Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Naruto, jego "IŚ" i Eliminacje (cz.1)

-Ta część egzaminu była prosta- powiedział blondyn wzdychając z nudów

- Hn.

- Szkoda tylko, że musimy teraz czekać na Kakashiego, zamiast iść do domu, albo na ramen - chłopiec uśmiechnął się.

- Tylko o tym myślisz Naruto-baka?

- Yhm....

- Jezuuu w takim tempie się nie zakochasz....

Naruto otrząsnął się z myśli

- Nie plawda! Kocham kogoś całym sercem ❤️

- Niby kogo?

- No cóż...- blondyn potarł tył głowy z zakłopotaniem

__________Wspomnienie_________
Wiek: 8 lat

-Zainteresowania miłosne? - zapytała Tsunade

Nadal wypytywała swojego "ulubionego" siostrzeńca o parę rzeczy.

Hej, Kurama-nii-san co to znaczy?

Chyba czy masz coś co cię pociąga i z kim spędził byś całe życie

Och...

- Tak mam.

Wreszcie, Kami! Ten chłopak może mieć jeszcze przyszłość

- Powiesz mi kto to jest?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo powiesz innym, a oni mi ją zabiorą

- Jako Shinobi, obiecuje, że tego nie zrobię

- W porządku podejdź tutaj to ci powiem

Tsunade podeszła do niego, a on pochylił się do jej ucha

- To jest...

- No?














- Ramen-chan- wyszeptał

Odsunął się i uśmiechnął się nie śmiało z małym rumieńcem

- Tylko nie mów nikomu, proszę- zaczął odchodzić

Tsunade upadła na ziemię i już nie wstała.
___________________________________

-...widzicie. Mam już kogoś 😛

- ....

- ....

- ....

- No co? Wszyscy macie jakiś problem?

- W jakim ty świecie żyjesz, Dobe?- zapytał Sasuke

- A co ci do tego, Teme!?

- Hn.

- Gdybyś tylko widział jego świat, Uchiha. Hahaha.

- Chętnie wysłucham.- stwierdził Sasuke

- Ty Kupo Rudego Gówna, nawet się nie waż mu mówić...Masz coś do mojego idealnego świata z dzieciństwa? - blondyn zagroził

- Oczywiście, że nie. Uważam go tylko za interesujący.

- Zaintrygiwałem się jeszcze bardziej.

- Gotowy Uchiha?

- Zawsze i wszędzie.

- Wg Naruto wszystko powinno się tak wydarzyć....

_________" Idealny świat"________
Moment Narodzin

Tłum gromadził się wokół Wieży Hokage i wokół było słychać wiele plotek.

Wewnątrz nowo przywrócony Trzeci Hokage skrzywił się przed swoją radą.

Miał dość silny ból głowy.

Cały kryzys był wystarczająco zły.

Teraz musiał zmierzyć się z nagle ogromnym dylematem moralnym.

Z jednej strony Minato nie żył, co było okropne.

Był takim obiecującym młodym Hokage, jego ulubionym uczniem i dobrym przyjacielem.

Z drugiej strony, do cholery, przez Minato teraz musiał wrócić ze swojej emerytury, by poradzić sobie z tym gigantycznym bałaganem jaki Czwarty po sobie pozostawił.

Dziecko, które trzymał, znów zaczęło płakać.

Hiruzen westchnął i w końcu zwrócił się do rady.

-Jak wiecie, Czwarty Hokage nie żyje, a ja powróciłem do tej roli...- zaczął.

Rada skinęła głową, choć Danzo najprawdopodobniej przewrócił oczami.

- To jego syn, Naruto -stwierdził po prostu i odrazu było słychać szepty.

Hiruzen podniósł rękę, uciszając ich.
- Jego matką jest Uzumaki Kushina. Jestem pewien, że wszyscy ją pamiętamy.-Część rady skrzywiła się, przypominając sobie nadpobudliwego sprawcę problemów.

-Czwarty chciał, aby ten związek był utrzymywany w tajemnicy nawet w tej wiosce, aby uniknąć potencjalnych prób zamachu ze strony naszych rywalizujących wiosek.- Rada skinęła głową ze zrozumieniem

-Na razie tożsamość ojca Naruto jest tajemnicą klasy S. Nikt poza tym pokojem nie wie, że Żółty Błysk ma syna.Jak wiecie, wyciek tajemnicy tej rangi podlega karze śmierci.

Wszyscy skinęli głową

-Hokage-sama, jeśli mógłbym przerwać?- Trzeci spojrzał ostrożnie na Danzo, zanim dał mu pozwolenie.

- Powinniśmy w końcu poruszyć ten temat- powiedział z pewnym naciskiem.
-Co mamy powiedzieć cywilom?

- Zanim Czwarty umarł, byłem stanie usłyszeć jego ostatnie słowa- odpowiedział Hiruzen.
- Chciał, aby jego syna uważano za bohatera, który trzyma Kyuubi'ego z dala od wioski.

Danzo wyglądał na nieco zszokowanego.
- Hokage-sama, z pewnością nie możemy oczekiwać, że wieśniacy zrozumieją tę koncepcję? Czy nie możemy po prostu wychowywać i szkolić tego chłopca w tajemnicy? Czy nie lepiej byłoby gdyby on znikął, aby uniknąć komplikacji?

Hiruzen spojrzał na niego groźnie. Danzo wzruszył ramionami, patrząc na radę.
-Co wy o tym sądzicie? Jak powinniśmy interpretować ostatnie życzenie Czwartego?

Ponownie wybuchły przytłumione, ale ostre kłótnie, gdy tłum na zewnątrz z każdą chwilą wydawał się coraz większy.

Hiruzen nagle wstał z miejsca.
-Wystarczy! Zdecydowanie nie sprawimy, że to dziecko zniknie. Jestem pewien, że Czwarty chciał, aby prowadził tak normalne życie, jak to możliwe. Poinformuję wieśniaków o stanie dziecka. Wierzę, że zrozumieją.

Danzo zmrużył oczy.
-Jesteś tego pewien, Hiruzen?

Trzeci zawahał się tylko przez chwilę.
-Tak.

Wyszedł z pokoju z dzieckiem w rękach na balkon, a rada poszła nerwowo za nim, oczekując najgorszego.

Tłum natychmiast uciszył się na pojawienie się Trzeciego Hokage.

Wszyscy wstrzymali oddech i zwrócili pełną uwagę.

Trzeci Hokage podniósł Naruto do góry, w stylu Króla Lwa.
-To dziecko jest bohaterem!- Krzyknął.

Danzo zamrugał ze zdziwienia. Spojrzał na Shikaku obok siebie.
-To było bardzo bezpośrednie - mruknął.

-... kłopotliwe- odpowiedział Nara.

Hiruzen kontynuował przemówienie.
-Wraz z ostatnim oddechem Czwarty Hokage zapieczętował Kyuubi w tym chłopcu, znanym odtąd jako Naruto Uzumaki!

Tłum zbiorowo sapnął.

... Czy to znaczy, że ten chłopiec jest demonem?

-Nie miał innego wyboru, jak tylko zapieczętować demona w tym dziecku, ponieważ to dziecko było jedyne wystarczająco silne, by utrzymać w sobie Kyuubi'ego.

- Co kurwa?- Danzo mruknął do Shikaku.

-Takie kłopotliwe ... mimo że jest to technicznie prawdą. Tylko Uzumaki...- Urwał, gdy Trzeci przemówił ponownie.

-To dziecko jest strażnikiem Kyuubi! Teraz jest jedynym, która powstrzymuje Kyuubi przed uwolnieniem się i siejeniem spustoszenia! Czwarty chciał, żebyście to zrozumieli. Jego syn jest bohaterem!

Tłum mógł tylko gapić się na Hiruzena w niemym szoku.

Trzeci wstrzymał oddech, mając nadzieję, że jego dramatyzm przekona wieśniaków.

Potem jeden krzyk przerwał ciszę.

-Kami-sama!

Umysł Hiruzena na moment zczerniał.

Co do cholery...?

-Tylko bóg lub anioł mógł powstrzymać tak potężnego demona, prawda?- Przypadkowy cywil filozofował.
-Ten dzieciak musi być jakimś aniołem. Albo nawet reinkarnacją Kami-sama!

Tłum z trudem złapał oddech.
-Kami-sama! Kami-sama! Kami-sama!-Każdy cywil z Konoha skłonił się na ziemię ku Uzumaki Naruto.

Hiruzen poczuł się trochę słabo.

Zwrócił się do swojej rady.

Każdemu zabrakło słów.

Wszyscy byli w różnych stanach szoku.

Danzo od dawna ukrył twarz w dłoniach.

Tylko Nara potrafił znaleźć słowa.

-Tch ... to takie kłopotliwe.
__________________________________

- Czyż nie jest on super!?- zapytał Naruto skacząc jak dziecko.

- ....

- Ciekawe jak tam potoczyłaby się Masakra - Sasuke zastanawiał się

- Niestety dalej był byś chujem- blondyn skrzyżował ramiona

- Co powiedziałeś?

- Naruto-baka nie nazywaj tak Sasuke-kun!

- Obawiam się, że jest to nie uleczalne. - blondyn rozumował kiwając głową w górę i dół

- Dobe.

- Tak?

- Zamknij się.

- Przykro mi. Obawiam się, że moja gadatliwość też jest nieuleczalna.

- To mamy problem....

- Yo, moja dwójko ulubionych uczniów!- Kakashi przywitał się

- JAK DWÓCH!? JEST NAS TRZECH!- Banshee krzyczała

Kakashi zamrugał

- Raz...dwa - wskazał palcem pierw na Naruto, a później Sasuke.

- CO!?

Sasuke zmienił temat
- Więc...gdzie byłeś?

- A no... Dowiedziałem się, że moja lodówka jest portalem do innego świata.

- He? Wow!!! Ale super!- Naruto ekscytował się
- To była najśmielsza wymówka jaką kiedykolwiek słyszałem.

Kakashi uniósł brew.
- Czyżby? W takim razie obiecuję, że już nigdy więcej jej nie usłyszycie.

- Nie spóźnisz się ponownie?- zapytała z nadzieją Sakura

- Nie, zrobię inną wymówkę- uśmiechnął się cyklop

Troje Geninów jęknęło.

_______Pominięcie Czasu________

Siedem drużyn zdało drugą fazę egzaminu na Chūnina: 5 z Konoha, 1 z Suna i 1 z Oto.

Wszystkie 20 osób stało po środku centralnej sali w wieży Lasu Śmierci, nasłuchując, jak Hayate Gekko, wyjaśniał wstępne rzeczy, podczas gdy Hokage, pozostali egzaminatorzy i Jonini po prostu patrzyli.

-Do pojedynków zakupiliśmy komputer, który użyje generatora losowego dopasowania do wybrania dwóch uczestników do walki. Nazwiska będą wyświetlane na dużym ekranie na ścianie za mną.

-Czy ktoś chce się wycofać?

Kabuto podniósł rękę

- W porządku przejdź na drugą stronę.

Ciekawe czemu się wycofał?

Prawdopodobnie Orochimaru się boi, że straci podwładnego

No weź nie jestem wcale taki zły...

- Bardzo dobrze, a teraz rozpocznijmy eliminacje!

Hayate zasygnalizował ukrytemu komputerowemu ninja.

Tak, mieli prawdziwego komputerowego ninja.

Konoha z dumą się chwaliła, że mają najszybszego i najlepszego maszynistę.

Komputer zaczął generować nazwiska osób, które będą teraz walczyć.

Na ekranie pojawił się napis:

Naruto Uzumaki vs. Naruto Uzumaki.










Gdy Hayate i wszyscy inni w pokoju ze zdziwieniem mrugnęli na ekran, Naruto stworzył klona, zeskoczył na arenę i krzyknął:
- YOSH! Zróbmy to!

- Rozpocznijmy teraz mecz!- krzyknął klon.
- Pokonam cię!

- O nie, nie uda ci się to!-krzyknął Naruto, wskazując palcem na swojego klona.
- Jestem silniejszy, szybszy i wyglądam o wiele lepiej od ciebie!

- Lepiej wyglądasz? Masz jakieś urojenia, krewetko!

-EJ! Kogo kurna nazywasz krewetką, krewetko !?

-W porządku, wystarczy!- przerwał Hayate.
-Uzumaki, wróć na balkon. Zobaczę, co się dzieje, a potem powtórzymy pojedynek.

Naruto i jego klon jęknęli i wskoczyli z powrotem na balkon dąsajac się.
-A chciałem ze mną walczyć....

Kilka minut później Hayate wrócił.
- Przepraszam za kłopoty. Komputerowy ninja powiedział mi, że kiedy zaprogramował generator losowego dopasowania, zapomniał upewnić się, żeby ktoś nie był ze sobą samym sparowany. Chcę tylko przypomnieć, że nawet jeśli jest do bani programistą, wciąż jest najszybszym maszynistą na całym świecie. Dobra, następny mecz!

___________________________________

Ekran pokazał tym razem:

Sasuke Uchiha vs. Kiba Inazuka

- Kurwa idę spać....znam już wynik.- pomyślał Shikamaru zamykając oczy i opierając się o ścianę.

Kiba spróbował mówić, że Sasuke to śmieć i go nie pokona.

Niestety jednak przegrał w tej bitwie psychologicznej, ponieważ Uchiha po prostu wetknął nos w powietrze i odmówił odpowiedzi.

-Zaczynać!- krzyknął Hayate

Sasuke aktywował Sharingana.
- Śmiało atakuj mnie. Nawet się nie ruszę z miejsca.

- Grrr. Jeszcze zobaczysz, Przygotuj się! Akamaru klon!

Akamaru zamienił się w Kibę -Gatsūga!

Obydwóch Kiba zmierzało w kierunku Sasuke z obu stron z naprawdę niesamowitą prędkością.

Zgodnie ze swoim słowem Sasuke nie podjął żadnej próby uniknięcia ataku.

- Co on robi!- Sakura krzyknęła, wiedząc, że jeśli zostanie trafiony, źle to się skończy.

- Nie jestem pewna, Sakura....ale myślę, że to pomysł Naruto. Widziałam jak mu coś mówił.

- CO!?

Publiczność patrzyła z zafascynowaniem na dym, który powstał po uderzeniu w Uchiha.

Po zniknięciu dymu wszyscy mogli zobaczyć, jak Sasuke stoi nienaruszony w tym samym miejscu.

- Ccoo...jak do cholery, wciąż stoisz?- Kiba zapytał

- Rany nie wiem - Sasuke powiedział robiąc zamyśloną minę. Następnie pstryknął palcami, mając pomysł.
- Może powinieneś spróbować jeszcze raz. Teraz dobrze tylko celuj

- Nie daruje ci tego!

- Normalnie drżę ze strachu.- Uchiha zakpił jeszcze bardziej wkurzając Kibę, który powtórzył atak ale wynik był taki sam.

- Tsk...co jest!? Jestem pewien, że go trafiam. Kurde!- popatrzył na ziemię.


I właśnie w takim momencie się wygrywa

- Katōn!- krzyknął nagle Sasuke.

Zanim Kiba zdążył cokolwiek zrobić, ogień trafił w Akamaru, nokautując go i sprawiając, że wrócił do swojej prawdziwej postaci.

Dzięki Sharinganowi łatwo można było ich rozróżnić.

- Dobra, poddaję się. Akamaru potrzebuje lekarza!

Orochimaru znów był szczęśliwy.

- Zwycięzca: Sasuke Uchiha!

Po tym, jak lekarze zabrali Akamaru, Hayate zasygnalizował, że odbędzie się następny pojedynek

_________________________________

Naruto Uzumaki vs Yoroi Akādo

- Okej...Rozpocznijcie mecz!

- W porządku hehe... sprawię, że własna matka cię nie pozna - zaśmiał się Yoroi z idioty w pomarańczowym kombinezonie

- Ale ja nie mam mamy....- Naruto wymamrotał

- O...jaka szko- nie dokończył zdania, ponieważ ostry ból przeszył jego szyję, powodując utratę przytomności.

- Cóż to było*kaszel* anty-klimatyczne- Hayate zaczął
- *Kaszel* Zwycięzca poprzez nokaut: Naruto Uzumaki.

- Nie ma mowy!- Sakura krzyknęła z balkonu
- Pokonał go tak szybko!

- Wow. To było mega szybkie- Powiedział Choji

- Wooow. To było naprawdę mega super szybkie.- Powiedział Asuma poprawiając Choji'ego.

- Szkoda, że Shika się nie obudził...- Akamichi potrząsnął głową na śpiącego chłopca.

Asuma się spocił
- Chłopak przespałby się nawet podczas Wojny Światowej Shinobi, gdyby nikt go obudził...

- Z pewnością jest interesujący...- powiedział Neji myśląc o blondynie

Ale....znokautowanie kogoś to nic. Był po prostu naprawdę szybki. To nie znaczy, że jest silny.
___________________________________
Sakura Haruno vs. Dosu

Wymienione osoby zeszły na arenę.

- Dasz radę Sakura-chan!- krzyczał Lee

Bożee chłopie odpieprz się ode mnie....- pomyślała

- Okej....Możecie rozpoczynać- powiedział Hayate.

- Ha! Jakby żałosna mała dziewczynka z wielkim czołem, taka jak ty, mogła mi coś zrobić! Wiesz z racji tego, że jesteś nawet ładna, dam ci wskazówkę. Moim jutsu jest...kurwaaaaaaaaaaaa- krzyczał głośno

Upadł na ziemię i stracił przytomność po wydaniu dziewczęcego krzyku.

W tym samym czasie wszyscy mężczyźni w pokoju skulili się i nagle poczuli taką samą potrzebę zakrycia krocza.

-Zz... zwycięzca, Sakura Haruno!

-Sa... Sakura...-Naruto wyjąkał, kiedy dziewczyna przybyła do miejsca, gdzie Drużyna 7 stała na balkonie.
-Dlaczego to zrobiłaś?

-Och..- odpowiedziała nonszalancko dziewczyna.
-Anko-sensei nauczyła mnie, że najskuteczniejszym sposobem walki jest celowanie w najbardziej delikatne i śmiertelne miejsce na ciele i wykonanie jednego decydującego o twojej wygranie uderzenia. A jedną z tych pozycji na ciele mężczyzny jest jego krocze.

Sasuke i Naruto nieświadomie oddalili się od Sakury.

- O kurwa - wymarotał Kakashi

- S-sensei masz coś do powiedzenia?- zapytał mrocznym głosem Naruto.

- Tak jakoś wyszło, że załatwiłem jej korepetycje.

- ....

- Przepraszam, bałem się o siebie.

___________________________________

Rock Lee vs. Ino Yamanaka

-Gai-sensei, nie mogę z nią walczyć! Ona jest dziewczyną! Zranienie dziewczyny jest złe!

Na czole Ino pojawiła się żyłka.

- I co z tego, że jestem dziewczyną?

-Nigdy tak nie mów mój młody uczniu! Osoba przed tobą nie jest teraz dziewczynką! Jest młodzieńczym przeciwnikiem, a tylko pokonując ją, twoja siła młodości wybuchnie!

Kolejna żyła pojawiła się na czole Ino.
-Okej, co teraz masz na myśli mówiąc, że nie jestem dziewczyną?

- Yosh! W takim razie pozwolę eksplodować całej mocy mojej młodości! Huragan Liścia!

-Czekaj, co...

BAM! BAM!BAM!BAM!

Sakura skrzywiła się.
-Biedna Ino...

-Tak - zgodził się Naruto.
-Siła młodzieży zdecydowanie nie jest niedoceniana.

-Zwycięzca, Rock Lee!

___________________________________

-Zastanawiam się, jaki będzie następny mecz, Shika.- Chouji uśmiechnął się

- Tak długo, jak to nie moja kolej, to w porządku. - Zadeklarował Shikamaru.

Choji prychnął cicho.

Shika był jego najlepszym przyjacielem itd, ale podobnie jak Ino, czasami denerwowało go jego lenistwo.

-To nieuniknione, Shikamaru, będziesz musiał walczyć. - powiedział Choji do czarnowłosego Nary.

- Jejku wiem. Ale wciąż mam nadzieję, że pójdę jako ostatni. Miło by było też gdyby mój przeciwnik się po prostu poddał, bym mógł wygrać i tyle.- Shikamaru powiedział i zaczął zamykać oczy.

Choji potrząsnął głową.
- Nigdy cię nie zrozumiem.
Dlaczego teraz idziesz znowu spać, Shikamaru?

- Czy istnieje jakaś zasada?- powiedział Nara nawet nie zawracając sobie głowy otwieraniem oczu.

-Cóż, chyba nie. Przynajmniej ja o tym nic nie wiem- Choji przyznał.

- ... - Oddech czarnowłosego zwolnił do małego chrapania.

-Naprawdę, Shikamaru? - Chouji spojrzał teraz na swojego śpiącego kolegę z wyrazem niedowierzania.

Szybko jednak opuścił jego twarz.

Nie powinien się w końcu dziwić.

Asuma-sensei tak naprawdę nic nie powiedział - po prostu potrząsnął głową.

Najwyraźniej zdał sobie sprawę, że Shikamaru znowu to zrobi.

Ten Shikamaru był wyraźnie czymś innym.

Co jeśli następny mecz go dotyczył?

Choji potrząsnął głową.

Właśnie, tak nawiasem mówiąc, czyj jest teraz następny mecz?

Popatrzył kątem oka, obserwując, jak żółte napisy zatrzymują się.

Jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył jedno imię.

Szybko nim potrząsnął.
- Ej, Shika. Shikamaru!

- ... - chrząknął Nara, wciąż nie otwierając oczu.
-Odejdź, Choji.

-Nie mogę odejść! Jesteś w następnym meczu.

Shikamaru zaśmiał się, wciąż nie otwierając oczu.
- Niezła próba, Choji. Teraz daj mi spać. Jestem naprawdę zmęczony.

- Nie żartuję ! Naprawdę masz teraz pojedynek!

- Poważnie chcesz bym się teraz obudził, prawda? - Shikamaru znów chrząknął.
-Dlaczego nie możesz mnie zostawić w spokoju, do cholery?

-Bo mówię prawdę!

-Przestań już próbować!

-Zamknij się już, Shikamaru i rusz tą swoją leniwą dupę!- Asuma uderzył chłopca w tył głowy.
-To jest twoja kolej.

-Uch? - Shikamaru mimowolnie jęknął.

Mrugając oczami, znacznie je poszerzył.

Czy tu była jego matka? Czy ona to zrobiła? Czy to był jakiś chory żart? Jakaś boska interwencja?

- Czwarty mecz - Shikamaru Nara vs Kin Tsuchi - było podświetlone na ekranie w kolorze jasnożółtym. Ten żółty kolor wydawał się kpić z niego, stawając się coraz jaśniejszy.

-Jak... to może być moja kolej?-Shikamaru zaczął dąsać się w głowie. Cholera! Teraz nie mogę mieć cholernej drzemki! To jest do dupy!

-Poważnie? To nie jest genjutsu, prawda?- Shikamaru wstał.
-Dobrze?- Patrzył, jak jego przeciwnik wchodzi na arenę.

No nie...to była dziewczyna.

- Nie możecie mówić poważnie! To żart, prawda?

Asuma uśmiechnął się.
- Niestety, teraz twoja kolej.

-Żartujesz... - Shikamaru jęknął.
- Nie dość, że moja kolej to do tego muszę walczyć z dziewczyną? To do bani.

Ta dziewczyna posłała mu gniewne spojrzenie.
- Co się stało? Boisz się takiej "małej dziewczynki"?

A teraz była na niego wkurzona. Wspaniały.
- Jakie to kłopotliwe - Westchnął.

-Cóż, chłopcze, lepiej zejdź na dół, zanim twój przeciwnik się wścieknie i podejdzie tutaj, by skopać ci tyłek.-Asuma zaśmiał się, klepiąc Narę po plecach.
-Mogłaby to zrobić technicznie, gdyby nie to, że Hayate postanowił rozpocząć mecz, dopiero gdy tam dotrzesz.

- A ty pozwoliłbyś jej mnie pobić, prawda?- Shikamaru spocił się

-Masz cholerną rację- Asuma uśmiechnął się szeroko.

Chłopiec westchnął jeszcze raz.
-Dlaczego ja? Czemu nie mogę dalej spać?

-Czy możesz przestać narzekać i już tu zejść? - krzyknęła niecierpliwie Kin.

-Hmph. Nie muszę, bo... Shikamaru miał już zadeklarować, podnosząc rękę, ale został przerwany, ponieważ kunai został wysłany bezpośrednio na jego prawy policzek.

Przeciął go, tworząc wyraźne rozcięcie na twarzy.

Jego zirytowane spojrzenie spoczęło na dziewczynie.
-Hej, po co to, do cholery było?

-O nie! Nie oddajesz mi tego meczu walkowerem! Wiedziałam, że chciałeś powiedzieć "rezygnuję" ! Ale nie pozwolę ci tego zrobić, dopóki cię do tego nie zmuszę! - Kin posłała chłopcu niechętne spojrzenie.
-A teraz zejdź tutaj, kurczaku!

Shikamaru chrząknął i spróbował ponownie podnieść rękę.
- Nie jesteś moją matką, moją żoną czy Ino, więc nie obchodzą mnie twoje drobne komentarze. Ja re...- Shikamaru ponownie został zmuszony do opuszczenia ręki tym razem przez swojego senseia.

Uniósł brew.
-Asuma-sensei, co robisz?

- Posłuchaj, bachorze- Warknął.
-Nie pozwolę ci odejść, zanim nawet jeszcze nie spróbowałeś z nią walczyć! Nie obchodzi mnie to, że nie chcesz tego robić, ponieważ ona jest kobietą. Zabierz tam swoją cholernie leniwą dupę.

-Czy nie mogę po prostu usiąść i spać? - Shikamaru zaskomlał, mając nadzieję, że Asuma będzie współczujący i pozwoli mu spać.

Mężczyźni muszą trzymać się razem, prawda?

Jego odpowiedzią było to, że dosłownie został rzucony na pole bitwy, a złośliwie wyglądająca Kin patrzyła na niego z góry.

Nie chciał wstać ...

Ale wygląda na to, że nie miał innego wyjścia, jak tylko to zrobić.

-Niech to szlag.

___________________________________

Okej znowu powrót po długim czasie.

Tym razem niestety 3 razy krótszy rozdział od poprzedniego.

Jak wyszedł?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro