Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog


POV. Jake

Po wyjściu ze szpitala oboje wsiedliśmy do mojego auta. Reszta rozdzieliła się do innych. Znali mój plan, a ja coraz bardziej się stresowałem. Przecież to się robi raz w życiu!

– Gdzie jedziemy? – zapytała Ivy, gdy minęliśmy Stark Tower.

– Zobaczysz – odpowiedziałem uśmiechając się lekko. – To niespodzianka.

– Jake – zaczęła dziewczyna z przekąsem – wiesz, że nie lubię niespodzianek.

– Mam nadzieję, że ta ci się spodoba, słonko – oznajmiłem.

Niecałą godzinę później zatrzymaliśmy się przed poligonem. Tak, przywiozłem ją na poligon.

– Poligon? Serio? Widziałam go już wiele razy – powiedziała z westchnieniem Ivy wysiadając z auta.

Plan był taki, że reszta dojedzie chwilę później, jak już wejdziemy na teren wojska.

– Nie marudź, tylko chodź – odrzekłem chwytając dziewczynę za dłoń.

Kierowałem się w stronę głównego poligonu. Odbywały się na nim akurat ćwiczenia, ale w niczym to mi nie przeszkadzało.

– Po co tu przyszliśmy? – zapytała Ivy, gdy się zatrzymaliśmy.

– Siedem lat temu to tutaj pierwszy raz się spotkaliśmy – oznajmiłem.

– Rzeczywiście – powiedziała z uśmiechem dziewczyna. – Pierwszego kwietnia. W Prima Aprilis. Godzina siódma trzydzieści cztery. Luciane przyprowadził mnie na pierwszy trening i oznajmił, że będę waszym dowódcą. Wtedy moje życie się zmieniło.

– I nie byliśmy z tego zadowoleni, ale gdy usłyszeliśmy twoje nazwisko od razu poczuliśmy przed tobą respekt – powiedziałem.

Moje serce coraz szybciej biło. Czułem pot spływający po mojej twarzy. Z ledwością powstrzymywałem swoje dłonie, by nie drżały. Denerwowałem się, ale wiedziałem, że to dobra decyzja, której z pewnością nie pożałuję.

– Ivy – zacząłem. Z kieszeni bluzy wyjąłem czerwone pudełeczko. Puściłem dłoń dziewczyny i uklęknąłem na jedno kolano przed nią. W jej oczach pojawiły się łzy. – Od zawsze cię kochałem. Od zawsze byłaś dla mnie wszystkim. Wojsko i służba nas połączyły. Pokonaliśmy razem tak wiele, a teraz mam nadzieję, że pokonamy jeszcze więcej. Razem na zawsze. Chcę spędzić z tobą resztę życia, Ivy. Proszę, czy wyjdziesz za mnie?

Nastała cisza. Zbyt długa dla mnie. Wszyscy się na nas patrzyli. Żołnierze, którzy zaprzestali wykonywać jakiekolwiek ćwiczenia. Avengersi, Alec, Zack, Vincent i Gabriel, a ja czekałem na jej odpowiedź z szybko bijącym sercem. Myślałem, że zaraz zawału dostanę, ale zobaczyłem, jak kiwa głową.

– Tak. Oczywiście, że tak – odpowiedziała, a ja westchnąłem z ulgą.

Wstałem i drżącą ręką nałożyłem pierścionek na jej serdeczny palec, a potem z całych sił ją pocałowałem i uniosłem obracając dookoła siebie. Usłyszałem gwizdy i oklaski. Uśmiechnąłem się szeroko.

– Kocham cię, pani Russo.

– Rogers-Russo. Nie pozbędę się nazwiska ojca – powiedziała Ivy.

Zaśmiałem się.

– Oczywiście. Dla ciebie wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro