środku lasu dwóch młodych geninów zastanawiało się co powinni zrobić ze swoim życiem.

Sasuke patrzył na drzewo wierząc, że zaraz uzyska odpowiedź.

Naruto zastanawiał się dlaczego Sakura wciąż żyje.

Zanim znaleziono jej ciało upłynęło ponad 12 godzin, więc jakim cholernym cudem ona żyje!?

Jest nieśmiertelna?

Do cholery co za kretyn urodził te stworzenie.

Potrzebuję liny....nie to nie zadziała...

- Naruto ?

- Co!?

- ..... dlaczego ona żyje?

- ....

-....

- Musi być jakiś sposób by ją zabić....

- ....

- Ej No! Pomóż mi do cholery!

- To twój problem, że ona żyje, nie mój. Chociaż nie mogę zaprzeczyć, że mnie to wkurzyło. Jestem pewien, że ją wtedy zabiliśmy.- Na jego twarzy pojawił się uśmieszek
-Nie wiedziałem, że Uchiha się czegoś boją.

- Zamknij się dobe!...Sakura to wyjątek

Po chwili rozmyślania, Naruto wstał i otrzepał się:

- Idziesz? Kakashi będzie zły.

Sasuke westchnął i podążył za blondynem.

Nie było ich tylko 12 minut, a po miejscu w którym przebywali pozostało absolutnie kurwa nic

Kilka krzaków było sfajczonych.

W 23 drzewach były dziury kształtu twarzy.

___________________________________

2 minuty później chłopcy dotarli do drzwi i je otworzyli

Oczy wszystkich rozszerzyły się na widok stanu dwóch geninów.

Na ich ciele było od groma siniaków, nie mówiąc już o tym, że ich twarze były naprawdę w złym stanie.

- O mój boże, co się stało!?- zapytała spanikowana Tsunami biegnąc po apteczkę pierwszej pomocy.

Inari się zastanawiał czy ich nie zaatakowano.

- Baka! Co mu zrobiłeś!?- krzyknęła Sakura

- Naruto, Sasuke, co się z wami stało w ciągu 14 minut odkąd opuściliście dom?- zapytał zmartwiony Kakashi

- Jak powiedziałem mieliśmy Terapię- Wzruszył ramionami blondyn.

- ......

- A tak naprawdę musiałem pomóc Sasuke, w szukaniu jego żyletki.- powiedział i usiadł na krześle, a obok niego Uchiha.

-......

- Nic nam nie jest- zapewniał Sasuke

- Na pewno chłopcy?- zapytała Tsunami trzymając apteczkę na wszelki wypadek

Pokiwali głową.

- Skoro tak mówicie.

Po około dwóch minutach ciszy Kakashi przemówił:

- Naruto kiedy Sasuke uda się opanować wspinanie po drzewach?

- Myślę, że jutrzejszy trening będzie wystarczający, ale po tym trzeba będzie popracować nad udoskonaleniem wspinania po drzewach- odpowiedział blondyn.

Kakashi uniósł brew, podnosząc wzrok znad książki.
-Co masz na myśli przez udoskonalenie?- zapytał z ciekawością.

- Powiedziano mi, że ćwiczenie wspinania się na drzewo nie jest naprawdę opanowane, dopóki nie będziesz mógł pozostać na pionowej powierzchni przez godzinę, podczas walki.- odpowiedział blondyn, chwytając talerz i trochę jedzenia.

-To naprawdę dobry pomysł- powiedział Kakashi, patrząc na Sakurę.
-Sakura, za dwa dni Naruto i ja będziemy strzegli mostu; chcę, żebyś ty już pracowała nad udoskonaleniem wspinania po drzewie.

Sakura trochę zbladła na myśl, że ma zrobić to, co powiedział Naruto, ale skinęła głową, bo nie chciała sprzeciwić się jej sensei -Hai Kakashi-sensei

-Dobrze- uśmiechnięty Kakashi zwrócił się do Naruto:
-Nie masz z tym pomysłem żadnego problemu, Naruto?

Naruto potrząsnął głową. - W porządku; mogę zrobić trening wcześnie rano, zanim wyruszymy.

-Doskonale!-Kakashi powiedział z kolejnym uśmiechem:
-Liczę na ciebie, że będziesz mnie wspierać ,na wypadek gdyby coś się stało.

Naruto uśmiechnął się: - Po prostu chcesz mnie tam, że jak gdyby coś się wydarzyło, to ty będziesz czytał swoje porno, podczas gdy ja będę walczył.

-Wiesz, że to nie prawda Naruto - powiedział Kakashi z fałszywym tonem zranienia, co mogło być bardziej wiarygodne, gdyby nie to, że ponownie wrócił do czytania swojego porno.
-Nigdy nie pozwoliłbym towarzyszowi walczyć na własną rękę, jeśli byłbym w stanie mu pomóc.

-Uh huh na pewno-Naruto przewrócił oczami, po czym zaczął jeść.
-Byłbyś bardziej przekonujący, gdybyś nie czytał teraz swojego cennego Icha Icha, sensei.

-Cóż, nigdy nie wiem, kiedy dostanę kolejną szansę- powiedział Kakashi, odwracając stronę i sumiennie ignorując spojrzenia dwóch kobiet w domu.
-Zwłaszcza jeśli jutro by coś się stało; muszę przecież mądrze wykorzystać mój czas.

-Hah!- Naruto roześmiał się: - Przyznaj się już, że jesteś leniwym dupkiem, który po prostu nie chce robić niczego innego poza czytaniem swojego porno.

Nagle odezwała się Sakura, która z minuty na minutę stawała się coraz bardziej czerwona.
-Czy wy dwaj się zamkniecie? Nie chcę słyszeć, jak mówisz Naruto o pornograficznym uzależnieniu naszego sensei!

Kakashi i Naruto spojrzeli na siebie, po czym wzruszyli ramionami.

-Okej Sakura~chan-powiedział Naruto, kolejny uśmiech pojawił się na jego twarzy, który Kakashi rozpoznał jako uśmiech, kiedy blondyn robił swoje dowcipy.
-Jeśli chcesz, możemy porozmawiać o tym, że masz ukrytą kapliczkę Sasuke w głębszej części szafy....

Jak tylko Naruto to powiedział, wydarzyło się kilka różnych rzeczy.

Kakashi upuścił książkę, probując się nie śmiać.

Tazuna się śmiał.

Inari wyglądał na zdezorientowanego, kiedy zastanawiał się, dlaczego ktoś ma w szafie kapliczkę innej osoby.

Tsunami trochę się zarumieniła, zastanawiając się, czy Sakura może mieć jakieś problemy psychiczne.

Sasuke zbladł, był blady jak duch i modlił się do każdego Boga, z nadzieją, że Naruto kłamie.

I Sakura...

-Na-ru-to!

... Była czerwona od gniewu, na tyle czerwona, że pomidor byłby blady w porównaniu z jej twarzą. Również zastanawiała się, skąd Naruto wiedział, że ma kapliczkę poświęconą Sasuke w jej szafie, którą pielęgnowała każdego ranka.

-Nie żyjesz!

_________________________________

Okej powrót...po dwóch tygodniach chyba nie...hehe

Jak wyszedł?

Jak terapia chłopców wam się spodobała xD?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro