Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Herbata wystygła. Słońce już dawno zaszło, a ja nie potrafiłam przestać o tym myśleć. Informacja, którą dostałam zeszłej nocy, tak bardzo mną wstrząsnęła, że od tamtego czasu nie ruszyłam się z miejsca. Nie przypuszczałam, że to się powtórzy. Cała historia od samego początku. Kubek, który trzymałam w lewej dłoni, z głuchym łoskotem spadł na podłogę rozbijając o nią, a zimna ciecz rozlała się brudząc powierzchnię. Nie przejęłam się tym zbytnio. Nie obchodził mnie teraz jakiś głupi kubek, których Stark ma miliony. Starałam się otrząsnąć, ale nic nie pomagało. Wieść o odrodzeniu się tamtego miejsca napawała mnie piekielnym strachem. Myślałam, że je zniszczyłam. Na dobre. Czułam jak zimne i paraliżujące krople potu spływały po moim karku. Z początku, gdy otworzyłam wiadomość sądziłam, że to jakiś żart ze strony mojego byłego szefa, lecz kiedy przeczytałam całość, zbladłam. 

— Dlaczego nie śpisz? — usłyszałam za sobą. — Stało się coś? Kubek stłukłaś.

Chłopak zaczął zbierać kawałki zbitej ceramiki. Nie odpowiedziałam mu. Z trudem powstrzymywałam łzy napływające do oczu. Nie potrafiłam opanować drżenia nóg, które sprawiało, że nie mogłam wstać, choć bardzo chciałam.

— Ivy — zaczął ostrożnie Ethan siadając tuż obok mnie na kanapie. — Co się stało?

— Nie chcę o tym rozmawiać — powiedziałam. — Proszę. Muszę iść. Tak. Muszę iść do siebie — wykrztusiłam z siebie.

Ledwo podniosłam się z kanapy. Poczułam jak płuca ściskają mi się do najmniejszych rozmiarów, a serce zaczyna bić szybciej niż powinno. Czarne plamy pojawiły się przed oczyma. Nie wiedziałam, co się potem działo. Chyba nawet nie chciałam się obudzić. Ta informacja sprawiła, że wolałam zdechnąć niż tam wrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro