Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

POV. Ethan

Wystraszyłem się, co nie miara, gdy Ivy zemdlała. Natychmiast wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie, a JARVIS-a poprosiłem, by jak najszybciej zawołał pana Bannera i Rogersa. Od czasu zwolnienia z ośrodka dziewczyna czasami miała jeszcze ataki paniki, czy omdlenia, ale kontrolowałem to. Nigdy nie zdarzyło jej się zemdleć bez powodu. Chociaż może jakiś powód był, tylko o nim nie wiem? 

— Co się stało? — zapytał pan Rogers, kiedy dotarł.

— Nie wiem. Kiedy przyszedłem, żeby napić się wody, Ivy siedziała na kanapie. Była bardzo zamyślona i zdenerwowana. Nie mam pojęcia dlaczego — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Chwilę później dotarł Banner. Sprawdził funkcje życiowe Ivy i powiedział, że powinny wystarczyć sole trzeźwiące, by się obudziła. Zrobił to, a Ivy od razu poderwała się do siadu gotowa do obrony. Jej rozbiegane oczy widocznie świadczyły o tym, że nie wie, co się dzieje. Była wystraszona. I to bardzo.

— Ivy, spokojnie — powiedział jej ojciec siadając tuż obok niej. — Co się stało? Dlaczego zemdlałaś? — dopytywał.

— Nieważne — odpowiedziała krótko.

— Wszystko jest ważne — powiedziałem. — A jeśli wystraszyłaś się do tego stopnia, że zemdlałaś, to musi być to bardzo ważne.

Dziewiętnastolatka spojrzała mi prosto w oczy. Kochałem ją. Po tym wszystkim, co się wydarzyło było mi naprawdę trudno do niej dotrzeć. Nasz związek nie był łatwy. A dopisując do tego, że jej ojcem był sam Kapitan Ameryka, to stale byłem pod jego obserwacją. Wierzcie mi, to nie jest nic fajnego.

— Ja... naprawdę nie chcę o tym rozmawiać — powiedziała.

— Dobrze, nie będziemy cię zmuszać, żebyś cokolwiek nam powiedziała, ale wiedz, że możesz zrobić to w każdej chwili — powiedział Steve.

— Wiem — odpowiedziała dziewczyna. — Pójdę już do siebie.

Ivy chwyciła swój telefon i poszła do swojego pokoju. Byłem zaniepokojony jej stanem. Przeżyła dużo, a skutki wydarzeń sprzed lat, ciągnęły się do tej pory. 

— Na pewno nie wiesz, co się stało? — zapytał Banner. — Wyglądała na nieźle wystraszoną.

— Nie wiem — odpowiedziałem. — U niej ataki paniki wyglądają zupełnie inaczej. Może coś zobaczyła albo jakieś nagłe wspomnienie? 

— Panna Rogers otrzymała na telefon wiadomość dwadzieścia cztery godziny temu. Od tamtej pory cały czas przebywała w salonie w tej samej pozycji — odezwał się nagle JARVIS.

— Wiesz, jaka to była wiadomość? — zapytał pan Rogers.

— Niestety nie — odpowiedział JARVIS.

— Możesz ustalić, jaką dostała wiadomość? — zapytałem. — To pewnie przez nią Ivy tak bardzo się wystraszyła.

— Tylko za zgodą pana Starka mogę to zrobić — powiedział JARVIS.

— Pogadam z nim — powiedział pan Steve.

— Nie zabijecie się? — zapytał pan Banner.

W ostatnim czasie, pan Steve i pan Tony nie za bardzo się dogadywali. A to wszystko, tylko i wyłącznie przez to, że na ostatniej misji pokłócili się o rolę dowódcy. W końcu, z tego, co mi wiadomo, stery przejęła Romanoff i dokończyli misję wracając z niej z pokłóceni. 

— Nie — odpowiedział Kapitan i ruszył do windy.

— Idź razem z nim. Fury nie chce kolejnej bijatyki — powiedział do mnie Banner, a ja na zrozumienie przekazu pokiwałem głową.

Dogoniłem pana Rogersa i razem zjechaliśmy windą do jednej z pracowni Starka, w której obecnie przebywał.

— Tony, mógłbyś coś sprawdzić? — zapytał Rogers.

— Dlaczego miałbym w ogóle dla ciebie coś sprawdzać? — odpowiedział Stark nie zaszczycając nas spojrzeniem.

— Stark, to nie czas na kłótnie — odpowiedział Kapitan.

— A mnie się wydaje, że to idealny czas na kłótnię — stwierdził Tony.

— Stark — chrząknął ostrzegawczo Steve.

— Dobra, spokój — powiedziałem, chcąc zapobiec tej bezsensownej wojnie. Czasami zachowywali się gorzej od dzieci. — Panie Stark, tu nie chodzi o waszą kłótnię, której każdy ma serdecznie dość, tylko o Ivy. Zemdlała dzisiaj ze strachu i próbujemy się dowiedzieć dlaczego. Czy mógłby pan sprawdzić, jaką wiadomość dostała Ivy dwadzieścia cztery godziny temu? Podejrzewamy, że właśnie z powodu tej wiadomości wystraszyła się.

— Niech będzie — powiedział i zabrał się do pracy. — Robię to tylko ze względu na Ivy.

Sprawdzenie wiadomości, które Ivy dostała dwanaście godzin temu zajęło chwilę czasu, gdyż dostała ich całkiem sporo. Prawdę mówiąc, ludzie strasznie interesują się jej życiem odkąd wróciła z Syrii do USA. 

— Dostała e-maila od swojego byłego przełożonego — powiedział Tony.

— Co napisał? — zapytał Steve.

— Ciągle prosi Ivy o powrót do służby wojskowej — zaczął Stark.

— To wszyscy wiemy. Coś jeszcze? — zapytał Kapitan.

— Daj mi dokończyć to się dowiesz — odpowiedział oschle Tony. — Potem wspomina o tym, że Pustynna Armia powróciła.

— Co to za Pustynna Armia? — zapytałem.

— Nie wiem, ale zaraz się dowiem — powiedział Stark. — JARVIS, wyszukaj wszystko o Pustynnej Armii. Jeśli trzeba złam wszystkie hasła i tak dalej.

— To trochę potrwa, panie Stark — odpowiedział JARVIS.

— Jeśli JARVIS coś znajdzie dam znać — powiedział Stark.

Podziękowałem w swoim i Kapitana imieniu, który nie raczył się odezwać do Starka, i poszedłem do pokoju Ivy mając nadzieję, że uda mi się z nią porozmawiać. Po zapukaniu w drzwi od pokoju dziewczyny odpowiedziała mi głucha cisza. Coś było nie tak. Zazwyczaj mówiła, żeby wejść albo chwilę poczekać. A teraz zupełnie nic. Uchyliłem drzwi i ponownie ją zawołałem. Cisza. Wszedłem do środka i rozejrzałem się, ale nie było jej. Sprawdziłem nawet łazienkę, lecz i tam jej nie było. Powiadomiłem pana Rogersa o tym, że Ivy nie ma. Może byłem przewrażliwiony, ale po tej dziewczynie można spodziewać się wszystkiego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro