Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Naruto, Finały (cz 2.) i Inwazja (cz. 1)

Naruto i Neji stali naprzeciw siebie.

- I po co tu jesteś?Los zdecydował, że będę zwycięzcą - powiedział Neji.

- Czy mogę...podsunąć ci pomysł jak go załatwić? To powinno być zabawne...haha

- W porządku. I tak nie zależy mi na walce z nim.

Naruto nic nie powiedział.

Neji wszedł w swój rodzinny styl taijutsu, podczas gdy Naruto po prostu stał w miejscu

- Czyżbyś już przyjął swoją porażkę?- zapytał Neji.

Naruto tylko uśmiechnął się, co zirytowało Hyuugę.

- Wydaje mi się, że umrzesz zanim wykonam swój plan...musiałeś go mocno wkurzyć, tamtymi słowami miesiąc temu...

- Bardzo śmieszne..

Neji zaatakował z całą mocą
- Twoim przeznaczeniem jest przegrać tę walkę!

Blondyn dalej stał.

- Daj mu przewagę

- Wiem, ale coś czuję, że to za boli.

- 8 Trygramów, 65 uderzeń!- zaczął wielokrotnie atakować tenketsu Naruto. W 65 uderzeniu szturchnął kulki blondyna i tam zostawił rękę.

______Wśród publiczności_____

- Kakashi-sensei? Czy to jest strajk tenketsu?- zapytała Sakura

- Moje oczy....

___________________________________

Naruto ciężko dyszał
- Pogrzało cię do cholery!?

- Takie musiało być twoje przeznaczenie.- odpowiedział Neji sucho

- Tsk...

Naruto wykonał znaki ręką i zasłonił go dym.

Neji aktywował swój Byakugan, aby przejrzeć przez zasłonę dymu.

To, co zobaczył, sprawiło, że żałował, że użył Kekkai Genkai.

Wiedział już odrazu, że widok ten będzie nawiedzać jego sny już zawsze i będzie przyczyną koszmarów.

Gdy dym znikł na miejscu Naruto, była naga stara kobieta.

Cała pomarszczona...

To był widok, bez względu na to, ile miałbyś lat czy byłbyś młody, stary, czy mężczyzną, czy kobietą, nigdy nie chciałbyś tego widzieć.

Nic nie było we właściwym miejscu.

Cała skóra po prostu zwisała.

Z jakiegoś powodu wyglądała jak jeden ze starszych doradców Hokage.

-Drogi Neji, zauważyłam niepokoi cię ten brzydki los. Niech twoja kochająca babcia się tym zajmie-powiedziała podekscytowana babcia, zbliżając się.

Neji odskoczył daleko, ale jego plecy uderzyły o ścianę.

-Neji, kochanie, pozwól babci naprawić ten nieznośny los- powiedziała stara kobieta.

Hyuuga zrobił to, co jego umysł mógł mu powiedzieć.

Spierdalaj jak najdalej!

Tak też się stało i wtedy rozpoczęła się pogoń.

To zadziwiające, że stara kobieta mogła nadążyć, ale trzeba pamiętać, że to mimo wszystko był Naruto.

-Neji, kochanie, pozwól babci cię naprawić. Babcia da radę.

Słychać to było wszędzie i nikt nie wiedział, kto rozpoczął pierwszy śmiech, który rozprzestrzenił się dość szybko, gdyż już po minucie ryki śmiechu dobiegały z całego stadionu, gdy obserwowali, jak Neji Hyuuga z cudownego klanu ucieka, by zachować swoje życie od starszej kobiety.

Wiele osób wypadło z siedzeń trzymając się za brzuch.

Nawet shinobi na stadionie nie mogli powstrzymać się od śmiechu i również leżeli na podłodze.

A również się zaśmiał, tak samo jak jego brat i Yugito.

-Och Naruto, to coś, co tylko ty mogłeś zrobić - powiedział Hiruzen, gdy złapał oddech.

Po powrocie na środek areny, Neji był już spocony i pocił się jeszcze bardziej, gdy unikał rąk starej kobiety.

Nie miał gdzie się ukryć, ponieważ, kiedy tylko spróbował, ona pojawiła się i przytuliła go do swojej pomarszczonej piersi.

Spowodowało to, że Neji oderwał się całą siłą od niej i spierdolił zdyszany jak najdalej próbując pozbyć się poczucia tej pomarszczonej skóry z jego ciała.

-Wróć Neji, chcę tylko naprawić ten nieznośny los - powiedziała stara kobieta.

-Odejdź ode mnie - błagał Neji.

- Nie zrobię tego, dopóki nie zajmę się tym nieznośnym losem, który ci tak przeszkadza- powiedziała stara kobieta.

-Proszę, po prostu odejdź. Zrobię wszystko - błagał Neji, gdy łzy spływały mu po twarzy.

Czy ten horror kiedyś się skończy?

-Nie, Neji, kochanie, muszę teraz poradzić sobie z tym przeznaczeniem. Teraz bądź dobrym małym chłopcem i pozwól swojej ukochanej babci ci pomóc - powiedziała stara kobieta, kiedy znów się zbliżała.

Neji był z każdą sekunda był coraz bardziej wolny.

Był już zmęczony i nie wiedział, jak długo uda mu się unikać jeszcze starej kobiety.

Był skazany na zagładę.

Nagle poczuł, jak ręka go chwyta.

Zamarł, zamknął oczy i zaskomlał.

- Już kochanie, teraz babcia poprawi sytuację. Nie będziesz już dłużej nękany tym złym, starym przeznaczeniem - powiedziała starsza kobieta.

Neji znów zaskomlał, gdy poczuł, że zbliża się do pomarszczonej piersi.

Po prostu wiedział o tym, nawet nie otwierając oczu ani nie mając aktywnej linii krwi.

Właśnie wtedy w jego umyśle pojawiła się iskra.

Pojawiła się nadzieja!

- Hayate-san! Ja Neji Hyuuga rezygnuję!- krzyczał cudowny Hyuuga

- Zwycięzca Uzzzum*śmiech* aki Naruto!- powiedział Hayate, śmiejąc się i trzymając swoje boki, żeby się nie rozdzieliły.

Naruto zamienił się z powrotem w siebie z uśmiechem.

- Uwielbiam cię Kurama! To było niesamowite

- Braciszek Kurama-Nii-san zawsze ci pomoże!!!- udawał dziecko

Nie mógł się doczekać, aż zostanie chuninem.

- To była zdecydowanie misja rangi D

Po długim czasie, uspokojeniu śmiechu widzowie rozpoczęli klaskanie

Neji Hyuuga leżał na ziemii, cały spocony i zmęczony.

Nie potrafił wstać.

-Naruto Uzumaki, chłopiec, który przeciwstawia się przeznaczeniu.- pomyślał, kiedy lekarze go zabrali

___________________________________

Sakura Haruno vs. Rock Lee

-Och, Sakura~chan- powiedział Lee,
- Nie wiem, czy będę w stanie walczyć z kimś tak pięknym jak ty!- miał serca w oczach

-ZAMKNIJ SIĘ, DZBANIE! Kocham tylko Sasuke!

-Ale... obiecałaś, że pójdziesz ze mną na randkę!

-CO ?! NIGDY TAK NIE MÓWIŁAM! POJEBAŁO CIĘ!?

Naruto wyciągnął młotek i uderzył Sasuke w głowę, gdyż nie miał przy sobie blatu
- Zgłaszam sprzeciw!

Odgłos uderzenia było słychać na całej arenie

I nagle była taka cisza...nikt nic nie powiedział, oprócz Uchihy

- Dobe?

- Tak?

- Umrzesz.

- Też cię kocham.

- Właśnie, przecież tak zrobiłaś! Powiedziałaś, że pójdziesz na randkę ze mną.

Sasuke i Naruto się zgłosili i razem krzyknęli w tym samym momencie
- Popieram!

Kilku innych geninów przytaknęło zgadzając się.

-Cóż, nie obchodzi mnie to! Nie idę z tobą na żadną randkę!- zadeklarowała Sakura.

- Ale... ale... złamanie obietnicy jest najbardziej niemłodzieńcze!

- GAH! Przestań już z młodością! Hayate-san, rozpocznij walkę!

-Ale... Sakura...

W końcu na ratunek przybył Gai.
-Lee, mój drogi uczniu! - powiedział, obejmując go w męskim uścisku.
-Oto, co musisz zrobić. Musisz pokazać jej moc młodzieży! Musisz walczyć z Sakurą i udowodnić jej swoją młodość, dopóki nie wpadnie w twoje ramiona! A jeśli ona wciąż cię będzie odrzucać, musisz pozwolić jej odejść! Czasami spotkasz ludzi, którzy nie są w stanie docenić piękna i mocy młodzieży! I nie możesz pozwolić, by cię to załamało, bo jeśli to zrobisz, nie będziesz w stanie dalej rosnąć, stawać się silniejszym i co najważniejsze coraz bardziej młodzieńczy!

-GAI-SENSEI! DZIĘKUJĘ!- krzyknął Lee, przytulając swojego nauczyciela.
-Zrobię, co mówisz i pokażę Sakurze moc młodzieży!

-*kaszel* wystarczy! - przerwał mu Hayate, by zapobiec przemienieniu się tego wszystkiego w pełnowymiarową scenę przytulania z zachodem słońca i falami.
- Przygotujcie się już do walki! Gai, wypierdalaj z areny!

- Czemu jesteś dla mnie taki niemiły?- Jonin zrobił smutną minę

- Bo cię nie lubię.

Smutny Gai odszedł

- Jesteście gotowi?

Lee i Sakura pokiwali głowami.

- Okej ! Zaczynajcie!

- YOSH!- krzyknął Lee:
-Sakura! Oto moc młodzieży!

Zamienił się w zieloną plamę, szybko pokonał Sakurę i złapał ją w ramiona, kiedy upadła nieprzytomna.

-Zwycięzca przez nokaut, Rock Lee-powiedział znudzony Hayate.
-Następny mecz.

___________________________________
Shikamaru Nara vs Temari

Temari natychmiast zeskoczyła na boisko.

A Shikamaru nadal opierał się o poręcz.

- To takie kłopotliwe... Dlaczego muszę walczyć? A moim przeciwnikiem znów jest dziewczyna! Może powinienem tym razem przegrać?

Biedny koleś.

Tak mam na myśli Shikamaru.

Nie widział nawet złego uśmiechu Naruto i Sasuke za jego plecami.

-Och, po prostu zejdź tam na dół, oki?

Chłopiec Nara nie zdążył nawet krzyknąć, gdy dwie ręce nagle złapały jego ubranie od tyłu i rzuciły go na sam dół areny.

-Zawsze chciałem to zrobić- powiedział raczej zadowolony z siebie Sasuke, gdy spojrzał na Naruto, który odpowiedział mu z szerokim uśmiechem.

-Nic na ten temat nie wiemy Teme, po prostu nic....

-Przeklinam was, Naruto i Sasuke!

__________________________________

Temari ostrożnie spojrzała na swojego przeciwnika, kiedy usiadł i wykonał dziwny gest ręką.

Co ten leniwy dupek wyprawia?

Potem zmrużyła oczy, gdy na jego twarzy pojawił się zwycięski uśmiech.

Odskoczyła o kilka kroków, aby uniknąć wychodzącego cienia z jego stóp, który teraz ją gonił.

- Cóż, równie dobrze mogę zakończyć to szybko- pomyślał Shikamaru.

Shikamaru pojawił się nagle znikąd i rzucił się na nią z pięścią.

Uśmiechnęła się złośliwie, kiedy jej nawet nie trafił

-To wszystko, co potrafisz? Żałosne.

-Tak, zdecydowanie skończę tak wcześnie- Myślał dalej Shikamaru.

Nara rzucił kunai, który jednak nie był celowany w Temari, tylko w rzeczywistości był skierowany na ścianę w pobliżu krateru, który powstał podczas pierwszego meczu.

Shikamaru podszedł powoli, zrobił pieczęć i zawołał
- Jutsu Imitacji Cienia

Temari ponownie odskoczyła w kierunku miejsca, w którym znajdował się krater, tak by cień jej nie sięgnął.

Uchylała się do tyłu, dopóki się nie zatrzymał.

W tym właśnie momencie użyła wachlarza.

- Technika Wielkiego Sierpu Łasicy -Powiedziała Temari i zaczęła machać wachlarzem, wysyłając duże tornado wiatru w Shikamaru.

-Czas to zakończyć- myślał, kiedy chował się za drzewem

Temari czekała na pojawienie się Shikamaru, wiedząc, że zbliżenie się do niego to zły pomysł.

Po około pięciu minutach rzucił kunai w kunai'a już będącego w ścianie za Temari, lekko go pochylając.

Następnie rzucił siedem shurikenów aby odwrócić uwagę Temari, gdy nadal pozostał za drzewami i wykonał spadochron ze swojej kurtki.

Następnie zaczął szarżować na blondynkę, która wycofała się do krateru, aby zachować od niego dystans.

-Jutsu Imitacji Cienia -Powiedział Shikamaru, gdy jego cień zaczął lecieć na Temari.

Temari ponownie zaczęła odskakiwać, nie zdając sobie sprawy, że zbliża się coraz bardziej do ściany.

- Jeszcze trochę - Myślał Shikamaru.

1

2

3

- Jutsu Imitacji Cienia ukończone-Powiedział Shikamaru, uśmiechając się lekko.

-W jaki sposób? - zapytała Temari w szoku, gdy nie mogła się ruszyć

- Popatrz- Odpowiedział Shikamaru, odwracając głowę za siebie i na prawo, co spowodowało, że dziewczyna zrobiła to samo.

Jej rozszerzyły się, gdy zobaczyła kunai, które rzucił na początku, tworzący cień za nią, i kurtkę zawieszoną w pobliżu.

-Wykorzystałem te pięć minut za drzewem, żeby to wszystko ustawić. Kunai'e ustawiły kąt do słońca, ale potrzebowały nieco więcej czasu, aby być w pozycji.
Następnie rzuciłem w powietrze kurtkę, aby stworzyć kolejny cień. Po połączeniu dwóch udało mi się oddzielić mój cień od głównego źródła i dołączyć go do cienia, który został wtedy, dzięki czemu mogłem złapać cię od tyłu. Normalnie teraz byłby to prawdopodobnie moment, w którym rezygnuje, tyle, że moi wszyscy koledzy ciężko pracowali, aby znaleźć się w finale, i nie chcę marnować tej szansy, kiedy tak bardzo starali się tu dotrzeć - Wyjaśnił Shikamaru.

-Nie wspominając o tym, że tam jest też naprawdę kłopotliwy blondyn, która urządziłby mi piekło, gdybym teraz przegrał. Hmm, wydaje się, że wszyscy blondyni których spotykam, są kłopotliwe Ino, Ta laska, Naruto, ale z drugiej strony z nim jest łatwiej poradzić sobie odkąd ukończył akademię. To muszą być kobiety, tak, to muszą być kłopotliwe blondynki - Myślał Shikamaru.

___________________________________

Pewien Sannin, uprawiający hazard kichnął.

___________________________________

-Więc teraz się poddaj albo inaczej roztrzaskam ci głowę o ścianę, twój wybór.- Powiedział Shikamaru.

-Rezygnuję- Powiedziała Temari

Świat się kończy...

Jak można zostać pokonanym przez leniwego genina?

Hayate prawie się uśmiechnął, ale powstrzymał się przed ogłoszeniem
-Temari się poddała, dlatego zwycięzcą tego meczu jest Shikamaru

Chłopiec uwolnił swój cień, a tłum klaskał radośnie.

Gdy wrócili, Temari spojrzała na chłopca:
-Wiesz, pewnego dnia odwdzięczę się

Shikamaru tylko potrząsnął głową, a potem wymamrotał

- Te blondynki są tak cholernie kłopotliwe....co za trud.

__________________________________

-Muszę przyznać, że to był interesujący mecz - Yugito odezwała się.


Została jedyna z trójki, gdyż A i jego brat musieli opuścić Konohe by załatwić parę spraw w swojej wiosce.

Stary Hokage zachichotał.

-Rzeczywiście. Ten chłopiec pochodzi z klanu Nara, rodziny w naszej wiosce, która słynie z inteligencji i strategicznego umysłu. Jeśli mam powiedzieć, jedyną słabością, jaką ma, jest jego leniwa postawa. Ale jestem pewien, że w przyszłości stanie się wielkim shinobi.

-To nie jest w tej chwili ważne - powiedział Kazekage siedzący po jego lewej stronie.
-Następny mecz to pojedynek naszego Gaary z jednym z twoich geninów. O wiele bardziej interesujące będzie zobaczenie Jinchuriki naszej wioski w akcji, nie sądzisz?

Yugito zmrużyła oczy, ale Hiruzen tylko się roześmiał.

- Masz rację. Ta bitwa będzie interesująca. W końcu... - głos starca nagle się zciemniał.
-... początek tej bitwy zasygnalizuje początek twojej inwazji, prawda?

-Co...?

Mężczyzna w kapeluszu Kazekage musiał pośpiesznie zeskoczyć z miejsca na arenę, gdyż nad jego głową pojawiła się czerwono-biała plama i mocno uderzyła w miejsce, gdzie przed chwilą siedział z dwoma Rasenganami na rękach .

-Hokage...- warknął pod zasłonietą twarzą
- Co to ma znaczyć?

-Jestem tobą rozczarowany- stary Hokage również zeskoczył na arenę.

Już się nie uśmiechał.

-Czy naprawdę sądzisz, że zabicie Kage'a, a następnie wyrzucenie jego ciała na pustynię pozwoli ci łatwo go zastąpić? Nie doceniłeś możliwości sieci szpiegowskiej Konohy. Czas, abyś usunął kamuflaż...- wyrzucił biały płaszcz i kapelusz, odsłaniając swój sprzęt bojowy.
-... i stawił czoła swojej karze, Orochimaru!

___________________________________

- Kakashi-sensei? Co się stało?- zapytała Sakura

Jonin podniósł opaskę, odsłaniając sharingana.
- Schowaj się gdzieś. Chłopcy, pójdźcie.... chłopcy?

Nie było ich

- No i chuj

_________________________________

Mężczyzna przed nimi zdarł swój strój ukrywający go, odsłaniając twarz, z której większość ludzi nie zdawała sobie sprawy.

Kasztanowe włosy.

Ciemne oczy.

Surowy wyraz.

Czarna kurtka pod płaszczem Kazekage.

Tak, zdecydowanie to był Czwarty Kazekage pod kamuflażem.

Nastąpiła przerażająca cisza.

-Cóż, to... żenujące. Naruto, ty idioto. - powiedział niezręcznie Sarutobi.

Nagle rozległo się głośne kichnięcie
- APSIK!

-Nie, sensei...

Jiraiya wylądował obok swojego nauczyciela. Wrogość Sannina nie uległa zmianie, a obaj Wielcy Mędrcy Ropuch na jego ramionach również mieli ten sam wyraz twarzy.

-To rzeczywiście Czwarty Kazekage. Ale spójrz na jego twarz.

Sarutobi spojrzał i zrozumiał. To była twarz Kazekage, wiedział o tym, ale było coś innego.

Skóra była jaśniejsza i bardziej szara niż pamiętał, a także pełna pęknięć.

-A więc koniec końców Rasa jest martwy? Serio? Wskrzesiłeś go techniką Wskrzeszenie Nieczystego Świata... Jak nisko mógłbyś się posunąć jeszcze, Orochimaru?

Orochimaru wyczołgał się z ziemi, śmiejąc się przerażająco jak wąż.

Wsadził rękę w tył głowy Kazekage i natychmiast oczy zwłok straciły całe życie.

-Kukuku... więc przejrzałeś moje jutsu, Sarutobi-sensei. Zdecydowanie zasługujesz na miano Boga Shinobi.

-Orochimaru...

Jiraiya warknął i zamierzał rzucić się na swojego starego kolegę z drużyny, ale ramię Hiruzena uniesione przed nim zatrzymało go przed działaniem

-Jaki jest twój cel, Orochimaru? - zapytał stary Hokage ostro
- Chcesz zaatakować Konohę teraz... kiedy zgromadzili się tutaj wszyscy najlepsi shinobi z wiosek... Próbujesz popełnić samobójstwo?

-Samobójstwo?-wąż roześmiał się.
-Za bardzo przeceniasz siebie, sensei. Naprawdę myślisz, że jestem tutaj bez żadnego przygotowania? W końcu... powodem, dla którego jestem tu dzisiaj, jest zabicie cię i usunięcie Konohy z mapy!

-Hej Jiji, Ero-sennin! - Ze środka areny głos Naruto rozbrzmiał echem w powietrzu.
- Co tam?

- Naruto? Co tu robisz?

Potem chłopiec zobaczył Orochimaru.
-Ach! Jesteś tym pedofilem, który próbował zabrać dziewictwo Sasuke w lesie!

Znowu cisza.

Wielu mężczyzn na stadionie, w tym Kakashi zdobyli rumieniec.

Następnie wszyscy odwrócili się, by spojrzeć na Sasuke.

- Jeśli nadal tak na mnie będziecie patrzeć, zabiję was wszystkich - mruknął Uchiha

- Kurwa no!- zaprotestował Orochimaru, który teraz był wściekły.
-Mówiłem ci, że nie jestem pedofilem, gejo-pedofilem, ani pedowężem! Chcę tylko jego ciało!

- Sprzeciw odrzucony- Naruto powiedział

-... Nie mogę uwierzyć, że nawet pochylisz się do poziomu gwałciciela, Orochimaru- Hiruzen i Jiraiya powiedzieli w tym samym czasie

- Przestańcie już!

Gdyby nie toczyła się wojna, byłoby raczej zabawne, gdyż Orochimaru tupał nogami jak nadąsany dzieciak, podczas gdy za nim rozbrzmiewały wybuchy i krzyki.

- To nie jest kurwa zabawne!

- Jakbyś nie zauważył nikt się nie śmieje - powiedział Naruto

- Zamknij się już, bachorze.

___________________________________

Baki zacisnął zęby z wściekłości.

A jego dłonie zacisnęły się w pięści.

To, czego się spodziewał, było prawdą.

Orochimaru nawet to przyznał.

I ten Kazekage...jego puste oczy, pęknięcia na twarzy... wszystko pasowało do tego, co opisała Lady Chiyo o ludziach wskrzeszonych przez to nikczemne jutsu.

-Kankuro, Temari, Gaara...Od teraz Sunagakure niech pomoże Konohagakure w walce.

-Co? Sensei, ale...

- Idźcie już

Kankuro zamarł, gdy zobaczył oczy swojego senseia.

Wszyscy skinęli głową i ruszyli w stronę Naruto

Samotnie po raz kolejny Jonin z Sunagakure spojrzał na barierę i zniknął.

Orochimaru zapłaci.

Zdecydowanie.
___________________________________

- Naruto, Sasuke...możecie już iść. Sami się nim zajmiemy.- powiedział Trzeci Hokage

Naruto zaprotestował.

-Ale Jiji, chcę tu być, aby pomóc tobie i Ero-sennin'owi! Już raz przecież pokonaliśmy tego gwałciciela!

Jiraiya wpatrywał się w Orochimaru.
- Czy dobrze usłyszałem? Zostałeś pokonany przez grupę świeżo upieczonych geninów?

Orochimaru uśmiechnął się złośliwie.
-Muszę przyznać, że nie doceniłem ich wtedy. Ale tym razem jest inaczej; wszystko przygotowałem!Formacja dziesięciu tysięcy węży!

Tsunami węży wydostało się z ust Orochimaru i leciało w kierunku Jiraiyi.

Mędrzec odskoczył, ale węże nadal pędziły za nim oraz w stronę jego sojuszników.

-Idźcie! Nie ma czasu! - krzyknął Hiruzen, odrzucając garść węży swoim powiększonym kijem.

-Ale...

-Och, po prostu Idźcie już,dobrze?

Naruto mógł krzyczeć wtedy tylko, gdy ręka złapała jego kołnierz od tyłu i rzuciła go w niebo, nad ścianami stadionu.

Pozostali ludzie na polu bitwy, w tym Orochimaru, gapili się na Mei, która właśnie odrzuciła chłopca.

-Co tu robisz, Lady Mizukage?- Hokage był tym, który zabrał głos jako pierwszy.
-To będzie pole bitwy! Proszę ewakuować się...

Mei zachichotała rozbawiona wypluwając ogromną kroplę płonącej lawy, która pokryła ziemię i stopiła większość węży.
-Wydaje mi się, że mogę udzielić pomocy Konohagakure. W końcu dzisiaj jest dzień, w którym Kirigakure i Konohagakure stają się sojusznikami, prawda?

Przed nim dwie podziemne trumny zostały wzniesione.

Otworzyły się z trzaskiem, odsłaniając zawartość...jaką był

Pierwszy Hokage.

I Drugi Hokage.

- Cholera, spóźniliśmy się- warknął gorzko Sarutobi.

-Cóż, przynajmniej nie udało mu się wezwać Minato...- mruknął Jiraiya.

- Taaa

___________________________________

Na stadionie wybuchł chaos, odkąd pojawił się Orochimaru.

Wrzaski cywili wypełniły powietrze.

Ulice nagle stały się pełne ludzi biegających jak stado kaczek.

- Cholera! Jeśli nadal będą tak biegać, nie będziemy mogli walczyć!-Gai mruknął z irytacją, gdy wbił w ścianę ninja Dźwięku, aby zapobiec zabiciu pewnego cywila.

Kakashi skrzywił się, jednocześnie kopiąc swojego napastnika.

To prawda... Posiadanie cywili w środku takiej bitwy jest dla nas bardzo niekorzystne...

-Asuma! Osłaniaj mnie przez chwilę!-warknął. Brodaty jonin zamrugał.

-Po co?

-To!Technika świątyni Nirwany!

Natychmiast wszyscy zobaczyli pióra spadające z powietrza wokół nich.

Wszyscy cywile osunęli się na swoje miejsca i zapadli w głęboki sen

Niestety nie dotyczyło to wrogów, którzy potrafili rozproszyć genjutsu

Ninja z Oto wyciągnął broń i zaatakował Jonina.

... Tylko po to, aby jego ciało zostało przecięte na pół.

Zabuza uśmiechnął się złośliwie.

-Wygląda na to, że potrzebujesz pleców, Kakashi.

-Nie pamiętam, abym prosił cię o pomoc, Zabuza...- zachichotał Kakashi z rozbawieniem.

Zabuza prychnął.

-Nawet nie zawracałbym sobie głowy, gdyby nie rozkaz Mei-sama. W końcu nadal jesteś wrogiem, którego najbardziej nie lubię.

-Yosh! Pojawił się inny wieczny rywal!- Gai krzyknął, a Zabuza skulił się z przerażenia.

Kakashi potrząsnął głową.

-Cóż, to nie tak, że nie docenimy pomocy, gdy jesteśmy w takiej wojnie, więc...- wstał
-... zakończmy to szybko, abyśmy mogli tam iść i pomóc naszym przywódcom- spojrzał na pole bitwy, teraz pokryte fioletową ścianą.

-Czekaj, czy to nie...-Oczy Asumy zwęziły się:
-... Pierwszy i Drugi? Jak oni...?

-Czy to możliwe... Czy to niesławny Jutsu Drugiego Reinkarnacji Nieczystego Świata?-Kurenai również zapytała

Zabuza uśmiechnął się.
-Zatem więcej powodów, aby rozwiązać to szybko. Haku, Shiro, Chojuro! Czas pokazać moc Kirigakure naszym wrogom!

-Tak jest!

I dzięki temu Konohagakure i Kirigakure ponownie ruszyły do ​​bitwy.

Ale tym razem będąc po jednej stronie

___________________________________

-Nawet bez Minato nie będzie to dla nas dobre.

Trzeci Hokage mruknął, spoglądając na cztery osoby stojące na drugim końcu pola.

I miał bardzo dobry powód do zmartwień.

_________________________________

Naruto i Sasuke skakali po drzewach w stronę chakr pozostałych geninów

( Kiby, Hinaty, Shino, Sakury)

W końcu ich dogonili

- Hejka!- pomachał

- Naruto-kun...

- Posłuchajcie...jest powód dla którego- Blondyn popatrzył na Kibę, który dziwnie wyglądał.
- Co jest psie?

Inazuka odwrócił wzrok

- Ummm, Naruto... dlaczego pachniesz jak seks? - zapytał z lekkim rumieńcem.

-Nie martw się, Kiba, zawsze pachnę jak seks - Naruto odpowiedział

-Ale nie pachniałeś tak przed przybyciem tutaj- Kiba protestował.

-Zastanawiam się, czy naprawdę chcesz poznać odpowiedź na to pytanie - powiedział Naruto z powagą.

Wszyscy popatrzyli na Sasuke

Ten natomiast spiorunował blondyna wzrokiem.

-Naruto, proszę nie mów mi, że uprawiałeś seks, gdy Konoha była atakowana.- odezwała się Sakura

-W porządku Sakura, skoro tak ładnie prosiłaś, nie powiem cin-Naruto powiedział

-To wysoce nielogiczne. - powiedział Shino z doskonałym stoicyzmem, kiedy poprawiał okulary

- Widzisz przecież, kto zadaje takie głupie pytania. -Naruto się zgodził.

-Miałem na myśli to, że angażujesz się w stosunek seksualny, podczas gdy twój dom jest atakowany przez wrogie siły Naruto-san.- Shino opracował.

-Odejmuję od ciebie 20 punktów bycia mężczyzną, Shino. Angażowanie się w stosunek seksualny nigdy nie jest nielogiczne - zbeształ Naruto

-Punkty człowieka są również nielogiczne...- wyjaśnił

- Z tym się też nie zgodzę.

- Czasami martwię się o ciebie, to tak, jakbyśmy nie byli tego samego gatunku

- Życie co zrobisz?

- Zakończę je

- ....

- Przestańcie proszę gadać o tym...- błagała Sakura

- Nieważne...gdzie jest reszta? Jest coś co muszę wam wszystkim powiedzieć

- Zbliżamy się do drużyny Neji'ego - powiedziała Hinata

- Okej.

______ 3 min później_____

- Więc o czym chciałeś nas poinformować? - zapytał Lee, gdy wszyscy zebrali się na poligonie.

Naruto westchnął i wyciągnął kunai i zwój.

-Co trzymam?-Zapytał Naruto głupio, co sprawiło, że wszyscy się na niego gapili.

Po chwili zdezorientowania Lee odpowiedział:
-Trzymasz kunai i zwój

-To prawda, a jeśli to zrobię?- zapytał blondy, zapieczętowując kunai w zwoju.
-Co to teraz mam?

-To zwój z kunai'em w środku.- Odpowiedziała Tenten, niepewna, o co mu chodzi.

-Czy zwój stał się kunai'em?- Zapytał Naruto.

- Jakie to upierdliwe. - Powiedział Shikamaru, mając już pojęcie tego, co Naruto zamierza im powiedzieć.

Tak samo jak Sakura i Sasuke

-Nie jesteśmy głupi Naruto, wiemy, że wciąż jest to po prostu zwój - Odpowiedziała TenTen denerwując się.

Naruto zachichotał i pomyślał -Gdyby tylko reszta wioski to zrozumiała

-Ok, więc. Teraz, gdy już wszyscy to rozumiecie, przejdę do wyjaśnienia, dlaczego chciałem się z wami spotkać. - Powiedział Naruto.

Shikamaru ziewnął.

Następnie postanowił usiąść przy drzewie i zamknąć oczy.

-Obudź się Shikamaru!- Krzyknął Ino.

- Już wiem, co powie. - Powiedział Shikamaru wywołując uniesione brwi od reszty geninów i spojrzenie pełne zrozumienia od Naruto.

- Więc?- zapytał blondyn

- Nadal jesteś Naruto - Powiedział Shikamaru, co spowodowało uśmiech Naruto.

-Hę?- zapytała Ino, która nie miała pojęcia, co się dzieje.


- Czy wszyscy znacie historię Dziewięcioogoniastego Lisa?- Zapytał Naruto.

Wszyscy przytaknęli, znając historię.

- No tak, Czwarty użył specjalnego jutsu, zabijając Dziewięcioogoniastego Lisa w zamian za swoje życie.- Powiedział Choji, co skłoniło wielu do skinienia głową, oprócz Naruto

-Nie do końca- Powiedział Naruto.

- He?- Powiedziała większość osóbz oprócz Shikamaru, Sasuke, Sakura, Neji'ego i Hinaty.

-Teraz, zanim wam to powiem, musicie wiedzieć, że jest to tajemnica klasy S, a mówienie o tym wszystkim innym jest podstawą do egzekucji.- Powiedział Naruto poważnie.

- D-dlaczego więc możesz o tym mówić?- Jąkała się Hinata.

-Cóż, odnosi się to bezpośrednio do mnie. Czy możecie wszyscy zachować tajemnicę?- Zapytał Naruto, dostając skinięcie głową od wszystkich.

- W porządku - zaczął Naruto, biorąc głęboki oddech, zanim kontynuował.

- Prawda jest taka, że ​​Czwarty nie mógł zabić lisa, ponieważ jest to masa czakry bez woli fizycznej, i jako taka nie może zostać zabita. Wiedząc o tym, Czwarty wymyślił jutsu, które, jak wiedział, mogło powstrzymać lisa przed zniszczeniem wioski, jednak zamian za jego życie. Znane jest ono jako Pieczętowanie Jutsu: Pieczęć Śmierci Żniwiarza
Tak właśnie zabrał ducha lisa i zapieczętował go. Potrzebował jednak specjalnego przedmiotu, do którego mógłby go dać. Będąc najsilniejszym z ogoniastych Bestii o największej ilości czakry, mógł użyć tylko noworodka, którego cewki czakry nie zostały w pełni rozwinięte. - zakończył Naruto.

Wszyscy, oprócz Shikamaru i Shino, byli zdezorientowani, dlaczego się tam zatrzymał.

-Więc co to ma wspólnego z tobą?- Zapytał Kiba.

-Czy ktoś z was wie, kiedy są moje urodziny?- Zapytał Naruto.

Wielu patrzyło na niego ze wstydem, nie wiedząc tego

- Są 10 października- Powiedział Shikamaru z zamkniętymi oczami.

Po raz kolejny wszyscy oprócz Shikamaru i Shino byli tym zmieszani.

- Kiedy lis zaatakował wioskę? - zapytał Naruto, gdy zamknął oczy.

- Dziesiąty- Rozpoczął Lee.

- Październik- dokończyła Ino oszołomionym głosem

Zanim Tenten przemówiła, była sniertelna cisza.

- I ?- Zapytała

-Huh?- zapytał Naruto, gdy otworzył oczy.

- Tak jak Shikamaru powiedział wciąż jesteś Naruto.- Powiedział Tenten.

Shino pokiwał głową, po czym powiedział:
-Masz podobny ciężar jak Aburame i możesz mieć moją akceptację, jeśli ja będę mieć twoja.

-Oczywiście, Shino.-Powiedział Naruto z uśmiechem.

-Zostałeś przeklęty pieczęcią taką jak ja i nie pozwoliłeś, by cię to zdefiniowało. Naprawdę jesteś silny - Powiedział Neji.

-Myślę, że to wyjaśnia, dlaczego jesteś taki potężny- powiedział Lee

-No cóż, ale lis mi nie pomaga...- Zaczął Naruto, zanim Lee go odciął.

-Nie, miałem na myśli mentalnie. Od samego początku miałeś najgorsze szanse i nigdy nie pozwoliłeś, by cię pochłonęło. Zachowałeś rozsądek i nie obejmowałeś ciemności, nawet jeśli zostałeś w nią wrzucony; zamiast tego podbiłeś go i stałeś się silniejszy. - Wyjaśnił

-Dzięki Lee- Powiedział Naruto z serdecznym uśmiechem.

-Więc nikt z was nie ma z tym problemu?-Zapytał Naruto.

-Nie, Naruto, najgorsze byłoby winienie kogoś za coś, nad czym nie miał kontroli - Powiedział Kiba, z którym wszyscy się zgodzili

-Dzięki, chłopaki, to wiele znaczy-Powiedział Naruto

Usłyszał wybuch i odwrócił się w jego stronę.

Muszę pomóc Jiji...jak najszybciej
__________________________________

Rozdział szybko, wena była więc no xD

Jak wyszedł xD?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro