Naruto, Eliminacje (cz. 2) i Przygotowania
Szczerze mówiąc zepsułam, ponieważ miałam te wszystkie eliminacje napisać w poprzednim rozdziale, a ten rozpocząć już od innych rzeczy. Jednak wtedy nie miałam takiej weny jak dzisiaj. I dlatego je teraz po prostu niesamowicie skrócę.
Tak wiem, jestem leniem 😆
Ostrzeżenie!: Może rozśmieszyć 😂😂😂
__________________________________
Shikamaru ziewnął.
- To będzie bardzo kłopotliwe.
-Zaczynać! - krzyknął Hayate, gdy obu uczestników stanęło naprzeciwko siebie.
Kin i Shikamaru natychmiast odskoczyli.
Chłopiec rzucił kunai eksperymentalnie w swojego przeciwnika, ale Kin to tylko łatwo zablokowała.
Oboje patrzyli na siebie przez minutę.
-Czekasz na pierwszy ruch? - zapytała retorycznie dziewczyna .
-Bardzo dobrze, mi tam pasi.- wyciągnęła senbony
Shikamaru westchnął.
- To takie kłopotliwe. Nie możesz się do mnie zbliżyć, nie mogę się do ciebie zbliżyć, gdyż oboje mamy ataki o ograniczonym zasięgu. Mam propozycję. Może przestaniemy walczyć i zdecydujemy o wygranej w grze Shogi?
Normalnie wydawało się, że Kin zaczęła rozważać ten pomysł.
Hayate, jednak przerwał.
- Zróbcie to, a was zdyskwalifikuję.
Shikamaru rzucił coś w dziewczynę i użył Jutsu Imitacji Cienia.
-Ahh! Kurwa! Co to za rzecz!?
- Jest lepkie...trochę szarawe... Powiedział Shikamaru.
-Nie martw się, to cię nie roztopi. Masz inne problemy.
Cofnął się szybko, zmuszając Kin do naśladowania go, dopóki
nie uderzyła głową w ścianę, tracąc przytomność.
-Zwycięzca poprzez nokaut: Shikamaru Nara-powiedział Hayate.
- I nie sprzątam tego.
Kiedy Shikamaru podszedł do balkonu, na którym była jego drużyna, Ino, która już wyszła ze szpitala, podeszła do niego:
-Skąd to masz...Shikamaru?
Chłopiec tylko wzruszył ramionami.
- Naruto zawsze musi upewnić się, że jego przyjaciele mają dużo zapasów na dowcipy.
- Naruto, a ty skąd to coś masz?
-Och - zaczął blondyn
- Tajemnica. Chcecie też? - Naruto wyciągnął papierową pieczęć i machnął nią w kierunku Ino.
Sakura rzuciła się na Naruto, który po prostu się uchylił przed atakiem i uśmiechnął.
- Następny mecz!
___________________________________
Gaara Sabaku vs. Zaku Abumi
Gaara przeciekał zabójczą intencją swojego bijuu.
-Poddaję się - powiedział Zaku, zanim nawet wszedł na arenę.
___________________________________
- Wykonano 6 meczy. To było szybkie - mruknął Naruto.
- Tak, ale nie można tego uznać za "mecze" - Sasuke potrząsnął głową.
-Sakura dosłownie pokonała swojego przeciwnika kopiąc go gdzie słońce nie świeci. Shikamaru prawie nic nie zrobił. Gaara przestraszył swojego przeciwnika. A mecz krzaczastych brwi... nie, tylko nie to. Poważnie, czy to egzamin na Chuunina czy jakiś żart?
- Muszę się z tobą zgodzić.
___________________________________
Misumi Tsuguri vs Kankuro
(Odbywa się tak jak w anime)
- Zwycięzcą jest Kankuro!
- Ale kurwa nudy...- pomyślał blondyn
___________________________________
Temari vs TenTen
( Odbywa się tak jak w anime również)
- Hn...Naruto?
- ...
Sasuke rozglądnął się zauważając, że blondyn zniknął
Pewnie po ramen posz-
- BU!- krzyknął Naruto pojawiając się nagle przed twarzą Uchihy i próbując go wystraszyć.
- Tch. Nie masz co robić?
- Ah... jesteś taki nudny- blondyn westchnął.
- Jeśli próbujesz mnie przestraszyć, to nigdy się to nie stanie.
- Myślę, że w takim razie powinienem skontaktować się z twoim bratem.
Sasuke zamarł
- Kto!? Itachi? Nie!N-nie musisz.
- Hahahahaha.
- Oki. Ale popatrz nawet jemu się nudzi - powiedział blondyn wskazując na Jonina czytającego porno.
- Nie jesteście jedyni. Mi także - powiedział Uchiha wracając do swojej zwykłej twarzy.
- Boże...co tu robić?Hmm?-
Na twarzy lisiego chłopca pojawił się szalony uśmieszek
Sakura skuliła się trochę ze strachu.
Sasuke widząc to uśmiechnął się
- Co planujesz?
- Zaraz wrócę. - i z tym blondyn zniknął, a następnie pojawił się z dziwnym czarnym urządzeniem i szczęśliwym uśmieszkiem.
- Co to jest?- zapytali Sasuke i Sakura
- Kiedyś gdy wygrałem dużo pieniędzy w Kasynie, znalazłem to na Targu i kupiłem. Nazywa się to wykrywacz kłamstwa. Wypróbowałem to na kilku osobach i zadziałało.
- I zamierzasz to wypróbować na Kakashim-sensei?- szepnęła Sakura.
- Dokładnie, ale nie tylko. Na naszej całej czwórce.
- Hn. Może być ciekawie.
- Dobra to zacznijmy.
- Kakashi-sensei?
- Hm?
- Czy jest ktoś kogo lubisz?
- Zależy o czym mowa.
- No czy jest ktoś kogo kochasz? - powtórzyła Sakura
- Ah...tak. Irukę.
Trójka Geninów spojrzała na ekran urządzenia, który świecił na zielono.
- O nie...Bleee.....- Sakura jęknęła z obrzydzeniem
- Ha! Wiedziałem i co teraz Kupo futra!?
- Zamknij się.
- Teraz moja kolej na pytanie?- Kakashi oznajmił
- Tak - pokiwał blondyn.
- W takim razie mam do ciebie, Naruto.
- Okej.
- Jaka była najgorsza trauma w twoim życiu?
- Kiedy nie miałem ramenu przez 2 dni.
Ekran był zielony.
Kakashi się spocił.
- Jakie było pierwsze słowo, które wypowiedziałeś?
- Prawdopodobnie ramen.
Ten sam kolor.
- W kimś się zakochałeś?
- Tak. W Ramen-chan.
Ekran nadal był zielony.
- Miałem namyśli osobę.
- Och...ciężko stwierdzić.
Kolor pozostał ten sam.
Co kurwa? - wszyscy pomyśleli.
- Za dużo pytań! Moja kolej! - krzyknął blondyn wyrywając urządzenie z rąk Kakashiego.
- Już zadawałeś pytanie, Dobe.
- Nie prawda. Kakashi-sensei odpowiedział przecież na pytanie Sakury, nie moje.
- .... Dobra masz rację.
- Wiem. W takim razie. Jak robisz takie włosy, Teme?
- Oh. To proste. Smaruje je żelem, a następnie zawisam na gałęzi do góry nogami i czekam 2 godziny. Zwykłem wtedy zastanawiać się dlaczego z niewiadomego powodu ptaki robią sobie z nich gniazdo.
Ekran był zielony.
- Okej. Wierzę ci. Następne. Etto... Jaka była twoja największa trauma w życiu oprócz masakry?
- Kiedy pewnego dnia znalazłem Itachi'ego z misiami i różowymi filiżankami, zadającego pytanie:
" Czy chcecie więcej?"
Ekran był zielony.
Kakashi żałował, że tego nie widział.
Sakura zaczęła myśleć czy wszystko było z jego bratem w porządku.
A Naruto
- Okeeeej...tego się nie spodziewałem. Ostatnie pytanie. Czy jest osoba, którą lubisz i o którą się troszczysz?
- Hmm..Można tak trochę powiedzieć.
- Uuuuuu...Kto to jest?- zapytał Naruto z dziwnym usmieszkeim
- Imię tej osoby zaczyna się na "N" kończy na "ruto".
Blondyn dostał mindfuck'a.
- Kakashi-sensei, o kim on mówi?
-🤦♂️
- Nie wiem jak sprawiasz, że ludzie cię lubią, kiedy masz w sobie tyle idiotyzmu....
- Zamknij się.
Sasuke westchnął z ulgi.
- Hn.Teraz moja kolej na pytania.
- O Racja- Naruto podał mu urządzenie.
- Czyżbyś farbowała włosy, Sakura?
- Co? Nie, one są naturalne.
- Ekran mówi inaczej - zauważył Kakashi wskazując na czerwony kolor.
- COO!?
- Następne pytanie. Jakie jest twoje prawdziwe imię?- zapytał Uchiha.
- Nazywam się Sakura Haruno!!! Nie inaczej!!!!!
- Ekran znowu mówi inaczej - zauważył tym razem Naruto.
- Co!!!? On kłamie!
- Nie wydaje mi się - Powiedział blondyn wyciągając kartę ninja, która zajomał Kabuto, z kieszeni.
Na niej było pokazane:
Kolor włosów - brzydki zieleń
Wiek - 90+
Płeć - Obojniak
Imię - Sakurwa
- O_o wiedziałem, że coś tu nie gra......- zaczął Kakashi.
- ...ale tego...- dodał Naruto
- ...zdecydowanie się nie spodziewałem.....- Uchiha dokończył
- ....O kurwa
___________________________________
Shino Aburame vs Choji Akamichi
Obydwoje na siebie patrzyli. Choji postanowił usiąść i zjeść paczkę chipsów. Niestety Shino nakazał robakom mu je pochłonąć.
Nie widząc już sensu w swoim meczu bez jedzenia Choji się poddał.
- Zwycięzca, Shino Aburame!
- Założę się, że jesteś szczęśliwy, co? - Naruto wyszeptał nagle
-Co?- Sasuke odpowiedział szczerze zmieszany.
- No wiesz...Kakashi i ze względu na to, że jesteś...- Naruto wykonał dziwny gest ręką.
-Co nie!
-Masz na myśli, że nie jesteś gejem? - zapytał Naruto w szoku.
-NIE!-Sasuke wrzasnął.
- Cokolwiek podsunęło ci ten pomysł...
-Po prostu myślałem, że czujesz coś do swojego brata ze względu na to, że zawsze masz obsesję na jego punkcie - odpowiedział Naruto wzruszając ramionami.
-Chcę go zabić, a nie spać z nim- powiedział stanowczo Sasuke.
-Więc dlaczego przykleiłeś jego zdjęcie do sufitu nad łóżkiem, żeby był pierwszą rzeczą, którą widzisz każdego dnia?- Naruto oskarżył
- Abym mógł skoncentrować swoją nienawiść na nim z rana- powiedział szybko Sasuke.
- Ale...
-Nie jestem gejem i nie mam takiej obsesji na punkcie Itachi'ego jak myślisz - powiedział stanowczo Sasuke.
- Naruto? - zapytała Sakura z dziwnym wyrazem twarzy.
- O co chodzi?
- Skąd wiesz, że na suficie nad łóżkiem Sasuke jest zdjęcie?
Chłopiec wzruszył ramionami
- Ptaszki mi powiedziały
___________________________________
Neji Hyuuga vs Hinata Hyuuga
- To powinno być interesujące.
- Zgadza się...
Ogólnie mecz był niesamowity.
Przez pierwsze dziesięć minut była to całkowicie wyrównana walka.
Ale Hinata nie miała doświadczenia, takiego jakie miał Neji.
- Koniec meczu.- oznajmił Hayate
- N-nie...ja w-wciąż...m-mogę.. walczyć....- powiedziała dziewczyna podnosząc się
- Poddaj się, zanim umrzesz.- powiedział Neji
- Nie jesteś w stanie mnie pokonać.
- Mogę...to zrobić
Hinata znalazła siłę, by biec w stronę Neji'ego z prędkością, która zaskoczyła chłopca.
Uderzyła go pięścią w policzek i kopnęła w brzuch.
Chrząknął głośno, kiedy uderzył w ziemię.
Nietypowo usiadła na jego piersi i uderzyła go ponownie pięścią w twarz.
Leżał tępo w szoku.
Jednak kiedy on minął, z każdym uderzeniem stawał się coraz bardziej wściekły.
Dlaczego pozwoliłem jej aby mnie uderzyła?
-Dość!- Wrzasnął odpychając ją mocno.
Zanim zdążyła się podnieść, uderzył dłonią w jej pierś.
Wpatrywał się w dziewczynę pod sobą, która ciągle kaszlała wypluwając krew.
Mógł wyczuć zabójcze intencję skierowane do niego od osób na widowni.
Niewielka część niego zapytała:
"Co ja zrobiłem?"
Jednak jego wściekła część krzyczała:
"Wszystko, co było potrzebne!"
Powrót do publiczności był niesamowitym doświadczeniem. Zwłaszcza kiedy odczuł nutę nienawiści, gniewu i żądzy krwi, gdy przechodził obok Drużyny 8.
Uśmiechnął się, gdy ich minął.
Miał zamiar jeszcze coś powiedzieć, ale nagle uderzył o ścianę.
Kunai był na jego szyi.
- Daj mi jeden powód, dla którego nie powinienem poderżnąć ci tutaj w tym momencie gardło.- powiedział blondyn lodowatym tonem, który może zamrozić najcieplejsze serca.
Jednak serce Neji również było lodowate.
- Chcesz się zdyskwalifikować już, Uzumaki? Na widowni nie są dozwolone walki, a ten, kto ją rozpoczął, zostałby z tego powodu zdyskwalifikowany. Już ją pokonałem, więc co, myślisz, że nie mogę zrobić tego samego z tobą?
Chłopiec uśmiechnął się złośliwie.
- Lepiej miej nadzieję, że nie będę z tobą walczył w następnej rundzie, Neji. Lepiej módl się, żebyś w ogóle nie był przeciwko mnie. Inaczej przegrasz okropnie.
-Uważam to za śmieszne.- Neji zadrwił.
- Jesteś za słaby, żeby ze mną teraz walczyć, Uzumaki. Przegryw to przegryw.
-Przegryw, co?- Naruto uśmiechnął się szeroko. Uderzył kolanem w Neji'ego, który z trudem złapał powietrze.
- Nie zamierzam teraz z tobą walczyć. Będę walczyć z tobą w rundzie finałowej. Pamiętaj, żeby dostać się na szczyt, Neji, bo będę na ciebie czekał.
-Czy to jest zagrożenie?- Neji splunął gniewnie
-To obietnica - powiedział kiedy odszedł
___________________________________
Zwycięzcy Eliminacji:
Naruto Uzumaki
Sasuke Uchiha
Gaara
Temari
Kankuro
Shino Aburame
Shikamaru Nara
"Sakura Haruno"
Lee Rock
Neji Hyuuga
- Tym meczem zakończyliśmy eliminacje. Teraz macie miesiąc na zregenerowanie sił i przygotowanie się do rund finałowych. Rozejść się! - ogłosił Trzeci Hokage.
___________________________________
Dzień później
- Naruto?
- Hm?
- Wiesz...z okazji tego, że obydwoje wygraliśmy...to powinniśmy to jakoś uczcić. Co ty na to aby zjeść ramen? - zapytał Sasuke
- A stawiasz?
- ...Tak.
- W takim razie chodźmy!- powiedział z entuzjazmem blondyn
- albo czekaj. Mam lepszy pomysł. Pamiętasz, przez kogo ostatnio straciliśmy nasze jedzenie?
- Oczywiście.
- To oni nam je powinni kupić, Dattebayo!
- Hn. Masz rację.
- Tak a propo?- zapytał Naruto z dziwnym wyrazem twarzy
- Co?
- Co ty kurwa masz na sobie, Teme?
Bezmyślność pytania sprawiła, że Sasuke spojrzał w dół zauważając, że miał na sobie tylko spodnie dresowe i koszulkę - a właściwie piżamę
- Nie komentuj już, Dobe.
________10 minut później_______
- Potrenujmy!!! Wasza siła mło-
-Nie jesteśmy zainteresowani, po prostu zastąp nasz lunch - powiedział Naruto.
-Widzę, że mój młody student sprawił, że wasz wczorajszy obiad uformował tę modną fryzurę. Lee, za karę, 200 okrążeń wokół Konohy.
-A jeśli nie mogę tego zrobić, muszę wykonać 1000 pompek, a jeśli...-
-Rozumiemy, po prostu nas nakarm- stwierdził Sasuke.
____________17:00_______________
-Ugh, co się stało?- powiedział Naruto, ściskając głowę.
Zauważył, że jest już w swoim mieszkaniu.
Spojrzał na siebie
- Dlaczego kurwa jestem w mojej seksownej formie?
- Obudziłeś się już, Gaki. Pfff...Tutaj, pozwól, że ci pokażę co się stało. - Powiedział Kyuubi.
_________Wspomnienie________
-Toast, dla mojego uroczego ucznia za opanowanie Huraganu Liścia!- Gai i Lee świętowali głośno.
-Koleś, czy mi się wydaje, czy woda smakuje śmiesznie?- zapytał Naruto.
Wszyscy inni skinęli głową oprócz Gai'a, który wiedział już o co chodzi.
-Już więcej nie pij. To dla twojego dobra- powiedział zmartwiony Jonin.
Niestety...
- KOGO NAZYWASZ ZIELONYM!? UCHIHA!- Pijany Lee krzyczał, skacząc po restauracji jak małpa.
-HOHOHOHOHOHO! LEE-KUN JESTEŚ TAKI WIELKI! BRUM BRUM! ZARAZ BĘDĘ PRZY TOBIE!- Tenten podziwiała, kiedy siedziała na kiblu
- SHANNARO! DAWAĆ WIĘCEJ!- wrzasnęła wewnętrzna Sakura, bijąc przypadkową osobę.
Naruto i Sasuke skakali trzymając się za ręce.
- JESTEM GŁODNY, TEME!
- TAM, JEST TWOJA PRZYSZŁOŚĆ, DOBE!- wskazał za okno
- HE!?RAMEN-CHAN! CZEKAJ NA MNIE!
Naruto wybiegł na zewnątrz, przewrócił Hokage i pobiegł w swojej seksownej formie w stronę Ichiraku.
- NIE ZOSTAWIAJ MNIE, DOBE!- ruszył za nim
____________Koniec_______________
-Cholera, ciekawe, jak się mają wszyscy inni- powiedział podczas wymiotowania
Jeszcze dzisiaj mam trening...
___________________________________
-Hokage-sama? - zapytał Anbu pojawiając się nagle.
- Hm? O co chodzi? Jakieś problemy?
- Znaleziono 30 nieprzytomnych ciał na ulicach Konohy.
To odrazu obudziło Trzeciego, który natychmiast wstał.
- Wróg!?Ktoś nas zaatakował!?
- Cóż to-
- Jak do cholery pilnujecie naszej wioski!!!- trzasnął rękoma o biurko
Anbu się spocił
- To znaczy-
Trzeci usiadł wzdychając
- Czy znacie przynajmniej jego tożsamość?
- To był Sasuke Uchiha w swojej pieprzonej piżamie.
________3 godziny później_______
-Widzę, dokąd to zmierza, Ebisu-Sensei- powiedział Naruto, kiedy zbliżali się do jeziora.
- Znam już technikę chodzenia po wodzie.
Ebisu zatrzymał
- W takim razie pokaż mi.
Przenosząc czakrę na nogi, Naruto przeszedł po wodzie, po czym odwrócił się z uśmiechem widząc szczękę Ebisu na ziemi.
-Widzisz, mówiłem, że mogę to zrobić. Widziałem kiedyś walczącego Chunina na jednym z torów treningowych. Wyskoczył w powietrze i wylądował na wodzie zamiast ziemi. Zainteresowało mnie to, dlatego potem zacząłem ćwiczyć.
Całkowite kłamstwo, ale wydawało się, że facet je kupił.
-Zwykły Genin, który uczy się chodzenia po wodzie, widząc je tylko raz. - Ebisu patrzył na blodnyna zza okularów.
-Jesteś czymś więcej niż myślałem, Naruto.
- Możesz odpocząć na razie. Bayo!- krzyknął Ebisu i zniknął
-...i to ma być nauczyciel? Muszę go zmienić. Ale pierw obczaje co tam u niego słychać. Heh.
___________________________________
- To twoja wina, Dobe
- Przepraszam. Im po prostu nie wolno jednak ufać....
- I dopiero teraz to wiemy.
- Lepiej późno niż wcale - uśmiechnął się chłopiec
- W ogóle nie pocieszasz...
- Wiem. Więc co teraz? Z kim trenujesz?
- Z Kakashim.
- Och...ja muszę se kogoś innego znaleźć. Ten typ z którym mam to tragedia.
- Nie zmienią ci nauczyciela, dopóki go nie pokonasz.
- Wiem. On powinien być łatwy. Ale po prostu udam, że o nim zapomniałem. Muszę pierw swojego nowego nauczyciela znaleźć.
- Hn. Kogo szukasz?
- Ehh...Mojego ojca chrzestnego.Wiem tylko, że powinien być gdzieś tu w Konoha.
- Hn.
Nagle różowa plama przebiegła przed nimi.
- Co to było?- zapytał Naruto
- Nie mam bladego pojęcia.
- Pewnie jakiś robak.
- Takiego koloru to jeszcze nie widziałem.
- W takim razie pewnie różowe majtki ze skrzydełkami.
___________________________________
- Kakashi-sensei, potrenujesz mnie?- zapytała Banshee
- Obawiam się, że nie mogę. Teraz zajmę się szkoleniem Sasuke przez następny miesiąc.
-Co ze mną?- Banshee skrzywiła się, marszcząc brwi:
-Potrzebuję też treningu do finałów!
-Tak, cóż, nie martw się tym.- Kakashi pocieszył ją z uśmiechem:
-Mam dla ciebie świetnego nauczyciela. Musiałem pociągnąć znowu trochę za sznurki. Jutro ją spotkasz.
Dziewczyna wyglądała na przygnębioną.
- A więc to nie ty?
-Nie, ale jest dla ciebie doskonałym nauczycielem -
Sakura delikatnie potrząsnęła głową z cichym szlochem: -Wiedziałam o tym; nie mogłeś dłużej mnie już znieść.
-To nie to-
-Ale trenujesz Sasuke, prawda?
Kakashi wyglądał na lekko przepraszającego:
-Tak, chyba...- powiedział.
- Teraz odkąd wiem, że jesteś gejem. Wolisz być z Sasuke niż ze mną, prawda?- Sakura płakała.
- To jest-
- Przepraszam, Sensei; nie wiedziałam, że tak bardzo mnie nienawidzisz! Pójdę i uderzę Na...
-Wiesz co?- Przerwał jej Kakashi. - Zapomnij o drugim nauczycielu. Wysyłam cię na terapię.
_________________________________
- Chcesz iść do gorących źródeł? Gorąca woda z pewnością nas rozluźni.
Blondyn pokiwał głową, gdy zmienili kurs na gorące źródła.
Pokusa była zbyt duża, by z niej zrezygnować.
Sasuke miał zamiar coś powiedzieć, ale oboje zatrzymali się na widok, który zobaczyli przy ścianie, która odgradzała łaźnię dla kobiet.
Był tam starszy mężczyzna w ubraniu typu kabuki z długim, kolczastym białym kucykiem, uśmiechający się i śliniący, wpatrujący przez to, co Naruto i Sasuke mogli założyć jako wizjer w ścianie.
- Naruto....- zaczął
Blondyn westchnął wiedząc co nadchodzi.
-Tak?
Sasuke wskazał na rozkojarzonego mężczyznę.
- Czy to twój ojciec chrzestny?
Naruto schował głowę w jedną dłoń.
-... niestety, tak...To jest on- Naruto ponownie westchnął, gdy znów spojrzał na mężczyznę.
- Dlaczego nie pójdziesz dalej Sasuke...? Mój ojciec chrzestny i ja musimy nadrobić zaległości- Uchiha kiwnął głową i pomachał mu na pożegnanie.
- Powodzenia - Oświadczył przed wyjściem.
Naruto podszedł do mężczyzny, krzyżując ramiona.
-Jak myślisz, co robisz?- - zapytał Naruto zirytowanym tonem.
Mężczyzna nawet nie podniósł wzroku.
- Cicho Gaki, prowadzę badania.
Naruto uniósł brew.
-Badania? To najsłabsza wymówka, jaką kiedykolwiek słyszałem, Jiraiya.-Nazwany teraz Jiraiya podniósł wzrok, by zobaczyć, dlaczego ta osoba znała jego imię.
Gdy tylko ujrzał chłopca znacznie zbladł ... jakby właśnie zobaczył ducha.
Upadł na tyłek w szoku.
-MMM-Minato ?!- Jiraiya pisnął, wskazując na niego oskarżycielsko.
Naruto lekko się zarumienił i potarł tył głowy, sprawiając, że Jiraiya jeszcze bardziej zbladł na widok znajomego działania i zawstydzonego uśmiechu, który nastąpił potem.
-Naprawdę myślisz, że wyglądam jak on, Ero-sennin?- Jiraiya drgnął na ten znajomy przydomek, a na jego głowie pojawił się znak Irk.
Naruto uśmiechnął się do niego.
- Miło jest znowu zobaczyć mojego ojca chrzestnego po 5 latach.
I Jiraiya znowu zbladł, a jego gniew został zapomniany.
- Naruto ...- Blondyn tylko potrząsnął głową, uśmiech nigdy nie opuścił jego twarzy.
-Nie martw się tym, Ero-sennin. Nie jestem na ciebie zły, ale chcę z tobą porozmawiać.
- Heh.Jak miło...
~~~5 minut później po wyjaśnieniu~~~
-Więc czego się dzisiaj nauczę, Ero-sennin? zapytał Naruto
-Cholera, bachorze! Co powiedziałem o szacunku? Po tych 5 latach zapomniałeś w końcu!?- Jiraiya krzyknął.
Co się stało z dzisiejszą młodzieżą i brakiem szacunku wobec starszych?
Jeszcze 5 lat temu on....
Kurwa i pomyśleć że wtedy musiałem go niańczyć i pomóc wyjść z tej depresji....
Normalnie... najwidoczniej Hokage mówił prawdę, że spotkał już swojego ojca....
Myślę, że wyszło to na dobre...
Naruto przewrócił oczami.
- W takim razie....och, Wielki Ero- sama . Czego mnie teraz nauczysz?
Oczy Jiraiy'i drgnęły lekko, zanim westchnął.
Przysięgam, że przywaliłbym mu gdyby tylko nie był dzieckiem Minato.
Zagryzając kciuk, zrobił kilka pieczęci i postawił go na ziemi - Cóż, mogę ci pokazać, to: Kuchiyose No Jutsu!
Nastąpiło pojawienie się dymu, a kiedy zniknął, ujawnił on dużą ropuchę około trzy razy większą niż Naruto.
Otworzyła usta i zrzuciła na ziemię zwój.
- Wiesz, że twój tata mógł przyzywać ropuchy, prawda?
Naruto natychmiast ożywił się.
- Czyli mnie też nauczysz?
Jiraiya skinął głową.
-Oczywiście, zaakceptowałem cię jako mojego ucznia, prawda? To oznacza, że zyskujesz szczególny przywilej bycia jednym z niewielu przywoływaczy ropuch. Teraz po prostu podpisz swoje imię krwią i odciśnij swoje palce.
Naruto uśmiechnął się szeroko, gdy spojrzał na umowę, zagryzł kciuk i podpisał zwój.
-Więc co mam teraz zrobić?
-Teraz musisz poświęcić trochę krwi za każdym razem, gdy używasz tego jutsu, a następnie wykonujesz pieczęcie ręczne- Jiraiya pokazał Naruto potrzebne znaki:
-Teraz zobaczmy, co możesz zrobić.
Naruto pokiwał głową, przegryzł kciuk i wykonał potrzebne pieczęcie ręczne:
- Kuchiyose No Jutsu!
Pojawił się dym, a kiedy zniknął, w jego miejscu ujawniła się mała pomarańczowa ropucha z czarnymi plamami w niebieskiej kamizelce.
Ropucha podniosła nóżkę ( xD, co one mają?):
-Hej! Jestem Gamakichi, a ty?
Naruto przez chwilę patrzył na nią tylko, zanim uśmiechnął się szeroko:
-Jestem Uzumaki Naruto! Sprawiam, że świnie latają.
Gamakichi uśmiechnął się szeroko. - Ha Ha. Świnie nie potrafią latać. Masz coś słodkiego?
-Ee... jasne. Poczekaj chwilę.- Naruto sięgnął do sakiewki i wyciągnął pudełko pocky.
-Proszę bardzo, to jest cholernie dobre.
_________________________________
Gdzieś Uchiha Itachi przestał iść, kiedy poczuł silną potrzebę wzniesienia pięści w powietrze.
-Hej Itachi, czy coś jest nie tak?- zapytał jego partner z Akatsuki.
Uchiha spojrzał na swojego partnera.
-Nie... ruszajmy dalej, chcę być w następnej wiosce przed zmierzchem.
________________________________
- Oki! -Gamakichi wziął jeden z paluszków w czekoladzie.
-Mmm- wskoczył na głowę Naruto.
-Są całkiem dobre. Masz coś przeciwko, żebym się tu położył?
- Nie nic.- Naruto wzruszył ramionami, zanim spojrzał na Jiraiyę.
- I co Ero-sennin?
-Nieźle - powiedział Jiraiya, nie pozwalając, być pod wrażeniem. Sam był w stanie przywołać tylko kijanki za pierwszym razem:
- Ile użyłeś czakry?
Naruto zamrugał.
- Mniej więcej tyle, ile bym zrobił dla ośmiu Kage Bunshinów.
Jiraiya skinął głową.
-To nie jest źle, co oznacza, że twoja kontrola musi być całkiem przyzwoita. Zwykle przywoływanie ropuchy wielkości i statusu Gamakichi'ego byłoby warte około czterech Kage Bunshinów, gdybyś miał doskonałą kontrolę czakry.
Wysoki, białowłosy mężczyzna spojrzał na Naruto spekulacyjnie:
-W porządku, dlaczego tym razem nie użyjesz więcej czakry?
- Kurama?
- Zróbmy to.
- W porządku, Kuchiyose No Jutsu! - Tym razem był ogromny kłęb dymu, który pokrył prawie całą polanę.
- Jiraiya! Jiraiya, ty głupi zboczeńcu! Dlaczego mnie wezwałeś?!
Sannin zbladł:
-Spośród wszystkich ropuch, które mógł przywołać, dlaczego musiał go wezwać!
Białowłosy Sannin natychmiast poszedł gdzieś się ukryć.
Ah i to aby Naruto przywołał „go" ze wszystkich ropuch.
To dziecko naprawdę będzie czymś, kiedy dorośnie.
___________________________________
Podobnie jak Naruto, wielu innych Geninów, którzy dotarli do finału, zajęło się treningami.
-489, 490, 491, 492 ...- Lee chrząknął, gdy kontynuował wykonywanie pompek na kciukach. Obok niego stał Maito Gai, który krzyczał... młodzieńczą zachętę
- Dalej Lee, mój uczniu! Niech twój płomień młodości wybuchnie!
Zamiast pracować nad czymś nowym, postanowili po prostu ulepszyć trening Lee.
Zmuszając go do biegania wokół Konohy z kamieniami na plecach; zmuszając go do zniszczenia wspomnianych głazów pięściami i stopami.
Zasadniczo próbują zwiększyć jego siłę i szybkość do imponujących proporcji za pomocą szalonej metody treningowej, którą tylko oni mogą wymyślić.
-499, 500!- Lee wyskoczył w powietrze i wylądował na nogach
-Yosh! Skończyłem!
- Super!- Gai dał swojej uczniowi pozę miłego faceta:
-Teraz, kiedy ukończyłeś naszą młodzieńczą rozgrzewkę. Czas zacząć wachlować twoje płomienie młodości!
- YOSH!-Lee krzyknął, gdy szarżował na swojego sensei, znikając z dużą prędkością.
Gai uśmiechnął się szeroko i też zniknął.
Kilka sekund później odgłosy uderzenia pięścią odbijały się echem na boisku treningowym.
___________________________________
- Więc...
-Więc?-Shikamaru Nara odpowiedział, wciąż koncentrując się na grze przed sobą.
Przeniósł swój pionek w odpowiednie miejsce.
-Co?
-Twoja matka twierdzi, że zaszłeś daleko na egzaminach Chunnin. - Shikaku Nara chrząknął i westchnął z ulgą, gdy schwytał biskupa Shikamaru.
Młody Nara westchnął.
- Niestety tak. - Prychnął z irytacją, widząc ruch ojca.
-Czy ta rozmowa ma sens, czy próbujesz mnie wykończyć?
Shikaku westchnął.
-Uspokój swoje niecierpliwe, kłopotliwe nastawienie, Shika. Ta rozmowa ma sens.- Obserwował, jak Shikamaru zabiera jego pionka ze względną łatwością.
-Twoja matka zażądała, abym cię wyszkolił
-Nie ma mowy. Nie chcę. -Shikamaru chrząknął.
-Dlaczego nie?- Shikaku przesunął swój pionek z uśmiechem
-Raczej wolę po prostu zostać i ćwiczyć wygrywanie w shogi- Powiedział sarkastycznie, obserwując, jak jego ojciec zabiera króla, mamrocząc cicho
- Szach-mat.
-Słuchaj, mały bachorze, nie chcę wstawać codziennie rano i trenować ciebie, ale jeśli to ma cię wzmocnić, mogę sparować się z tobą i stracić te kilka godzin. - powiedział gładko mężczyzna, popijając herbatę.
-Nie jesteś dowódcą Jouninów? To całkiem ważna praca. Papierkowa robota i bycie członkiem rady. Bardzo ważne. - uzasadnił Shikamaru.
Shikaku potrząsnął głową na syna.
Wiedział, że wolałby raczej wpatrywać się w chmury i spróbować pokonać go w shogi.
- Jesteś kłopotliwym bachorem, wiesz o tym, Shika? Próbując wykorzystać moją pozycję, aby się mnie pozbyć. Kto cię tego nauczył, bachorze?- Mężczyzna uśmiechnął się lekko na reakcję syna - był to kolejny jęk udręki. -Jeśli nie chcesz umrzeć młodo, zrobisz to, co chce twoja matka.
- Kto tu jest młody?- Shikamaru zadrwił.
Shikaku jedyne, co zrobił, to chrząknięcie:
-Zrób to, albo inaczej powiem twojej mamie.
Shikamaru znacznie zesztywniał. Shikaku uśmiechnął się złośliwie - wiedział, że jego syn tak samo boi się swojej matki, jak on, apodyktycznej Yoshino Nara.
Shikamaru prychnął i wyskoczył z siedzenia, wkładając ręce do kieszeni.
Jego reakcja była jak kruche jelenie poddające się silniejszemu wrogowi.
-Gah! Dlaczego poślubiłeś tę kłopotliwą kobietę, cholera?
Na policzkach Shikaku pojawił się cień czerwieni, po czym zakaszlał. -Mężczyźni Nara mają niefortunne ... połączenie do apodyktycznych kobiet takich jak twoja matka.
-Więc to oznacza, że pewnego dnia wyjdę za Ino?-Shikamaru zadrwił.
-To... możliwe.-Shikaku spocił się.
- A jeśli nie ona, równie jakaś inna apodyktyczna kobieta.
Shikamaru zaczął iść do drzwi pokoju.
-Co za radość.
Jego ojciec miał jednak jeszcze coś do powiedzenia.
- Bez kobiet mężczyźni nie mogą się urodzić, Shika. Bez kobiet mężczyźni popadają w ruinę. Nawet najtwardsze kobiety pokażą słodką stronę mężczyznie, którego kochają i szanują. Pamiętaj o tym, kłopotliwy bachorze.- Powiedział Shikaku poważnym tonem. -Twoja matka jest silna, a silny mężczyzna potrzebuje silnej kobiety. Silna kobieta potrzebuje silnego mężczyzny. Dlatego stań się silny, Shikamaru.
Shikamaru zatrzymał się na chwilę, jakby chciał pomyśleć o słowach swojego ojca, zanim pozwolił tym myślom odejść i zadał ojcu poważne pytanie.
-Kiedy zaczynamy trening?
- Za 2 godziny. Przyjdę po ciebie i popracujemy nad twoimi technikami cieni.-Shikaku powstrzymał uśmiech, o którym wiedział, że uderzy mu w twarz najlepiej, jak Był dumny ze swojego syna.
-Już dawno pewnie zauważyłeś wadę Techniki imitacji cienia, więc najwyższy czas, abyś nauczył się, co możesz zrobić, aby pomóc swojemu cieniowi, i odkryć więcej opcji, które możesz mieć, gdy złapiesz przeciwnika.
Shikamaru skinął głową
__________________________________
Hyuuga trenował tak, jak nigdy przedtem. Ostro uderzał drzewo przed nim.
W jego oczach pojawił się ogień, gdy przypomniał sobie słowa tego przegrywa...
-Pamiętaj, żeby dostać się na szczyt, Neji, bo będę na ciebie czekał.
-Przygotuj się.-Warknął do drzewa
-... wejdź na szczyt, Neji, bo będę na ciebie czekał. - powtórzył Naruto.
-Juukenho! - wyszeptał, a jego oczy pociemniały, gdy wpatrywał się w drzewo
-... Neji, bo będę na ciebie czekał- Znowu drwił.
- Hakkesho Kaiten!
-Będę na ciebie czekać
Zatrzymał się i spojrzał w niebo, z blaskiem.
-Nie, Naruto Uzumaki, to ja będę na ciebie czekał i jak wszyscy, których pokonałem, upadniesz, tak jak los by to chciał.
Ja wygram, a ty będziesz niczym więcej niż tym, co zacząłeś jako przegryw.
__________________________________
W nieznanym miejscu daleko od Konohy Sasuke ciężko dyszał.
Całe jego ciało było spocone i miał wrażenie, jakby ktoś wbił go w maszynę do mięsa.
Czuł ból w miejscach, o których istnieniu nawet nie wiedział.
Sasuke zawsze był dumny z tego, że jest dobrym shinobi.
W akademii trenował znacznie ponad to, niż to co było wymagane, spędzając większość nocy na treningu do wyczerpania.
Ćwiczył, dopóki mięśnie i ciało go nie bolało, wykraczając daleko poza fizyczne jego ograniczenia.
-Aktywuj Sharingana- zażądał Kakashi.
Sasuke posłuchał natychmiast, a jego oczy zmieniły się w znajomą czerwień z jednym tomoe w jednym oku i dwoma w drugim.
- Jestem pewien, że nie muszę ci tego mówić, ale i tak zrobię to w celu przypomnienia. Te oczy pozwolą ci śledzić i zapamiętywać każdy ruch, nie tylko spowalniając postrzeganie czasu, ale również pozwalając na kopiowanie ruchów przeciwnika.
Po wielu treningach i ćwiczeniach w końcu dojdziesz do momentu, w którym będziesz w stanie tak szybko naśladować przeciwników, że będzie wyglądać tak, jakbyś się poruszał, zanim zrobi to przeciwnik.
Sasuke kiwnął głową, już to wszystko wiedział.
-Teraz uderzę cię w brzuch. Chcę, żebyś mnie powstrzymał.
To tutaj sprawy stały się trudne dla Uchiha.
Myślał, że był przygotowany, miał swojego Sharingana, mógł śledzić ruchy Kakashiego, więc powstrzymanie go powinno być łatwe.
Przynajmniej tak myślał.
Okazało się, że Sharingan miał dużą słabość.
Nie miało znaczenia, jak dobrze mógł śledzić ruchy przeciwnika, jeśli wspomniany przeciwnik był znacznie szybszy od niego.
Kakashi uderzył go mocno.
Pomimo tego, że widział, jak to nadchodzi, Sasuke nie był w stanie zareagować na czas.
Choć jego oczy mogły nadążyć za Kakashim, jego ciało po prostu nie sprostało zadaniu.
I tak było z tym, że Kakashi zmusił Sasuke do pracy nad jego prędkością. Aby to zrobić, Kakashi kazał Sasuke skopiować ruchy Lee, a następnie wyćwiczyć swoje ciało, aby naśladować te ruchy.
Nie trzeba dodawać, że Sasuke czuł się jak jeden wielki siniak na koniec każdego dnia.
-W porządku Sasuke, przerwa się skończyła. Czas wracać do pracy.- rozkazał Kakashi
_______________________________
-JIRAIYA! DLACZEGO MNIE WEZWAŁEŚ, CHOLERA!- krzyknął wściekły Gamabunta po tym, jak został wezwany przez Naruto za drugim razem.
Naruto był na jego głowie z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy, jednak po reakcji ropuchy Gamabunty nie wiedział, że to on go wezwał.
- Ero-sennin nie wezwał cię, Gamabunta-san. Ja to zrobiłem - powiedział Naruto ze swojego miejsca na głowie gigantycznej ropuchy.
- Ech? Kim jesteś, Gaki?- zapytał Gamabunta, zmuszając Naruto, aby zszedł na ziemię, by dać mu lepszy widok.
-Uzumaki Naruto, lub jeśli wolisz Namikaze Naruto, syn Namikaze Minato i Uzumaki Kushiny- Naruto przedstawił się kulturalnie gadającemu płazowi. -Jak powiedziałem wcześniej, to ja cię wezwałem.
Ropucha zmrużyła oczy z niedowierzaniem
- Cześć, Tatko!- pomachał Gamakichi
-Gamakichi?- Gamabunta zapytał ze zdziwieniem:
-Co tu robisz?
- Dzieciak wezwał mnie za pierwszym razem. Pomyślałem, że jest spoko, więc postanowiłem tu zostać.- Gamikichi włożył do ust kolejne Pocky.
- W każdym razie ten dzieciak cię wezwał. Byłem tu i obserwowałem go.
-Rozumiem...-Gamabunta spojrzał na blondyna, która wyzywająco odwzajemnił wzrok, podobnie jak inny kolczasty blondyn o blond włosach, którego widział kilkanaście lat wcześniej.
-Cóż, wiem, że mój syn nie jest kłamcą, więc uwierzę ci.
- W takim razie czy mam twoje pozwolenie, aby zostać następnym Przywoływaczem Ropuch, Gamabunta-san?- Naruto uprzejmie zapytał.
Wiedział, że przywoływanie zwierząt wymaga szacunku od przywoływaczy.
- Hmm.. Lubię cię, Gaki. Tak, daję ci pozwolenie, abyś został naszym przywoływaczem. Musimy jednak podpisać umowę, pijąc razem alkohol.
Naruto przełknął ślinę.
- Uh...po pierwsze nie mam przy sobie alkoholu. Po drugie czy nie jestem trochę za młody?
-Jesteś ninja, prawda? Wystarczająco stary, by zabijać, czyli wystarczająco dorosły, by pić, prawda?
- Haha jest też trzecia rzecz.- zaśmiał się nerwowo
- Nie sądzę, żeby w ogóle było to nawet możliwe. Biorąc pod uwagę twój rozmiar, wątpię, abym poradził sobie z tak dużą ilością alkoholu we mnie.
Jasne, mógł pić, wczoraj nawet to zrobił, ale nie tyle.
Praktycznie wybuchłby, gdyby spróbował.
-Ha ha ha! Masz rację, Gaki. W takim razie zrezygnujmy z tego- ropucha huknęła, zanim się rozejrzała.
- Inna sprawa.Gdzie właściwie jest ten zboczeniec?
-Pobiegł tak szybko, jak mógł, kiedy wezwałem cię zamiast małej ropuchy - Naruto odpowiedział, wskazując na chmurę pyłu wytwarzaną przez uciekającego Jiraiyę.
-WRÓĆ TUTAJ! - Gamabunta wrzasnął na mężczyznę, po czym wziął gigantyczny skok, powodując mini trzęsienie ziemi, kiedy wylądował.
Naruto z daleka usłyszał dziewczęcy krzyk dochodzący z tego samego kierunku, zanim potrząsnął głową na dziecinne wybryki ojca chrzestnego.
- No cóż... odwiedzę po prostu może Sasuke?- odwrócił się i zaczął odchodzić.
Nagle przed nim pojawił się jego klon, którego zostawił na patrolu.
- Eh? O co chodzi?
__________________________________
- Dlaczego on rozmawia z Piaskiem? - zastanawiał się Hayate, kiedy był za ścianą podsłuchując rozmowę Baki'ego z Kabuto.
- To już nie jest potrzebne. Otrzymałem rozkaz porwania Sasuke, ale cały czas przebywał z Uzumakim lub inną osobą, dlatego nie powiodło się to.
- Co takiego?
- Słyszałeś pewnie o wysadzeniu prawie mili lasu, nie? Orochimaru otrzymał dość poważne obrażania. Jestem też pewien, że podejrzewają, że jestem szpiegiem Wioski Dźwięku. - powiedział Kabuto
-Jeśli ktoś dowie się, że się tu potajemnie spotykamy i odkryje co zamierzamy...nasz plan zniszczenia Konohy będzie zrujnowany.- powiedział Baki
Oczy Hayate rozszerzyły się.
- Tutaj masz zwój z naszym planem. Poinformuj o nim swoją trójkę- powiedział Kabuto, przekazując zwój Baki'emu.
- W porządku. Lepiej już chodźmy.
- Zgadza się, ale najpierw posprzątajmy.
- Ja to zrobię.
Hayate nawet nie miał okazji złapać tchu, kiedy ręka zakryła jego usta i wciągnęła w ścianę.
To było z pewnością dziwne dla niego.
Jego oczy rozszerzyły się, gdy Baki rozejrzał się wokół, zmieszany i sfrustrowany.
-Cholera, gdzie on poszedł? Jego sygnatura czakry właśnie zniknęła. Orochimaru-sama nie będzie zadowolony z tego.
-Masz rację.
Hayate wzdrygnął się na drugi głos, sprawiając, że ten, który go trzymał, ścisnął ramię ostrzegawczo.
-Nie będzie...- powiedział Kabuto, poprawiając okulary
-...ale nie martw się, nie jesteś tym, który musi przekazywać wiadomości. Ja to zrobię. Wygląda na to, że nie doceniliśmy ninja z Konohy.
Obaj zostali jeszcze chwilę dłużej, zanim odeszli
Hayate odprężył się, kiedy nie mógł ich już wyczuć, i naprawdę westchnął, gdy poczuł, że wycofali się.
Zakaszlał, a kiedy odwrócił się, by zobaczyć tego, który go złapał, jego oczy się rozszerzyły.
-Naruto?- Blondyn uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową
- Dlaczego tu jesteś?
- Cóż odkąd dowiedziałem się, że Orochimaru jest tutaj w Konoha, stworzyłem po kilka klonów by patrolowały okolicę. Jeden z nich kiedy znalazł Kabuto i tego Jonina z Suny, wyczuł twoją chakrę i poinformował mnie na wszelki wypadek. Wygląda na to, że byłeś w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Na szczęście przybyłem tu w porę, aby cię uratować, nie? - powiedział wesoło.
Hayate wyglądał na zmieszanego i zaniepokojonego.
-Umm ... chociaż jestem wdzięczny, że uratowałeś mi życie...*kaszel*...i chciałbym wiedzieć, jak dokładnie weszliśmy w ścianę...*kaszel*... Naprawdę uważam, że powinniśmy powiedzieć Hokage-sama o tym, że Kabuto jest zdrajcą, a Suna jest w sojuszu z Orochimaru ...*kaszel*..
Naruto machnął niedbale ręką.
-Nie martw się o to. Jiji już wie, że Kabuto i Orochimaru są tutaj, ale sprawa Suna jest nowym postępem. Choć teraz ma to sens, dlaczego ich jinchuuriki jest tutaj.
Oczy Hayate znów się rozszerzyły, zanim się z tym pogodził, uświadamiając sobie, że w było tego oczywiście więcej, skoro Hokage był już świadomy pewnych rzeczy, a Uzumaki był w to zamieszany.
- Rozumiem..*kaszel*... nadal czułbym się lepiej...*kaszel*.. gdybym jednak zgłosił się do Hokage-sama.
Naruto tylko uśmiechnął się szerzej.
-Nie ma problemu! Eskortuję cię na wypadek, gdybyś został ponownie zaatakowany. Bez problemu pokonam wroga!- Przechwalał się dziecinnie, gdy szli do wieży Hokage.
Hayate potrząsnął głową na entuzjazm genina, ale nie mógł nie poczuć się bezpieczniej, gdy pospieszyli poinformować Hokage o najnowszym rozwoju wydarzeń.
__________________________________
Po wyjaśnieniu wszystkiego w Hokage, Naruto wpadł na pomysł odwiezienia pewnej starej blodnynki.
Teleportował się i wszedł do wiejskiej gospody po drugiej stronie Krainy Ognia.
- Baa-chan! Shizune! Tonton! Siemka!
Tsunade tylko potrząsnęła głową.
-Cześć Bachorze. Jak nas znalazłeś?
- Moje sumienie kazało mi tu przyjść!
-Naprawdę?A czy twoje "sumienie" kazało ci znów pokonać mnie w pokerze i zabrać wszystkie moje pieniądze?
-Eh? Nie. Przynajmniej nie tym razem. Właściwie to przyniosłem prezent!
-Prezent? - Tsunade wyglądała na szczęśliwą.
Ostatnim razem, gdy Naruto przyniósł prezent, dał Shizune prawdziwy, działający miecz świetlny.
Ostrze składało się z trzech różnych czakr żywiołów: wiatru, ognia i błyskawicy, więc nie miało ono żadnych elementarnych słabości.
-Tak, ale to nie jest dla ciebie!- powiedział Naruto.
Tsunade wydęła wargi.
Shizune wyglądała na pełną nadziei.
-To dla Tonton! Zobacz Tonton, kupiłem ci prezent!
Twarz Shizune zasmuciła się.
- Quik?- zapytała Tonton
- Tak - powiedział Naruto, wyciągając skądś jasnopomarańczowe pudełko.
-Pozwól, że ci pomogę.
Przymocował miniaturowy but do każdej ze splecionych stóp Tonton, a następnie wyciągnął zestaw białych anielskich skrzydeł i przywiązał je do grzbietu świnki.
-Okej- powiedział Naruto,
- Teraz wszystko, co musisz zrobić, to skoczyć.
-Quik?- zapytała Tonton
-Tak, skocz. Dowiesz się reszty.
Tonton podskoczyła w powietrze. I....w nim pozostała.
-HA!-krzyknął Naruto, pompując pięść.
- I kto mówił, że świnie nie latają!
___________________________________
Gdzieś Gamakichi kichnął
___________________________________
Tsunade i Shizune tylko się uśmiechnęły, gdy Tonton latała wokół ich głów.
___________________________________
Okej rozdział wcześniej niż ostatnimi razy.
To ostrzenie napisałam, ponieważ opublikowałam rozdział we wczesnej godzinie i jak prawdopodobnie wszyscy są w szkole. Nom i żeby nie było, że ktoś na lekcji czy przerwie dostanie napadu śmiechu.
Liczba słów : 5659
Jak wyszedł?
Tak wiem jestem leniem skracając nie które rzeczy heh
Kto chce next'a?
A i jeszcze jedno:
Czy tylko mi było trochę smutno gdy Hayate umarł?
Sama nie wiem czemu jakoś przywiązałam się do niego gdy po raz pierwszy Naruto oglądałam xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro